Z tej wypowiedzi wyraźnie wynika, że ktoś według Ciebie jest albo gburem, albo miły i uśmiechnięty.
To był po prostu taki przykład skrajności:)
Wiadomo pomiędzy jest cała paleta ludzkich zachowań:)
Ja powiem tak, w czasie mojego egzaminu, na początku przed wyjazdem na miasto, podczas wylegitymowania egzaminator był uśmiechnięty, tu coś powiedział, tu zażartował. Trochę inaczej zachowywał się już podczas samej jazdy, wydawał tylko polecenia, czasem coś tam burknął pod nosem, a to że przy skręcie w lewo nie powinnam się zatrzymać i przepuszczać tych z naprzeciwka bo przecież oni byli daleko (w moim odczuciu aż tak daleko nie byli żebym mogła spokojnie skrzyżowanie przejechać bez groźby nagłego zahamowania przez egzaminatora i usłyszenia "wymusiła Pani pierwszeństwo" ).
Nie wiem może kogoś taka atmosfera ("prawo", "lewo", "Co Pan/Pani robi, przecież...") wyprowadza z równowagi, mnie akurat nie.
Gdy dojechaliśmy pod WORD znowu był takim jak sprzed wyjazdu na miasto, pogratulował, poinstruował co mam teraz zrobić. Czyli ponownie typ-uśmiechnięty.
Ogólnie to trafił mi się naprawdę bardzo, ale to bardzo fajny egzaminator i może dlatego w tym temacie mam takie a nie inne zdanie.
Ale zdarza się i tak, że ludzie, którzy zdali za pierwszym razem, również mówią, że egzaminator był arogancki, chamski itd., czy np. w niewłaściwy sposób wydawał polecenia... no ogólnie, że był z jakiegoś powodu nie w porządku
Wiadomo są ludzie i taborety. Nigdzie się tego nie uniknie (wystarczy przejść się do jakiegokolwiek urzędu - choć i ten przypadek także jest generalizowany).
Ale widzisz, mimo iż egzaminator - gbur, da się u niego zdać.
Jeżeli ktoś umie jeździć, zna przepisy, potrafi wyjść obronną ręką z danej sytuacji, nie ma bata na pewno zda (może nie koniecznie za pierwszym razem, ale więcej niż 3 podejść takiej osobie nie wróże - te 3 podejścia to z uwagi na te celowe zagrywki egzaminatora)
Zresztą dużo by w tym temacie pisać.