Relacje po egzaminie - oblane

W tym miejscu zamieszczamy posty związane z egzaminami

Moderatorzy: ella, klebek

Postprzez Jaques » wtorek 07 marca 2006, 21:47

No niestety nerwy mnie zjadły ale po kolei.

Bydgoszcz 12.30 teoria 14.50-15.00 praktyka

Teoria b.dobrze - 0 błędów

Plac :
Egzaminator kazał mi tylko pokazać jak się włącza światła + standard ( co pod maską + klakson :P ) . Potem przygotowanie do jazdy i łuk . Bardzo dobrze , choć koleś mnie wkurzał bo w tym czasie odśnieżał plac i zasłaniał mi końcówkę łuku . Jechałem bardzo powoli , także nawet nie musiałem patrzyć w lusterka ( wymagał ode mnie bym patrzył przez ramię tylko ) . ALe sam łuk jest bardzo szeroki teraz , naprawdę mnie to zdziwiło , myślę że jeśłi ktoś potrafi wykonywać łuk to spokojnie sobie poradzi :) Potem górka bez zarzutu .

Koleś jednak widać że wszystkich oblewał , wywierał presję bym jechał jak najszybciej . Ja tam jechałem swoje ( może dlatego był tak upierdliwy ) , bo nie jechałem 20 km/h tylko 40 , a nie chciałem nie zauważyć jakiegoś znaku . Niestety wtedy gdy po skrzyżowaniu , wyraźnie walił z dupy bym przyspieszył , zrobiłem to i nie wiedziałem na jakiej drodze jestem , jedno( tak jak to było przed skrzyżowaniem ) czy dwu kierunkowej i dupa , skręciłem z lewego pasa na dwukierunkowej . Niestety nie było żadnych znaków na skrzyżówaniu , żadnych zaparkowanych samochodów , znaków poziomych i popełniłem błąd. Zamiana miejsc i następne 114 zł w kasie . Kurde nawet nie sprawdziłem jak to jest z parkowaniem na egzaminie

Jestem wściekły , bo tą ulicą już wcześniej jechałem , ale nerwy zrobiły swoje. Nie mogę mieć jakiś wielkich pretensji do egzaminatora , aczkolwiek widać że zależało mu na tym by jak najszybciej mnie oblać ( byłem ostatni , więć może spieszyło mu się do domu ) . Warto dodać , że wszyscy egzaminowani przez niego ludzie oblewali ,a większość z nich wracała albo po placu albo conajwyżej po 10 minutach .

Jednak oczywiście to ja popełniłem kardynalny błąd , choć czy ja wiem czy stwarzał on niebezpieczeństwo na drodze w której w promieniu 1 km nie było żadnego samochodu ?

Nie radzę trafić na tego gościa podczas egzaminu .
Jaques
 
Posty: 22
Dołączył(a): czwartek 02 lutego 2006, 20:57
Lokalizacja: Bydgoszcz

Postprzez quatro » wtorek 07 marca 2006, 23:33

Mój drugi raz odbył sie dzisiaj o 9;00 w wałbrzyskim WORDzie. płyny, swiatła ok, łuk, którego sie bardzo bałam poszedł mi idealnie, chociaż egzaminator zwrócił mi uwagę, żebym więcej patrzyła przez tylną szybę. Ja gdy prostuję koła, najlepiej robię to patrząc w lusteka. Górki w tym WORDZie nie ma, ruszanie z ręcznego sprawdza sie na mieście! Na miasto pojechałam. Egzaminator był naprawdę miły, uspakajał mnie, żartował, pomagał np. mówił gdzie przyśpieszyć, powtarzał, żeby jeżdzić jak na kursie, a jego traktowac jak instruktora.Był wyrozumiały, gdy zgasł mi silnik, mówił , że jemu tez gaśnie gdy jedzie nie swoim autem...
Ale zrobiłam błąd podczas parkowania. Zaparkowałam prostopadle przodem, przy cofaniu za wcześnie zaczęłam skręcac w lewo, co groziło otarciem sie o samochód stojący po prawej... No i po zawodach...pan wytłumaczył mi błąd, pocieszał, pochwalił inne manewry np.jazdę obwodnicą 70 k/h i wyprzedzanie, skręty w lewo...Mimo wszystko jestem zadowolona. Udało mi sie na placu, posmakowałam miasta, wiem co muszę doćwiczyć.
Egzaminator był w porzadku, nie chciał mnie oblać, nie zdałam wyłącznie z własnej winy!
Może obecna porażka przy parkowaniu uchroni mnie w przyszłości od wielkiej i kosztownej kraksy na parkingu? Kto wie?
mam nadzieję, że następny zdam, może zadziała magia trzeciego razu !?
kto sieje ze łzami, ten zbiera z radością
23.06.06r- zdane!
Avatar użytkownika
quatro
 
Posty: 79
Dołączył(a): piątek 27 stycznia 2006, 00:34
Lokalizacja: dolnośląskie

Postprzez She18 » czwartek 09 marca 2006, 11:49

Hejka!!
Chciałam sie z Wami podzielić moimi relacjami z egzaminu.

Mój pierwszy egzamin odbył się w Gliwicach na Łabędziej.Dzionek był całkiem całkiem więc pomyślałam, że bedzie OK!!! (ale się przeliczyłam). Egzamin teorytyczny zaliczyłam 0 błędów (pojawiła się radość, ponieważ myślałam, żę w tym stresie popełnie jakiś błąd) ale okazało się inaczej. Po 20 min. zaczeło się robić nerwowo, ponieważ ciągle ktoś przyjedżał samochodem egzaminacyjnym jako pasażer. Kiedy przyszła moja kolej zaczełam się stresowac jak nigdy. Przygotowanie do jazdy: prawidłowo, (myśłe sobie bedzie Ok. ale znów sie przliczyłam) jazda do przodu po łuku perfekcyjnie nawet zatrzymanie w kopercie w samym środku (mówię jest dobrze) jazda do tyłu KATASTROFA :!: :!: :!: zaraz na wyjśćiu z zakrętu pech GŁUPI PACHOŁEK POJAWIŁ SIĘ NA MOJEJ DRODZE :!: :!: :!: :( no i po egzaminie :!: ale nie poddaje sie jutro zgłaszam sie na kolejny egzamin może sie uda :)

---------------------------------------------
Moja histroria:
rozpoczęcie kursu: 06.12.2005
zakończenie kursu: 12.02.2006
pierwsze podejście do egzaminu:09.03.2006
teoria:0 błędów
łuczek: standardowy pachołeczek
Avatar użytkownika
She18
 
Posty: 200
Dołączył(a): wtorek 21 lutego 2006, 20:28
Lokalizacja: Ruda Śląska

Egzamin w Łodzi

Postprzez Wioletka » czwartek 09 marca 2006, 18:40

Egzamin praktyczny w WORD w Łodzi godz.15
Klęska moje 2 podejście i nawet nie dotrwałam do łuku,facet wprost szukał przy przygotowaniu do jazdy haczyka jak mnie usadzić i udało mu się.
Usłyszałam tylko tekst proszę przygotować się do jazdy no ok otworzyłam maske pokazałam wszystko,pokazałam światła ustawiłam fotel ,lusterka i zapiełam pasy i mówie jestem gotowa a on znów proszę przygotować się do jazdy to 2 próba zaczełam myśleć co nie zrobiłam...
Wynik egzaminu negatywny nie pokazałam:zbiornika z płynem chamulcowym,układu chamulcowego,oświetlenia tablc rejestracyjnych i dzrwi były nie domknięte.
Mówi się trudno to był mój ostatni egzamin bo na kolejne nie mam już kasy i psychiki.
Wioletka
 
Posty: 3
Dołączył(a): wtorek 07 marca 2006, 17:26
Lokalizacja: Łódź

Postprzez Myslovitz » piątek 10 marca 2006, 10:15

Na moim czwartym egzaminie pan egzaminator kazał powiedzieć, co znajduje się za pojemnikiem płynu do spryskiwaczy :?
Nie wiedziałam.
Chodziło mu o pompę hamulcową :shock: :?

Na jego pytanie, co to za pompa, odparłam złośliwie, że ssąco-tłocząca, bo skąd do cholery miałam wiedzieć, co to za pompa?

Gdy pokonywałam łuk już cofając, kazał powtarzać manewr, choć samochód mi nie zgasł ani się nie zatrzymałam. Myślałam, że może na coś najechałam albo potrąciłam, ale nic z tych rzeczy.
Pani egzaminatorowi nie spodobała się moja płynność jazdy, cokolwiek to dla niego znaczy.

Zarzucał mi, że cofając patrzę w boczną a nie w tylną szybę, co nie było prawdą, ponieważ boczna szyba była zaśnieżona i nawet gdybym bardzo się starała, to i tak bym przez nią nic nie zobaczyła.

Czepiał się o wszystko: że "za długo się kokoszę", że za mało się wychylam do środka samochodu jadąc do tyłu itd. itp.
Zresztą, gdy na koniec egzaminu prezentował mi poprawną według niego pozycję do jazdy tyłem (sapiąc i dysząc, bo gruby był), to mało nie rozjechał innej egzaminacyjnej eLki, aż egaminator w niej siedzący zaczął na niego trąbić :x

To już na szczęście tylko niemiłe wspomnienia, ale upierdliwy i złośliwy egzaminator jest w stanie wytrącić każdego z równowagi :twisted:

Znajoma z kursu nawet nie wyjechała na łuk, bo zbyt długo wg egzaminatora, włączała światła przeciwmgłowe: "już dwa razy inny samochód w panią uderzył" - tymi słowami egzaminator-jasnowidz zakończył jej egzamin.

ZGROZA!!! I PARANOJA!!!
6.03.2006 - zdane
21.03.2006 - odebrane
Avatar użytkownika
Myslovitz
 
Posty: 502
Dołączył(a): sobota 24 września 2005, 20:41
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez twt » wtorek 14 marca 2006, 03:00

Egzamin wieczorny w MORDzie w Krakowie. Mniej wiecej godzina czekania, wywołanie i ląduje na placu. Na poczatek badanie wnętrzności pojazdu, światła, klakson i przygotowanie się do jazdy. Łuk przyzwoicie, prawa noga ok, lewa stepuje :) , potem górka, odnóża bez zmian czyli prawa się trzyma, lewa dalej żyje swoim życiem, daje 3 tys i na ile to możliwe w tych warunkach powoli puszczam sprzęgło, luzuje ręczny i z lekkim piskiem ruszam.
Mała wskazówka co do łuku, są dwa pasy, ten zewnetrzny bliższy budynkowi jest chyba nieco trudniejszy, cofając się na samym łuku patrzy się na słupki po prawej. Niestety te które dotyczą naszego pasa zlewają się z zewnętrznymi z sąsiedniego, trzeba jechać uważnie, łatwo przez to zawalić egzamin.
Potem miasto, typowe kręcenie się po rondach, przełączkach itp. Lewa noga nieco lepiej ale miewa napady. Na początku przy ruszaniu daje nieco więcej gazu niż zwykle, jeżdze mniej więcej 10 km niżej od dopuszczalnej, w pewnym momencie słysze żebym troszke mniej szarżował bo jeszcze mamy zime. Na razie z jednym drobnym błędem, w sumie potem nawet nie ujętym w arkuszu. Po mniej więcej 30 minutach ląduje miedzy Kocmyrzowskim i Pl. Centralnym i jade w lewo (jadąc od Kocmyrzowskiego), nie wiem jak się ta ulica nazywa. Skręcamy w prawo w jakies podrzędne uliczki, troche się po nich kręcimy no i dojeżdżamy do skrzyzowania z drogą z pierwszeństwem. Powoli toczę się do skrzyżowania, patrze w lewo, w prawo potem znowu w lewo, nic nie widze więc powoli ruszam. Nagle egzaminator daje do heblach i mówi, dziękuje właśnie zakończył pan egzamin. Po mniej więcej 2 s przed przednią maską przetacza się z zawrotną prędkością mniej więcej 5 km/h sprawca mojego nieszcześcia - rowerzysta, oczywiście bez swiateł bo i po co. Nie zauważyłem go, wymuszenie pierwszeństwa i koniec zabawy na dzisiaj. Może za miesiąc się uda :)
Kilka wskazowek co do miejsc problematycznych, jadąc od ronda przy M1 Centralna do Czyżyńskiego możemy na tym drugim usłyszeć komende zawracamy. Trzeba uważać, przy wjeżdzie na rondo jest jeden pas w lewo/zawracanie a po pierwszym skręcie od strony wjazdu od Pl. Centralnego mamy juz dwa (dzięki drogowcom ze łaskawie strzałki namalowi bo kiedyś nawet tego nie było). Warto zająć wtedy ten zewnętrzny do skrętu. Jeśli pojedzie się tak jak zwykle, czyli trzymając się wewn. a potem gdy wjeżdzamy na prostą do zjazdu zjedzię się na zewn. może się zdarzyć że zajedziemy komus droge i koniec egzaminu. Więc albo zjeżdzamy na zewn po pierwszym skręcie albo do konca jedziemy wewn. Drugi numer gdzie jest troche stresu to ta uliczka w którą się wjeżdza skręcając w lewo na światłach jadąc od ronda Kocmyrzowskiego do Pl. Centralnego. Problem polega na tym że nie ma nigdzie znaku że znajdujemy się na drodze z pierwszeństwem i trzeba uwąznie ziorać po przecznicach czy są znaki uwaga na droge z pierwszeństwem, czasami jakis autobus zasłoni i jak człowiek nie wie czy tam ten znak wisi to można zgłupieć, nie wiadomo czy mamy pierwszeństwo czy reguła prawej ręki, Warto ten rejon zwiedzić, nie znalazłem co prawda skrzyżowania z równorzędnymi więc można w domysle założyć że jak nam trójkąt przed skrzyżowaniem nie wisi tzn że mamy pierszeństwo ale pewności ze wszedzie w tym rejonie tak jest nie mam. No i jeszcze jedna rzecz, bo się człowiekowi smutno robi jak widzi ludzi wyjeżdzających na miasto którzy kończą egzamin po przejechaniu 50m. Znak stop nie oznacza że się mamy przed nim zatrzymać - albo na linii a gdy jej nie ma w miejscu gdzie coś widać.
Na razie ide spać, na następny termin chyba trzeba bezie jakies kropelki na uspokojenie łyknąć :)
twt
 
Posty: 1
Dołączył(a): wtorek 14 marca 2006, 01:22
Lokalizacja: Kraków

Postprzez adasieniek » środa 15 marca 2006, 17:22

Zdawałem tydzień temu w Pile. To było moje 1 podejście. Teoria bezbłędnie. Praktykę trafiłem z jakimś byłym wojskowym. Normalnie wydawał mi rozkazy. Nawet nie patrzył jak mu pokazuję światła. Ocknął się po wszystkim i spytał, czy awaryjne pokazywałem. Na łuku nie patrzył w ogóle jak jechałem do przodu. Do tyłu łuk przejechałem na lusterku - w ogóle się nie czepiał. Potem górka i na miasto. Już na samym początku powiedziałem mu, że jest strasznie dobite sprzęgło (pedał był luźny i strasznie piszczał). Na koniec dostałem za tą uwagę "N" za obsługę mechanizmów. Na mieście spoko - parkowanie przodem, zawracanie "na 3". Jedziemy jednokierunkową - przed nami skrzyżowanie. Facet nic nie mówi, więc ustawiam się na prawy pas i chcę jechać prosto. Jeszcze tylko spytałem, czy jedziemy prosto, a facet na to "nie, no przeciez w lewo jedziemy". I był zdziwiony, że nie stoję na lewym pasie!! Jak już wracaliśmy do WORDa przepuściłem jakieś dzieciaki na przejściu dla pieszych (to było blisko szkoły). Facet stwierdził, że ulica jest od jeżdżenia a nie od przechodzenia!! Kilkaset metrów dalej jakaś babka stała na przejściu (zaszła z chodnika i stała na ulicy tuż przy krawężniku). Przepuściłem ją, a egzaminator łapie się za głowę i drze się "co pan robi!!??". No i było już po zawodach:)
Według mnie to nie są powody do oblania. Co innego gdybym wjechał na czerwonym, albo jechał pod prąd, albo przejechał ciągłą........Szkoda gadać. Na pewno się nie poddam i będę zdawał tak długo aż w końcu zdam:)
06.03.2006 Plac +, miasto -
03.04.2006 Zdałem:)))
14.04.2006 Odebrałem, jeżdżę maluchem:)
adasieniek
 
Posty: 11
Dołączył(a): środa 15 marca 2006, 17:09

Postprzez Aniusia » czwartek 16 marca 2006, 22:06

Poznań
No i nie udało się...
Przez głupi tramwaj. Nie zauważyłam go (było ciemno) a przystanek był za ulicą i stał tramwaj z otwartymi drzwiami. Powinnam była się zatrzymać... Ale ja go nie widziałam. A przystanek nie był nawet oznaczonmy!!!
Egzaminator powiedział jeszcze że dobrze jeżdżę i że do niczego nie może się przyczepić, ale popełniłam poważny błąd i muszę za niego zapłacić. To na pewno... Kolejne 114 zł.
Dolina... Mam powoli tego dość zwłaszcza, że kolejny termin za miesiąc. Nie mam już sił na to. Kolejny stres. A myślałam że teraz się uda!!!
02.06.2006- zdany egzamin
09.06.2006- prawko odebrane!!
Aniusia
 
Posty: 11
Dołączył(a): poniedziałek 13 lutego 2006, 16:55
Lokalizacja: Poznań

Sprzęgło;/

Postprzez sloncee » wtorek 21 marca 2006, 13:38

Hej Wielorybnico :( Miałam ten sam problem co Ty na examie. Tesh nie mogłam wyczuć te go cholernego sprzęgła. Na kursie wszystko było ok, bo się nauczyłam w tamtym samochodzie. A na examie zupełnie inne sprzęgło! :x Masakra teraz jush wiem, że powinnam uczyć się na różnych samochodach obsługiwać sprzęgło. I mam nadzieję że od dziś tatuś będzie mnie uczył. :wink: Muszę się za to wziąść! Załuję, że wcześniej nie chciałam uczyć się na różnych samochodach. Bałam się wtedy, że wszystko mi się pokręci :( A to jednak byłoby lepiej.
20.03.06r. - plac+, miasto- [problem z ruszaniem]
Avatar użytkownika
sloncee
 
Posty: 18
Dołączył(a): sobota 18 marca 2006, 17:33

Postprzez basias_tg » wtorek 21 marca 2006, 14:19

Witam! Chcialam sie podzielić moim spostrzezeniami na temat egzaminu
Oczywiście moj egzamin był oblany ... Podejscie pierwsze testy bezblednie , oblane na luku przjechanie lini ... podejscie numer dwa ... (wiem ze moja wina) nie zapiecie pasow ... potem przod auta nie wjechal w koperte ....
Ale to nie wszystko ... myslalam ze te opowiastki o wstretnych egzaminatorach sa przesadzone ... ze malo kiedy takie osoby sie zdarzaja .... moi egzaminatorzy byli pozbawieni serca .. pierwszy obleci ... ale drugi ... na samym wstepie wkurzyl mnie i powiedzial ze "dzieci prawa jazdy nie moga robic" wzielo sie to z tego ze pokazalam paszport (na dwod czekam) na ktorym mialam zdjecie rzeczywiscie dziecka ... przez chyba 5 minut gadal mi o tym paszporcie ... a ja juz mialam dosyc ... juz cala "chodzilam". potem dojechalismy na plac ... przy tym jak pokazywalam swiatla to moj egzaminator zrobil sobie przerwe na papierosa ... no i wogole szkoda gadac ... pomijam fakt ze w przciwienstwie do pirwszego sie nie przedstawil .... Nawet nie denrwowalam sie tak bardzo jak przed pierwszym egzaminem ale ten gosciu calkowicie wyprowadzil mnie z rownowagi ...
Zazdroszcze tym ktorzy dostali wesolych i "z sercem" egzaminatorow ... teraz na wlasnej skorze przekonalam sie jacy oni sa ...
WORD Bytom - podzielcie sie spostrzezeniami
basias_tg
 
Posty: 1
Dołączył(a): wtorek 21 marca 2006, 12:12

Postprzez monia3a » wtorek 21 marca 2006, 20:08

No i ... :cry: kolejny raz muszę się tu wpisać ...

Dziś: 21.03.2005rok ( w dodatku pierwszy dzień wiosny ) godzina 8:00 sala nr.2, przyszedł egzaminator powiedział co i jak na co zwaca uwagę i idziemy na placyk, pełnia szczęścia jestem jako pierwsza, ostatnio byłam ostatnia, nazwisko mam na S, no sprawdzamy płyny, później światełka i jeziemy na łuk, poszło mi idealnie sama się dziwię centralnie po środku co do centymetra. Jedziemy na górkę i tu klapa buuu 2 razy mi zgasł a co zgroza wczoraj miałam jazdę i górka szła mi bezbłędnie, cóż złość na samą siebie 2 razy zdawałam i 2 razy powaliła mnie górka, nie pojechałam na miasto bo poprostu miałam dość. Do 3 razy sztuka możesię w końcu uda a jak nie ... hmmm ... pomyślimy :lol: najprawdopodobniej będzie czwarty raz :)




6.02.2006r
teoria 0 błędów
plac oblany ( górka )

21.03.2006r
plac oblany, łuk idealnie, górka oblana
monia3a
 
Posty: 6
Dołączył(a): wtorek 07 lutego 2006, 20:03
Lokalizacja: Białystok

Postprzez fotek » piątek 24 marca 2006, 21:18

:(

Trzecia próba nieudana...

Wymuszonko.

Koszty rosną, teraz już około 1950zł, ale się nie poddaję - w końcu przecież muszę zdać ten egzamin :wink:
20.01 - 23.02 - 23.03 - 21.04 - 08-05 odebrane:)
Avatar użytkownika
fotek
 
Posty: 8
Dołączył(a): piątek 06 stycznia 2006, 15:52
Lokalizacja: Zamość

Postprzez karpikusia » sobota 25 marca 2006, 13:20

2 lutego 2006, podejście pierwsze. Wyjątkowo spokojnie się zachowywałam, aż się sama sobie dziwiłam, znając moje tendencje do panikowania kiedy tylko się da ;) Teoria - 2 błędy :) Dodatkowo uspokajał mnie straaaaaaaasznie przystojny facet siedzący obok :) (pzdr przy okazji :P ). Kolejność na liście : 1. Plac - idealnie i bezbłędnie :d No to jedziemy do miasta. Noga trochę drżała, ale przez 30 minut było całkiem , całkiem (chociaż gdy tylko pojawil sie chociaż malutki błąd, cudowny Pan Egzaminator B, opier***** mnie jakbym człowieka zabiła.... :P ). Aż tu nagle, 10 minut przed końcem egzaminu, magiczne przejście dla pieszych, Pan wyskoczył, a zahamował juz "kochany" Pan B. Dziękujemy, zapraszamy za miesiąc

1 marca 2006, podejście drugie. Stres o wiele, wiele większy. Papieros za papierosem, trzęsące się ręce i jedyna myśl "ja chcę do domu!" :) Kolejność na liście: 3. To czekanie shizowało jeszcze bardziej. Pierwsza dziewczyna zdała, przybiegła do mnie z wiadomością, że egzaminator <&%#$@>, miły, fajny i w ogóle och, ach. No ok, kapeczkę się uspokoiłam. Druga osoba oblała, jak się z nią mijałam na plasu, powiedziała tylko: "Skur****" :P Czyżby jednak Pan Z nie był tak wspaniały jak koleżanka nr 1 mówiła? Hmmm... No dobra, idę :) Maska, światełka, systko pięknie, ładnie. Pan Z rzeczywiście sympatyczny, żartował, uśmiechał się, zupełne przeciwieństwo magicznego B. Dobra, jadę. Łuk, łuk, łuk. Dojechałam do końca, a tu Pan Z otwiera mi drzwi: "Przygotowanie do jazdy niezaliczone, proszę od początku zająć miejsce i wysiąść z samochodu". Hmmm... Ale o co chodzi? Pierwsza myśl - ahhh, nie zapaliłam świateł! Dumna ze swojego odkrycia wysiadłam, wsiadłam z powrotem, światełka zapaliłam, jadę. Ta sama sytuacja, drzwi otworzył mi Pan Z: "Przygotowanie do jazdy ponownie niezaiczone. Pasy bezpieczeństwa nie zapięte. Egzamin zakończony z wynikiem negatywnym." Emocje puściły, łezki poleciały, Dziękujemy, zapraszamy za miesiąc.... :(
02.02.06 - wymuszenie na pieszym
01.03.06 - niezapięte pasy :/
31.03.06 - "nadmierna ostrożność" :[
20.04.06 - UDAŁO SIĘ !!!!
karpikusia
 
Posty: 5
Dołączył(a): czwartek 02 lutego 2006, 22:20
Lokalizacja: Piła :)

Postprzez Aros » sobota 25 marca 2006, 21:46

Dziś miałem czwarte podejście i powoli zaczynam tracić wiarę, że kiedyś się uda. Za każdym razem zjadają mnie nerwy (chociaż za pierwszym uważam, że to była wina niesprawnego sprzęgła...). Wszystko ładnie, już jeździłem prawie 30 minut i takie piękne wymuszenie na zwężeniu, w momencie jak zwrócił mi uwagę, że nie wykonuję jego poleceń (za długo szukałem ładnego miejsca żeby zawrócić i to się tak ładnie zemściło). Spojrzałem w stronę egzaminatora, znak mi mignął, zanim dotarło do mnie co on znaczy już przejechałem zwężenie a Tico jadące z naprzeciwka musiało się zatrzymać. Wymusił Pan pierwszeństwo. Jeszcze zdążyłem zawrócić, a później kazał mi się zatrzymać i przesiąść. I to już był koniec...
a egzamin odbył się w WORD Łódź
Nawiasem mówiąć, to łódzki ośrodek jest położony w fatalnym miejscu. Zamiast sprawdzić jak egzaminowany zachowuje się w typowym ruchu miejskim jaki jest w centrum miasta to egzaminatorzy wpuszczają w miejsca pełne niuansów, gdzie wystarcza im najmniejszy błąd, żebyśmy mogli pożegnać się z prawem jazdy, a tworzą przy okazji bardzo niemiłą atmosferę. Jeszcze nie widziałem tu uśmiechniętego egzaminatora. Może za mało im płacą?
Aros
 
Posty: 11
Dołączył(a): sobota 25 marca 2006, 21:20
Lokalizacja: Łódź

pieszych powinni wylapac na czas egzaminow :D

Postprzez karma-zyn » poniedziałek 27 marca 2006, 17:37

To był mój pierwszy raz, 23 marca 2006, godzina 10. Testy 0 błędów, na placyku małe potkniecie z sprzęgłem na łuku - przy cofaniu zgasł już na prostym odcinku, ale szybko odpaliłem tak że, udało sie wyjechać na zwiedzanie Ostrołeki Pandą. Trochę te zgaśniecie mnie podkręciło, przysadka uznała że, czas zapodać adrenalinę. Stresujące też było zetkniecie z wcześnie biorącym sprzęgłem - na kursie brało pod sam koniec, moim zdaniem warto poprobować na rożnych egzemplarzach przed egzaminem. Pan egzaminator był mało mówny ale konkretny, polecenia wydawał odpowiednio wcześniej, głośno i wyraźnie. Pierwszy poważny błąd był z udziałem pieszego. Na lewym pasie wolno toczyła sie kolumna samochodów (zatkało sie na skręcie w lewo), mój pas był czysty. Dosłownie 10 metrów przed przejściem zauważyłem wyłaniającego sie spoza jakiegoś wysokiego samochodu pieszego przy lewej krawędzi na początku pasów. Pieszy dotknął pasów a egzaminator pedału hamulca. Pouczenie o 11 punktach karnych za takie wykroczenie od egzaminatora i jedziemy dalej. Już wiedziałem że, poległem chociaż czułem że, zanim pieszy doszedł by do połowy pasów mnie już dawno by tam nie było - ale wiadomo - pieszy jest świętą krową na pasiastym pastwisku to nawet nie dyskutowałem :D Dalej to juz było z górki, zanim się oswoiłem z przegraną, z zielonego dwa razy wpadłem na skrzyżowanie na żółtym, potem okazało sie że, 5 razy za późno sygnalizowałem zmianę kierunku ruchu. Egzaminator dał mi jeszcze szanse zaparkowania prostopadłego ale to juz było tylko proforma.
Wróciliśmy na parking WORDu, wyliczył błędy powiedział że, mu przykro i podziękowaliśmy sobie na dowidzenia. Pełna kultura. Szkoda tylko że, wynik negatywny bo egzaminator był OK.
Oblałem zasłużenie, teraz czeka mnie miesiąc przerwy przed następny egzaminem - te okres oczekiwania sprawi że, na pewno ciepło będę myślał o Ministerstwie Infrastruktury i ich wspaniałych pomysłach na dezorganizacje pracy ośrodków egzaminacyjnych – na szczęście w Ostrołęce to 'tylko' miesiąc :evil2: :shock:
--
2006.03.23 - Ostroleka - kat. B, poleglem na 'miescie'
2006.04.24 - Ostroleka - kat. B, znak C2 pozbawil mnie zludzen
2006.05.23 - Ostroleka - kat. B, wreszcie mnie docenili ;)
karma-zyn
 
Posty: 4
Dołączył(a): piątek 24 marca 2006, 01:56

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Egzamin na prawo jazdy

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 26 gości