przez Fidelloz » poniedziałek 18 kwietnia 2005, 12:23
Witam serdecznie na wstepie chcialbym podziekowac , wszystkim ktorzy sie wypowiadali , gdyz nabyta wiedza pozwolila mi zdac ten cholerny examin :-)
Zatem pokrótce opiszę go.
Czas i miejsce Gliwice , 18.04.2005 , 9-00
Examinator rasy białej :D , wiek ok 50-55 lat , łysiejący , siwy , niesympatyczny. Na nazwisko miał chyba Słomka czy jakoś tak.
Ilośc zdających 9
Ilość osób , które zdały 2
Wiec tak , weszlismy do sali . Pan examinator baaardzo dokładnie sprawdził wszystkim dowody osobiste , niektórym nawet kazał zakładać okulary , żeby porównać ze zdjęciem . Pierwsza osoba na liście wylosowała zestaw : parkowanie tyłem do garażu + zawracanie na trzy.
Pokrotce przedstawił zasady i poszliśmy .
Na placyku od razu zaczął na nas krzyczeć , kazał zejść się "w kupę" i siedzieć w kącie .
Strasznie wszyscy byli zdenerwowani , okrutnie wręcz. Examinator sporo krzyczał i był dośc niemiły, ale sprawiedliwy.
Oblewał ludzi , ale za najezdzanie na linie , badz potracenie pachołków. Nie moge powiedziec ,ze kogos pokrzywdzil ( no moze jedna dziewczyne , ktora tylko jedna probe miala , ale nie widzialem calej sytuacji wiec nie moge sie wypowiadac).
Łuk poszedł dość łatwo , az sie nie spodziewałem. Wlokłem się niczym mucha w smole i jechałem coś koło minuty.
Następnie parkowanie tyłem - moja pięta Achillesowa.
Starałem się jechać powoli i dokładnie wymierzyć . Ale niestety , kołami się zmieściłem , lecz niechybnie zahaczyłbym lusterkiem o pachołek - widząc to , wyjechałem lekko do przodu skrecajac kierownica w prawo. Reszta byla formalnoscia . Przy zawracaniu na trzy , wystawilem nawet glowe przez okno , czego rzekomo robic nie wolno , lecz examinator nie zwrocil mi uwagi. Nie bedac opewnym czy sie zmieszcze , bardzo powoli i delikatnie jechalem przy czym examinator wykrzykiwal slowa w stylu "Panie , masz Pan na nockę ?" , "No wrzuć Pan troche tego gazu ,do cholery" itp itd. Po placu sie ostaly 4 osoby na 9. 3 nie zdaly Łuku , 2 garazu tyłem.
Pierwsza dziewczyna pojechała na miasto i wrocila uradowana , jezdzila 20 imnut. Powiedziala mi na ucho ze gosciu jest bardzo spoko i tylko jest niemily. Mialem okazje to sprawdzic . Zatem wyjazd odbyl sie bez wiekszych problemow (gorka ok 10-12 %). Nastepnie jezdzilem okolo 20 minut. Jako ze bylem zestresowany jechalem 40-45 km/h. Facet narzekal na moja "dynamike jazdy" "mozolnosc" itp itd nawet rzucil ze "chyba nie jadlem sniadania" - mial racje - nie jadłem.
I otóż stała sie rzecz okropna, na skrzyzowaniu skrecajac w prawo slonce tak zaswiecilo na wyglasle zielone swiatlo , ze wygladalo to jakby sie swiecilo , ruszylem - gosciu mnie zatrzymal i powiedzial "ze juz powinienem nie zdac , i mam ost. szanse". Potem tylko hamowanie awaryjne , i do osrodka. Lacznie 20-22 minuty , 1 blad (przez to swiatlo). Caly czas byl niemily , narzekal na mnie ale w koncu zdalem i jestem baaaaardzo zadowolony.
P.s : korzystajac z okazji pozdrawiam wszystkich zdajacych (i prawo jazdy i maturzystów).[/b]