Po egzaminie - relacje

W tym miejscu zamieszczamy posty związane z egzaminami

Moderatorzy: ella, klebek

Postprzez havay » piątek 25 marca 2005, 11:19

rano pojezdzilem plac, i cholerne problemy z koperta i...skosnym, nie wiem skad to sie wzielo...
no nic, pojechalem do Rzeszowa, pojezdzilem i na egzamin. Juz na wejsciu troszke sie przeleklem egzaminatora - wiadomo, wszyscy scykani no to sie pytam dla pewnosci czy mamy juz wchodzic do sali - "A co, mam pana wniesc?": odpowiedz niezbyt mnie podbudowala bo widzialem ze gosc potrafi byc zlosliwy
Teoria - trafilem dosc latwe pytania ktore sobie nawet po drodze przypominalem i 18/18 Z 16osobowej grupy juz wtedy 2 osoby sie wysypaly. Ja zas losowalem zestaw jako 1. na liscie - trafilem na skosne i prostopadle tylem - moglo byc lepiej ale ciesze sie ze uniknalem prostopadlego przodem.
Plac - jezdze jako pierwszy. Wsiadam pierwszy raz, jade, dojechalem, zatrzymalem, wracam sie, noga drzy na sprzegle jak diabli, hamuje...gosc kaze wyjsc, patrze - kurcze, z 10cm za daleko. Jeszcze raz. Jade, jade, skrecam, dojechalem, juz mam wracac...PASY NIEZAPIETE po wyjsciu hehe. No ale raz dwa zapinam i wracam, tym razem zatrzymalem dobrze i kolejny manewr...(rzecz jasna nie wiedzalem nawet do ktorej linii sie ustawiac bo byly inne niz sie uczylem, ale jakos chyuba slusznie trafilem). Oba garaze o dziwo za 1. razem choc juz sie balem ze przy drugim bede musial robic korekte.
Z 14 osob zostalo 7. Czekam, w miedzyczasie dziekujemy z innymi zdajacymi Bogu ze nie trafilismy na pewnego pana co egzaminowal na drugim stanowisku - straszny upierdliweic i zlosliwiec.

W koncu miasto - myslalem ze bede 1. ale tym razem dowolna kolejnosc, wiec jako pierwszy jedzie kto inny. Zdal, choc dlugo siedzial w aucie. Dobra, wsiadam...Wyjechalem, jade prosto, i juz sie ciesze ze bede skrecal tam gdzie jezdzi 90% eLek i znam to na pamiec...a figa! Prosto :> Jade, potem skrecam do miejscowosci Zaczernie, jade spokojnie te 50h i ani kilometra wiecej niz przepisy pozwalaja :> Nagle gosc mi kaze zjechac na parking. Mysle "co jest?", zjezdzam, gosc wysiada. Ja odpinam pasy a tu sie okazuje ze chcial cos sprawdzic w jakims tam sklepie :] jedziem dalej. Zarabiscie niebezpieczne skrzyzowanie - patrze w lewo, malo widze, nie jade...dostaje opierdziel za guzdranie sie bo moglem pojechac. Potem gdzies tam jade w lewo - a tu jakis ptak dostawczym mi zaslonil i ni czuja widze.
Potem krzyzowka - widze ze przejscie dla pieszych przed nia wiec jade spokojnie bez przyspieszania...i wlaczyla sie zolte, zahamowalem, opierdziel za to ze jakbym energiczniej jechal to bym zdazyl :>. Potem jeszcze jeden opierdziel za czekanei (no ale lepsze to niz wymuszenie pierwszenstwa).
W koncu kaze mi zjechac do osrodka ale jakims innym wjazdem...skrecam, patrze - tam zakaz wjazdu i zaczynam hamowac :> Opierdziel - byla malutka tabliczka "nie dotyczy aut WORDu " czy jakos tak.
Juz totalnie zrezygnowany zajezdzam na plac, gosc mowi:
"No i co ja mam zrobic?"
"Hm, chyba niestety nie ma pan wyjscia"
"Eeeh...a dobra, swieta ida, niech pan da rownowartosc ceny egzaminu na jakis szczytny cel, niech pan kupi prezent jakiejs wielodzietnej biednej rodzinie, powodzenia na drodze, zmykaj"
havay
 
Posty: 5
Dołączył(a): środa 23 marca 2005, 01:51

Postprzez barylkaq » środa 30 marca 2005, 10:45

haha udało się!! za drugim podejsciem! z 6 osob zostalem tylko ja, reszta poległa na placu. Na placu powtarzałem łuk (zestaw 3 - prostopadłe + zawracanie). Egzaminator taki stary, siwy dziadek, moze jakis dyrektor bo nie miał tej czerwonej kurteczki WORDu ;] na miescie troche tam małych błędów było ale lobuz (tj. egzaminator) pytał się mnie co to jest droga, pas ruchu, jezdnia i darł się na mnie bo nie wiedziałem lol ;] juz zdołowany dojechałem do WORDu pod bramę i cos tam gada, gada zebym poczytał książki o ruchu drogowym, ale w końcu zaliczył i dowidzenia!!! haha, super, 2-3 tyg i jazda! ;)
barylkaq
 
Posty: 222
Dołączył(a): środa 16 lutego 2005, 20:16
Lokalizacja: Lublin

Postprzez set » środa 30 marca 2005, 16:38

No to gratulacje barylkaq.
Do spotkania na lubelskich drogach :twisted:
"Musicie byc mocni moca milosci, ktora jest potezniejsza niz smierc..." Jan Pawel II
Prawo jazdy kat. B zdane za 1 razem: 09.03.2005, odebrane: 21.03.2005
Avatar użytkownika
set
 
Posty: 117
Dołączył(a): niedziela 02 stycznia 2005, 20:38

Postprzez wiruswww » środa 30 marca 2005, 22:43

Ludzie można zdać legalnie, naprawde można i egzaminatorzy wcale nie są tacy straszni jak ich malują. Zdałem dziś mimo iż popełniałem straszne błędy. Już myślałem że wszyscy egzaminatorzy to łapuwkarze ale teraz wiem że to nieprawda.

No ale do rzeczy: zdawałem dziś w Białymstoku czwarty raz, zestaw drugi czyli skośne i koperta. Placyk bez błedów, bez powtarzania któregokolwiek manewru. Z grupy 8 osobowej plac przeszło chyba 6 osób. Na mieście jeździłem jako 3. Popełniałem straszne błędy a mianowicie: zgasł mi już w bramie ośrodke, zaraz za bramą egzaminator użył hamulca bo jakiś idiota wyskoczył mi służbowym samochodem, poźniej na skrzyżowaniu zgasł mi poraz kolejny, pas ruchu zmieniałem na lini ciągłej, przed samym osrodkiem poraz kolejny użyl hamulca bo się zupełnie pogubiłem. Byłem pewien że nie zdam i byłem na to przygotowany a tu nagle mówie do mnie: mogę Ci to zaliczyć, wynik pozytywny. Mój egzamin jest najlepszym dowodem na to że egzaminator też człowiek.
Czasami mam dość tej całej techniki. Przez tą całą technologie ludzie oduczyli się rozmawiać twarzą w twarz :( I to jest naprawde smutne.
Avatar użytkownika
wiruswww
 
Posty: 553
Dołączył(a): niedziela 29 sierpnia 2004, 13:35
Lokalizacja: Podlasie

Postprzez Mmeva » czwartek 31 marca 2005, 10:08

Gratuluję Ci Wirusie ( i wszystkim, którzy ostatnio zdali)
Mmeva
 
Posty: 967
Dołączył(a): sobota 06 lipca 2002, 23:22

Postprzez betii » piątek 01 kwietnia 2005, 09:32

no nareszcie zdalam... masakra 5 podejscie powiedzialam sobie ze ostatnie... a jakie szczescie zawsze mialam.. zawsze losowalam zestaw nr 3 parkowanie prostopadle i zawracanie na 3 .. a dzis skosne i rownolegle.. wiec juz psychicznie sie nastawilam ze moze lepiej bedzie bo w koncu inny zestaw.. luk i skosne za 1 koperta za 2.. na miasto posmigalam troche.. Szanowny Pan mnie pochwalił .. ale co ja sie tam bede chwalic :) no i raz mi zgasł jak ruszalam .. oczywiscie strach serce bije ze bedzie lipa a ten SZ.P: " a jakby to był samolot?"
było ok ciesze sie bardzo.. ide opijac :))
betii
 
Posty: 11
Dołączył(a): poniedziałek 14 marca 2005, 22:21
Lokalizacja: tarnobrzeg

Postprzez tomex82 » sobota 02 kwietnia 2005, 14:54

Zdawałem 1 kwietnia. Testy zdałem bezbłednie a oblałem na łuku :( przy cofaniu tyłem wjechałem przednim kołem troszeczke na linie :( Zobaczymy na czym obleje kolejnym razem :P
Avatar użytkownika
tomex82
 
Posty: 17
Dołączył(a): czwartek 06 stycznia 2005, 14:44
Lokalizacja: Tarnowskie Gory

Postprzez Nynaeve » poniedziałek 04 kwietnia 2005, 18:53

I dla mnie dziś się udało :) Szczerze mówiąc nie liczylam, że zdam, nawet nie brałam takiej ewentualności pod uwagę... Bo po co się później rozczarowac? Ale stało się na szczęście inaczej :)

Dla pewności postanowiłam wyjeździć z samego rana dwie godziny, które zostały mi z kursu. Na mieście masakra, robiłam niemal wszystko na opak. Nigdy nie byłam specjalnie zdolną kurasantką, ale po trzech godzinach poprzedniego dnia myslałam, że jeżdżę już lepiej. A tu taki zawód, na kilka godzin przed examem ;( Na placyku szlo mi już lepiej chociaż nadal miałam problemy z prawidłowym zatrzymaniem sie na łuku (nieszczęsne 40cm :/). Te 2h minęły strasznie szybko i w równie błyskawicznym tempie odwiozłam się pod WORD. Czekając na egzamin teoretyczny złapał mnie taki stres jakiego chyba jeszcze nigdy nie przeżyłam. Byłam już prawie pewna, że obleję nawet teorię, którą przecież znałam bardzo dobrze :/ Grupa, do której mnie przydzielono nie była w lepszym nastroju. Na domiar złego pan egzaminator nie wyglądał na takiego, który przymyka oko na potencjalne błędy ;) Każdy został przydzielony został do odpowiedniego komputera i zaczęło się. Odpowiedzi niby znałam, ale oczywiście musiały się trafić trzy rodzynki, których nie byłam pewna. Siedziałam chyba z 10min zastanawiając się czy zmienić odpowiedzi czy nie. W końcu zostawiłam jak było. Rezultat? 1 błąd, wynik pozytywny :D Jak na skrzydłach wyleciałam z sali komputerowej i popędziłam na część praktyczną.

O dziwo z kilkunasoosobowej grupy zostało nas tylko pięcioro. Kolega wylosował zestaw czwarty: parkowanie prostopadłe (wjazd przodem) i ruszanie na wzniesieniu. Pierwsza myśl: "taki łatwy zestaw, wstyd byloby oblać". Pozniej egzaminator wymienił wszystkie wykroczenia za które nas obleje (już po mnie ;) ) i poszliśmy na placyk. O dziwo łuk wyszedł mi idealnie, gorzej z parkowaniem :( Przy pierwszej próbie, niedość ze kręciłam się w kółko próbując podjechać jak najbliżej do linii to jeszcze wjeżdżając potrąciłam prawy pachołek. No ale nic, próba nr 2. Oczywiście znowu na przemian podjeżdżanie i cofanie i tak chyba z 8 razy. Egzaminator już na mnie krzywo patrzył, kiedy w końcu udalo mi się wjechać (nie wiem jakim cudem :D). Później była górka. Niby najprostszy manewr, a pierwsze podejście spaliłam zanim jeszcze na nią dobrze wjechałam. Silnik zgasł i po zabawie, za drugim wyszło już dobrze pomijając zbolałą minę egzaminatora na straszny ryk silnika towarzyszący wjazdowi :D Później pozostało tylko oczekiwanie na swoją kolej na mieście. Posiedziałam sobie w samochodzie (jakiś dziadek doradził mi żebym brała lanosa i w drogę, przecież nikt nie zauważy, że jeden znikł ;) :DD), kiedy w końcu (po jakiejś 1,5h) nadeszła moja pora.

Wyjeżdżam maksymalnie przerażona z terenu WORDu, jakimś cudem wyhamowałam przed 'stopem', który jacyś złośliwcy ustawili za samą bramą. Później bez niespodzianek, długa niby prosta droga. Aż do wielkiego skrzyżowania bez sygnalizacji. Dostałam polecenie skrętu w lewo więc ustawiłam się przy osi jezdni czekając na możliwość wjazdu. Stoję i stoję, a końca sznuru samochodów z naprzeciwka nie widać. No to wzrok zaczął mi błądzić po chodniku, a kiedy ponownie spojrzałam w tamtą stronę zauważyłam, że korek stoi na czerwonym świetle a za mną ustawił się kolejny :D Więc gaz do dechy i skreciłam. Oczywiście egzaminator zwrócił mi uwagę zebym nie blokowała jednej z wiekszych ulic w mieście ;) Później zaliczyliśmy dwa ronda, na szczęście bez większych niespodzianek. Przez cały czas wlokłam się zaledwie 40-45km/h, co w moim przypadku jest bardzo dziwne bo na kursie pomykałam 50km/h przynajmniej ;) Starałam się przepuszczać wszystkie babcie i dziadki na przejściach, ogólnie robiłam wszystko, co robić powinien kulturalny kierowca :D Na koniec zaliczyliśmy hamowanie awaryjne (modliłam się żeby spadł deszcz ale niestety świecilo takie sloneczko, że nie dało się tego uniknąć) i pojechaliśmy z powrotem do WORDu. Na miejscu egzaminator stwierdził, że jeszcze dużo pracy przede mną, ale jako, że większych błędów (pomijając ten na skrzyżowaniu) nie popełniłam, a przepisy znam doskonale i co ważniejsze się do nich stosuje więc exam mam pozytywnie rozparzony :)

Jak widać jestem doskonałym dowodem na to, że wcale nie trzeba być asem kierownicy by przebrnąc przez placyk i miasto i nie wszyscy egzaminatorzy są źli i chcą tylko oblewać i naciągać kursantów. Życzę wszystkim, którzy egzamin mają jeszcze przed sobą, aby trafili na takiego egzamintora, jakiego ja :) Powodzenia i do zobaczenia na drodze :))))
Avatar użytkownika
Nynaeve
 
Posty: 6
Dołączył(a): wtorek 25 stycznia 2005, 23:35
Lokalizacja: Białystok

Postprzez emil » wtorek 05 kwietnia 2005, 14:57

Dziękuje wszystkim ktorzy trzymali za mnie kciuki zdalem za 1 podejściem teorie pisaly 2 osoby z 8 osobowej gr. z czego zdalem tylko ja potem wylosowano zestaw nr 1 skosne i prostopadle tylem zaliczylem bez korekt plac zdalem ja i taka jedna dziewczyna potem misato bezproblemowo choc biegi chodzily jak w ciezarowce w corsie jakies zrabane byly no to na tyle teraz ide oblewac jeszcze raz dzieki i życze powodzenia na egzaminie!!!!!
Ostatnio zmieniony piątek 08 kwietnia 2005, 10:04 przez emil, łącznie zmieniany 2 razy
emil
 
Posty: 10
Dołączył(a): sobota 08 stycznia 2005, 12:58

Postprzez robinhud » czwartek 07 kwietnia 2005, 13:49

No i zdalem :>
9:00 testy --> 5 minut i zrobione - bezbłędnie :) Pozniej kolega wylosowal Garaz tyłem i zawracanie, wszystko zdaje za pierwszym razem bez powtórek i korekt. Z mojej grupy odpada jedna osoba ktora dwukrotnie na łuku zatrzymuje sie za daleko od konca pasa...

Miasto poszlo w miare szybko, ogzaminator dość sztywny. Odezwałem sie do niego tylko raz zaraz na poczatku bo chyba sie zaczytał i nie powiedzial w ktora strone jechac wiec spytalem :) Pozniej zgasł mi samochod na skrzyżowaniu... jakas dziwna ta Corsa byla, calkiem inaczej sie jechało niż tą z kursu. Ale jak juz wiedzialem ze gasnie to pozniej sobie radzilem. Zwrócił mi uwage tylko na to że jak omijam samochody to nie zachowuje wystarczającego odstępu. Pozniej powrot do osrodka i zdane :)
robinhud
 
Posty: 3
Dołączył(a): wtorek 05 kwietnia 2005, 11:53

Postprzez Mawis » piątek 08 kwietnia 2005, 15:24

Zdałaaaaaaaaaaaaaam za pierwszym podejściem :D :D :D Na placu parkowanie prostopadłe przodem i jazda pod górkę oraz łuk wykonane perfekcyjnie jak również jazda po mieście poszła idealnie. Na dodatek każdemu życzę takiego egzaminatora jakiego ja miałam... Śmiałam się całą drogę :D
Avatar użytkownika
Mawis
 
Posty: 12
Dołączył(a): środa 16 marca 2005, 10:11
Lokalizacja: Kraków

Postprzez bodek541 » piątek 08 kwietnia 2005, 15:32

To może napisz coś więcej o egzaminatorze i jeździe po mieście. A co cie tak rozbawiło
bodek541
 
Posty: 607
Dołączył(a): sobota 26 czerwca 2004, 18:59
Lokalizacja: Częstochowa

Postprzez m16 » sobota 09 kwietnia 2005, 22:13

Heyka :)
Dopiero teraz moge zdac relacje - wczesniej bylem za bardzo podjarany :D

Na egzamin mial isc ze mna kumpel cobym sie tak nie denerwowal ale nie przyszedl, spoko mysle sobie, jakos to bedzie. O 7:45 bylem juz w MORDzie. Egzamin mial sie rozpoczac o 8:00. Stalem tam i nie wiedzialem co mam robic :lol: Dopiero jak pan egzaminator nas zaprosil to weszlismy do sali :)
Najpierw bylo objasnianie co i jak itp.
Zaczelo sie.
Rozwiazalem 6 pytan na kat. A i nie wiedzialem jak przejsc do B.
Nacisnalem koniec i juz mailem dac tak (myslalem, ze mi sie B wlaczy) ale cos mnie tchnello i zapytalem pana egzaminatora. Okazalo sie, ze trzeba dac "zmien kategorie" a gdybym nacisnal koniec to bylby game over. Ufff... odetchnalem.
Pytania mi siadly (strasznie banalne byly :P) wiec szybciutko skonczylem (niecale 5 min bodajrze na calosc). Dalem koniec i.... "wynik egzaminu negatywny" - ja juz zalamany, se mysle "200 zeta bedzie lzej w portfelu" atu pan egzaminator podchodzi "zdal pan". Ja "yyyyyyy". Okazalo sie, ze wynik pisze po lewej stronie a ja patrzylem na prawa (do tej pory nie mam pojecia co tam bylo - moze wynik testu probnego ?).
Zrobilem albo po 1 bledzie na kazda kat. albo 1 na B i 0 na A - bylem tak zdenerwowany, ze nie sprawdzilem dokladnie.
Ide do poczekalni. Tam nagle mnie ogarnal straszny luz, zero nerwow. Po jakichs 20 min slysze zapraszam do sali i nastepna grupa wchodzi na teorie... ale czy oby napewno.... yyyyy... dlaczego wchodza tez ludzie z mojej grupy ? Podchodze do drzwi i czytam, ze nastepna grupa ma dopiero na 10:00 tu jest moze max. 8:30 ? Raz kozie smiersc - pukam... "no zapraszam pana" slysze. Wchodze wiec i zajmujac moje miejsce mamroczac przeprosiny za spoznienie.
Akurat pan egzaminator konczy omawiac przygotowanie do jazdy i zaczyna jazde po luku. Potem wybor aut. (biore punciaka), pare slow otuchy od pana egzaminatora i prosze do pcozekalni.
Siedze sobie moze z 10 min. i nagle z glosnikow slysze moje nazwisko i "proszony do punta numer 3". Raz kozie smierc wchodze na plac ale gdzie jest to punto 3 ? Po chwili znalazlem - stoji na wjezdzie na luk. Siadam i.... w tym momecie dostaje trzesawki nog :lol:
Przygotowuje sie, "prosze ruszac" - no to jade :D
dojezdrzam juz prawie do konca luku i nagle bach - zgaslo - odrazu odpalam ponownie ale juz nerwy totalne. "Prosze teraz do tylu" slysze, no to heja :) kurde - najechalem linie ("moze nie zauwazy ? " :P ) parkuje.
Prosze powtorzyc manewr. Do przodu poszlo ok ale cofajac przekombinowalem i totalnie wyjechalem z luku. Trudno sie mowi ;)
Jakos chyba nie widac bylo po mnie wielkiego zalu (liczylem sie z tym, ze nie zdam) bo uslyszalem tylko kilka slow (bardzo milej zreszta) krytyki, a nawet nie tyle krytyki co rad na przyszlosc i "to moze przejdzmy odrazu do motocykla". Zostalem poproszony o podjechanie na parking i zaparkowanie miedzy dwoma autkami tylem co tez bez problemu uczynilem (a jak :P) Wysialem i razem z egzaminatorem podszedlem do "osemki" po drodze zostajac uswiadomiony jak mam jechac ;). Zostalem jak to puzniej okreslilem "zakondoniony" w gustowna pomaranczowa kamizelke z niebieska Lka, kask na glowe i hejaaaaaa. Ale chola - dopiero dojezdrzajac do gorki skapowalem sie, ze nie obejrzalem sie przy ruszaniu - duuupa - bedzie trzeba powtarzac :/ Bylem tego juz pewny kiedy wracajac z gory <&%#$@> drogi i przejechalem przez ciagle linie parkowania skosnego ;) Ale o dziwo nie :shock:
No to krece osemke. Pierwsza mysl "osz kurde ale ta machalasa szarpie" takie "zabki" jak odstawialem to szok. ale ani razu nie najechalem na linie i to sie chyba liczy ;) Potem slalom - nauczony wczesniejszym bledem ogladalem si epo kilka razy (a co se bede zalowal :P) i... o dziwo slysze upragnione "egzamin zaliczony, prosze podjechac pod garaz". No to jade ;) po drodze odkrylem, ze na 2 juz nie szarpie ;) Szybka zmiana kasku na taki z wirtual dolby. No i hejka na miasto :)
Jakos to szlo ale balem sie o moje zle nawyki z prywatnej jazdy (na moto jezdrze juz pare latek ;) ) typu ograniczenie razy 2 i heja albo omijanie pojazdow z prawej. Ale nic - jade caly czas 45, w porywach nawet 47 (a co - pouzywam se :P) dojezdrzajac do krzyzowki skapowalem sie, ze skrzynia jest walnieta i na postoju nei da sie przebic 5 biegow w dol - trudno - bede ruszal z 3 :P Poszlo latwo - jadeeeee. Nagle dupa. Widze roboty drogowe i ograniczenie do 30, no to po heblach :D jade 30 ale za cholere sobie nie moge przypomniec kiedy ono sie odwoluje (a glupio tak 30 bo droga prosta, za miastem i widocznosc dobra) to szybki rachunek, normalnie mozna 50, ograniczenie do 30 to srednia 40 jak nic - no to tyle grzeje ;). Zawracanko - banal tylk odruchowo wskoczylem na lewy pas. Szybka zmiana i jade dalej. Potem juz tylko przegonienie po strefie zamieszkaniai powrot do osrodka. W sumie jechalem troche niepewnie (balem sie, ze mi odwali i zaczne szarzowac ;) ) wiec myslalem, ze bedzie kiepsko. A tutaj "ZALICZONY" no to ja juz banan na gebie. "Tylko nie potrzebnie komplikuje sobie pan zycie, trzeba bylo odrazu na prawy pas po zawracaniu", "puscilem scieme, ze lini nie bylo widac i balem sie, ze ciagla :P " ale przeszlo.
To ide do okienka wniesc o wydanie prawka na A i ustalic termin egzaminu na B. Tam jakis babsztyl niezbyt milym tonem informuje mnie, ze musze napisac podanie o rezygnacje z B i dopiero przy odbiorze prawka jeszcze jedno podanie o przeniesienie moich papierow spowrotem do MORDu. Cos tam nabazgrolilem i ucieszony dzierzac w lapie papierek niezdanego egzaminu panstwowego kat. B pojechalem do domu :P

Dodam moze jeszcze tylko, ze na testach kilka osob poleglo, szczekaczka w kasku jest do dupy :P a egzaminatorzy na maxa mili. Naprawde - nie spodziewalem sie tego - zero zlosliwosc itp a wrecz przeciwnie, duuuza cierpliwosc i wyrozumialosc :)

Teraz tylko czekam na moje pierwsze prawko :D
Poteem koncze robic drugie i chyba sie zapisze na kolejna literke alfabetu bo bedzie mi tego szalenstwa kursowego brakowalo :D


PS: Wybaczcie bledy i lekki brak skladni ale juz troche zadbalem coby prawko za sucho nie mialo ;)
Avatar użytkownika
m16
 
Posty: 64
Dołączył(a): niedziela 03 kwietnia 2005, 14:01
Lokalizacja: Tarnów

Postprzez krpablo » wtorek 12 kwietnia 2005, 20:40

No i niestety, pierwsze podejście nieudane. Testy zaliczyłem z jednym błędem (ale takim głupim). Wyczekałem się niemiłosiernie, do jazdy zostałem wylosowany jako ostatni z grupy. Egzaminator wyglądał na miłego, co mnie podbudowało.
Stanowisko nr 3, zestaw nr 1: skośne i garaż tyłem. Ustawiam się na łuku i jadę. Zatrzymałem się tak, że przód wystawał o jakieś 25 cm. No ale nic, objeżdżamy placyk (w tym momencie zdałem sobie sprawę, że mogę oblać, więc docisnąłem mocno). Ustawiam się, jadę, stop. I co? 10 cm za linią!!! Nie wiem, jak to się stało, w OSK na placu nie było problemów. Wg mnie, w OSK zaraz za łukiem jest troszkę większy prosty odcinek, a w MORDzie mniejszy, więc muszę hamować wcześniej...
Kiedy drugie podejście? Nieprędko...
Prawo jazdy kat. B
odebrane 4 lipca 2005
krpablo
 
Posty: 39
Dołączył(a): poniedziałek 10 stycznia 2005, 23:08
Lokalizacja: Kraków

Postprzez Mawis » środa 13 kwietnia 2005, 12:22

Krpablo... to Ty brałeś pod uwagę długość prostej czy patrzyłeś jednak na linię zatrzymania? A tak swoją drogą to chyba miałeś upierdliwego Pana Egzaminatora :? Mój jak robiłam łuk gadał przez komótkę, choć i tak uważam, że wykonałąm bezbłędnie (ależ jestem skromna :P )
Prawko zdobyte za pierwszym podejściem 7 kwietnia 2005 r.
Avatar użytkownika
Mawis
 
Posty: 12
Dołączył(a): środa 16 marca 2005, 10:11
Lokalizacja: Kraków

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Egzamin na prawo jazdy

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 26 gości