relacje z egzaminu

W tym miejscu zamieszczamy posty związane z egzaminami

Moderatorzy: ella, klebek

Postprzez Michal_Zyrardow » czwartek 05 stycznia 2006, 17:48

A wiec mój egzamin na prawko rozpoczął się o 11:15 (część teoretyczna) w WORD Skierniewice na Toyocie Yaris (plac i miasto
Teorię zdałem z jednym błędem.
O 12:00 część praktyczna; przychodzi jeden egzaminator wyczytuje cztery osoby i idą z nim, drugi egzaminator, trzeci i już się niecierpliwie. Nareszcie czwarty egzaminator wyczytuje moje nazwisko, jestem pierwszy na liście i losuje zestaw: prostopadle tyłem i zawracanie.
Łuk i prostopadle tyłem po dwa razy, zawracanie za pierwszym razem poszło.
Wracam do poczekalni i czekam na miasto z mojej czteroosobowej grupki zdałem tylko ja z pozostałych trzech grup wróciły cztery osoby.
Wyruszam w miasto i już chce ruszyć, a egzaminator „Czy aby na pewno przygotował Pan się do jazdy” ja się tak rozglądam i jakaś czerwona lampka się pali, ale wpadka nie domknąłem drzwi. Ogólnie na mieście to chyba żadnych rażących błędów to nie popełniłem bo nic nie mówił tylko co chwila „szybciej !”, „no aż mnie krew zalewa, szybciej !”.
Wracam do WORD-u; co tak wolno-koszmar, no ale żadnych błędów niebyło ZDAŁ PAN.

Dowidzenia.
Avatar użytkownika
Michal_Zyrardow
 
Posty: 20
Dołączył(a): czwartek 05 stycznia 2006, 16:00

Postprzez MRM » czwartek 05 stycznia 2006, 21:14

Egzamin 4.01.2006 Teoria bezbłędnie. Na placu zestaw nr 6 prostopadłe tyłem i zawracanie na 3. Łuk przejechny za pierwszym razem, pan egzaminator kazał mi sie ustawić do prostopadłego tyłem. (tego manewru obawiałem sie najbardziej poniewarz na kursie czasami najerzdżałem na linie zewnętrzną.) 1 podejście jade a fotel pasażera zasłania mi prawą boczną tylną szybę. Prawie potrąciłem lewy słupek. 2 podejście wjazd bezbłędny. Zawracanie na 3 pikuś zaliczone za pierwszym razem :D Z mojej grupy z placu wyszły dwie osoby ja i 1 dziewczyna. Miasto: wyjazd z WORDa wroclawskiego (koszmar) błoto ze śniegiem po kostki no nic czaje sie widze wolne powoli wyjerzdżam jest udało sie pojechaliśmy w lewo odrazu do strefy :D i wiadomo w lewo prawo zawróć wyjerzdżamy na główną i karze mi skręcić w lewo z przodu sznur samochodów :roll: nagle ciężarówka mnie puszcza już sie miałem pytać czy jechać ( ponoć traktują to jak wymuszenie) a pan mi mówi jak nas puszcza to jedziemy :D dojechaliśmy wkonću do Armi Krajowej i do bazy :D :D :D :D Pan mi powiedzaił gratuluje egzamin zaliczony pozytywnie. :D :D :D :D A i ta dziewczyna też zdała miała jazde przede mną :)
4.01.2006 I Egzamin zdany :D
17.01.2006 Prawko odebrane =]

[Obrazek
Avatar użytkownika
MRM
 
Posty: 7
Dołączył(a): czwartek 05 stycznia 2006, 20:53

Postprzez agus86 » sobota 07 stycznia 2006, 12:38

szczescliwa trojka:D 6stycznia najszczesliwszy dzien:D
Zdawałam w Gliwicach po raz trzeci i sie udało :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D
Choc na pocztku bylo ciezko po raz trzeci losowałm zestaw wylosowałam prakowanie prostopadłe wjazd przodem i zawracanie na trzy. i udalo mi sie zdac egzminator byl bardzoi mily i wyrozumiały placyk z poprawkami malymi ale zdany:D Jako pierwsza wsiadałam na misto na miescie zero bledow wsyztsko elegancko:D gdy dojechałam do osrodka egzaminowania po wylaczeniu silnika uslyszlam podniosła Pani poprzeczke osoba ktore beda zdawac po Pani byłam w totalnym szoku ale udalo sie i za miesiac juz bede smigała :D:D:D:D:D:D:D
Rozpoczecie kursu 28.08.2005
Zakonczenie kursu 20.10.2005
Egzamin pierwszy 15.11.2005 teoria 0 błeów , praktyka nie zdana
Egzamin drugi :14.12.2005 Praktyka plac zaliczony miasto oblane
egzamin trzeci:6.01.2006 godz. 10:00
agus86
 
Posty: 7
Dołączył(a): wtorek 15 listopada 2005, 16:45

Postprzez hanicek » sobota 07 stycznia 2006, 22:28

Ale sie ciesze , ze moge tutaj cos napisac :D Dzis zdawalam 1szy raz i ...
Zdawałam w Nowym Sączu, trafiłam na egzaminatora, przed którym strasznie mnie wszyscy przestrzegali :? Pan był... hmm... służbowy... Powiedział co i jak na placu i poszedł w swoim kierunku. Najbardziej bałam sie, czy auto mi się "przyjmie" , bo dzien wczesniej jezdzilam nowa L-ką i byłam zaskoczona zmianą, (łatwo wciskało się gaz, a sprzęgło baaardzo opornie) No , ale ruszyłam płynnie , potem poszło po prostu cudownie... żadnych błednów, poprawek itp... Cały stres i lęk po prostu się ulotnił :) Potem miasto: na początku pan egzaminator był skory do żartów po czym gwałtownie zamilkł. Z perspektywy czasu - doceniam to, bo dodał mi odwagi, pokazał że nie taki diabeł straszny ;) a potem mogłam się skupić tylko na jeździe. Po mieście jeżdziło się super! Sytuacje nadzwyczajne - chyba tylko to , że dzieciaki mi wbiegły na pasy (hamowanie awaryjne) , potem musiałam ustąpić pierwszeństwa autobusowi, wyjeżdżajacemu z zatoczki i zawrócić na rondzie, reszta to zwykłe skrzyżowania, oznakowane w dodatku. Chyba miałam pecha do świateł , bo każdym kroku musiałam stawac na czerwonym :/ Najpiękniej było, gdy zza zakretu zobaczyłam ośrodek egzaminacyjny- wiedziałam że zdałam... Pan kazał mi zaparkowac wśród rzędu L-ek po czym powiedział że było prawidłowo, wynik pozytywny i ... skończył jak zaczął - Ja mówię "super, dziękuje bardzo" a on... nic... po prostu wysiadł ... Minęłam go w drzwiach, bo dosłownie biegłam do budynku, żeby krzyknąć "ZDAŁAM" i obdzwonić wszystkich trzymających kciuki :)
hanicek
 
Posty: 1
Dołączył(a): sobota 07 stycznia 2006, 22:05
Lokalizacja: zakopane

Mój egzamin

Postprzez Mroova » wtorek 10 stycznia 2006, 01:57

Witam wszystkich. Sporo już czasu minęło od mojego egzaminu, jednak chciałem się z wami podzielić moimi wrażeniami, szczególnie ku pokrzepeniu serc tych, którzy jeszcze walczą.

Mój kurs, z różnych względów, trwał bardzo długo i egzamin zdawałem ponad rok od jego rozpoczęcia. Zdecydowałem się na osobne zdawanie teorii i praktyki, gdyż na egzamin zapisywałem się 'w ostatniej chwili' z powodu upływającego terminu ważności kursu (było już prawie pół roku od zakończenia jazd w moim ośrodku) i wolałem mieć trochę więcej czasu do egzaminu praktycznego.

Egzamin teoretyczny

Teorię zdawałem w marcu 2005 roku w tej oto sympatycznej salce egzaminacyjnej wrocławskiego WORD.
Obrazek

Nie miałem problemów, zdałem bezbłędnie, co w mojej osobistej opinii nie jest wielkim wyczynem gdy posiada się te testy od wielu miesięcy i wałkuje na pamięć. Mimo to 2 osoby z grupy nie zdały, jeden chłopak poprzez omyłkowe kilkukrotne naciśnięcie 'Zakończ egzamin' i potwierdzenie tego faktu (Przestroga: zakończysz egzamin, choćby pomyłkowo, to nie ma już odwrotu), drugi miał 3 błędy - zdarza się.
Zapisałem się na egzamin praktyczny na 20 maja. (żeby mieć pewność, że zdążę sobie trochę pojeździć przed samym egzamem)

Egzamin praktyczny

Zgodnie z planem przed egzaminem praktycznym zapisałem się w mojej szkole na dodatkowe 8 godzin jazdy. Wydawać się to może wiele, jednak ja rozpocząłem kurs jeszcze w zapomnianych już czasach gdy na kursie jeździło się tylko 20 godzin, więc w sumie wyjeździłem i tak tylko 28, czyli mniej niż większość z tych, którzy to czytają.
Jeździłem tuż przed samą datą egzaminu, ostatnią jazdę miałem 19 maja wieczorem. Dzięki temu na egzaminie czułem się o wiele pewniej i bardzo polecam to rozwiązanie.

Grupa egzaminacyjna liczyła 10 osób i zdawaliśmy na Pandzie.

Plac manewrowy

Pierwsza na liście była jakaś dziewczyna i ona miała zaszczyt wylosować zestaw - wypadła koperta i ruszanie pod górkę - wszyscy raczej zadowoleni przenieśliśmy się pod wiatę przy tym oto placu:
Obrazek
Po tym co nasłuchałem się od znajomych przed egzaminem, to byłem w panice, widziałem już w myślach egzaminatorów biegających z linijką po placu i oblewających za 1cm przekroczenia linii. Było zupełnie odwrotnie. Mimo, iż egzaminatorzy wyglądali zwyczajowo (czytaj: stare, wredne dziady) to naprawdę starali się przepchnąć ludzi przez ten egzamin, ale mimo to niektórym się nie udało.
Ponieważ mam nazwisko na literę 'W' to zdawałem jako ostatni i miałem przyjemność pooglądać wyczyny moich poprzedników, a działo się wiele. Dwie panie oblały za przekroczenie prostej ciągłej linii podczas manewru 'Prosta i łuk'. Najzwyczajniej w świecie skręcały na prostej w niewiadomym kierunku. Jedna, starsza już pani, oblała gdyż dwukrotnie zatrzymała się grubo ponad metr od linii zatrzymania na łuku, a jeszcze ktoś oblał kopertę. Egzaminatorzy przymykali oczy na zatrzymania kilka centymetrów przed linią, choć spokojnie mogli ludzi za to pooblewać, więc byłem nieco pewniejszy rozpoczynając egzamin.
Ponieważ byłem ostatni to egzaminator powiedział mi, żeby 'po egzaminie zaparkować auto na parkingu pod WORD' i od tego czasu przestał zwracać na mnie uwagę. Byłem nieco spięty i na początku nie zauważyłem nawet, że mam wrzucony ręczny, ale ponieważ egzaminator niespecjalnie na mnie patrzył to błąd ten przeszedł bez echa. 3 manewry przeszły gładko, szybko i przyjemnie, na górce stałem już właściwie sam bo egzaminator sobie poszedł, pokrzykując wcześniej, żebym nie zapomniał zaparkować auta. OK, fajnie. Spodziewałem się, że będzie o wiele gorzej. Zostało nas 6 osób i rozpoczęły się jazdy po mieście.

Jazda w ruchu drogowym

Ponieważ był majowy, wyjątkowo słoneczny dzień, to smażyliśmy się wszyscy w niemiłosiernym słońcu, w oczekiwaniu na swoją kolej jazdy. Raz wchodząc pod wiatę, raz wychodząc by zaglądać, czy przypadkiem nasza Panda już nie wraca. Trwało to nieskończenie długo, mimo iż zostało nas tylko 6 osób, więc musiałem przeczekać 5 osób. Wszyscy po kolei przede mną oblali, dwóm osobom zgasło 4x auto, kolejne dwie źle zawracały, a ostatni kolega przejechał na czerwonym. No cóż, trudno obiektywnie oceniać, czy po prostu trafiłem na tak słabą grupę, lecz niektóre błędy naprawdę nie powinny się zdarzać na egzaminie. (Szczególnie gaśnięcie. Pandy były wtedy jeszcze nowiusieńkie, naprawdę ciężko takie 'zdusić'). Jedyne co wydawało mi się ewidentną złośliwością egzaminatora było zwracanie uwagi na zapalanie świateł, mimo że był środek upalnego dnia.
Przyszła moja kolej i z jednej strony byłem ostatnim, który mógł zdać z tej grupy co - przynajmniej w moim przekonaniu - zwiększało moje szanse, z drugiej strony jednak 9 osób z rzędu polało, więc egzaminator miał raczej lekką rękę.

Wsiadłem.

Po przygotowaniu się do jazdy od razu zapaliłem te światła, gdyż poprzedni ludzie zwrócili mi uwagę, że się tego czepia (idiotyzm) i wyruszyłem. Uczciwie powiem, że Pan naprawdę postarał się, żebym zdał. Pojechaliśmy niewyobrażalnie łatwą, krótką i przyjemną trasą, na dodatek obok mojej szkoły jazdy (o tym nie mógł wiedzieć mój egzaminator, po prostu miałem szczęście) w związku z czym dobrze znałem te tereny. Dla ciekawych i znających Wrocław oto mapka mojego przejazdu:

http://skoki.risp.pl/forum/album_pic.php?pic_id=2461

Przejechałem tylko nieco ponad 5 km w dokładnie 8 minut i byłem już z powrotem na parkingu przy WORD, a egzaminator powiedział 'Ten kraj będzie miał kolejnego dobrego kierowcę', co teraz uważam za wielką przesadę, ale wtedy wydawało mi się to jedyną, słuszną prawdą :)
Właściwie przejazd miał może 3 skręty w lewo i to w bardzo bezpiecznych miejscach bez dużego ruchu, dwa razy przejazd przez torowisko tramwajowe, co we Wrocławiu jest standardem i jakieś tam zatrzymanie przed zieloną strzałką, przed wykonaniem skrętu. To były najtrudniejsze elementy, jednym słowem - piaskownica.

Suma sumarum, miałem kupę szczęścia, byłem raczej pewny siebie, szczególnie dzięki jazdom tuż przed egzaminem, a przede wszystkim od początku do końca wierzyłem, że zdam i byłem maksymalnie skupiony na osiągnięciu tego celu.
I udało się zdać za pierwszym razem :)) Czego wszystkim, którym chciało się przeczytać ten post, również serdecznie życzę.
Mroova
 
Posty: 4
Dołączył(a): niedziela 08 stycznia 2006, 23:28
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez milena » środa 11 stycznia 2006, 20:46

Witam,
przepraszam, ze tak pozno, ale dopiero wrocilam z Siedlec.
No wiec zdałam, ale jestem happy.

Zdałam :!:

Nie było tak straszne.
Egzamnator przesymapyczny, ciągle mi podpowiadał.
Przymykał oczy na drobne błedy.
Nie wiem co pisac :D

EDIT No, egzamine nie trwal przepisowych 40tu minut.
A łuk "ćwiczyłam" wczoraj na starych liniach.
Nie wiem czy to zalezy od egzaminatora, czy od przepisow, ale moglam opuscic lusterka <ale nie bezposlrednio na linie> pozniej pozwolil mi poprawic.
W tylna szybe zerknelam "na sztuke", zby widział, ze patrze tam.
Feci, quod potui, faciant meliora potentes.
Avatar użytkownika
milena
 
Posty: 170
Dołączył(a): niedziela 23 października 2005, 20:12
Lokalizacja: Ryki

Postprzez kovalek » czwartek 12 stycznia 2006, 14:31

Od mojego pierwszego w życiu egzaminu na prawo jazdy minął już dobry tydzień. Jednak wszystko pamiętam jak dziś :-)

Dzień 3.01.2006 godzina 7:30 - umówiony jestem na godzinke jazdy po mieście z instruktorem. Pojeździłem bez większych błędów. Następnie o 11 godzinka jazdy po placyku (też praktycznie wszystko dobrze zrobiłem). Wybiła 11:45 więc czas z placyku podjechać do WORD-u. Wchodzę, moja grupa już w sali więc szybko idę tam, okazuje dowód osobisty i siadam przy kompie. Test zrobiłem w 3 minuty, jednak przez kolejne 10 minut sprawdzałem wszystkie pytania czy oby na pewno dobrze. Dwóćh nie byłem pewien, ale po zakończeniu testu okazało się że mam 0 błędów. Wyszedłem z budynku zapalić papieroska, a ręce mi się trzęsły niemiłośiernie.

Udałem się na placyk. Tam się okazało iż z mojej grupy (9 osób) teorie zdały tylko 3 osoby - dwie dziewczyny i ja. No więc pierwsza dziewczyna losuje zestaw - parkowanie skośne i koperta. O ile koperty się nie bałem, to obawiałem się iż mogę mieć problem z wyjechaniem z garażu skośnego. Placyk zdawałem jako drugi. Przede mna dziewczyna pojechała perfekcyjnie. Wsiadam do samochodu, cisza.... Ustawiam sobie fotel, lusterka troche poprawiłem i odpalam silnik. Jedyneczka i popuszczam powoli sprzęgło - samochód zaczyna się toczyć (sprzęgło działało troche lepiej niż w samochodzie w którym się uczyłem). Dojechałem do końca łuku i zatrzymałem się - egzaminator machnął ręką aby cofać i w tym momencie odetchnąłem z ulgą (bo bałem się też że mogę nie dojechać do linii zatrzymania). Kolejne manewry zrobiłem bez poprawek (jedynie garaż skośny z korektą, bo tak instruktor uczył). Dziewczyna po mnie nie zdała placyku.

Na miasto najpierw wyjechała dziewczyna. Nie było jej ponad pół godziny. Ja siedziałem z kumplem w samochodzie i z tych nerwów chyba pół paczki papierosów wypaliłem. Patrzę - wjeżdza niebieskie Punto i parkuje na stanowisku egzaminacyjnym. Powoli podchodzę i widzę iż egzaminator wypisuje i wręcza kartę z przebiegu egzaminu (czyli dziewczyna oblała). Coś jeszcze jej tłumaczył. Zamieniam się z dziewczyną miejscami, ustawiam lusterka (jak zwykle zapomniałem o wstecznym, ale nie było potrzenbne), fotel. Silnik był już odpalony i światła włączone, więc mówię "jestem gotowy". Przy wyjeździe z ośrodka zgasł mi silnik, jednak to był jedyny mój błąd podczas całego egzaminu. Na koniec instruktor powiedział iż zdałem państwowy egzamin na prawo jazdy i że nie ma do mnie żadnych uwag, zastrzeżeń. Podziekowałem grzecznie i przez chwile jeszcze nie mogłem w to uwierzyć, że jako jedyny z 9 osób zdałem cały egzamin :-)
pozdrawiam
Leszek Kowalski
----------
Egzamin kat B. zdany dnia 03.01.2006 (za pierwszym razem).
Prawo Jazdy odebrane dnia 13.01.2006 (piątek :-))
kovalek
 
Posty: 2
Dołączył(a): wtorek 10 stycznia 2006, 14:05
Lokalizacja: Gorzów Wlkp.

Poprzednia strona

Powrót do Egzamin na prawo jazdy

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 18 gości