oblałam(em) parę razy na łuku...

W tym miejscu zamieszczamy posty związane z egzaminami

Moderatorzy: ella, klebek

oblałam(em) parę razy na łuku...

robiąc go na kręcenie kierownicą lub inny "sposób"
16
33%
orientując się na linie plus pachołki i korygując tor jazdy
33
67%
 
Liczba głosów : 49

Re: oblałam(em) parę razy na łuku...

Postprzez szofer80 » piątek 17 lutego 2012, 02:21

nie ma najmniejszego sensu uczyć łuku na pamięć już lepiej żeby jazda do tyłu na łuku nie była na egzaminie wogóle oceniana tylko niech się na kursach pouczą cofać normalnie, jak im to wyjdzie tak to wyjdzie ale przynajmniej coś z sensem potrenują nie będą zmuszeni stosować bezsensowanego "sposobu" który ich niczego nie uczy poza tym żeby kombinować w życiu taka jedyna nauka z tego płynie.
Kategorie: A,B,C,D,E,T
szofer80
 
Posty: 825
Dołączył(a): poniedziałek 20 grudnia 2010, 21:10

Re: oblałam(em) parę razy na łuku...

Postprzez mikello » piątek 17 lutego 2012, 18:28

Ja się nauczyłem tak:
Cofając, bacznie obserwuję przez tylną szybę (a także częściowo przez boczną) ostatnie dwa pachołki (te przy wyjeżdżaniu już z łuku na prostą w kierunku koperty - jeden po lewej i jeden po prawej stronie) i na bieżąco koryguję tor jazdy by wjechać między nie. To metoda na kształt wjazdu do bramy lub między samochody, czyli przydatna w praktyce... ;)
mikello
 
Posty: 2
Dołączył(a): środa 18 stycznia 2012, 15:56

Re: oblałam(em) parę razy na łuku...

Postprzez szofer80 » niedziela 19 lutego 2012, 02:29

Dla dobrego kierowcy starczy tylko jedno lusterko boczne żeby cofnąć na łuku. Jeśli przyszłoby mi jeszcze raz zdawać "łuk" to wolałbym to zrobić cięzarówką albo autobusem niż samochodem osobowym , bo w wadze ciężkiej można polegać tylko na lusterkach. Wystarczy "tylko" ;) utrzymywać równy odstep pomiędzy linia a bokiem pojazdu.
Kategorie: A,B,C,D,E,T
szofer80
 
Posty: 825
Dołączył(a): poniedziałek 20 grudnia 2010, 21:10

Re: oblałam(em) parę razy na łuku...

Postprzez czesiu145 » poniedziałek 12 marca 2012, 20:16

Dla mnie oblanie na łuku jest trochę dziwne.Jeśli wiem że jest jakiś sposób który ma prawie 100% skuteczność to czemu go nie wykorzystać na egzaminie? To jest jedyna sytuacja kiedy ten manewr wykonamy w ten sposób,ale tu chodzi o zaliczenie egzaminu.Jeśli ktoś lubi próbować na egzaminie własne sposoby, jego wybór.Jeśli jego sposób mu wychodzi to jeszcze lepiej o nim świadczy.
czesiu145
 
Posty: 1
Dołączył(a): piątek 09 marca 2012, 19:21

Re: oblałam(em) parę razy na łuku...

Postprzez Kraery » poniedziałek 12 marca 2012, 22:58

Ja łuk robiłem tak. 1 pachołek, 180 stopni kierownicą, później prawe lusterko, wychodzę na prostą i tylnia szyba do zatrzymania się. Gotowe. :)
Kraery
 
Posty: 3
Dołączył(a): niedziela 11 marca 2012, 15:28

Re: oblałam(em) parę razy na łuku...

Postprzez piotrekbdg » czwartek 15 marca 2012, 17:59

Jeśli ktoś lubi próbować na egzaminie własne sposoby, jego wybór.Jeśli jego sposób mu wychodzi to jeszcze lepiej o nim świadczy.

Ale to nie kwestia sposobu tylko umiejetności...a raczej ich braku.
piotrekbdg
 
Posty: 2139
Dołączył(a): wtorek 18 sierpnia 2009, 00:18

Re: oblałam(em) parę razy na łuku...

Postprzez pepek » piątek 16 marca 2012, 09:18

Kilka lat temu, jak pierwszy raz brałem się za zdawanie, parę razy pod rząd oblałem na łuku. Nawet nie pamiętam, czy jechałem jakąś "metodą". Ale chyba coś tam było kombinowane z słupkami, co przy potężnym stresie dawało jedną wielką kupę.
Przybyło lat, człowiek zmądrzał i teraz każdemu polecałbym polegać tylko na prawym lusterku i tylnej szybie. Patrzymy w lustro i pięknie "obrysowujemy" prawą linię łuku, byle za daleko od niej nie odjechać.
Główna zaleta w stosunku do tych różnych metod z pełnymi obrotami, czy tam o ileś godzin jest taka, że kręcimy ciągle ale o niewielki kąt, z wyczuciem. Nie ma nerwowych ruchów i mamy większą kontrolę nad całym manewrem, łatwo korygować tor jazdy itp. Później zresztą w ten sam sposób możemy robić wiele rzeczy na mieście.
No i na każdym samochodzie manewr robimy identycznie, więc można sobie spokojnie ze znajomym pojechać poćwiczyć Laguną, albo i większym wozem, a później bez problemu, a nawet znacznie łatwiej (bo samochód mniejszy) wykonać zadanie "Yariską".
pepek
 
Posty: 7
Dołączył(a): czwartek 15 marca 2012, 19:20

Re: oblałam(em) parę razy na łuku...

Postprzez jpl » piątek 16 marca 2012, 16:35

To ja dodam jeszcze od siebie, żeby nie bać się (jadąc "na lusterko i linię") "odpuścić" kierownicy w lewo, jeśli skręt okazuje się za ciasny. Ja przez to dość trudno się uczyłem, bo jak już skręciłem to jechałem i czasem wypadałem po prawej stronie łuku. :lol: Potem złapałem w czym rzecz i na każdym egzaminie (zdawałem 3 razy)przejechałem łuk za pierwszym razem. :wink:
jpl
 
Posty: 235
Dołączył(a): sobota 10 marca 2012, 00:53

Re: oblałam(em) parę razy na łuku...

Postprzez Eoleh » poniedziałek 26 marca 2012, 15:31

Sam uczyłem się na sposób i 2 razy nie zdałem. Kupiłem godzinę jazdy na łuku z innym instruktorem, wyjaśnij co i jak z lusterkami i od razu plac zdany.
Polecam lusterka 8)

I nie denerwować się :spoko:
Eoleh
 
Posty: 2
Dołączył(a): czwartek 24 listopada 2011, 09:57

Re: oblałam(em) parę razy na łuku...

Postprzez gdybynieto » poniedziałek 26 marca 2012, 20:00

Mnie instruktor zaczął uczyć żeby patrzeć na linie ale wiadomo do tego trzeba było albo nisko ustawiać lusterka co w sumie na egzaminie jest niedopuszczalne albo mocno się wychylać co ni pozwalało na dobre i wygodne operowanie sprzęgłem i gazem :) stwierdziłam,ze nie ma sensu i zwyczajnie ustawiałam lusterka dość wysoko a cofając nie korzystałam z żadnej metody w stylu półobrotu przy tym słupku, pół przy tamtym. Patrzyłam w lusterko prawe i kręciłam kierownicą na wyczucie odnosząc się do kolejnych pachołków tak aby zachować jakieś 15 cm odległości :) i ten sposób ni zawiódł mnie a musiałam aż dwa razy jechać łuk bo za pierwszym razem oblałam na mieście :)

bałam się łuku a był pestką.
Pierwszy egzamin 29 luty 2012 - teoria + plac zaliczone miasto 55 minut jazdy i wtopa ;)
Drugie podejście 24 marzec 2012 - plac + miasto bezbłędnie ;)
:D
gdybynieto
 
Posty: 8
Dołączył(a): sobota 24 marca 2012, 19:07
Lokalizacja: jasło.

Re: oblałam(em) parę razy na łuku...

Postprzez Faolan » środa 28 marca 2012, 11:55

pepek napisał(a):Przybyło lat, człowiek zmądrzał i teraz każdemu polecałbym polegać tylko na prawym lusterku i tylnej szybie. Patrzymy w lustro i pięknie "obrysowujemy" prawą linię łuku, byle za daleko od niej nie odjechać.
Główna zaleta w stosunku do tych różnych metod z pełnymi obrotami, czy tam o ileś godzin jest taka, że kręcimy ciągle ale o niewielki kąt, z wyczuciem. Nie ma nerwowych ruchów i mamy większą kontrolę nad całym manewrem, łatwo korygować tor jazdy itp. Później zresztą w ten sam sposób możemy robić wiele rzeczy na mieście.


Też uważam, że kręcenie na niewielki kąt jest lepsze. Szczególnie w stresującej sytuacji. Z tym, że mnie uczono w ogóle bez lusterka. Przepis był taki: kiedy drugi pachołek pojawia się w prawej bocznej szybce, to znak, że trzeba zacząć powolutku skręcać (gdybym się zagapiła, to jeszcze mam czas się uratować, skręcając ostrzej). A dalej na wyczucie, patrząc w tylną i prawą szybę, i zwracając szczególną uwagę na odległość, w jakiej mijam trzeci pachołek.

Poza tym jednak, IMHO, każdy powinien wypróbować różne metody, i wybrać tę, która jest dla niego najlepsza. Ładnie kolega wcześniej mówi o tym, co wystarczy dla "dobrego kierowcy" - ale od kiedy to dobrzy kierowcy przystępują do egzaminu...?
Faolan
 
Posty: 14
Dołączył(a): wtorek 15 lutego 2011, 15:19

Re: oblałam(em) parę razy na łuku...

Postprzez Voith » środa 28 marca 2012, 12:06

Każdego instruktora, który uczy patrzeć kiedy który słupek w której szybce i kręcić o określony kąt kierownicą od razu wysłałbym na bezrobocie. Kpina.
Voith
 
Posty: 76
Dołączył(a): czwartek 22 marca 2012, 17:04
Lokalizacja: Nowa Huta

Re: oblałam(em) parę razy na łuku...

Postprzez Faolan » środa 28 marca 2012, 12:35

Voith napisał(a):Każdego instruktora, który uczy patrzeć kiedy który słupek w której szybce i kręcić o określony kąt kierownicą od razu wysłałbym na bezrobocie. Kpina.


Całe szczęście, że nie ty o tym decydujesz....
Faolan
 
Posty: 14
Dołączył(a): wtorek 15 lutego 2011, 15:19

Re: oblałam(em) parę razy na łuku...

Postprzez Voith » środa 28 marca 2012, 12:42

Faolan napisał(a):Całe szczęście, że nie ty o tym decydujesz....


Ano całe szczęście, bo co by zrobiła cała rzesza łajz drogowych nie mogąca zdać egzaminu?

Ja wiem ze w tym kraju głównie uczy się zdać egzamin a nie jeździć, ale to pasowałoby zmienić a nie pogłębiać.
Voith
 
Posty: 76
Dołączył(a): czwartek 22 marca 2012, 17:04
Lokalizacja: Nowa Huta

Re: oblałam(em) parę razy na łuku...

Postprzez Faolan » środa 28 marca 2012, 17:17

Prawdziwym problemem na polskich drogach nie są osoby, które mają kłopoty z jeżdżeniem do tyłu między pachołkami, tylko bezmyślni kretyni uważający się za mistrzów kierownicy. A do produkcji takich kretynów walnie się przyczyniają ludzie, którzy mają nastawienie podobne do Twojego.

Mitowi, że jazda po łuku wspaniale przygotowuje do manewrów na drodze hołdują osoby, które nie rozumieją natury procesu nauki. Jeśli chcesz opanować manewr X, to powinieneś ćwiczyć manewr X, a nie jakiś podobny - bo nawet niewielkie różnice mogą się okazać bardzo znaczące. Doskonały przykład - miejsce parkingowe pod supermarketem. Otóż ja - podobnie jak chyba większość kursantów - do jazdy *w przód* po łuku nie potrzebowałam żadnego "sposobu", tylko robiłam to na wyczucie, z doskonałym skutkiem. Teoretycznie zatem powinnam być genialnie przygotowana do zadania wjechania przodem na wyznaczone miejsce parkingowe, prawda? A gie! Na miejsce parkingowe typowo wjeżdża się po zupełnie innej trajektorii, na dodatek bez dodatkowych wyznaczników toru takich jak białe linie czy pachołki, i pomimo swego mistrzostwa na placu musiałam spędzić ze trzy godziny ćwicząc to pod sklepem, zanim zyskałam poczucie, że w miarę nieźle sobie radzę. I podkreślam, że *w miarę* - podczas gdy łuk robię idealnie.

Dlatego instruktor, który z uporem maniaka zmusza kursanta do piłowania łuku "na wyczucie", jeśli ten sobie z tym nie radzi, jest albo bardzo głupi, albo bardzo cwany (tzn. liczy na dodatkowe godziny). Łuk powinno się opanować taką metodą, która - u tego konkretnego kursanta - pozwoli to załatwić możliwie jak najszybciej. Zaś zaoszczędzony w ten sposób czas należy poświęcić na ćwiczenie tych manewrów, które *rzeczywiście* mu się w życiu przydadzą (przede wszystkim parkowania).

Podobnie stwierdzenie (bardzo popularne zresztą - niestety!), że "u nas się uczy zdać egzamin, a nie jeździć" również świadczy o niezrozumieniu, o co chodzi na egzaminie. Otóż po pierwsze, egzamin jest zawsze sytuacją wyjątkową i trochę sztuczną, dlatego warto się przygotowywać właśnie do niego, a nie tylko do jeżdżenia. A po drugie, egzamin to nie jest koniec nauki jazdy, tylko zaledwie pierwszego jej etapu - bo żaden kursant po 30 godzinach nie będzie dobrym kierowcą. Dlatego wymaganie, żeby koniecznie wszystko robił na wyczucie - jak stary wyga - jest bezsensowne i szkodliwe. I stąd się potem biorą niedouczeni piraci drogowi, którzy zdali, bo akurat im wyszło, ale prują przed siebie jak zawodowcy - no bo jak zdałeś na wyczucie, to znaczy, że "umiesz jeździć"!
Ostatnio zmieniony środa 28 marca 2012, 17:59 przez Faolan, łącznie zmieniany 1 raz
Faolan
 
Posty: 14
Dołączył(a): wtorek 15 lutego 2011, 15:19

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Egzamin na prawo jazdy

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 17 gości