miałam egzamin w Dąbrowie Górniczej 28 czerwca, było to moje pierwsze podejście. zdawało 7 osób, 4 dziewczyny i 3 facetów.
zaczęło sięniezbyt fajnie, bo od delikatnego opieprzu za spóźnienie. losowanie zestawu: parkowanie prostopadłe przodem i górka. łuk bez problemu, potem pierwsza próba parkowania, niestety zahaczyłam o prawy słupek. Pozwolił powtórzyć (zauważyłam że było to u niego regułą , na szczęście). a potem górka, stoczył się jakiej 20 cm, ale nie zauważył lub nie chciał, druga próba i wjazd z piskiem ;).potem czekanie na wyjazd na miasto. wyjechały tylko 3 dziewczyny, ja byłam ostatnia z nich i tylko mnie się udało. sama jazda po miescie nie była zła do pewnego momentu.
wjeżdżamy w jakąś wąską ulice dwukierunkową(po jednym pasie), przede mną rowerzysta, z naprzeciwka jadą samochody a dodatkowo jest linia podwójna ciągła. nie miałam jak wyprzedzić więc zwalniam a on wtedy na mnie z ryjem "co ja wyprawiam, że chyba lepiej przejechać ciągłą niż rowerzystę" i sam za mnie wykonał manewr. Ale to mi wystarczyło żeby się zdenerwować, od tego momentu wszystko się sypało i na koncu, gdy wrócilismy na plac powiedzial że JEDNAK tego egzaminu nie może mi zaliczyć. Na szczęście pogadałam z nim jak z człowiekiem, obiecałam że wezmę dodatkowe jazdy (ani mi się śni hihii ;)) no i powiedział że daje mi warunkowo. ogólnie nie było źle, mało gadał, wydawał konkretne polecenia.