przez Grabus » środa 16 lutego 2005, 16:46
:D Ludzie kochani jak ja się cieszę. :D
Koszalin pierwsze podejście i egzamin zaliczony. Jakoś nie wierzyłem, że mi się uda, bałem się placu do tego dzisiaj Koszalin strasznie zasypany. Wszystkie ulice są węższe niż zazwyczaj, a jednokierunkowe prawie nieprzejezdne.
Ale od początku. Najpierw teoria. Miałem rozwiązane tyle testów i wszystkie przepisy nauczone, więc się nie bałem. I słusznie, pierwszy skończyłem i zero błędów.
I teraz najgorsze oczekiwanie na egzamin praktyczny, w tym momencie były największe nerwy. W końcu egzaminator zaprosił nas na plac, objaśnił wszystko. I ku mojemu zdziwieniu okazało się, że jestem pierwszy na liście, chociaż na teoretycznym byłem dopiero trzeci. Do mnie więc należał zaszczyt wylosowania zestawu. Wylosowałem zestaw numer 2 (skośne i równoległe). Myśle sobie jest dobrze, równoległy miałem opanowany dość dobrze. Jedziemy wiec na plac. Zaczynam rękaw do przodu bardzo dobrze. Jadę do tyłu wyprostawałem już samochód, zbliżam się do linii, zatrzymuję się zadowolony, że wszystko dobrze. A tu gościu podchodzi i mówi, proszę bardzo druga próba. Ja sie oglądam do tyłu, a tam jeszcze pół rękawa mi zostało do przejechania, zatrzymałem się nie przed tą linia co trzeba, ale wstyd. W każdym razie za drugim razem, mimo że byłem już dość zdenerwowany (noga mi się trzesła) udało mi się wykonać ten manewr dobrze. Skośny też musiałem robić drugi raz, bo zachaczyłem lewy słupek. Ale i tak najlepsze jaja to zrobiłem na równoległym. Bo skręcając już w prawo, wyprostowałem się za szybko (pomyliłem słupki w lusterku) i jadąc do tyłu prosto, skumałem, że powinno już być widać linie, a jej nie ma. No to dalej manewrować już zupełnie niezgodnie z tym jak byłem nauczony. Podjechałem juz tyłem do słupków, a przód jeszcze mi sie nie schował. Chciałem juz przerwać i podejść do drugiej próby, ale pomyślałem sobie a co tam, na drugą próbe bedzie jeszcze czas :) Znowu skręciłem w prawo i do przodu, troche w lewo i prawie się zmieściłem. Lewe tylne koło stało troche na linii, ale widać egzaminator przymknął na to oko. W każdym razie pyta się mnie, czy juz zakończyłem manewr, bo z takiej pozycji będę musiał wyjechać do przodu, a stałem zupełnie przy przednich słupkach. No to ja, że nie wycofałem jeszcze troche, ale już byłem przekonany, że będę musiał poprawiać. Ale o dziwo nie, kazał wyjechać, wsiadł i pojechaliśmy na miasto. Jak tylko wyjechałem na drogę, stres minał i było już OK. Miasto bez problemu i egzamin zdany. NIESAMOWITE. Nie sądziłem, że uda mi się zdać za pierwszym razem.
P.S. Przepraszam, za troche przydługi post, ale musiałem się tym podzielić.