24.11.2oo4
Egzamin miał rozpoczać się o 9, ja już o 8 siedziałam w autobusie i do wszystkich się odzywałam, tak bardzo byłam zestresowana. Na miejscu czekałam jakieś 0,5 godziny. Najbardziej bałam się testów, nad którymi dzień wcześniej siedziałam dobrych kilka godzin. Zaliczyłam je - 1 błąd. Egzaminator wbrew pozorom był bardzo miły, choć odniosłam wrażenie, że miał upatrzone osoby, które zdają, a które nie :? Na testach 2 osoby oblały. Wylosowano zestaw... najgorszy z możliwych, bo prostopadłe przodem i zawracanie na trzy. Na jazdach żadko robiłam to bezbłędnie, więc byłam przekonana, że obleję. Tak się jednak nie stało. Na placu jeździłam jako ostatnia. Łuk - idealnie, prostopadłe przodem musiałam robić dwa razy, bo za pierwszym nie zaciągnęłam ręcznego i mi za bardzo poleciało do przodu. Za drugim razem - idealnie. Zawracanie na trzy - bez problemu. Dziewczyna przede mną, musiała robić prakowanie 2 razy, bo zapomniała o kierunkowskazie, a mnie egzaminator cały czas podpowiadł: wyprostuj koła, kierunkowskaz itp. przy zawracaniu tak samo, "dalej, dalej, masz jeszcze dużo miejsca z przodu".
3 osoby przeszły na miasto (2 dziewczyny i chłopak). Egzaminator po skonczonym placu rzucił hasłem: "dziewczyny na placu jeździły perfekcyjnie" :D
Do auta na miasto, z mojej grupy, wsiadałam jako 2. Dziewczyna przede mną - zdała (też na pierwszym). Wsiadłam, posprawdzałam wszystko możliwe co się dalo ;) No jedziemy sobie - pomijam to, że znów caly czas mi mówil kiedy mam jaki bieg wrzucić, zapytał, czy mam światła włączone bla bla bla
Od razu na początku trasy, pomyliłam strony prawą z lewą :/ I teraz co? Pierwsze co mi przyszło na myśl, to oczywiście, że zaraz wysiądę z auta i wrócę na miejsce jako pasażer. Ale NIE! Podobno kobiety często mylą strony i miałam jechać dalej. Trasa mijała bez zakłóceń. W ogóle cały czas rozmawialiśmy i było bardzo miło. Pod koniec już prawie, jak ustąpiłam pierwszeństwa, na którymś z skrzyżowań i miałam już jechać... nie umiałam znaleźć pedału gazu!!! (wyobrazacie sobie? :P) Dla mnie to trwało całą wieczność i znów miałam przed oczami wizję oblania, ale i tu mi się poszczęściło ;) Bez problemu przebrnęłam przez, niewątpiwie, najtrudniejszy odcinek drogi w mieście i teraz tylko moement i już koniec jazdy. "Klaudia, zdałaś! Gratuluję" :D :D :D
Oto moja historia :P