Relacje po egzaminie - zdane

W tym miejscu zamieszczamy posty związane z egzaminami

Moderatorzy: ella, klebek

Postprzez Osc » środa 20 września 2006, 09:14

Kalisz 19.09.06
Wyjaz z Ostrzeszowa o godzinie 6:00 przyjazd do Kalisza mniej wiecej kolo 7:00 (szybciej...) oczywiście egzamin miałem o 11:30 i musiałem czekać... pogoda była paskudna, niemozna było wyjść na miasto... pospacerowac sobie poniewaz czasami padało a ja bylem w marnym sweterku... Przed egzaminem miałem oczywiście stresa zafundowanego przez mojego instruktora(nie bede wypisywal okolicznosci, jaki on jest itd... bo NIEWARTO) No to nadeszla godzina testu stres niewielki bo bylo to moje drugie podejscie do testów(za pierwszym razem niezbyt sie uczylem... brak czasu ;/ i musialem zaplacic kare za niestawienie sie na praktyczny...). Pan egzaminator wytlumaczyl nam co i jak sie robi... odrazu przystapilem do egzaminu właściwego... Oczywiscie robilem wszystko bez mrugniecia okiem... 0 błedów, powiedzialem sobie "no brawo idioto" ;] Wyszedlem na poczekalnie i z miłą kolezanka obgadalismy wszystkie tematy z zycia+ czy wlaczyc swiatla czy nie poniewaz czasami padalo a czasami swiecilo slonce...(ostatecznie na egzaminie nie wlaczylem swiatel.) do godziny 14:55 gdy pan egzaminator wyczytal moje imie i nazwisko... byłem bardzo glodny :p ahh jak ja tego nienawidze... Przy sprawdzaniu obsługi pojazdu oczywiscie wszystko powiedzialem poprawnie, lecz chcialem wyrzuszyc po luku na recznym i egzaminator powiedzial mi ze teraz druga proba.. zrobilem wszystko idealnie... wjazd pod gorke oczywiscie tez... no to wio na miasto! Niewiem po jakich ulicach jechalem ale fajnie mi sie jechalo, mialem parkowanie skosne i zawracanie z uzyciem wstecznego... potem rondo na ktorym mialem zawrocic i zawrocilem lecz egzaminator mnie upomnial, ze nie zobaczylem czy ktos jedzie po lewej stronie (w lusterku patrzylem ale niebede sie klucic... jechal tam jakis samochod ktory tez zawracal jak ja a z tego pasa niemogl zawracac... a wiec egzaminator przymknal oko...) Polecam wszystkim dynamiczna jazde... gdy jestesmy pierwsi na skrzyzowaniu i widzimy, ze mamy zolte i nikt niejedzie to przygotujemy sie i "rura" do przodu aby szybko wyruszyc a nie jechac relaksacyjnie... Egzaminatorzy egzaminuja nas jak rasowych kierowcow... Przy dojezdzaniu do osrodka w Kaliszu, egzaminator sie zamyslil i niepodal mi komendy w lewo na czas i przepraszal, ze sie zamyslij i kazal wjechac w nastepna brame (tam byl jakis placyk dla motorow) i objechalismy go i wracamy we wlasciwa brame do osrodka... ja szczesciliwy, ze mi dobrze poszlo czekam na wynik "-zdales to wszystko" "Dziękuje bardzo, moge juz isc?" po chwili mi wytlumaczyl, ze powinienem na rondzie sprawdzic, czy nikt niejedzie po prawej stronie obok mnie.. "-To wszystko Dowidzenia" "-Dowidzenia i jeszcze raz dziekuje" i tak sie skonczyla moja historia z Kaliszem :P Niestety niepamietam imienia i nazwiska egzaminatora ale byl to bardzo mily pan, z wyglada wydawal sie na najsurowszego... wygladal podobnie do Abrahami Lincolna z taka charakterystyczna bródka... Jeszcze pragne dodać, gdy powiedzial, ze krecimy w lewo a skrzyzowanie bylo juz tuz tuz to powtorzyl to drugi raz wyrazniej... Poprostu genialnie... DZIEKUJE ! =] I pozdrawiam wszystkich zdających... :shock:
Zdane. =]
Osc
 
Posty: 1
Dołączył(a): środa 20 września 2006, 08:56
Lokalizacja: Ostrzeszów

Postprzez mc » środa 20 września 2006, 17:41

OPOLE 20 IX 2006
godz. 11 - koniec 14 :D

trochę przygód ale efekt najważniejszy : zdany egzamin :P

ps. może będę miał później trochę czasu to napisze więcej szczegółów :wink:
mc
 
Posty: 7
Dołączył(a): środa 09 sierpnia 2006, 16:45

Postprzez lucaszz » środa 20 września 2006, 22:21

Word Zielona Góra

Zdaaałem w jeden dzień A i B. Muszę przyznać, że trafiłem na naprawdę dobrego egzaminatora. Choćiaż do mojej jazdy też nie można było się wiele przyczepić.
Moją radą dla egzaminowanych jest to, żeby nie dać się zdekoncentrować i trzymać się cały czas w stanie na maks skupionym żeby nie popełnić błędów.
No i batony przed egzaminem rzeczywiście pomagają.
Na egzaminie zrobiłem jeden poważny błąd, tzn nie ustąpiłem pieszemu na skrzyżowaniu poprzecznym, ale jakimś cudem egzaminator nie zauważył (nie chciał zauważyć) i wynik pozytywny. Mam związku z tym czy po tym jak egzaminator powiedział że pozytywnie może się wynik egzaminu jeszcze zmienić? Jak sprawdzą nagrania z kamer?
Ostatnio zmieniony środa 20 września 2006, 22:30 przez lucaszz, łącznie zmieniany 1 raz
Avatar użytkownika
lucaszz
 
Posty: 20
Dołączył(a): poniedziałek 31 lipca 2006, 00:40

Postprzez jacek828 » czwartek 21 września 2006, 12:03

Ludzie zdalem dzis w Radomiu :D.. Trafil mi sie po prostu idealny egzaminator :).. Gosc normalnie super :). Polecenia wydawal bardzo wczesnie i dokladnie, czasem podpowiadal :), nie czepial sie szczegolow :).. POzdrawiam Pana Bobrowskiego z samochodu nr 18 :)..
Ostatnio zmieniony czwartek 21 września 2006, 12:14 przez jacek828, łącznie zmieniany 1 raz
jacek828
 
Posty: 1
Dołączył(a): sobota 28 maja 2005, 13:49

Postprzez kasica236 » czwartek 21 września 2006, 22:20

witam! ja zdałam za 2 razem :D zdawałam w word w łodzi! w sumie to nie nastawiałam się że zdam wcześniej niz za 3-4 razem,ale się udało!!!!!! :D prawko już odebrane i już śmigam sama autem po łodzi! :D pozdrowionka :lol: [/b]
Prawo jazdy zdane za 2 podejściem!Już odebrane!!!!!!:)
kasica236
 
Posty: 3
Dołączył(a): poniedziałek 11 września 2006, 15:18
Lokalizacja: Łódź

WORD ŁÓDŹ ZDANE :))

Postprzez anula-ka » niedziela 24 września 2006, 11:43

z ogromna przyjemnością dołaczam do grona tych, którym się udało !
Zdałam egzamin na prawko za II podejściem w WORD ŁÓDŹ.
Relacja : 23.09.2006 (sobota) godz.14 (planowana ) egzamin ok 16
Juz na samym początku sie załamałam bo miałam tego samego egzaminatora co pierwszym razem jeszcze w dodatku nakrzyczalam na niego poprzednio wiec myslałam ze nie mam po co wsiadac do autka ( a pan egzaminator jeszcze mnie pamietal :/ ) No ale spoko tym razem byl bardzo mily :)
Swiatełka, rekaw i górka zaliczona bez problemu :lol:
Wyjazd na miasto : egzamin trwal ok 40 minut. Polecenia wydawane byly z dosc dużym wyprzedzeniem takze nie mialam problemu z ich wykonaniem Z manewrów mialam do wykonania parkowanie równoległe i zawracanie w bramie :)
Co do trasy egzaminacyjnej to powiem tyle ze byla łatwa. Jezdzilam glownie jakimis malymi uliczkami przy Jaracza, Rondo Solidarnosci (to to narmalka) i wszystkie uliczki koło Teatru Wiekiego, oprócz tego jechałam Piłsudskiego a nastepnie skręcalam w Sienkiewicza Jechałam rowniez Tuwima Struga Kościuszki Zielona i tam jakos wyjechalam na rondo Solidarnosci Przepraszam ale dokładnej trasy nie pamietam
Pamietajcie Nie ma sie czego bać a chwyt z batonikiem przed egzaminem chyba naprawde pomaga :)
Zycze powodzenia wszystkim którzy czekaja na egzamin

a i na koniec jeszcze te magiczne słowa GRATULUJE WYNIK EGZAMINU POZYTYWNY to najwspanialsze slowa i wielka radość Teraz tylko czekac 2 tygodnie i plastik w reku

posty scalone przez moderatora
anula-ka
 
Posty: 2
Dołączył(a): sobota 09 września 2006, 18:33

Zdałam za drugim razem...

Postprzez Sylwiątko » niedziela 24 września 2006, 17:18

Muszę przyznać, że miałam farta jak nie wiem co.
Przyszłam na egzamin i już od razu wiedziałam, że mam zdane.
Wniosek taki wyciągnęłam po tym jak egzaminator wziął nas do sali i prawie nic nam nie mówił, oprócz tego, że on nie jest złośliwy i nie stwarza problemów.

Jedna dziewczyna pisała testy, a dwie trzy osoby się wcale nie pokazały, więc stwioerdziłam, że mam bardzo duże szanse, bo przecież i tak będą mieć kasę od tych osób za ponowny egzamin.
****************************************************
Jak ta dziewczyna napisała testy to poprosiła, żeby mogła jechać pierwsza.
W mojej grupie jeszcze był oprócz niej chłopak, więc się zgodziłam choć i mnie też się spieszyło.
****************************************************
Po 20 minutach dziewczyna wróciła z oblanego egzaminu i przyszła kolej na mnie.
Na placu poszło mi Ok. Wcale się nie stresowałam, egzaminator był po prostu niesamowity facio.
Cały czas gadał, gadał i gadał i chyba poznałam całe jego życie.
W pewnym momencie staliśmy na światłach i mieliśmy jechać prosto.
Okazało się, że obok mnie stoi mój instruktor, który miał jechać w lewo (widziałam się z nim godzinę wcześniej).
Z radochy, że dobrze mi idzie zapukałam w szybę i pomachałam gościowi (jak legalna blondynka) i facet ruszył.
Ja niewiele mysląc także i facet dał mi po hamplach wraz ze stwierdzeniem :
"Wie pani, bo ja złośliwy to nie jestem, ale inny egzaminator to by panią oblał".
Szok- tak się rozkojarzyłam przez tego mojego instruktora... :wink:
****************************************************
Potem była jazda bez problemów, nie licząc napotkania rowerzysty, których osobiście nie znoszę i jak ich widzę to dostaję gęsiej skórki...

Jak już dojeżdżaliśmy do ośrodka egzaminacyjnego, to facet powiedział mi, że mi wpisał, że zdałam.
Z wrażenia wmontowałabym się już na placu w Tira.
Wniosek prosty, nie mogę jeździć jak jestem pod jakimś ogromnym wrażeniem.

Życzę wszystkim takiego egzaminu...
:D
Dodam tylko, że to była sobota około 12, luz na drodze, więc warunki wymarzone :D
Sylwiątko
 
Posty: 1
Dołączył(a): poniedziałek 07 sierpnia 2006, 21:40

Postprzez kostian » poniedziałek 25 września 2006, 13:11

WORD Rzeszów , pierwsze podejście - testy 1 błąd (wiem nawet gdzie), praktyka zaliczona.
Niestety nie jesten z siebie dumny pomimo tego że jazdę zaliczyłem, może na usprawiedliwienie dodam że mam skręcone kolano ( jestem już 4 tygodnie na zwolnieniu lekarskim ) i nadal noga mnie boli , ale nie chciałem przekładać egzaminu bo wiadomomo jakie są terminy.
Egzamin teoretyczny o 8.00 , potem na poczekalnię na placu i palę sobie "fajkę", gdy przychodzi egzaminator i czyta moje nazwisko zapraszając na egzamin.
Początek wspaniały , bez problemów poszła budowa i łuk (który z reguły zawsze mi wychodził) no i jazda w miasto.Nie wiedziałem jak ustawić wysokość fotela więc jechałem tak jak zostawił egzaminator (dla mnie to było za wysoko, a za chiny ludowe nie mogłem znaleźć "wajchy" od regulacji) ale nie pytałem jak w tym modelu się to ustawia .
Zaraz po tej komendzie "jedziemy na miasto" silnik "zdechł" ale nie czekałem na nic tylko odpaliłem i do przodu, ruszanie pod górkę bez problemu.
Egzaminator mówi "proszę jechać dynamicznie", w czasie jazdy nie popełniłem żadnego błędu typu : wymuszenie pierwszeństwa, zatrzymanie na STOP, itp., ale zgasł mi silnik jeszcze ze trzy razy - cały czas słyszłem "proszę jechać dynamicznie" a my jesteśmy w mieście na zegarze 50km/h , odcinek drogi z ograniczeniem do 40 - a egzaminator "panie prosiłem o jazdę dynamiczną" patrze na zegar a tam 40. Nie wiedziałem już co mam robić ale nadal trzymam się przepisów, za chwilę ciężarówka przede mną - jadę 40 i ciągnę sie za nią ale kątem oka widzę że"gość" rozkłada ręce więc myślę o co mu znowu chodzi , aby ją wyprzedzić przekroczę 50 i "kaplica".
Po tych zgaśnięciach na początku myślałem że niestety czeka mnie powtórka ale nadal jechałem myśląc że wykorzystam to do zapoznania się z autkiem i przynajmniej jedną trasą. Dalsza jazda już odbyła się już bez gaśnięcia autaka przy ruszaniu, ale myślałem że i tak nic z tego, chociaż wydaje mi się że egzaminator dał mi jeszcze szansę więc przed samym skręceniem do WORDU zmienil decyzję i kazał jechać dalej - pewnie chciał sprawdzić jeszcze moje umiejętności aby mógł podjąć oststeczną decyzję - odcinek ten również bezbłędnie no i komenada "proszę jechać do WORDU". Podjeżdżam wzorowo, parkuję i czekam na decyzję - egzaminator wyciaga kartkę i widzę jak wpisuje na drugiej stronie "P" od góry do dołu, przewraca ją na drugą stronę i wpisuje "N" przy dynamice i wykorzystaniu mechanizmów pojazdu - ale zaraz obok wpisuje "P" (są tam dwa miajsca obok siebie) i mówi że ma wiele uwag do mojej dynamiki oraz do wykorzystania mechanizmów pojazdu - ale mówi "ZALICZAM PANU". No to ja na to "dziękuję serdecznie ale mam rozwalone kolano i pewnie to mi utrudniało ruszanie" na temat dynamiki nic nie mówiłem ani nie chciałem sie pytać ale za chwilę mówi że zbyt długo czekam na włączenie się do ruchu na skrzyżowaniach - ja sobie myśle "nic nie mów ", lepiej czasem poczekać niż przywalić w inne autko.
Podsumowując zdałem ale mógł mnie uwalić za to gaśnięcie auta (to właśnie gryzie moje sumienie), z drugiej zaś strony nie miał żadnych uwag co do mojej kultury jazdy i przestrzegania przepisów z czego jestem dumny.
Nie pamiętam nazwiska tego pana ale naprawdę dla mnie pozostanie na długo w pamięci.
Co do batonów i innych tego typu wynalazków to nie stosowałem nic, ale za to w domu spędziłem naprawdę dużżżooooo czasu na czytaniu przepisów i innych pomocy aby mieć opanowane do perfekcji zachowanie na drodze.
Stres - zniknął jak wsiadłem do autka a zaczął sie jak mi po raz pierwszy zgasło , znaki na drodze jakoś widziałem wszystkie nic nie umknęło mojej uwadze i pewnie dlatego ZDAŁEM !!!!!!!!!!!
Pozdrawiam wszystkich i życzę powodzenia dla zdających - trzeba walczyć do końca.

Trasa : wyjazd z WORD , w prawo , zawracanie w pierwszym możliwym miejscu(uwaga na linię ciągłą - trzeba zmieścić sie na lewym pasie), chwilę po tym skręt w prawo tam znak STOP i przejazd kolejowy (uwaga górka) więc ruszanie z ręcznego, dalej w prawo na skrzyżowaniu , pierwsza ulica i skręt w lewo.Dalej bujałem się w okolicach Baranówki, Staroniwy , rondo na Krakowskiej, rondo koło "wielkiej ....." rzeszowiacy będą wiedzieć o co chodzi , nowe rondo na Warszawskiej dalej na Lublin , skręt w prawo na światłach (przy tym zjeździe do WORDU) , okolice szpitala na Rycerskiej , wyjazd znowu na nowym rondzie , jazda na Lublin , światła i skręt w lewo do WORDU (ustąpić pierwszeństwa). Miałem jeszcze jedno skrzyżowanie w okolicach osiedla Staroniwa (raczej to chyba dojazd do tego osiedla) gdzie trzeba trochę pogłówkować jak jechać bo jest trochę pod górkę ale widać zakazy wjazdu w drogi więc wiadomo gdzie trzeba ruszyć.
Po wyjeździe z WORDU są opócz tej mojej jeszcze dwie inne trsy które także prowadzą przez tory gdzie są znaki STOP i oczywiście górka.
Jeżeli ktoś będzie chciał informację niech pisze to podpowiem.
kostian
 
Posty: 11
Dołączył(a): wtorek 18 lipca 2006, 20:10

.

Postprzez electroNICK » poniedziałek 25 września 2006, 18:01

MORD Kraków 25.09.06 12:30
Z wielka przyjemnoscia sie tu wpisuje. Zdalem za pierwszym razem.

Najpierw teoria. Zero bledow.Potem poltorej godziny czekania na praktyke (!). Maska, światła, łuk przodem tylem bez problemu ruszania pod gore tez bez najmniejszego problemu. Wyjazd na miasto: z Koszykarskiej w lewo potem z Nowohuckiej w prawo Na Stoczniowców przez most i na Ofiar dąbia nastepnie w prawo na al Pokoju w lewo w ul Świtezianki tam parkowanie przodem. Nastepnie pojechalem ul kosynierow i wypadlem na mogilską.na ktorej zawrocilem i pojechalem w strone ronda mogilskiego z mogilskiej w prawo w rynkarską przes jakies osiedla i wypadlem na brodowicza potem w beliny-prazmowskiego boleslawa chrobregopotem gdzies w osiedlu zawracanie na 3 przez osiedla i w ul pilotow przez rondo mlynskie i rondo polsadu potem bora komorowsiego kolo geanta na wislickiej w prawo do ronda dywizjonu 308 w prawo na al pokoju zawrocilem kolo Plazy z powrotem na rondzie w prawo i na koszykarska. czas egzaminu praktycznego ok 1 h (razem z placem).
electroNICK
 
Posty: 1
Dołączył(a): sobota 23 września 2006, 15:48

Postprzez milist » poniedziałek 25 września 2006, 23:56

25/09/06 11:45
MORD Kraków

Z wielką przyjemnością również sie tu wpisze :)
To było drugie podejście (pierwsze zwalone na łuku - tylko i wyłącznie moja wina :) ). Przyszedłem na egz praktyczny ok 11:40 - a do auta wsiadłem o godzinie 13:40 - normalnie wariatkowo - ale warto było bo pozytywny :)
Najpierw bebechy pod maską, światełka (tylko niektóre kazał właczyć, pokazać gdzie sie świecą te co ja je włączyłem) no i podjazd do łuku (ja podjeżdżałem, choć koleś pomagał nie wiadomo po co swoim sprzęgłem - moze sie bał :) )
po łuku do przodu, do tył troche mniej spokojnie - bo się bałem po poprzednim - ale spoko poszło. Potem górka bez problemu i facet mówi, że jak chce to moge sie zatrzymać i sobie przestawić co mi sie podoba - to ja uradowany i podniosłem sobie troche lusterka - bo stwierdziłem, ze wole mieć na mieście niewygodnie - ale przynajmniej na to miasto z łuku wyjść :) )
Wyjazd z Koszykarskiej w prawo na NH, na rondzie dywizjonu 308 w prawo, do czyżyńskiego, tam prosto (uwaga na kończący sie za rondem pas - trzeba zmienić - im wcześniej po wyjeździe z ronda tym lepiej :) ) Potem do ronda kocmyrzowskiego tam w prawo. Na następnych światłach w lewo i generalnie uliczkami takimi w kierunku al. Przyjaźni - i tam przy skrzyżowaniu al. Róż z al. Przyjaźni (przy placu gdzie dawniej lenin stał) parkowanie prostopadłe - miejsce super - bo auta daleko od drogi stoją - i nie trzeba sie jakoś wybitnie meczyć. Wyjazd w prawo i kontynuujemy jazde w kierunku al Solidarności (wskakujemy na nią przy Pizzeri Bannolli). Tam Lewoskręt i po kawałku al Solidarności lewoskręt w Strugi. Tam kawałek prosto, potem w lewo i różnymi uliczkami do wyjazdu przy Teatrze Ludowym na (?)Kocmyrzowską (w każdym bądź razie tak, że potem prosto do ronda kocmyrzowskiego, przez nie prosto i potem na słynne rondko pod carefour'em - przez nie prosto i pierwsza w prawo, tam jeszcze raz w prawo (takie osiedlowe coś ) i tam zawrotka. Potem wyjazd spowrotem tak jak przyjechaliśmy i znów na to rondko i tym razem w prawo. Do Al. Jana Pawła II i zawrotka na wiadukcie przy Stelli-Sawickiego, Potem prosto do ronda Czyżyńskiego, tam w prawo i dalej już prosto na Koszykarską :)
Potem słynne tutaj powiedzonko "Egzamin z wynikiem pozytywnym" i kamień z serca i 112 PLNów co było na następny examin w kieszeni zostaje :) I jeszcze wysłuchałemn od dziadka wykładu na temat, że źle korzystam z kierunkowskazów - bo powienienem je wcześniej właczać - i ludziom za mna to się scyzoryk w kieszeni otwierał :) Ale to już wszytko spokojnie wysłuchałem i co najważniejsze - 2-3 tyg i plastik w kieszeni :) :) :) :) :) :) :):) :) :) :) :) :)
A zdawałem z powszechnie nie lubianym na koszykarskiej egzaminatorem (nie pamiętam nazwiska - ale to koleś który zawsze ubrany w koszulke, często w garnitur, z okularami i takimplasterkiem przy okularach na twarzy po prawej stronie, często nosi taki kaszkiecik :) I mówię wam nie ma co sie gościa bać - da sie wytrzymać!! Powodzenia wszystkim życzę!!!
milist
 
Posty: 7
Dołączył(a): poniedziałek 25 września 2006, 22:32

Postprzez Nazgulek » wtorek 26 września 2006, 14:58

MORD - Tarnów

Udało się!! Zdałam za pierwszym podejściem!!

O godzinie 10:30 miałam teorię. Oczywiście zero błędów i jako pierwsza wyszłam z sali. Niestety na praktykę musiałam czekać 2 godziny :? Wreszcie około 12:30 usłyszałam swoje nazwisko i ruszłam na plac (boju :wink: ). Pokazałam co pod maską, światełka miałam kolejno włączać i nazywać (na szczęście nie musiałam wychodzić i sprawdzać), no i wreszcie łuk i górka. Byłam pewna, że bez problemów to zrobię, nie mniej jechałam ostrożnie i powoli. O 12:50 (patrzyłam na zegarek :D) wyjechałam na miasto. Pierwsza komenda - w prawo. A ja daję kierunek w lewo. Na szczęście szybko się zorientowałam i nawet chyba egzaminator nie zauważył. Dalej cały czas prosto, dopiero gdzieś za Halą Gumniska na skrzyżowaniu w lewo. Dokładnie trasy nie pamiętam, ale jeździłam raz po strefie zamieszkania, dwa razy w strefie do 30, a tak po głównych ulicach. Robiłam tylko jedno(!) parkowanie (prostopadłe), zawracanie z wykorzystaniem wjazdu na posesję i na rondzie. Tylko raz silnik mi zgasł kiedy przepuszczałam na pasach dwójkę staruszków.
Egzaminator z wyprzedzeniem podawał mi kolejne skręty, więc bez problemu mogłam się przygotować. Raz kazał mi jechać prosto, a ja źle zobaczyłam strzałkę na pasie (była tylko w prawo, a nie prosto i w prawo) i chciałam wjechać na ten pas, na co egzaminator tylko powtórzył - PROSTO. Nic nie komentował, nie dawał żadnych podchwytliwych komend. Wszystko spokojnie, bez nerwów. Wreszcie o 13:20 zajechaliśmy pod MORD i powiedział magiczne: bardzo ładna jazda - wynik pozytywny.
Z tej radości potknęłam się w autobusie na pierwszym stopniu i jak długa wylożyłam się na podłodze :D
Dobra rada - bądźcie cały czas skupieni, oczy dookoła głowy i nie spieszcie się i trzymajcie nerwy na wodzy. Do samego końca. Dodatkowo pomogła mi ostatnia jazda o 8 rano. Rozjeździłam się i byłam potem spokojniejsza przejeżdżając na egzaminie przez te same uliczki.
26.06. - 25.08.2006 - Kurs
26.09.2006 - Pierwsze i jedyne podejście :D
6.10.06 - prawko odebrane

>>Nikt prawie nie wie, dokąd go zaprowadzi droga, póki nie stanie u celu <<
Avatar użytkownika
Nazgulek
 
Posty: 128
Dołączył(a): wtorek 29 sierpnia 2006, 14:08
Lokalizacja: Tarnów/Kraków

Postprzez Tymon » środa 27 września 2006, 15:03

MORD NOWY SĄCZ
Godzina 11.00 - teoria - 0 potknięć! Bardzo pomogły testy na waszej stronie.
Godzina 13.00(sic!) poczatek egzaminu praktycznego. Koleś kazał pokazać światła pozycyjne i awaryjne, ja właczam, a o mowi ze dobrze tylko ze to akurat nie sa pozycyjne. Kurde, przekreciłem dwa razy ! ( zdawałem na Corsie). No ale to przypadek. Łuk. Wszytko gra, jak wracałem to zapomniałem sobie kierownicy odkecić, ale i tak sie zmieściłem. Górka też bez problemu. Gosć wsiada. TYŁEM! Teraz sie orientuje,ze nie mam zapiętych pasów! ZApinam szybko. Chwila stresu. Jedziemy na miasto. Miasto -luz. Raz mi zgasł, ale to w takiej nagłej sytuacji. Ponadto przejeżdżałem przez łącznik miedzyjezdniowy po lewej stronie, ale wiecej błędów nie było. Parkowanie skośne. Gosć na prawe spoko- jechałem włąściwie przez wioche a nie miasto. 35 minuta egzaminu - słysze gościa " spokojnie, jeszczem mamy 5 minut". Redukcja, dwójka, jedziemy. Wjeżdżamy do osrodka. Parkuje autem tyłem. Zdałem, jedno N. Oceńcie sami.
Tymon
 
Posty: 2
Dołączył(a): poniedziałek 05 czerwca 2006, 17:35

Gdańsk

Postprzez ada0000 » sobota 30 września 2006, 14:43

Gdańsk :wink:
Mój pierwszy egzamin zdawałam bodajże 17 sierpnia, w każdym razie był to czwartek. Idąc na ten egzamin nie liczyłam na zbyt wiele bo i tak wiedziałam że nie zdam za pierwszym razem, zresztą wtedy znałam tylko jedną osobę która zdała za pierwszym, a teraz znam już dwie :P Widać, że jeśli ktoś chce i potrafi to mu się uda...W sumie nie czułam się wtedy pewnie, gdyż miałam wiele zastrzeżeń do mojej jazdy. Nie była ona że tak powiem pewna, dojeżdżając do skrzyżowania czasami zdarzało się, że niewiem kto ma pierszeństwo itd.. A więc tego feralnego dnia egzamin teoretyczny miałam o godz 9.00. No i oczywiście zdałam, skończyłam jako pierwsza i 0 błędów czyli poprostu perfect :) Stres trochę opadł, następnie czekałam około godziny na jazdy. W tym czasie rozmyślałam sobie o różnych pierdołach.. i tak sobie myśle, że jeśli wyczytają mnie do auta numer 2 to napewno wyjadę z placu :P No i czekam, czekam i słysze dwójka :D...lol... to był kosmos poprostu stres poszedł w zapomnienie i przystąpiłam do tego egzama na luzie, może nawet za bardzo no ale cóż..Egzaminatorem był Pan Marek U. coś koło 50, widać że był w dobrym humorze heh. Maska, światła poszły ok, na łuku jak już jechałam do tyłu i skręcałam myślałam że wyjechałam za linię, ale jak się później okazało patrzyłam na drugi łuk który był obok ehhh.... Najgorsze w tym wszystkim że źle ustawiłam prawe lusterko i nie było w nim widać pasów :( No ale jakoś się udało. Potem była górka no i niesty mi zgasł :/ no ale zadrugim razem było już ok. Z bramy kazał wyjechać na lewo, później na skrzyżowaniu w prawo, następnie było kolejne skrzyżowanie ale ten jołop nic nie powiedział więc pojechałam sobie drogą z pierwszeństwem, czyli w prawo Sandomierską, potem kazał w lewo na Mostową,potem Dolną Bramą, Pod Zrębem i kazał tutaj w prawo przed tą białą wieżyczką czyli na Rzeźnicką no i tam niestety poległam na skrzyżowaniu. Najgorsze wymusiłam pierwszeństwo eLce :!:

Drugie podejcie było 22 września, czyli niedawno w sumie :wink:
Tutaj byłam już zmobilizowana na maxa (ktoś z rodziny mnie wkurzył więc chciałam dać z siebie wszystko pozatym studia się zaczynająi później nie miała bym czasu na to wszystko):D Egzamin był o godz. 14, tzn. najpierw musiałam iść do sali nr 3.. no ale nic ciekawego tam nie mówili :P Koleś powiedział tylko że będzie 40 minut poślizgu bo dużo osób dzisiaj zdaje. Myśle sobie "dobra 40 mint jeszcze przeżyje". No to czekam sobie na moją kolej, mija 40 mint i nic..., potem godzina i nic, następnie 2 godzina ehhh. Muszę powiedzieć że najgorsze w tym wszystkim to to czekanie poprostu marnotractwo czasu, a jakże. A więc była już w sumie 16, a w poczekalni oprócz mnie była już tylko jedna osoba :wink: no i w końcu mnie wyczytali i dobrze w sumie bo niechciałam być ostatnia hehe. Schodzę po schodkach a tam dwóch staruchów gada, nawet nie zdążyłam się przywitać a jeden dał mi kluczyk do auta nr 6 i kazał się przygotować. Od razu wiedziałam, że trafiłam na chama :wink: Nawet niewiem jak sie zwał w każdym razie chudy, łysy koło 60 heh. maska poszła bezbłędnie, potem kazał mi włączyć światło cofania lol... niewiem jakim cudem ale niewiedziałam początkowo jak hahaha. No ale po chwili takiej dłuższej włączyłam silnik , nacinełam sprzęgło i potem wsteczny, puściłam sprzęgło i auto zgasło 8) niewiem jakim cudem no ale co tam zapaliłam spowrotem. Potem kazał włączyć reszte. Gdy byłam już przygotowana do jazdy to popatrzyłam na tablice rozdzielczą i widze że palą się dwie czerwone lampki i tak sobie myśle powiedzieć temu jołopowi czy nie (instruktor mi mówił że nie można jechać jeśli coś się świeci 8) ) No to ja debil puszczam ręczny i się nadal zastanawiam, patrzę się na tego łysolca i myśle, aż w końcu mu powiedziałam że coś się świeci, a on na to " No świeci się bo trzeba przekręcić kluczyk..." ehhh to było piękne, niewiem kiedy to głupie auto zgasło :P czyli wychodzi na to ze na placu zgasło mi dwa razy bk normalnie heh. Później był łuk, nawet jakoś poszedł, tak jak górka :D. Z bramy kazał na lewo, potem na prawo, czyli na te tory kolejowe,przed torami powiedział że mam zawrócić na najbliższym skrzyżowaniu, to ja elegancko dojeżdzam do prawej krawędzi zatrzymuję się, patrze w prawo czy nic nie jedzie(jakaś ciężarówka przejechała) i już chciałam ruszać ale auto zgasło lol... patrze za mną już korek dość spory a gostek do mnie "proszę zapalić ale szybko"no to ja zgodnie z jego wolą zapaliłam i szybko zawróciłam :] aaa ten facet był wnerwiający bo ciągle zakładał nogę na nogę, albo trzymał je u góry,a na zakrętach trzymał się tego uchwytu nad drzwiami:P(instruktor nauczył mnie jeździć dynamicznie więc w sumie nie dziwie się staruszkowi hehe)potem jechałam prosto i kazał skręcić w lewo na Sandomierskąi tam był znów przejazd no ale tym razem jechał pociąg nawet pare więc był korek .. Tak sobie stałam i myślałam czy po minucie wyłączyć silnik, bo instruktor mówił żeby wyłączyć bo mogą za to oblać, no ale ja wolałam nie ryzykować gdyż bałam się że mi auto zgaśnie a wtedy to już byłby koniec :] Czekałam z 3 minuty gostek nic nie mówił więc ok, wkońcu kolejka ruszyła, przedemną ciężarówa stała i gdy ona przejeżdżała przez tory ja się zatrzymałam gdyż rano instruktor mówił żeby lepiej poczekać i upewnić się czy będzie dla mnie miejsce po drugiej stronie bo jeśli wjadę i nie będzie, a pociąg będzie jechał to chyba będę uciekać torami :D. No to zaczekałam aż przejedzie i gdy chciałam ruszać skurcz...byk zgasł!!! Normalnie myślałam że obleje mnie a on tylko "zapalić tylko szybko" no to ja szybko i już myk po drugiej stronie :] tam znów musiałam się zatrzymaći gdy ruszałam auto zgasło bo zapaliły się czerwone kontrolki 8) ale niewiem jakim cudem pochwili zgasły i auto jechalo hehehe to był chyba cud nad Sandomierską :P Potem na skrzyżowaniu z sygnalizacją kazał w prawo czyli na Trakt, next Toruńska i tam gdzie ostatnio oblałam na iejscu eLki której wymusiłam stał biały bus troche nawet się wepchał na mój pas i gdy byłam z8 metrów lub nawet mniej od niego egzaminator mowi "niech go panipuści" a ja nic przejeżdżam i mówię "za późno..." a on zaczął komentować że co to ma być, że kiedyś też będę w takiej sytuacji i nikt mnie nie przepuści.. <&%#$@> człoweik naprawdę ehhhh no ale mógł wcześniej powiedzieć a nie kurcze ja rozpędzona a ten pare metrów przed mówi takie rzeczy..Zresztą byłam w takiej sytuacji i nikt mnie nie puścił aż musiałam wymusić pierwszeństwo i oblałam :x Dalej kazał jechać drogą z pierwszeństwem czyli Wróbla,Łąkową i tam (była to jednokier.)zatrzymał auto obok drugiego i powiedział "zaparkuje Pani ale szybko"(było to równoległe a ja bałam się jego najbardziej bo niezawsze wychodzi :P a jak wyjdzie to tylko z korektą:]) A więc szybko to zrobiłam muszę przyznać że bardzo zybko no i tak patrze w lusterko że kawałek od krawężnika stoi no ale jakoś tak ładnie prosto i wrzuciałam jedynkę i chcaiłam robić korektę żeby bliżej było a on "Wyjeżdżamy.."jaka happy byłam normalnie:D Potem był nakaz jazdy w prawo czyli na Podwale ale wcześniej było przejście dla pieszych ehhh... i tam stało 2 chłopców na rowerach a trzeci dojeżdżał i ja tak sobie jechałam i myśle czy ich przepuścić nawet zaczęłam trochę hamować ( w sumie musiałam hamować bo za chwile był nakaz w prawo :P) no ale cuż nie przepuściłam ich a ten cham na mnie zaczął wrzeszczeć ale jak aż na ulicy było debila słychać ehh.. że co to miało być, prawie ich przejechałam miałam ich przepuścić, ten 3 by wemnie wjechał i co wtedy.... jezuu z kilometr wrzeszczał i było nto naprawde <&%#$@> miałam go dość jak nic zresztą nienawidze jak ktoś na mnie krzyczy(w domu to norma no ale cóż rodzina może ale obcy staruch:P) Myślałam że każe się przesiąść no ale jednak nie hehe potem kazał w prawo na Elbląską i powiedział że na najbliższym możliwym skrzyżowaniu mam zawrócić(pewnie jołop myślał że mnie obleje bo nie będę umiała tego zrobić, pare dni wcześniej miałby rację gdyż jechałam z instruktorem i dokładnie to samo kazaał mi zrobić hehe ja bym pojechała prosto ale on kazał mi skręcić na światłach w lewo na Głęboką skręcając miałam odrazu zająć lewy pas i tam w najbliższej uliczce miałam zawrócić) no i tak zrobiłam gdy zawracałam egzam. kazał zająć znów lewy pas i prosto jechać przez światła to ja się rozpędziłam i niestety przejechałam już na czerwonym :? No ale najwidoczniej tego nie zauważył heh. Potem jechaliśmy Olszynką tam droga nie jest za ładna wręcz okropna dziura na dziurze (rano instruktor mówił żeby jechać po największych dziurach ich samochodami żeby złodziejom je rozwalic)to ja słuchając rady instruktora jechałam po tuych największych dziurach a jakże :D Tak rzucało jakby jakieś turbulencje były(chyba troszkę nawet przesadziłam hehe no ale dziadek mnie <&%#$@> troszkę ) i gdy nagle coś trzasnęło o auto egzam. zaczął krzyczeć że czemu ja potych największych dziurach jadę, że zamną auto jakieś jedzie ale napewno nie będzie mnie wyprzedzać i żebym zjechała na srodek jezdni a nie niszczyła samochód :P To zjechałam na środek heh niech mu będzie, potem kazał w prawo na głóną drogę, później przez tory Mostową, Dolna Brama i kazał w lewo odrazu potem nakaz w prawo (jednokier.) i w prawo kazał , pod bramą przejechałam no i potem powrót normalnie do ośrodka na końcu gdy skręcałam do tego feralnego ośrodka ściełam trochę zakręt no może nawet bardzo ale co tam... widzę już bramę i myśkle zę to już koniec i karze jechać w prawo do tej bramy no ale on nic!! czyli prosto i mówi "proszę zawrócić z użyciem biegu wstecznego. Pamiętałam że kiedyś zawracałam z instruktorem w jakiejś niebieskiej bramie to sobie jadę i kurde nigdzie jej nie widzę tylko tyle że niedługo koniec drogi, już myślałam że na 3 bede musiała zawracać no ale naszczęście na samym końcy była brama :D zawróciłam i jedziemy sobie a on do mnie " a dlaczego Pani jechała tak daleko przecież dużo wcześniej była zatoczka i mogła Pani ją wykorzystać, w każdym razie ja bym to tam zrobił" a ja do niego "No ale Pan nie mówił gdzie mam to zrobić więc decyzja należała do mnie, a ja znałam to miejsce i tam czułam się pewniej a niżeli tu "Później kazał wjechać do ośrodka no i zaczęło sie.. Znów zaczął krzyczeć o tych dzieciakach że prawie ich przejechałam, a ja do niego że zaczęłam hamować a on żebym nie przerywała... wykrzyczał się i powiedział "zdała Pani" wziął kluczyk i sobie poszedł :D Byłam zaskoczona i to bardzo bo myślałam że obleję no ale cuż i tak sądzę że to był cham!
ada0000
 
Posty: 2
Dołączył(a): czwartek 21 września 2006, 09:15
Lokalizacja: Gdańsk

Postprzez basiekj » niedziela 01 października 2006, 21:24

W piękny poniedziałkowy dzień 25 września zdałam za pierwszym razem egzamin z prawka teorie z jednym malutkim błędem, a jazde z maleńkimi wadami ( zbyt wolna jazda w pewnym momencie, i brak reacji na zieloną strzałke ale jeździłam w tak WIELKICH korkach po Krakowie, że nia miałam najmniejszych szans sie wbić, co oczywiście odpowiedziałam panu egzaminatorowi ;) ). Przy światłach maleńka wpadka,bo przeciwmgielnych szukałam z przodu, a to tylko dlatego, że uczyłam sie na Daewoo Kalosie a tam są z przodu i z tyłu, egzaminator z lekkim oburzeniem w głosie zapytał: " a gdzie pani szuka tych świateł?!" na co ja: " przepraszam ale uczyłam sie na Daewoo Kalosie a tam sa z przodu i z tyłu :) " no to zrozumiały uśmiech na twarzy egzaminatora i spoko robimy placyk bezbędnie, potem ruszanie na wzniesieniu za piewrszym razem płynnie tak jak ma być ;) Noi miasto, co mnie zdziwiło to to, że niemiałam parkowania ani żadnych skomplikowanych manewrów, tylko skret w lewo na rondzie, zawracanie na 3, zawracanie na przełączce, noi karetka w korku sie znalazła na sygnałach wiec łądnie jej ustapiłam pierwszeństwa :) To było moja pierwsza jazda i wogóle pierwsze spotkanie z Chevroletem, Stwierdzam, iż egzanminator miał dobry dzień bo nic sie nie czepiał poza tymi dwoma melńkimi upomnieniami, ale już myślałam, że mnie obleje :/ A tu jak już zaparkowaliśmy na koszykarskiej : " noi jak pani mysli? ", ja: " oj stresik był okropny ", on: " zdała pani, może pani zmykać " !!!!!!:D W piątek odbieram prawko ! Życzde powodzenia zdającym ( przedewszystkim nie denerwujcie sie podejdźcie na lajcie, "zdam to zdam, nie to trudno podejde następny raz " ;)
basiekj
 
Posty: 2
Dołączył(a): czwartek 31 sierpnia 2006, 10:12

Postprzez röslein » poniedziałek 02 października 2006, 15:30

aaaaa! strasznie sie ciesze, ze moge sie tutaj wpisac! Otoz zdalam dzis (02.09.2006) egzamin na prawo jazdy! To bylo moje drugie podejscie. Nie ukrywam, ze Reka Boska musiala tu zadzialac, gdyz nie uwazam siebie za tak dobrego kierowce,aby zdac! Ale zdalam i to jest najwazniejsze!
WORD Gorzow Wielkopolski
Od poczatku moje drugie podejscie bylo wariactwem, z tym, ze wiem, iz nic w zyciu nie dzieje sie przypadkiem, wiec po prostu tak mialo byc. Po nie zdanym 1.podejsciu nieco sie zalamalam..tak lubie kierowac, jezdzic...a tu okazalo sie, ze "lubic", "moc" i "potrafic" to nie sa wcale slowa semantycznie podobne. Swoj 1.egzamin opisalam juz w temacie "oblane".
Nastepnego dnia po 1.examie poszalam ustalac kolejny termin. Ze wzgledu na studia i mieszkanie za granica moglam ustalac jedynie na soboty. Jednak okazalo sie, ze najblizsze terminy sa dopiero na listopad..to jednak ogromna przerwa i nie wiem, czy poradzilabym sobie po tak dlugim okresie. Zastanawialam sie nad tym terminem i zastanawialam, az tu nagle sie dowiaduje..ze ktos zrezygnowal z terminu na 02.10! Jak poznej mi jeden z zyczliwych Forumowiczow napisal, "Bog wiedzial co robi";) Oczywiscie jak najszybciej wpisalam sie na ten termin.
Ostatnio oblalam na luku, wiec postanowilam jeszcze godzine ten luk pocwiczyc z instruktorem. Moj instruktor (zloty czlowiek) przestawial pacholki, odginal lusterka, robil wszystko, aby bylo mi jak najtrudniej, abym sie oswoila z kazda sytuacja... i faktycznie! Czego nie mozesz polubic- pokochaj! Luk zaczal mi wychodzic w kazdej kombinacji (nie uczcie sie "liczenia" typu "widze ktorystam slupek, wiec pol obrotu"!!- to jest strasznie zgubne!!). Tak bylo tez dzisiaj na egzaminie, luk poszedl bez problemu.
Chcialabym wszystkim zyczyc takiego egzaminatora, jakiego ja dzis mialam. Pozwole sobie podac jego nazwisko- p.Gorgat. Od poczatku go polubilam, gdyz powiedzial nam, zdajacym "A,siedzcie sobie gdzie chcecie, bede po was podjezdzal i jakos sie znajdziemy". Wydawal sie sympatyczny;) W swej grupie bylam czwarta. Egzamin sie nieco przedluzyl, gdyz zdawal jeden Niemiec i jego tlumacz chyba sie spoznil czy cos w tym rodzaju... Przy okazji poznalam b.mila osobe, Sylwie ze Sciechowa (zreszta u nas na examie kursanci sa wobec siebie zawsze b.mili), dzieki ktorej udalo sie jakos opanowac stres (thx!). Dlugo, strasznie dlugo czekalam, chcialam miec to juz za soba... w koncu podjechal Egzaminator, pojechalam na luk, wzniesienie (za 2.razem) i....przerwa! balam sie, ze oblalam (mysli typu "2.raz tez zle pojechalam..."). Ale nie, Egzaminator powiedzial, ze mam sie uspokoic (czy az tak bylo widac, ze sie denerwuje???) i w tym czasie wyjasnil na czym polega jazda po miescie.

Pojechalismy na miasto. Ci,co zdawali w Gorzowie beda wiedziec, o jakich miejscach mowa. Przy rondzie kolo WORDu zawrocenie i parkowanie prostopadle na przeciwko plotu placyku WORDowskiego (zaskoczenie totalne, ale widzialam, ze juz ktos na tym dzis oblal- parkowanie tak szybko i tutaj???), pozniej kawalek Sybirakow w dol, skret w lewo, jazda jakas szalenie waska droga miedzy domkami, roboty na drodze, kilka mniejszych skrzyzowan. Pozniej skret w Podmiejska i znow rondo kolo WORDu, tym razem musialam skrecic w Bierzanina. Nastepnie w lewo na rondzie obok "starego" McDonalda i wjazd do...eee...nie wiem czego, jakas stacja kontroli to chyba byla. Parkowanie rownolegle do kraweznika. Zawracanie z wykorzystaniem wjazdu na posesje (z korekta musialam zrobic), znak stopu, powrot do ronda i jazda na wprost do petli tramwajowej. Tu popelnilam blad- przy skrecie w lewo za petla nie zjechalam do lewej krawedzi jezdni. Troche sobie posluchalam o braku wyczucia, o nieumejetnosci skrecania, o denerwowaniu innych uczestnikow ruchu, o tym, o tamtym.... w sumie podczas calej jazdy slyszalam tylko jak to zle jezdze, ale wcale sie nie dziwie Egzaminatorowi. Mobilizowal mnie do uwazniejszej jazdy. Poza tym, fakt faktem, na kursie jezdzilam lepiej :wink: Pozniej Manhattan, Rondo obok TESCO na Gorczynskiej, rondo obok CASTORAMY, ulica Pilsudskiego, na skrzyzowaniu skret w lewo w Czeresniowa, przepuszczanie autobusu, pieszych, dzieci nie znajdujacych sie na przejsciu, a mimo to bedacych na jezdni :wink: , skret w Walczaka w strone centrum, za przejazdem tramwajowym w lewo (znow ponoc nie zjechalam, choc moim zdaniem juz bardziej w lewo pojechac nie moglam, ale sie nie klocilam), Rondo Solidarnosci.... i nagle slysze...no to teraz..i juz wiedzialam, ze uslysze "Santockie" ( najgorsze rondo, jakie mozna sobie wyobrazic- tramwaje, most, kilka pasow ruchu, stacja benzynowa, Tiry i zmiana organizacji ruchu), a nagle..."o, czas nam sie konczy, to w takim razie na rondzie w lewo i do osrodka". Jechalam juz Podmiejska do osrodka, a przede mna TIR- ogroooomny. Jechal 50, wiec sie nim nie przerazilam. A tu nagle slysze: "Niech pani wyprzedza!" Nie wiedzialam, co robic, bo przekrocze znacznie predkosc, slysze "gazu!", ja nadal nie wiem, czy aby na pewno...Slysze "no szybciej", wiec wyprzedzam, slysze: "a ogranczenie predkosci???" to juz w ogole sie zestresowalam, ze zwolnilam... i to byl najwiekszy blad, jaki zrobilam, za to powinnam byla tak wlasciwie chyba oblac. Nie moglam zmienic predkosci przy wyprzedzaniu na nizsza!! Moglam wpasc pod tego TIRa.
Dojechalam do osrodka. Egzaminator dlugo mowil o moich bledach, nieprawidlowym zachowaniu no i tym nieszczesnym wyprzedzaniu. Tak, jak pisalam, myslalam, ze juz wczesniej nie zdalam, bo cala droge slyszalam, ze zle, nie tak, inaczej, szybciej, z wyczuciem itp. Pozniej moj instruktor powiedzial, ze czesto egzaminatorzy tak mowia, po prostu trzeba wytrzymac. Na samym poczatku egzaminu Egzaminator powiedzial, ze mam mu udowodnic, ze wytrzymam 40 min. w niesprzyjajacych warunkach. I wytrzymalam! Ale chyba nie bylo az tak tragicznie, bo na koniec calego wykladu uslyszalam, "manewry dobrze pani wykonuje, tylko wyprzedzac panie niezbyt dobrze wyprzedza, no i te pasy ruchu przy skrecie w lewo! Zaliczam to pani. Zycze szerokiej drogi!"
No to wiecej swej radosc chyba opisywac nie musze. Chcialabym tylko lepej jezdzic. No i bardziej pewnie. I bez tych bledow, ktore popelnilam, ale wierze, ze sie uda!
Mam juz za soba to wszystko. Teraz tylko przydalby sie samochodzik. Dziekuje jeszcze raz wszystkim z Frum za wsparcie i obecnosc, bo bardzo mi pomogliscie!
prawo jazdy kat.B
->zdane za II podejsciem :D
Obrazek
röslein
 
Posty: 82
Dołączył(a): poniedziałek 18 września 2006, 18:11
Lokalizacja: Berlin

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Egzamin na prawo jazdy

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 41 gości