przez röslein » poniedziałek 02 października 2006, 15:30
aaaaa! strasznie sie ciesze, ze moge sie tutaj wpisac! Otoz zdalam dzis (02.09.2006) egzamin na prawo jazdy! To bylo moje drugie podejscie. Nie ukrywam, ze Reka Boska musiala tu zadzialac, gdyz nie uwazam siebie za tak dobrego kierowce,aby zdac! Ale zdalam i to jest najwazniejsze!
WORD Gorzow Wielkopolski
Od poczatku moje drugie podejscie bylo wariactwem, z tym, ze wiem, iz nic w zyciu nie dzieje sie przypadkiem, wiec po prostu tak mialo byc. Po nie zdanym 1.podejsciu nieco sie zalamalam..tak lubie kierowac, jezdzic...a tu okazalo sie, ze "lubic", "moc" i "potrafic" to nie sa wcale slowa semantycznie podobne. Swoj 1.egzamin opisalam juz w temacie "oblane".
Nastepnego dnia po 1.examie poszalam ustalac kolejny termin. Ze wzgledu na studia i mieszkanie za granica moglam ustalac jedynie na soboty. Jednak okazalo sie, ze najblizsze terminy sa dopiero na listopad..to jednak ogromna przerwa i nie wiem, czy poradzilabym sobie po tak dlugim okresie. Zastanawialam sie nad tym terminem i zastanawialam, az tu nagle sie dowiaduje..ze ktos zrezygnowal z terminu na 02.10! Jak poznej mi jeden z zyczliwych Forumowiczow napisal, "Bog wiedzial co robi";) Oczywiscie jak najszybciej wpisalam sie na ten termin.
Ostatnio oblalam na luku, wiec postanowilam jeszcze godzine ten luk pocwiczyc z instruktorem. Moj instruktor (zloty czlowiek) przestawial pacholki, odginal lusterka, robil wszystko, aby bylo mi jak najtrudniej, abym sie oswoila z kazda sytuacja... i faktycznie! Czego nie mozesz polubic- pokochaj! Luk zaczal mi wychodzic w kazdej kombinacji (nie uczcie sie "liczenia" typu "widze ktorystam slupek, wiec pol obrotu"!!- to jest strasznie zgubne!!). Tak bylo tez dzisiaj na egzaminie, luk poszedl bez problemu.
Chcialabym wszystkim zyczyc takiego egzaminatora, jakiego ja dzis mialam. Pozwole sobie podac jego nazwisko- p.Gorgat. Od poczatku go polubilam, gdyz powiedzial nam, zdajacym "A,siedzcie sobie gdzie chcecie, bede po was podjezdzal i jakos sie znajdziemy". Wydawal sie sympatyczny;) W swej grupie bylam czwarta. Egzamin sie nieco przedluzyl, gdyz zdawal jeden Niemiec i jego tlumacz chyba sie spoznil czy cos w tym rodzaju... Przy okazji poznalam b.mila osobe, Sylwie ze Sciechowa (zreszta u nas na examie kursanci sa wobec siebie zawsze b.mili), dzieki ktorej udalo sie jakos opanowac stres (thx!). Dlugo, strasznie dlugo czekalam, chcialam miec to juz za soba... w koncu podjechal Egzaminator, pojechalam na luk, wzniesienie (za 2.razem) i....przerwa! balam sie, ze oblalam (mysli typu "2.raz tez zle pojechalam..."). Ale nie, Egzaminator powiedzial, ze mam sie uspokoic (czy az tak bylo widac, ze sie denerwuje???) i w tym czasie wyjasnil na czym polega jazda po miescie.
Pojechalismy na miasto. Ci,co zdawali w Gorzowie beda wiedziec, o jakich miejscach mowa. Przy rondzie kolo WORDu zawrocenie i parkowanie prostopadle na przeciwko plotu placyku WORDowskiego (zaskoczenie totalne, ale widzialam, ze juz ktos na tym dzis oblal- parkowanie tak szybko i tutaj???), pozniej kawalek Sybirakow w dol, skret w lewo, jazda jakas szalenie waska droga miedzy domkami, roboty na drodze, kilka mniejszych skrzyzowan. Pozniej skret w Podmiejska i znow rondo kolo WORDu, tym razem musialam skrecic w Bierzanina. Nastepnie w lewo na rondzie obok "starego" McDonalda i wjazd do...eee...nie wiem czego, jakas stacja kontroli to chyba byla. Parkowanie rownolegle do kraweznika. Zawracanie z wykorzystaniem wjazdu na posesje (z korekta musialam zrobic), znak stopu, powrot do ronda i jazda na wprost do petli tramwajowej. Tu popelnilam blad- przy skrecie w lewo za petla nie zjechalam do lewej krawedzi jezdni. Troche sobie posluchalam o braku wyczucia, o nieumejetnosci skrecania, o denerwowaniu innych uczestnikow ruchu, o tym, o tamtym.... w sumie podczas calej jazdy slyszalam tylko jak to zle jezdze, ale wcale sie nie dziwie Egzaminatorowi. Mobilizowal mnie do uwazniejszej jazdy. Poza tym, fakt faktem, na kursie jezdzilam lepiej :wink: Pozniej Manhattan, Rondo obok TESCO na Gorczynskiej, rondo obok CASTORAMY, ulica Pilsudskiego, na skrzyzowaniu skret w lewo w Czeresniowa, przepuszczanie autobusu, pieszych, dzieci nie znajdujacych sie na przejsciu, a mimo to bedacych na jezdni :wink: , skret w Walczaka w strone centrum, za przejazdem tramwajowym w lewo (znow ponoc nie zjechalam, choc moim zdaniem juz bardziej w lewo pojechac nie moglam, ale sie nie klocilam), Rondo Solidarnosci.... i nagle slysze...no to teraz..i juz wiedzialam, ze uslysze "Santockie" ( najgorsze rondo, jakie mozna sobie wyobrazic- tramwaje, most, kilka pasow ruchu, stacja benzynowa, Tiry i zmiana organizacji ruchu), a nagle..."o, czas nam sie konczy, to w takim razie na rondzie w lewo i do osrodka". Jechalam juz Podmiejska do osrodka, a przede mna TIR- ogroooomny. Jechal 50, wiec sie nim nie przerazilam. A tu nagle slysze: "Niech pani wyprzedza!" Nie wiedzialam, co robic, bo przekrocze znacznie predkosc, slysze "gazu!", ja nadal nie wiem, czy aby na pewno...Slysze "no szybciej", wiec wyprzedzam, slysze: "a ogranczenie predkosci???" to juz w ogole sie zestresowalam, ze zwolnilam... i to byl najwiekszy blad, jaki zrobilam, za to powinnam byla tak wlasciwie chyba oblac. Nie moglam zmienic predkosci przy wyprzedzaniu na nizsza!! Moglam wpasc pod tego TIRa.
Dojechalam do osrodka. Egzaminator dlugo mowil o moich bledach, nieprawidlowym zachowaniu no i tym nieszczesnym wyprzedzaniu. Tak, jak pisalam, myslalam, ze juz wczesniej nie zdalam, bo cala droge slyszalam, ze zle, nie tak, inaczej, szybciej, z wyczuciem itp. Pozniej moj instruktor powiedzial, ze czesto egzaminatorzy tak mowia, po prostu trzeba wytrzymac. Na samym poczatku egzaminu Egzaminator powiedzial, ze mam mu udowodnic, ze wytrzymam 40 min. w niesprzyjajacych warunkach. I wytrzymalam! Ale chyba nie bylo az tak tragicznie, bo na koniec calego wykladu uslyszalam, "manewry dobrze pani wykonuje, tylko wyprzedzac panie niezbyt dobrze wyprzedza, no i te pasy ruchu przy skrecie w lewo! Zaliczam to pani. Zycze szerokiej drogi!"
No to wiecej swej radosc chyba opisywac nie musze. Chcialabym tylko lepej jezdzic. No i bardziej pewnie. I bez tych bledow, ktore popelnilam, ale wierze, ze sie uda!
Mam juz za soba to wszystko. Teraz tylko przydalby sie samochodzik. Dziekuje jeszcze raz wszystkim z Frum za wsparcie i obecnosc, bo bardzo mi pomogliscie!
prawo jazdy kat.B
->zdane za II podejsciem :D
