dlaczego tyle osób nie zdaje

W tym miejscu zamieszczamy posty związane z egzaminami

Moderatorzy: ella, klebek

Postprzez Spider89 » piątek 04 kwietnia 2008, 15:05

Ja zdałem dziś, i powiem Wam jakie jest moje odczucie:
za pierwszym razem nerwy, ale ekstra egzaminator
za drugim nerwy mniejsze, egzaminator (za przeproszeniem motherfucker) - głupie komentarze itd.
za trzecim postanowiłem, zdam i koniec, może to głupie ale postanowiłem że muszę zdać dla mojego zmarłego w grudniu dziadka - bardzo mu zależało żebym miał prawko.
I dzięki mojemu nastawieniu, podejściu i osobie egzaminatora(sympatyczny gość, miły i w ogóle - wbrew pierwszemu wrażeniu).
Dlatego zdający - nie dajcie się nerwom !! :)
Przepraszam jeśli post jest nieskładny, ale ciągle przeżywam ;)
Avatar użytkownika
Spider89
 
Posty: 24
Dołączył(a): piątek 04 kwietnia 2008, 14:51
Lokalizacja: Sosnowiec

Postprzez Dolores » piątek 04 kwietnia 2008, 18:15

spotkałam sie z opiniami znajomych, że jak im bardzo zalezy, to sie wtedy nie udaje zdac :?

a jak ida na egzamin na luzie to wtedy zdawali :lol:
Dolores
 
Posty: 19
Dołączył(a): piątek 22 lutego 2008, 22:04

Postprzez asiura » sobota 05 kwietnia 2008, 13:51

Ludzie nie zdają bo albo mają "stresa" albo robią głupie błędy, które w życiu codziennym "jakoś by uszły" ale nie uchodzą uwadze egzaminatora. Egzaminatorzy też koszą bo po prostu nie chcą dać prawka komuś, kto nie nie potrafi sobie poradzić z podstawami. Choć mi się wydaje, że humor egzaminatora też ma z tym dużo wspólnego ;)
asiura
 
Posty: 31
Dołączył(a): środa 02 kwietnia 2008, 09:28

Postprzez Pinhead » sobota 05 kwietnia 2008, 14:07

Humor humorem ale według mnie większą role odgrywają tutaj wymagania egzaminatora co do kandydata na kierowce. Jeśli wymaga aby jeździł bezbłędnie to marna szansa na zdanie po 30 czy nawet 40 godzinach jazd (w tym znaczna część po placu). Po prostu nie da się ukończyć kursu i być perfekcyjnym kierowcą, brak doświadczenia robi swoje. Więc umiejętności + wymagania egzaminatora + szczęście :)
Pozdrawiam
Pinhead
Avatar użytkownika
Pinhead
 
Posty: 1320
Dołączył(a): poniedziałek 20 listopada 2006, 07:34

Postprzez GS » sobota 05 kwietnia 2008, 14:19

Racja Pinhead, ale jeżeli ktoś już wcześniej (przed kursem) miał styczność z samochodem i ma podstawy, żeby jeździć po ulicach, to w miarę szybko może ruszyć w miasto i szlifować najbardziej newralgiczne punkty. Nie wiem jak to jest w większych miastach typu Warszawa, Łódź itp, ale ucząc się jeździć w BB jestem w stanie w czasie jednej trzygodzinnej jazdy objechać większość miejsc, na których najczęściej popełnia się błąd.
A jeśli chodzi o tytuł tego tematu, to wydaje mi się, że problemy są dwa. Po pierwsze przeszkodzić może to, co zdającemu siedzi w głowie. Chyba każdy wie, że w sytuacjach stresowych robi się różne dziwne rzeczy. :) I jeżeli ktoś nie potrafi nad nerwami zapanować, to egzaminator stawia N-kę lub dziękuje za egzamin i sam wraca do ośrodka. Wygląda na to, że egzaminatorzy uznają, iż jeśli dany kandydat nie radzi sobie ze stresem na tym ważnym sprawdzianie, to nie jest gotowy do samodzielnego ruszenia samochodem w miasto. A po drugie trzeba wziąć pod uwagę, że może rzeczywiście jakiś egzaminator ma zły dzień i jest wyjątkowo wyczulony na błędy. Chociaż żaden z moich znajomych, którzy zdali za pierwszym razem, na egzaminatora szczególnie nie narzekał.
Avatar użytkownika
GS
 
Posty: 21
Dołączył(a): czwartek 19 kwietnia 2007, 19:57

Postprzez disaster » niedziela 06 kwietnia 2008, 00:55

Obecnie w Łodzi każdy poranny wyjazd na miasto przynosi niespodzianki w postaci zmiany organizacji ruchu i takie tam.
Generalnie jest makabra.

Co do zdawalności - jedni się stresują za bardzo, drudzy mają zwyczajnego pecha, inni nie myślą, jeszcze inni po prostu się do tego nie nadają.
Ty masz rację, a ja mam karabin.
Avatar użytkownika
disaster
 
Posty: 937
Dołączył(a): wtorek 17 października 2006, 16:41

Postprzez Czaja » niedziela 06 kwietnia 2008, 15:38

Wg. mnie to zwalanie winy za niezdany egzamin na stres nie jest dobrym podejściem. Nie wolno myśleć że kiedy się zda, to jazda to już sama przyjemność na zupełnym luzie, przyznam sam, że dla mnie bardziej stresujące niż sam egzamin była pierwsza samodzielna jazda po mieście w godzinach szczytu, kiedy wiedziałem że jak popełnię błąd, to egzaminator/instruktor nie zahamuje samochodu...
Czaja
 
Posty: 12
Dołączył(a): wtorek 19 lutego 2008, 21:49

Postprzez Patsy » niedziela 06 kwietnia 2008, 21:37

Prawdziwy przyjaciel to ktoś, do kogo możesz zadzwonić o trzeciej w nocy i powiedzieć:"Jestem w więzieniu w Meksyku"a on na to odpowie:"nic się nie martw, zaraz tam będe".
Avatar użytkownika
Patsy
 
Posty: 251
Dołączył(a): niedziela 01 kwietnia 2007, 19:17
Lokalizacja: śląsk

Poprzednia strona

Powrót do Egzamin na prawo jazdy

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 17 gości