Za moim pierwszym podejsciem do praktyki pamietam ze siedzialam odwrocona tylem do szyby przez ktora widac bylo samochody "egzaminy". probowalam sie zrelaksowac patrzac na ludzi ktorzy sie stresowali... smiesznie to wyglada z boku :) adrenalinka podnosila sie z kazdym glosem wyczytywania ludzi... moim drugim sposobem na stres byl wafelek ktorego zjadlam do polowy bo wyczytano moje nazwisko po czym musialam sie z predkoscia swiatla zerwac z krzesla pozbierac manele i biec:) wsiadajac do Lki powiedzialam humorzasto "ojej ja tu sobie wafelek jem a tu mnie wzywaja nie zdazylam go dokonczyc hihihi" no ale egzaminator byl bebe :P Dostałam od niego w mowie końcowej na pamiątke cytat "Mowa jest srebrem, a milczenie złotem" ble :P
za drugim razem byla ze mna kumpela i (rowniez w celu odstresowywania) zamienilam role mowiac do niej i klepiac ja po nodze "no iiwiii zdasz, nie przejmuj sie bedzie dobrze...... " etc :lol: najwazniejsze miec dobry nastroj... rozumiem ze rzeczywistosc nie jest kolorowa, ale warto na chwile zapomniec o wszystkim i sie powyglupiac by juz nigdy wiecej nie zagościc na poprawce
ZYCZE Z CALEGO SERDUCHA POWODZENIA!!!