eLLLka napisał(a):aha, jeszcze jedno. Możliwe, że gdybym jeździła te 30 godzin tylko po trasach egzaminacyjnych, może zdałabym za pierwszym razem, ale wtedy byłabym kolejną osobą z szeregu tych kolekcjonerów, co owszem prawo jazdy mają, ale tylko od parady, ale za kółko nie wsiądą bo się boją, bo życie wykracza poza trasę egzaminacyjną. Nie żal mi wydanej kasy, jestem wdzięczna, że miałam takiego instruktora, bo dał mi podstawy do bezpiecznego poruszania się po drodze, do świadomej jazdy, z ostrożnością, ale i z pewnością siebie, a przede wszystkim z rozmysłem. Gdyby tak kursanci byli szkoleni, a nie tylko pod kątem zdania egzaminu, bylibyśmy o wiele bezpieczniejsi na drogach.
Bardzo słusznie prawisz

tomcioel1 napisał(a):. Miałęm wiele osób po "kimś" kto te 30 godz zwyczajnie przejeździł , nie ucząc praktycznie tego co powinno się umiec na egzaminie. Że juz nie wspomnę o zwyczajnym naciąganiu kursantów zwłaszcza przez szkoły z wysokim rankingiem zdawalności gdzie mało kto dostaje papier po 30 godz...
Zastanowić by sie wypadało -- dlaczego te szkoły mają wysoki ranking zdawalności ?
Nalezaloby napiętnować wszystkie szkoły z niskim rankingiem zdawalności, za to ze wypuszczają nie przygotowane osoby.
To że ktoś przejeżdził 30 godzin z instruktorem nie ucząc praktycznie niczego świadczy tylko i wyłącznie o jego nieuczciwości czy braku profesjonalizmu, z drugiej zaś strony doskonale wiadomo że jedna osoba ma predyspozycje i łapie wszystko w mig, a inna po 30 godzinach nie potrafi samodzielnie ruszyć -- i nauczyć ja tego graniczy z cudem.
tomcioel1 napisał(a):ale ... przerabiałem już takich instruktorów doszkalając po nich co to potrafili przejeździć 45 godz nie ucząc właściwie nic i nie przygotowując kompletnie do egzaminu (zwykle naciąganie na kasę)- ty oczywiście nie jestes tego w stanie obiektywnie ocenic bo nie masz skali porównawczej , jakbys pojeździła troche z kims innym byc może mialabys troche inne zdanie na ten temat...
Ja mam skalę porównawczą i instruktorów którzy mają "jaja" żeby nie ulegać i podbijać pieczatki po 30 godzinach jest promil, kursantow którzy chcą pojeżdzić więcej godzin niż 30 jest równiez promil -- i to są ludzie świadomi...
jasper1 napisał(a):tomcioel1 napisał(a):troche mylisz pojęcia - jeżeli się jeździ w strefie egzaminacyjnej to nie znaczy że się szkoli jedynie pod egzamin , to jest przecież normalna jazda , normalne skrzyzowania , normalny ruch więc dokladnie to samo co będzie później w życiu . I zapewniam cie że w trakcie tych 30 godz mozna sie nauczyć podstaw ostrożnej i świadomej jazdy ...
Mam poważna watpliwość, że uczy to świadomej jazdy. Jeżdżąc ciagle po tych samych trasach zaczynam bardzo szybko jeździć na pamięć. Po dwóch - trzech przejazdach pamiętam znaki, wiem w jaki sposób przejechać przez skrzyżowanie itd., zamiast ćwiczyć podzielność uwagi sprawdzam głównie pieszych i rowerzystów. Jadę w drugi koniec miasta i klops: nie wiem jaki znak minęłam przed chwilą, szukam z którego pasa mogę skręcić, to hamuję zbyt późno, nie mam pojęcia jak wykonać manewr skrętu, bo skrzyżowanie jakoś trochę przesunięte itd. Nie nadążam z przetwarzaniem ilości informacji, które muszę ogarnąć. Taka jest różnica, takie mam doświadczenia z jeżdżenia poza strefą w coraz to inne miejsca. Strefa jest dobra do nauki bardzo podstawowego rozumienia sytuacji na drodze oraz szlifowania obsługi mechanizmów i techniki jazdy - jak nty raz jadę przez skrzyżowanie, to mogę się na tym skupić. Taka nauka nie przygotowuje jednak do tego, by usiąść za kierownicą i samodzielnie pojechać tam, gdzie się potrzebuje.
jasper czy w Twojej opinii nie jest tak że jazda tylko po trasach egzaminacyjnych przypomina "tresurę", bo mnie tak ?:)