egzamin w zimie

[Colossus]

Zdawałem w w lutym tego roku, dzień przed egzaminem nieźle napadało, jechało mi się na prawdę fajnie, według mnie śnieg ułatwia zdanie egzaminu, nie trzeba kurczowo trzymać się prędkości wskazanych, tylko zawsze można jechać wolniej. Nie widać nie raz pasów, jak jest zimno i ślisko na dworze to nie ma zbyt wielu pieszych i rowerzystów, praktycznie same plusy

[jestemkoksiarzem]

Ja nie narzekałem, choć akurat uważam, że jak pasów na jezdni nie widać to to nie jest ułatwienie. Dla mnie ułatwieniem są właśnie pasy na jezdni, a ich brak (lub niemożliwość odczytania) jest utrudnieniem (w końcu po coś one są namalowane na tej jezdni).
Plusem może być to (tak jak ktoś wyżej wspomniał) że nie ma rowerzystów, no i jeszcze teoretycznie w zimę jeździ się troszkę wolniej, więc trudniej przeoczyć jakieś znaki.

[Lexi]

Zdawanie zimą ma swoje pozytywne i negatywne strony. Ja zaliczyłam wszystkie 3 egzaminy podczas śniegu no i z plusów: przy parkowaniu i zawracaniu z wykorzystaniem wjazdu nie musiałam wjeżdżać idealnie i na maxa dojeżdżać, bo egzaminator wyraźnie prosił, żeby wjeżdżać tylko "troszeczkę", żeby się nie zakopać za bardzo. Oko też przymykał na to, że silnik gasł przy wyjeżdżaniu ze śniegu. Pieszych i rowerzystów bardzo malutko, podczas zdanego egzaminu ani razu nie musiałam zatrzymywać się na przejściu. Minusy: przez zaspy jest mniej miejsca na wykonanie niektórych manewrów, przekonałam się o tym przy zawracaniu na skrzyżowaniu takim na bocznej drodze. Gorsza widoczność jak sypie no i śliska droga. Choć wtedy też można jechać wolniej.