Twoja cyniczna odpowiedź jest niestety słuszna, ale skoro już wyplułeś jad, to może doradzisz
Czemu od razu jad? Po prostu tak sobie dywaguję czy PJ jest poświadczeniem o jakichś umiejętnościach czy tylko kawałkiem plastiku, który modnie jest mieć i najlepiej wyrobić go na skróty i po najmniejszej linii oporu.
Ale cieszę się, że przyznajesz mi rację.
Nie doradzę, bo jestem z innego województwa. W Łodzi jest podobno jedna z najniższych zdawalności w kraju (25-29%), a jednak można zdać czego jestem przykładem (i to jednym z wielu).
Rozumiem, że egzamin to sytuacja stresująca, ale jak coś umiesz to wykonasz to niezależnie od sytuacji dookoła czy innych czynników. Wiem co mówię, bo właśnie mam sesję

Tiry Cię stresują? Czy może ronda, o których piszesz w innym temacie? Uważasz, że nie potrzebujesz umieć jeździć po rondzie i że przez całe życie nie wyjedziesz poza swoje miasteczko? Pytam serio, wcale nie chcę Ci dogryzać.
Po prostu zastanawiam się czy w szkole też uczyłaś się pisać wszystkie literki z wyjątkiem jakiejś, bo była trudniejsza albo na matmie uczyłaś się tabliczki mnożenia z wyjątkiem którejś liczby, bo było ciężko zapamiętać? No chyba nie.
Mam znajomego (z Sieradza), który upiera się, że jeździ tylko po swoim mieście i nie podejmie się jazdy po Łodzi bo go przeraża duży ruch. Dla mnie to kierowca o upośledzonych w pewnym sensie umiejętnościach. To tak jakby wydać kartę pływacką osobie, która umie tylko przepłynąć z "deską" jak jest nie głębiej niż metr.