Przepuszczanie na egzaminie

W tym miejscu zamieszczamy posty związane z egzaminami

Moderatorzy: ella, klebek

Postprzez DEXiu » piątek 24 października 2008, 14:45

OK. To ja może się "ulituję" i łopatologicznie wyjaśnię co cman zapewne ma na myśli, a co tak enigmatycznie wyraża :wink:
Po raz kolejny rozbijamy się o to, że nie można wymusić pierwszeństwa na pojeździe który stoi. A już zwłaszcza jeśli zatrzymał się z własnej woli i "uprzejmie nas wpuszcza". Wówczas po primo: nie wymuszamy pierwszeństwa (patrz definicja ustąpienia pierwszeństwa), a po secundo: jeśli będzie burakiem szukającym pretekstu do lakierowania maski to wtedy - o ile nie jedzie z żonką albo kimś (co jest bardzo mało prawdopodobne bo 90 % samochodów wiezie tylko jedną osobę - kierowcę :lol: ) - on ma problem bo to on na nas wymusił pierwszeństwo przy włączaniu się do ruchu (patrz definicja włączania się do ruchu). I na naszą obronę mamy dwóch świadków (siebie i egzaminatora) a on się broni sam :wink:
DEXiu
 
Posty: 1093
Dołączył(a): wtorek 12 czerwca 2007, 17:17
Lokalizacja: Jaworzno

Postprzez nmc_zmc » piątek 24 października 2008, 15:56

DEXiu napisał(a):OK. To ja może się "ulituję" i łopatologicznie wyjaśnię co cman zapewne ma na myśli, a co tak enigmatycznie wyraża :wink:
Po raz kolejny rozbijamy się o to, że nie można wymusić pierwszeństwa na pojeździe który stoi. A już zwłaszcza jeśli zatrzymał się z własnej woli i "uprzejmie nas wpuszcza". Wówczas po primo: nie wymuszamy pierwszeństwa (patrz definicja ustąpienia pierwszeństwa), a po secundo: jeśli będzie burakiem szukającym pretekstu do lakierowania maski to wtedy - o ile nie jedzie z żonką albo kimś (co jest bardzo mało prawdopodobne bo 90 % samochodów wiezie tylko jedną osobę - kierowcę :lol: ) - on ma problem bo to on na nas wymusił pierwszeństwo przy włączaniu się do ruchu (patrz definicja włączania się do ruchu). I na naszą obronę mamy dwóch świadków (siebie i egzaminatora) a on się broni sam :wink:

ale ten temat nie dotyczy tego czy jak cie puści i później dojdzie do stłuczki to kto zawinił itp tylko tego że jak sam z siebie wykorzystasz jego uprzejmość to egzaminator może cie oblać :P

moim zdaniem nie jest najważniejsze to czy w prawie jest zapisane że MUSISZ się zapytać czy nie :P ważne są możliwe konsekwencje podejmowania takich decyzji na własną rękę
19 VIII 2008 - pierwsza jazda
2 X 2008 - teoria ( + ) plac ( + ) miasto ( - )
24 XI 2008 - plac ( + ) miasto ( + )
112 dni - 1385zł
nmc_zmc
 
Posty: 157
Dołączył(a): środa 30 lipca 2008, 22:19
Lokalizacja: Zamość

Postprzez Hazel » piątek 24 października 2008, 16:44

Zgadza się, i dlatego podtrzymuję co napisałem - ja bym zrobił tak jak mi radził instruktor, pytam egzaminatora czy mogę jechać. Bez jego zgody stoję i czekam. Jeśli mój instruktor nie wymyśla bajek (a raczej nie wymyśla), to na takich rzeczach w mojej mieścinie egzaminatorzy oblewają. Jest możliwość, że według prawa nie powinni. Ale na egzaminie lepiej dmuchać na zimne - lepiej zdać za pierwszym razem niż potem za drugim przeżywać ten stres jeszcze raz, przeszedłszy przez tony problemów związanych z odwołaniem - choćby egzamin miał być na koszt WORDu, wolałbym nie czekać na niego kolejne 2 miesiące i jeszcze raz go zaliczać. Wolę poczekać te kilka sekund dłużej i nie przejeżdżać przed kimś kto mnie przepuszcza, ewentualnie zapytać egzaminatora. Rozumiecie?
26.08.2008 Zapis na kurs
(...)
2.12.2008 Egzamin praktyczny (+)
Hazel
 
Posty: 80
Dołączył(a): niedziela 14 września 2008, 12:21

Postprzez Khay » piątek 24 października 2008, 20:43

Cały czas nie bierzesz pod uwagę jednej rzeczy - w innych mieścinach nie masz takiego wyboru: parę sekund dłużej, lub korzystając z uprzejmości. Alternatywą do skorzystania z uprzejmości jest stanie po wsze czasy, bo drogą główną jedzie sznur samochodów. A jakie mogą być skutki pytania egzaminatora? Dobry człek, co się zlitował, rozmyśli się, ruszy, a wtedy już można mówić o wymuszeniu, jeśli Ty ruszysz również. I mi również instruktor mówił (wmawiał?) by pytać. A teraz wydaje mi się, że to raczej błędna droga. A ci, co to ich uwalił bo nie spytali - to de facto po prostu byli niezdecydowani, albo nie potrafili ocenić zachowań innych kierowców prawidłowo.

Pozdrawiam
Khay
Avatar użytkownika
Khay
 
Posty: 800
Dołączył(a): niedziela 20 kwietnia 2008, 21:54
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez *Raimo* » sobota 25 października 2008, 00:11

Powiem, ze dyskutowac tutaj mozna w nieskonczonosc. Bo to zalezy od egzaminatora glownie. Pare dni temu zadawlem moj 1 egzamin, i niestety mialem podobna sytuacje...
Otoz mialem nakaz skretu w lewo i z naprzeciwka wyjechal samochod ktory zamierzal jechac prosto. Dlatego tez zwolnilem i sie zatrzymalem i nagle tamto auto stanelo i blysnelo dodatkowo dlugimi, a ze bylem bardzo wyczulony na takie sytuacje, (szczegolnie ze egzaminator wrzeszczal dlaczego nie jade, mimo ze 20 metrow wczesniej sugerowal stanowczo przejechanie przed dosc niezdecydowanym ale jednak juz znajdujacym sie na jezdni pieszym). Dlatego tez po chwili obeserwowania ww. auta zdecydowalem sie jednak pojechac przed nim. Jak sie okazalo potem w WORD -egzamin zdalem :)
Avatar użytkownika
*Raimo*
 
Posty: 139
Dołączył(a): czwartek 23 października 2008, 16:22
Lokalizacja: Jelenia Góra

Postprzez reciu » sobota 25 października 2008, 15:40

A ja miałem egzamin z tym samym panem, który mnie oblał poprzednim razem. Teraz zdałem.
Tym razem Pan był strasznie uprzejmy, od razu jak mnie puszczali, Pan egzaminator mówił abym jechał. Nie musiałem pytać. Zauważyłem, że zdany egzamin zależy w 70% od egzaminatora, 20% szczęście a tylko 10% wiedzy!!! Jak egzaminator się uśmiechnie, a egzaminowany nie będzie czuć wrogości, egzamin zaliczy!!!
reciu
 
Posty: 19
Dołączył(a): niedziela 05 października 2008, 15:09

Postprzez Pinhead » sobota 25 października 2008, 17:36

reciu napisał(a):Zauważyłem, że zdany egzamin zależy w 70% od egzaminatora, 20% szczęście a tylko 10% wiedzy!!!


Bzdura do kwadratu :roll:
Avatar użytkownika
Pinhead
 
Posty: 1320
Dołączył(a): poniedziałek 20 listopada 2006, 07:34

Postprzez reciu » sobota 25 października 2008, 17:45

No nie musisz sie zgadzac. To moja subiektywna opinia. Nie neguje tego, ze mozesz byc zielony. Musisz miec pojecie o przepisach ruchu drogowego, ale nie wazne co bys umial, jesli trafisz na cietego egzaminatora to i tak oblejesz!!!
reciu
 
Posty: 19
Dołączył(a): niedziela 05 października 2008, 15:09

Postprzez cman » sobota 25 października 2008, 17:48

reciu napisał(a):...ale nie wazne co bys umial, jesli trafisz na cietego egzaminatora to i tak oblejesz!!!

Jak co, to moja propozycja: http://www.prawojazdy.com.pl/forum/view ... 045#149045 jest cały czas aktualna.
cman
 
Posty: 7456
Dołączył(a): wtorek 17 stycznia 2006, 20:02

Postprzez sedzia84 » sobota 25 października 2008, 21:31

Mam mętlik w głowie, na dniach trzeba to uporządkować, bo za dużo wiadomości na kursie jak naraz. Dlatego jeśli coś pomylę, to wybaczcie.

Egzaminator może wziąć odpowiedzialność na siebie w momencie ustąpienia pierwszeństwa. Nie może tego zrobić przy włączaniu się do ruchu. Trafi się "geniusz", co będzie nam chciał ustąpic pierwszeństwa przy naszym włączaniu się do ruchu, przez 40 minut, to wypada mu przy nastepnej okazji podziękować za znaczne ułatwienie zdania egzaminu 8)
Podobna sytuacja jest przy znakach "stój". Jedyne co egzaminator może wymyśleć, to zawrócenie. Oczywiście nie zawsze można. Można oczywiście spekulować, czy jeśli egzaminator każe nam jechać, to czy możemy odmówić. Myślę jednak, że w razie draki ma on więcej do stracenia niż pojedynczy podchodzący do egzaminu i nie ukręci na siebie bata.
Wykładowca na każdych zajęciach nasz uczula: "nauczcie się kraść czas". On leci na naszą korzyść, więc - w miarę rozsądku- opóźniajmy wszelkie manewry. Ile to już osób oblało na wymuszeniach, bo wydawało im się, żę jeszcze zdążą to i tamto zrobić?? Jak ktoś uparcie będzie pokazywał, że Wam ustępuje- podziękujcie. Byle nie światłami :oops: Jeśli egzaminator da przyzwolenie- nie ma sprawy. Myślę jednak, że sytuacja się sama w miarę szybko wyjaśni, a uprzejmy z drugiego pojazdu- zmieni zdanie.
My jesteśmy narybkiem, bez praktyki. Zdajemy egzamin świadczący o tym, iż wiemy, jak poruszać sie po drogach. Zadaniem egzaminatora jest to, by w ciągu 40 minut egzaminowania sprawdzić nasze umiejętności. A dopytywanie się o pozwolenie to jak zadanie pytania: "dokąd teraz??". Jak egzainator będzie chciał, to nam sam to powie. Dobrze gadam?? :D
sedzia84
 
Posty: 5
Dołączył(a): wtorek 21 października 2008, 20:49
Lokalizacja: Elbląg

Postprzez DEXiu » sobota 25 października 2008, 22:18

sedzia84 napisał(a):Egzaminator może wziąć odpowiedzialność na siebie w momencie ustąpienia pierwszeństwa. Nie może tego zrobić przy włączaniu się do ruchu. (...) Podobna sytuacja jest przy znakach "stój". Jedyne co egzaminator może wymyśleć, to zawrócenie. Oczywiście nie zawsze można. Można oczywiście spekulować, czy jeśli egzaminator każe nam jechać, to czy możemy odmówić. Myślę jednak, że w razie draki ma on więcej do stracenia niż pojedynczy podchodzący do egzaminu i nie ukręci na siebie bata.
(...) Jak ktoś uparcie będzie pokazywał, że Wam ustępuje- podziękujcie. Byle nie światłami :oops: Jeśli egzaminator da przyzwolenie- nie ma sprawy. Myślę jednak, że sytuacja się sama w miarę szybko wyjaśni, a uprzejmy z drugiego pojazdu- zmieni zdanie.

Yyy... Mógłbyś napisać jeszcze raz wyszczególniając nieco wyraźniej o co Ci chodzi? :roll: Bo wyszedł z tego rzeczywiście miszmasz i zamęt straszny. Zwłaszcza sam początek mnie zastanawia. :shock:
DEXiu
 
Posty: 1093
Dołączył(a): wtorek 12 czerwca 2007, 17:17
Lokalizacja: Jaworzno

Postprzez sedzia84 » sobota 25 października 2008, 22:45

Prosto z mostu:
a) sytuacja "ustąp pierwszeństwa"- gdy ktoś chce nas puścić, czekamy na informację od egzaminatora. Nie dopraszałbym się jej sam. Czekałbym na odgórny przykaz.
b) sytuacja włączania się do ruchu (wyjazd ze strefy zamieszkania, dojazdu do posiadłości, WYJAZD Z WORDU)- ktoś może starac się ustąpić Ci pierwszeństwa nawet i do jutra. Nie ma bata, byś pojechał przed nim. Czekasz cierpliwie, a egzaminator w tym momencie nie może nakazać Ci jazdy)
c) znak "stój" ("Rogatka uszkodzona", "Kontrola celna")- egzaminator też nie może nakaż Ci przejazdu przez tory czy miejsce kontroli. Może nakać Ci zawrócenie- o ile masz ku temu warunki.
Przypadek b) od c) rózni się tym, iż zawrócenie np. z powrotem na teren ośrodka egzaminacyjnego na nic się nie zda, bo jest to jedyne wyjście w miasto 8) Dlatego też najbardziej szczęśliwym wyjściem dla pretendenta na kierowcę jest sytuacja b), bo czas leci, a my nie musimy wykonywać manewrów, przy których moglibyśmy się wyłożyć (wersja dla osób, które chcą zdać jak najmniejszym nakładem sił :wink: )

Mam nadzieję, że teraz będzie przejrzyściej.
sedzia84
 
Posty: 5
Dołączył(a): wtorek 21 października 2008, 20:49
Lokalizacja: Elbląg

Postprzez Amos » sobota 25 października 2008, 22:55

reciu napisał(a):A ja miałem egzamin z tym samym panem, który mnie oblał poprzednim razem. Teraz zdałem.
Tym razem Pan był strasznie uprzejmy, od razu jak mnie puszczali, Pan egzaminator mówił abym jechał. Nie musiałem pytać. Zauważyłem, że zdany egzamin zależy w 70% od egzaminatora, 20% szczęście a tylko 10% wiedzy!!! Jak egzaminator się uśmiechnie, a egzaminowany nie będzie czuć wrogości, egzamin zaliczy!!!


reciu napisał(a):No nie musisz sie zgadzac. To moja subiektywna opinia. Nie neguje tego, ze mozesz byc zielony. Musisz miec pojecie o przepisach ruchu drogowego, ale nie wazne co bys umial, jesli trafisz na cietego egzaminatora to i tak oblejesz!!!


A ja się zgadzam. Kiedyś tam, na jednej z jazd, instruktor zwrócił mi uwagę na to, że każde moje hamowanie kończyło się lekkim szarpnięciem i powiedział, co następuje: "Gdy będzie pan tak hamował, to egzaminator uzna, że nie czuje się pan pewnie za kierownicą, a że musi mieć za co pana oblać, to zabierze pana w takie miejsce, że na pewno popełni pan błąd."
Jak widać, od egzaminatora jednak bardzo dużo zależy...
To nie prędkość zabija, tylko bezmyslność, złe przepisy i kiepska infrastruktura...
Avatar użytkownika
Amos
 
Posty: 490
Dołączył(a): czwartek 16 października 2008, 14:32
Lokalizacja: Kraków

Postprzez cman » sobota 25 października 2008, 23:08

Amos napisał(a):
reciu napisał(a):...ale nie wazne co bys umial, jesli trafisz na cietego egzaminatora to i tak oblejesz!!!

A ja się zgadzam.

Zapraszam również do zakładu :).
cman
 
Posty: 7456
Dołączył(a): wtorek 17 stycznia 2006, 20:02

Postprzez Pinhead » niedziela 26 października 2008, 10:32

Jak już ktoś zda egzamin to też raz na czas będzie wymuszał pierwszeństwo swoim własnym samochodem ? Jak pojedzie na cięższe skrzyżowanie to spanikuje ? Wtedy już nie będzie obok instruktora/egzaminatora co chwyci za kierownice i podpowie jak jechać. Takie biadolenie o złych egzaminatorach to nic innego jak tłumaczenie siebie jako kierowce tylko od prostych manewrów. Bo jak wytłumaczyć przekonanie że olbeje się egzamin jeśli tylko egzaminator zabierze nas na cięższe skrzyżowanie czy rondo ? Jeśli ktoś naprawde umie jeździć to umie wykonywać łatwe i trudne manewry, za co więc egzaminator miał by go oblać ? Na egzaminie nic ponad program nie będzie. Normalna jazda, normalne manewry egzaminacyjne.
Avatar użytkownika
Pinhead
 
Posty: 1320
Dołączył(a): poniedziałek 20 listopada 2006, 07:34

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Egzamin na prawo jazdy

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google Adsense [Bot] i 45 gości