Przemyślenia poegzaminowe...

W tym miejscu zamieszczamy posty związane z egzaminami

Moderatorzy: ella, klebek

Przemyślenia poegzaminowe...

Postprzez Aleksandra_119 » piątek 13 kwietnia 2007, 12:45

Witajcie,
miałam dzis trzecie podejście do egzaminu- niezaliczone. Nie chce pisać o przebiegu egzaminu i radzić się, bo błąd niby mój i przerwanie egzaminu właściwe i adekwatne.
Oblałam, tak jak mój poprzedni egzamin na placu manewrowym, na jezdzie pasem ruchu. Wiem, ze naprawde byłam przygotowana. Za kierownicą czuję sie dobrze, nie boję sie "swojego" samochodu ani innych na drodze. A jednak nie moge zdac.
Po krótkiej rozmowie dziś z w miarę życzliwym (nie wiem czy to wlasciwe słowo) egzaminatorem doszłam do wniosku, że kursanci powinni czuc się oszukani. Wielu z nich i ja, niestety mogę się do tej grupy zaliczyć. Nie za bardzo interesuje mnie kto w "sporze" WORD-OSK ma rację. Ja chcę po prostu zostać rzetelnie przygotowana do kursu i jeśli nie zdam to chcę nie zdać z własnej winy czy głupoty, nieuwagi. Chcę, by moje cięzko zarobione pieniądze nie były, jak to teraz ma miejsce, wyrzucane w błoto. Uważam, że tak jest, bo na dzisiejszym egzaminie, po raz kolejny usłyszałam wzajemne obwinianie za "złe statystyki" worda i osk. Egzaminator powiedział mi, że po 50 godzinach jazd z instruktorem (ściślej z trzema) nie jestem przygotowana, że większość szkół nie potrafi szkolić. Instruktorzy często mówią, że to egzaminatorzy i sam egzamin jest nieodpowiedni.

Przerażający jest dla mnie fakt, że "współpraca" między word i szkołami jest żadna. Słyszę tylko jak gadają na siebie wzajemnie. Kursant czy też egzaminowany jest zdany na ich łaskę i niełaskę- jest pośrodku i najbardziej cierpi.

Powie ktos, że moja szkola jazdy jest zła, że źle przygotowują. Przy wyborze kierowałam się rankingami, opiniami innych- co jeszcze mogłam zrobić?

Jak to się dzieje, że druzgocąca większość te egzaminy oblewa? Mamy tak głupie i nieudolne społeczeństwo, pełne ludzi, których przerasta umiejętność prowadzenia samochodu? Na czym to polega? Znam kilku takich, którzy z autem niewiele mają wspólnego. Jeżdzą kiepsko, a prawko zdali za pierwszym razem. Znam też takich (wsród nich ja), którzy na głowie stają by zdać, kupują dodatkowe godziny, starają się- i nie wychodzi.
Druga sprawa, jak się obserwuje kierowców mających linie ciągłe głeboko, kierunkowskazy uzywających żadko (są tacy- ja nie generalizuję) to samo nasuwa sie pytanie kto dał im to prawo jazdy? Nie mówiąc już o kierowcach siadających do samochodu pod wpływem róźnych substancji. Jak się ma to do tego naszego oblewania za najechanie na linie na placu czy za niewskazanie sygnału dźwiękowego?

Ja w każdym razie mam dosyć- zwłaszcza psychicznie. Nie mam ochoty i siły stresować się tym ponownie. Mimo, że lubie jeździć, a samochód czeka może być tak, że odpuszcze sobie prawo jazdy.

Przepraszam, że się tak rozpisałam i jeśli któś miałby ciepliwość to czytać chętnie poznałabym opinie i odczucia na ten temat innych kursantów, instruktorów i egzaminatorów. Czy nie powinno być tak, że starający się o prawko jest powaznie traktowany w obu ośrodkach, które wzajemnie się szanuja?
Pozdrawiam. Ola
Aleksandra_119
 
Posty: 8
Dołączył(a): sobota 24 marca 2007, 18:16
Lokalizacja: Bydgoszcz

Postprzez pcuryllo » piątek 13 kwietnia 2007, 17:25

Wiadomo i nie należy tego traktować polubownie, nie które OSK nie do końca wypełniają rzetelnie swoje zadania. Jednak sama jazda na "L", powinna już krztałtować umysł przyszłego kierowcy. Nic tak nie uczy jak doświadczenie.

Nie do końca rozumiem jedną rzecz. a mianowicie piszesz ze:
Nie chce pisać o przebiegu egzaminu i radzić się, bo błąd niby mój i przerwanie egzaminu właściwe i adekwatne.


a potem

...doszłam do wniosku, że kursanci powinni czuc się oszukani. Wielu z nich i ja, niestety mogę się do tej grupy zaliczyć[..]
Chcę, by moje cięzko zarobione pieniądze nie były, jak to teraz ma miejsce, wyrzucane w błoto


Czujesz sie oszukana przez OSK ?? przeciez w koncu sama z własnej winy zrobiłaś błąd. Moze ja coś zrozumiałem źle.

Ze szkoleniem to jest różnie. Jednej osobie, aby przygotować się do egzaminu wystarczy 5 godzin, droga będzie potrzebować 30 a i napewno sie znajdzie taka co bedzie potrzebowac nawet 70 godzin jazd.

U nas egzaminatorzy współpracują z OSK ( w sensie organizują spotkania) i czesto omawiane są szczególne elementy na które powinni zwrócic instruktorzy w czasie szkolenia kursanta.

Jak to się dzieje, że druzgocąca większość te egzaminy oblewa?

Widocznie ich umiejętności są za małe w stosunku do wymaganych przez egzaminatorów.

Druga sprawa, jak się obserwuje kierowców mających linie ciągłe głeboko, kierunkowskazy uzywających żadko

To nie są kierowcy, tylko idioci. :P

ak się ma to do tego naszego oblewania za najechanie na linie na placu czy za niewskazanie sygnału dźwiękowego?

A czy Tobie wydaje sie ze to są małe błedy ?? Niewskazanie sygnału dźwiękowego oznacza ze egzaminowany nie ma pojęcia o podstawowych elementach budowy samochodu. Uwierz mi, że często może Ci się jeszcze przydać sygnał dźwiękowy.

Nie mam ochoty i siły stresować się tym ponownie. Mimo, że lubie jeździć, a samochód czeka może być tak, że odpuszcze sobie prawo jazdy.


Jak lubisz jeździć to bardzo dobrze, ale to nie jest zaden powód aby otrzymać prawo jazdy. Musisz wykazać się doskonałą znajomością PORD oraz techniki prowadzenia pojazdem.

Przepraszam, że się tak rozpisałam

Po to jest m.in. to forum, aby wymieniać swoje poglądy.
Pozdrawiam,
Piotr Curyłło

http://kierowca-zawodowy.pl
Avatar użytkownika
pcuryllo
 
Posty: 211
Dołączył(a): czwartek 05 kwietnia 2007, 22:24
Lokalizacja: Tarnów

Postprzez Aleksandra_119 » piątek 13 kwietnia 2007, 17:41

Dzieki za odpowiedz.
Przede wszystkim przepraszam za okropnego byka- może już z tych emocji napisałam rzadko przez "ż". :roll:

Jeśli chodzi o mój błąd na egzaminie to owszem został zrobiony z mojej winy, ale powodem, dla którego go popelnilam jest, podejrzewam niezupelnie dobre przygotowanie. Pojechałam po prostu tak, jak zostałam nauczona.

Błędy popełniane przez nas- początkujących, które przytoczyłam, może niezupełnie trafnie oczywiście nie są błahe. Miałam na myśli niesprawdzenie sygnału dźwiękowego nie z powodu niewiedzy, ale nie wiem, stresu, zapomnienia. Uważam, że nie jest to szczególnie uciążliwe dla ruchu drogowego, w porównaniu np. z nieuzywaniem kierunkowskazów.

Postanowiłam jednak przystąpić do egzaminu kolejnego, ale przygotuje mnie do niego inna szkoła. Niestety moja współpraca z poprzednią nie zakończyła się przyjemnie...
Aleksandra_119
 
Posty: 8
Dołączył(a): sobota 24 marca 2007, 18:16
Lokalizacja: Bydgoszcz

Postprzez barbra » niedziela 15 kwietnia 2007, 02:04

Twoje rozgoryczenie OLU,jest w pewnym sensie uzasadnione,bo myślę,że większośc z nas włożyła ogrom serca i kasy w przygotowannie na prawko,ale uważam,że sam egzamin,to w dużej mierze praca nad emocjami,które temu towarzyszą i głównie walka ze stresem.
Sama byłam świadkiem,jak kilka osób,na moich oczach oblało łuk, i nie sądzę,by byli do niego źle przygotowani przez instruktorów,bo w tym nie ma jakiejś wielkiej filozofii,trzeba po prostu ćwiczyć go wielokrotnie,i robić powolutku!!!!!!!Na temat łuku,wypowiadałam się w innym wątku(Luźna gadka-temat "Mam już dość!!"),więc nie będę się powtarzać,jak poczytasz,to zobaczysz,że zdania wielu są w tej kwestii podobne.
Jeżeli może Ci pomóc zmiana ośrodka,to korzystaj z tego,ale nie oczekuj,że znajdziesz instruktora,który zapewni Ci na 100% zdanie.
Tak naprawdę,żeby zwyciężyć,trzeba najpierw umieć ocenić własne słabości,to potem docenisz dopiero starania innych, i ich troskę o Twoje przygotowanie.
Pamiętam,kiedy jednego razu zarzuciłam mojemu instr.,że nie docenia tego ile serca wkładam w przygotowanie do prawka,wtedy mi powiedzaił:_co z tego p.Basiu,skoro 2 -razy bardziej nerwy "pożerają" i nie mogę patrzeć jak marnujemy po prostu kolejne lekcje.....,wtedy zastanowiło mnie,co on widzi,czego ja nie widzę....,ale z czasem widziałam więcej własnych błędów i umiejąc je ocenić mogłam też pracować nad ich udoskonalaniem.Teraz kiedy jeżdżę już z prawkiem w kieszeni,dopiero doceniam wysiłki moich instruktorów,bo nawet jeszcze nie wiesz ile "niespodzianek "przygotują Ci "polskie drogi"....bądź wytrwała,życzę powodzenia na kolejnym egzaminie!!
Wszystko jest trudne,dopóki nie stanie się proste..
-----------
Kat. B-marzec 2007
Avatar użytkownika
barbra
 
Posty: 583
Dołączył(a): poniedziałek 19 marca 2007, 19:40
Lokalizacja: Poznań

Postprzez KUBA_1 » niedziela 15 kwietnia 2007, 11:32

Znam problem i polecam przenieść się na doszkalanie do Torunia. (5 godzin jazdy po 50-ciu powinno wystarczyć). Tam egzaminatorzy robią swoje (Dz.U 217) znasz to ze szkolenia i nie wtrącają żadnych nic nie znaczących pierdołek o statystykach, co głównie podważa autorytet wybranego wcześniej nauczyciela i wzbudza watpliwość we własne umiejetności (w Bydgoszczy są mistrze od tego tematu). Mało kto oblewa na placu więc i OSK dobrze przygotowują.
powodzenia.
Widziałem dziś ciekawy spór,
Jak z głową dyskutował mur,
KUBA_1
 
Posty: 387
Dołączył(a): piątek 02 lutego 2007, 22:03
Lokalizacja: mars

Postprzez fibi » niedziela 15 kwietnia 2007, 11:52

Oleńka ja Cię doskonale rozumiem- też mnie to wkurza- ten kompletny brak współpracy pomiędzy OSK a Wordem- efekt- trzech instruktorów i znam już 3 sposoby przejechania ronda, na egzaminie będę się musiała zdecydować na jeden i wtedy trafilchybil- trafię w preferencje egzaminatora- pojadę dalej, nie trafię- przesiadka. Nie wiem dlaczego instruktorzy uczą tylko i wyłącznie przygotowania do egzaminu i nic poza tym- nie uczą natomiast jeździć tak naprawdę. Okey- nie da się tego zrobić w 30 godzin- nie da się naucyzć wszystkiego, ale kiedy przychodzi kursant na kolejne lekcje doszkalające i prosi instruktora, żeby może trochę zmienić trasy, pojeździć w innych rejonach, a nie tylko Word- miasto, miasto - WOrd a ntruktor odpowiada, że "no przynajmniej poznasz trasy egzaminacyjne i będzie łatwiej na egzaminie" to ręce mi opadają bo za kółkiem z prawkiem w łapce już mi łątwiej od tego nie będzie. Tu na forum mnóstwo osób często czuje się oszukanych- przez instruktorów, którzy uczyli robienia łuku tylko na lusterka, nie mówili o podstawowych rzeczach itp. trudno też nie czuć się bezsilnym, gdy w WORDzie są aż 3 rózne samochody, a OSK nie mają pieniedzy na kupno nowych samochodów, na których się zdaje w wordzie- efekt- kursant na egzaminie dostaje nowy samochód i ne ma pojęcia jak otworzyc maskę albo włączyć światła- i tak można oblać zanim się w ogóle wsiądzie do auta. I kogo tu winić?
Co mnie jeszczew wkurza w OSk- to fakt, że nieraz się zdarza, że próbują wyłudzić od kursantów pieniądze- na 30 godzinie nagle stwierdzają "ojej nie nauczyłem Cięj eszcze parkować. I co teraz zrobimy? Musisz dokupić jazdy". Albo totalna odwrotnośc- wydają zaświadczenia o ukonćzeniu kursu podczas gdy kursant tak naprawdę wcale nie jest przygotowany do egzaminu- potem kursant przekonany, że potrafi jeździć bo przecież tak stwierdził instruktor - idzie na egzamin i dziwi się, że oblał.
Nic Olu nie poradzimy na taką sytuację- Wordy i Osk nawet jak zaczną współdziałać w jakiejś tam mierze to i tak nie zniwelują wszystkich niedoskonałości naszego systemu szkolenia i egzaminowania. Zawsze znajdą się instruktorzy, którzy pójdą na łatwiznę i będą kazali kursantowi godzinami ślęczeć na łuku i uczyć się go na lusterka, zawsze się znajdą egzaminatorzy, któym isę wydaje, że pozjadali wszystkie rozumy i za nic nie mzienią swoich kryteriów oceniania itp. co nam pozostaje Olu? Zacisnąć zęby, podjeśc do kolejnego egzaminu i w końcu kiedyś zdobyć to prawko- innego wyjścia nie ma niestety. Życzę Ci powodzenia i dużo wytrwalości. Myślę sobie, że powinnaś też troszkę zdystansować się do tego egzaminu- nie porównuj się z tymi co jeżdzą tak, że strach z nimi wsiąść do auta a mimo to zdają egzaminy. Ty, kiedy już zdasz egzamin będziesz przynajmniej bardziej swiadomym i lepszym kierowcą. Egzamin to suma wielu czynników- Ty stanowisz tylko jeden z nich i nie na wszytko masz wpływ. Zmień OSK, pojeźdź z innymi instruktorami i nie poddawaj się. Jeśli jeżdzenie sprawia Ci przyjemność to jeśli się poddasz - nigdy sobie tego nie darujesz:) więc głowa do góry i zmierz się z kolejnym egzaminem.[/url]
fibi
 
Posty: 163
Dołączył(a): czwartek 07 grudnia 2006, 13:52

Postprzez KUBA_1 » niedziela 15 kwietnia 2007, 12:17

Ciekawe spostrzeżenia, BRAWO,. To dlaczego nie zgłaszacie takich rzeczy do swoich Starostw Powiatowych,(rzecznika ochrony praw konsumenta) tylko premiujecie (udziałem w szkoleniu) bylejakość (jakoś tam bedzie). KLIENT NASZ PAN. (zupka chinska z radomia) i świat się kręci dalej,
byle tanio, byle szybko
?????????? ????????????
Ilu instruktorów tyle kodeksów drogowych (tu na forum to widać). a możeby tak weryfikacje zawodowe częściej, np co 5 lat w Instytucie Transportu Drogowego w Warszawie (to wychodzi co tydzień 15-20 instruktorów)? Podniosłaby się ranga zawodu, fuchmeni odpadliby z racji małego zaangażowania lub wiedzy.
Widziałem dziś ciekawy spór,
Jak z głową dyskutował mur,
KUBA_1
 
Posty: 387
Dołączył(a): piątek 02 lutego 2007, 22:03
Lokalizacja: mars

Postprzez Aleksandra_119 » niedziela 15 kwietnia 2007, 13:33

Dzieki za Wasze odpowiedzi. :)
Macie rację, wiem o tym, że trzeba się zdystansować, "zacisnąć zęby" i próbować dalej.
Nikt nie mówił przecież, że zdobycie prawka jest proste.

Wiem teraz, że moim podstawowym problemem był wybór OSK. Powiem Wam, że byłam zszokowana, jak poszłam porozmawiać, poradzić się właściciela szkoły, zapytać co proponuje mi zrobić z tym nieszczęsnym łukiem, a on zaczął na mnie krzyczeć, że w jego szkole tak się nie uczy (3/4 obrotu kierownicy na drugim słupku), że na pewno instruktor mówił mi, że tak się nie robi, a co mnie wkurzyło najbardziej- że rozmawiając z egzaminatorem psuję renomę szkole kłamiąc i oczerniając. :shock: Szczęka mi opadła, uważam, że facet powinien mieć więcej pokory. Uczona byłam tylko w jego ośrodku, tylko przez jego instruktorów i wiedzę czerpałam od nich.
Mówiono mi, że łuk potrafię, zwłaszcza, że na pierwszym egzaminie plac zaliczyłam bezstresowo. Na drugim byłam zaskoczona, że łuk może wyglądać troche inaczej.

Kolejne jazdy wykupię w innym OSK i mam nadzieję, że instruktor pokieruje mnie inaczej.
Aleksandra_119
 
Posty: 8
Dołączył(a): sobota 24 marca 2007, 18:16
Lokalizacja: Bydgoszcz

Postprzez fibi » niedziela 15 kwietnia 2007, 18:23

KUBA_1 napisał(a):Ciekawe spostrzeżenia, BRAWO,. To dlaczego nie zgłaszacie takich rzeczy do swoich Starostw Powiatowych,(rzecznika ochrony praw konsumenta) tylko premiujecie (udziałem w szkoleniu) bylejakość (jakoś tam bedzie). KLIENT NASZ PAN. (zupka chinska z radomia) i świat się kręci dalej,
byle tanio, byle szybko
?????????? ????????????
Ilu instruktorów tyle kodeksów drogowych (tu na forum to widać). a możeby tak weryfikacje zawodowe częściej, np co 5 lat w Instytucie Transportu Drogowego w Warszawie (to wychodzi co tydzień 15-20 instruktorów)? Podniosłaby się ranga zawodu, fuchmeni odpadliby z racji małego zaangażowania lub wiedzy.


Kuba no sorry ale co Twoim zdaniem możemy zrobić? Czy za każdym razem gdy kursant jest niezadowolony ze szkolenai ma się udawać prosto do Starostwa powatowego? No i co ja mam im na przykłąd powiedzieć? Przepraszam bardzo, czy mozecie przeprowadzić kontrolę w moim OSk, bo mnie sie wydaje, że instruktor się za mało przykłąda? I Twoim zdaniem mogłabym się spodziewać jakiejś innej reakcji poza śmiechem lub ewentualnym: "zmień OSK jak Ci się nie podoba"? A jeśli kolejne OSK też nie bedzie okey to co wtedy, mam przez 30 godzin zamiast uczyć się jeździć szukać nowego odpowiadającego mi osk i instruktora? Ale ileż można szukać? Kuba my tak naprawdę niewiele możemy (my kursanci). OSK z różnych względów nie zawsze można zmienić. A nawet jak raz na jakiś czas ktoś smieni OSK myślisz, że to coś zmieni? Zawsze znajdą sie inni, któzy do tego OSK przyjdą- tak mi z rozbrajającą szczerościa powiedział mój instruktor na pierwszej jeździe. Sprawdzanie weryfikacji zawodowych- świetny pomysł, ale co my z nim mamy zrobić? Złożyć ogólnopolska petycję do ministerstwa od kursantów czy jak?? Myślę, że to by nadal nic nie pomogło. Co to za problem dla instruktora, żeby na takiej powiedzmy kontrolnej lekcji pokazowo zaprezentować uczenia kursanta łuku przez tylną szybę i pachołki, po czym po powrocie wrócić do starych zwyczajów uczenia na łatwiznę jak najmniejszym kosztem. A co z tymi, którzy jeżdzą z kursantami pomimo braku do tego uprawnień? Ich nikt sprawdzać nie będzie bo oficjalnie nie figurują w wykazie instruktorów, a dobrze wiemy, że takie przypadki się zdarzają. Możemy zmienić cały system szkolenia i egzaminowania (a w zasadzie my go nie zmienimy więc gdybanie też jest bez sensu- czy wyszło by to na lepsze czy nie) ale zawsze się znajdą instruktorzy, którym kilku latach odechciewa się uprawiania swojego zawodu ale to robią bo to jedyne co potrafią.
fibi
 
Posty: 163
Dołączył(a): czwartek 07 grudnia 2006, 13:52

Postprzez Olcialol2 » wtorek 17 kwietnia 2007, 18:32

Olu zgadzam sie z tobą.... mam bardzo podobne odczucia :( moje autko stoi przed blokiem a ja tak naprawde nie moge go odpalic nawet.... Pozdrawiam i życzę powodzenia
olcia :)
20 kwietnia 2007=> egzamin poraz piąty... TYM RAZEM ZAKOŃCZONY POZYTYWNIE!!
od 4 maja buszuje po drogach :) ostrożnie :)
Olcialol2
 
Posty: 30
Dołączył(a): poniedziałek 13 listopada 2006, 12:30
Lokalizacja: Tychy

Postprzez KUBA_1 » środa 18 kwietnia 2007, 13:15

Możecie więcej niż myslicie?
Papier cierpliwy i wszystko przyjmnie, a rżznica miedzy pismem Kursanta (petenta) do Starostwa, czy Marszałka jest taka, że Wy możecie pisać tam co was boli, bez fachowości, jaka muszą się wykazywać urzędnicy (14-dni na odpowiedź). No ale jak ja słyszę wieczne skargi, a bark odwagi na złozenie pisma i podpisania się - to zawsze sprawę ktoś wyciszy i w sumie nic sie złego nie dzieje, a żal zostaje.
Sukces ma wielu ojców a porazka jest zawsze sierotą
Widziałem dziś ciekawy spór,
Jak z głową dyskutował mur,
KUBA_1
 
Posty: 387
Dołączył(a): piątek 02 lutego 2007, 22:03
Lokalizacja: mars

Postprzez fibi » czwartek 19 kwietnia 2007, 22:05

KUBA_1 napisał(a):Możecie więcej niż myslicie?
Papier cierpliwy i wszystko przyjmnie, a rżznica miedzy pismem Kursanta (petenta) do Starostwa, czy Marszałka jest taka, że Wy możecie pisać tam co was boli, bez fachowości, jaka muszą się wykazywać urzędnicy (14-dni na odpowiedź). No ale jak ja słyszę wieczne skargi, a bark odwagi na złozenie pisma i podpisania się - to zawsze sprawę ktoś wyciszy i w sumie nic sie złego nie dzieje, a żal zostaje.
Sukces ma wielu ojców a porazka jest zawsze sierotą


Ehhhh KUBA wybacz ale nie mogę powstrzymać się od pesymistycznego spojrzenia na tą kwestię. Co z tego, że zasypię Starostę pismami i zażaleniami na OSK- jaki to da tak na prawdę skutek? Owszem Starosta moze zarządzić jakąś tam kontrolę OSK, ale niestety często zdarza się tak, że instruktorzy dobrze wiedzą (skąd nie pytaj, niejestem z tego środowiska więc nie wiem w jaki sposób sie o tym dowiadują, oprócz tego, że wiedzą i się przed tym nie kryją) kiedy ośrodki mają być kontrolowane i wtedy wszystko jest cacy. A nawet jeśli nie będą wiedzieć, przychodzi taki osobnik z urzędu na niezapowiedzianą kontrolę, no i co? Wsiada z kursantem i instruktorem do elki, jakzda nagle trwa 60 minut, a nie 45, instruktor na przykłąd pozbywa się swoich codziennych rozrywek podczas kursu, jak np wyzywanie kursanta, bądź bawienie się telefonem komórkowym, badź podwożenie znajomych i załatwianie swoich spraw. Wszystko ladnie tlumaczy i jest miły, że aż...mdli. Kontrolerz wracają do Starostwa, zdająrelację z prawidłowo prowadzonego kursu, Starosta każe wyrzucać moje dalsze pisma i skragi bez przecytanie, ewentulanie wysyla dokładnie ta samą odpowiedź z czystym przekonaniem, że pewnie byląm beznadziejnym kierowcą i próbuje się mścić na OSK- wsyztko jedno....Ja nie widzę KUBA szans na zmianę tej sytuacji, zmienic by było trzeba cały system szkolenia, jak również szkolenia instruktorów (kto to widzial, żeby robić kurs instruktora w 3 miesiące na przykład :? ), egzaminowania (również instruktorów), kontroli OSK itd ale tu już trzeba systemowych zmian, a póki co my kursanci zmuszeni jesteśmy do angażowania swocih sił w walce z egzaminami, albo szukaniem kompetentnych instruktrów, a nie w walkę z wiatrakami ze Starostwem czy wyższym instancjami o zmianę systemu. Pzdr
fibi
 
Posty: 163
Dołączył(a): czwartek 07 grudnia 2006, 13:52

Postprzez Aleksandra_119 » niedziela 22 kwietnia 2007, 19:01

Kuba na pewno ma rację. Jeżeli coś nam przeszkadza, a nie robimy nic w kierunku wymuszenia zmian, jesteśmy w pewien sposób odpowiedzialni. Pozwalamy się oszukiwać. Fibi też ma rację. Realia nasze są jakie są.
Ja jednak spróbuję, nic przez to nie stracę. Może i zgłoszę skargę czy prośbę o sprawdzenie tego OSK, w którym "sie uczyłam". Zrobie to gdy zdam wreszcie to prawko.
Aleksandra_119
 
Posty: 8
Dołączył(a): sobota 24 marca 2007, 18:16
Lokalizacja: Bydgoszcz

Postprzez barbra » niedziela 22 kwietnia 2007, 19:49

... Zrobie to gdy zdam wreszcie to prawko.
Jak znam życie,jak zdasz,to już tą sprawę zostawisz...swojemu biegowi.
Jeżeli nie byłaś odosobnionym wyjątkiem w tej szkole,to szkoda,że w grupie,nie zmobilizowaliście sił,wtedy byłoby łatwiej..
Wszystko jest trudne,dopóki nie stanie się proste..
-----------
Kat. B-marzec 2007
Avatar użytkownika
barbra
 
Posty: 583
Dołączył(a): poniedziałek 19 marca 2007, 19:40
Lokalizacja: Poznań

Postprzez joanka741 » wtorek 24 kwietnia 2007, 18:13

Aleksandro ja dzis zdałam , to było podejście nr 5.
2 pierwsze były 6 lat temu, potem też sobie odpuściłam.
Aktualnie po tych 6 latach , było to 3 podejście .
Dwa pierwsze oblewałam na łuku.
Nigdy na placu manewrowym nie najechałam na słupek.
Praktycznie może z 5 razy łuk mi nie wyszedł- najechałam na linię.
Po mieście jeździłam bez problemu.
Moi instruktorzy byli pewni że zdam, jak dowiadywali sie ze na łuku oblałam byli w szoku.
Ja tez zresztą.
STRES, STRES, STRES.
tRZEBA NAUCZYC SIĘ GO OSWOIĆ.
Ja podeszłam do tego tak : jeżeli nie tym razem to nastepnym.
Sa tragedie w zyciu. Słyszałam o dziewczynie która straciła 5 dzieci. Mam kolegę który tez pochował 5 dzieci.
I naprawde niezdanie prawka to cos, czego nie mozna przyrównać do tego typu przezyć.
Więc skoro ten mój znajomy jest ciepłym, życzliwycm człowiekiem mimo tych strasznych przezyć, to można sie opanować zdając zwykły egzamin.
Ja miałam super instruktorów, jeździłam z 4 , ale ulubionych mam 3 w tym jedna dziewczynę.
Przygotowali mnie super, pomagał mi też maż.
I wiem że potrafię, a musiałam przekonac egzaminatora.
A więc nie jazda jak Kubica, tylko pokazanie że nikogo po drodze nie zabiję.
Dzisiaj udało się mi opanowac nerwy i pokazałam że nie zabije nikogo.
Zrobiłam błędy, wiem o nich. Raz mi zgasło auto przy parkowaniu.
Nie komentowałam, nie patrzyłam z popłochem- sprzęgło, gaz i dalej.
Oczywiście dziś było wszystko po mojej stronie.
Mały ruch, pogoda pod psem-mało pieszych.
Nie oślepiało mnie słońce - musze mieć specjalne okulary p/słoneczne:), a akurat zgubiłam.
I puste , puste ulice.
Życze powodzenia, ja tez już miałam dosć. Ale prawko musiałam zrobić.
I choć juz miałam ochotę walnąc tym wszystkim, to poszłam i ZDAŁAM:))
Powodzenia!!!!!!!!!!
Joanna
Egzamin zdany 24 kwiecień 2007 - podejście nr 5

egzamin nr 1- 6 lat temu - łuk
egzamina nr 2- 6 lat temu - miasto
egzamin nr 3- 14 luty 2007- testy+, łuk
egzamin nr4 -marzec 2007- łuk.....
egzamin nr 5 - 24 MARZEC 2007- ZDANY!!!!!!!
joanka741
 
Posty: 15
Dołączył(a): niedziela 04 lutego 2007, 00:00
Lokalizacja: Dębica

Następna strona

Powrót do Egzamin na prawo jazdy

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 30 gości