przez Endriu » poniedziałek 02 lipca 2007, 23:58
Witam ponownie!
Podam dodatkowe szczegóły zdarzenia: przede wszystkim muszę wyjaśnić, że sprawa dotyczy nie mnie osobiście, ale mojej żony. Sorki jeżeli ktoś odniósł inne wrażenie, ale chciałem skrócić post.
Wyjaśnię też od razu, aby uprzedzić niektóre odpowiedzi, że wcale nie PYTAM TUTAJ o zasadność złożenia ODWOŁANIA, bo wierzę żonie i po zastanowieniu takowe już zostało złożone, będzie rozpatrzone jutro – dzisiaj pan Nadzorujący Egzaminator miał urlop.
Zdaję też sobie sprawę, że takie odwołanie przypomina trochę walkę z wiatrakami, ale chodzi o zasadę.
W arkuszu z przebiegu egzaminu N ; N jest w rubryce nr 5. – „Zachowanie w odniesieniu do sygnałów świetlnych lub poleceń kierujących ruchem”.
Pan egzaminator stwierdził, że żona wjechała na skrzyżowanie na czerwonym świetle. Problem w tym, że żona twierdzi, co innego. Zarówno kierowcy jadący przed nią jak i za nią widzieli zielone światło (stąd takie ostre hamowanie z tyłu) i tylko nasz Pan Egzaminator widział światło czerwone.
Jeszcze tego samego dnia pojechaliśmy na to skrzyżowanie i wierzcie mi jest to dość trudne, aby tam wjechać na czerwonym świetle. światła są dzielone na "kilka razy" (dla ludzi z Rzeszowa - chodzi o skrzyżowanie obok byłego już Hotelu Rzeszów).
Zona miała wykonać na skrzyżowaniu manewr zawracania, w zasadzie już ostatni przed powrotem do WORD-u – jechała ul. Marszałkowską. Przy dojeździe do skrzyżowania miała czerwone, ustawiła się na lewym pasie jako trzeci lub czwarty samochód, a za nią jeszcze inni. Lewy pas na tym skrzyżowaniu jest tylko do skrętu w lewo lub zawracania. Na środku skrzyżowania są następne światła, na których zielone światło zapala się minutę lub dwie wcześniej, aby umożliwić zjazd ze skrzyżowania tym, którzy wjechali na skrzyżowanie z lewej strony. Po zapaleniu się zielonego światła przed skrzyżowaniem moja żona oraz inne samochodu ruszyły do przodu i dojechały do tego drugiego światła gdzie już paliło się zielone. I tutaj właśnie nasz pan Egzaminator dał po hamulcach twierdząc, że światło jest czerwone.
Jak już pisałem ODWOŁANIE już zostało złożone, natomiast interesuje mnie tylko aspekt tego ostrego hamowania i przesiadania na środku skrzyżowania i to bez względu na to czy racja jest po stronie egzaminatora czy też mojej żony – ( jutro się okaże, – jeżeli będzie zainteresowanie chętnie opiszę).
1. Czy egzaminujący na prawo jazdy STOJĄ PONAD PRAWEM i w świetle tegoż prawa mogą łamać przepisy ruchu drogowego zatrzymują pojazd w dowolnym miejscu??
2. Czy ktoś z nich zastanawia się nad tym, że sam egzamin to dla zdającego BARDZO DUŻY STRES, a taki sposób „oblewania” jeszcze ten stres potęguje?
3. Kto odpowiada za bezpieczeństwo zdającego i co by było gdyby „nie daj Boże” inny samochód potrącił w takiej sytuacji zdającego??!!
Ludzie: po tym całym egzaminie nie mogłem poznać żony (czekałem na nią w WORD-zie) i wcale nie chodzi o to, że ją facet oblał, tylko o sposób, w jaki to uczynił.
Pozdrawiam serdecznie i czekam na wszelkie mądre rady jak postąpić w takiej sytuacji.
PS: PRZEPRASZAM za ilość słów – chciałem krótko, ale nie wyszło