Witam wszystkich!
Mam takie pytanie- wczoraj mialem egzamin na prawo jazdy, plac manewrowy zaliczylem bezblednie, wyjechalem na miasto i tam jezdzilem z egzaminatorem BAGATELA 55 min i w ostatniej chwili wjechalismy na skrzyzowanie (dwa pasy ruchu dla kazdego kierunku jazdy) z sygnalizacja swietlna po czym egzaminator kazal mi skrecic w lewo ustawilem sie na lewym pasie i czekalem na sygnal zielony gdy sie zapalil wjechalem na sirodek skrzyzowania i przepuszczalem auta z naprzeciwka ktore tez mialy sygnal zielony (bylo ich duuzo) nastepnie zapalilo sie czerwone swiatlo i gdy sie na nim zatrzymali pojechalem tak jak kazal egzaminator czyli w lewo, poinformowal mnie po chwili ze pojechalem na czerwonym swietle!!!
Czy mial racje???
Dodam jeszcze ze mam takie przypuszczenie ze celowo kazal mi tyle jezdzic (te 55 min) zeby mnie oblac, widzial ze jezdze bezblednie i to mu chyba przeszkadzalo i musial sie do czegos doczepic>
Co o tym sadzicie??
Licze na wasza pomoc bo nieukrywam ze gdybym mial racje (tylko musze byc tego pewien NA 100%) pojechalbym do dyrektora WORDU i bym sie odwolal.