Witam wszystkich,
mozna rzec, ze jestem tu nowy, na forum trafilem w wieczor przed moim siodmym (7!) egzaminem, czyli w zeszly czwartek. Mam jedna wazna refleksje odnosnie tych wszystkich bojow egzaminacyjnych - nie mozna pozwolic sobie na olanie sprawy z powodu niezdanego (najczesciej trzeciego egzaminu).
Kurs zrobilem w drugiej polowie roku 1999 :) Do wakacji 2000 zdawalem 3 razy, nie udalo sie. Powiedzialem sobie, ze mam dosc tych nerwow i wtapiania kasy, wiec na razie od tego odpoczne, odstawie na dalszy plan. A ze nie mialem wielkiej potrzeby posiadania prawka, latwiej bylo podjac taka wlasnie (zla!) decyzje.
Wrocilem do gry na jesieni 2005, wykupilem kilkanascie godzin jazd i co? Jeden egzamin oblany, drugi oblany, trzeci oblany... Jezdzilem dosc plynnie, choc troche czasem zbyt nerwowo, dwa razy oblalem plac (chociaz na placu czulem sie pewnie i komfortowo), raz miasto.
Trudno... kolejne 2 miesiace przerwy, 9 godzin dodatkowych jazd, musze to zdac - na nowych zasadach. Wszystko fajnie, w noc przed egzaminem przeczytalem na forum o pewnej nowosci dla mnie, a mianowicie zmianie w ustawieniu lusterek na luku i prawde mowiac pojawila sie u mnie mala konsternacja, luku nie cwiczylem, nigdy nie mialem problemow z tym na starych zasadach. No nic, mowie, trudno, zobaczymy co z tego wyjdzie.
Podszedlem do egzaminu ze spora doza niepewnosci i zwatpienia, ale bez wielkich nerwow. Ku mojemu zdziwieniu, bez problemu poradzilem sobie na luku patrzac wylacznie przez tylna szybe. To mnie podbudowalo, po miescie jezdzilem chyba z 50 minut i po pewnym czasie sie wyluzowalem. Na pewno pomgl fakt, ze dostalem calkiem w porzadku egzaminatora, nie byl upierdliwy, byl spokojny, i jak po jakims czasie widzial, ze jezdze plynnie, to mialem wrazenie, ze on chce mi ten egzamin zaliczyc. Zdarzyly mi sie jakies drobne bledy, ale przymknal na to oko. W koncu sie udalo i cholernie sie z tego ciesze.
Najwazniejsze to nie poddawac sie. Jesli nie popelniasz bledow, ktore automatycznie koncza egzamin, to jest jeszcze kwestia odpowiedniego egzaminatora, najlepiej bardzo spokojnego. To duzo ulatwia. Trzeba tez pohamowac swoje emocje, zarowno negatywne jak i pozytywne. Te drugie moga oblac egzamin na ostatnim zakrecie.
Ale jak widac - da sie, nawet po 7 latach i po 6 nieudanych egzaminach ;)