czesc. zastanawiam się nad jedną rzeczą. otóż mam dość słąby słuch ale słyszę szept z 3 metrów więc nie muszę nosić aparatu słuchowego aby otrzymać prawko. często nie rozumiem co ktoś do mnie mówi. mysle że w samochodzie bede jakoś tam słyszał egzaminatora ale boję się że na placu nie bede rozumiał o co mu chodzi. zastanawiam się czy poprosić go aby mówił głośno czy lepiej nic nie mówić. miał ktoś z was kiedys podobną sytuację?
owszem, mialem na egzaminie rocznik 34, dwa aparaty sluchowe, darlem ryja ile moglem, nie pomoglo, dziadek ruszyl, dojechal do konca łuku po czym go opuscil czekając czy zaliczone, ale to nie sluch go zgubil tylko drewniana noga ktora go na ten egzamin doprowadzila wiec nie ma sie czym przejmowac, no dziadzio owszem raczej juz uprawnien nie odzyska
czyli lepiej powiedzieć ,że słabo słyszę czy nie?, bo się troche boje że jak powiem to do egzaminu mnie nie dopusci czy bede miał inne nieprzyjemności.