edel napisał(a): Nie przewidziałam tylko jednej rzeczy- że ktoś uderzy we mnie. No naprawdę nie wiem jakie szczęście trzeba mieć w życiu. Egzaminator od razu powiedział, że to nie moja wina i mogłam sobie wybrać, albo szlus, albo po wszystkim wracamy po nowy samochód i kontynuujemy, więc stwierdziłam, że spróbuję. Ale to już był zmarnowany czas. Wspomnienie walącej we mnie cięzarówki, czekanie na policję, spisywanie, dmuchanie, nieco mnie wybiło z rytmu i poległam znów na głupim błędzie, którego nie mogę sobie wybaczyc:( Zwłaszcza, że zostały mi ze 3 manewry do końca.
To szczeście to Twoim zdaniem pech ?
A może warto pomysleć -- jak dobrze że wyszłam z tego cała, a nie połamana w kilku miejscach ??
edel napisał(a):Nie wiecie nawet jak Wam zazdroszczę, wszystkim, którym się udało. I zastanawiam sie jak w tytule- ileż jeszcze można to ciagnać, te nerwy, stres, masę pieniędzy?
To nie może się "udać" - to trzeba "zrobić"
Zastanawiam się ile godzin wyjeżdziłąś z instruktorem ? Na pewno nie ma się co załamywać...