przez Hadart » piątek 08 sierpnia 2008, 10:29
Moj pierwszy egzaminator byl w sumie ok. Nie stwarzal jakiejs nieprzyjemnej atmosfery, moze dlatego, ze kompletnie nic nie mowil :P Natomiast egzaminator z ktorym mialem wczoraj egzamin to naprawde masakra. Krzyczal , czepial sie najmniejszych szczegolow. A tu ze za blisko, tu ze moglem wyminac rowerzyste, tutaj mi kazal dodac gazu. Praktycznie caly czas czepial sie. Poprostu na sile! Musial sie czepiac. Taki chyba jego charakter. Bylem praktycznie pewny, ze znow nie zdalem ale jednak iskierka nadziei byla. Jezdzil ze mna po tym miescie i jezdzil i jezdzil i wlasnie to utrzymywalo mnie w nadzieli ze jednak moze sie uda. Zajezdzam pod Word, kaze sie zatrzymac i nagle mowi, ze zaliczone. Oczywiscie musial mnie jeszcze opieprzyc ale jak powiedzial 'zdane' to bylem w siodmym niebie :D Jedna rada, nie przejmujcie sie egzaminatorem, to naprawde pomaga. Poprostu jedzcie i MYSLCIE za kierownica.
Egzamin: 07.08.08
Plac +
Miasto +
(2008-08-14) Prawo Jazdy: przyjęto wniosek, trwa postępowanie administracyjne.
(2008-08-20) Prawo Jazdy do odbioru w Urzędzie.