Kiedy ja zdawałam egzamin praktyczny,to wprowadzający Egzaminator nam wyraźnie zaznaczył (WORD-Poznań);
*Egzaminator ma prawo przerwać egzamin i "zrobić przesiadkę",w sytuacji bezpośredniego zagrożenia,praktycznie w każdym miejscu;
*Jeżeli błędy są powtórzone 2-krotnie,ale nie ma bezpośredniego zagrożenia,to może pozwolić kontynuować jazdę(do końca),ale wynik jest negatywny.
Wprawdzie jest to moja wypowiedź,z innego wątku ,to przeniosłam ją,bo pomimo,że zdałam prawko prawie roczek temu,to z tego co się orientuję,te wymogi pozostają nadal aktualne.
Zatem gdy egzaminator używa dodatkowego hamulca bądź przejmuje"naszą"kierownicę-w wyniku bezpośredniego zagrożenia dla ruchu,to jest oczywiste,że wiąże się to z przerwaniem egzaminu.
Sytuacja,którą podaje chupacabra jest wynikiem niezrozumienia,w
związku z niedokładnym sprecyzowaniem wydanego polecenia,przez egzaminatora,dlatego nie zalicza się do bezpośredniego zagrożenia dla ruchu...,bo hamowanie przez egzaminatora,było (tak myślę)poprzedzone ,oceną sytuacji na drodze i nie było wynikiem zagrożenia dla ruchu...
Dlatego zapytanie autorki wątku:
Czy każda interwencja egzaminatora kończy się przerwaniem egzaminu? Czy jeżeli egzaminator np. zahamuje w sytuacji, która nie wiązała się z większym zagrożeniem możliwe jest kontynuowanie egzaminu?
dla mnie nie do końca jest jasno określone...i na tak postawione zapytanie raczej nie ma jednoznacznej odpowiedzi...na wszystkie sytuacje drogowe...
Takie jest moje zdanie,w tym temacie :]
Wszystko jest trudne,dopóki nie stanie się proste..
-----------
Kat. B-marzec 2007