Cyryl8 napisał(a):produkcja samochodu jest procesem jednorazowym, w przypadku pojazdów elektrycznych powtarzać produkcję baterii co jakiś czas, a z biegiem rozwoju technchnicznego będzie tych bateri coraz mniej i coraz rzadziej będzie konieczna wymiana.
Nie no, uśmiałem się

Znaczy teoretycznie tak, dla ludzi z nieco większą ilością lat na koncie, którzy kojarzą mocno motoryzację z lat 80-90, i ówczesne długowieczne konstrukcje to może mieć sens. Niestety, współcześnie pojazdy fabrycznie nowe się sypią jak choinka na wiosnę, bo planowe postarzanie wchodzi nieco zbyt mocno... Auta mają się sypać zaraz po okresie gwarancyjnym 2-3 lat, a później - zwłaszcza z tych wyższej klasy - robią się niszczarki do pieniędzy. Taki model biznesowy, że auto w leasing na 2-3 lat, jako generator kosztów w firmie, a potem niech się dzieje co chce. Również zalecenia serwisowe robione pod kątem ekologii, np. wymiana oleju co 30 tys. km, robią tutaj krecią robotę i silnik który teoretycznie mógłby wytrzymać 400-500 tys. km po 200 tys nadaje się na złom.
A przypomnę, że takie praktyki i zależności widzimy współcześnie, a w erze elektromobilności producent będzie miał niemal nieograniczony wpływ na okres używalności pojazdu

Bardzo mocno pod tym kątem przypomina mi się Motorola i baterie do radiotelefonów tejże firmy - w starych modelach, to była po prostu bateria, tam z jedną diodą albo termistorem bodajże, potem doszedł układ PCM/BMS, bo nowe ogniwa wymagały zabezpieczeń i balansera. Ale w pewnym momencie do baterii zaczęto wkładać bardziej skomplikowane układy, których zastosowanie jest dość... szokujące. Otóż jednym z zadań wewnętrznej elektroniki, było liczenie cykli ładowania, a po przekroczeniu pewnej ich ilości, wewnętrzny układ "uwalał" baterię, czyniąc ją niezdatną do użytku - bez względu na rzeczywisty stan ogniw. Zresztą to tylko jeden przypadek, a jako elektronik spotkałem się z różnymi wybiegami producentów, którzy chcieli maksymalnie utrudnić, lub wręcz uniemożliwić naprawę sprzętu.
Także tego... Można powiedzieć że to ma sens, o ile samochody będą
długowieczne, ale teraz nie są, i nie wygląda na to żeby to miało się zmienić, po pierwsze ze względu na jakość współczesnych pojazdów, po drugie na koszty wymiany baterii, które są kosmiczne wręcz. W związku z tym raczej wątpię żeby cykl życia takiego pojazdu przekraczał 8 lat... I piszę to jako właściciel dwóch ponad 20-letnich samochodów, a ojciec ma jeszcze swojego "pieszczocha" który ma lat już 34 i prawidłowo serwisowany nigdy nie zawiódł. Także taka to ekologia...