
Czy dobrym pomysłem będzie prewencyjne urwanie (czyli de facto ruszenie tym cholerstwem w lewo i prawo) samej końcówki? Nie mam na razie kasy na naprawę, jazda z tłumikiem w takim czy takim stanie skończy się pewnie mandatem/upomnieniem...
Boję się po prostu, że jak to odpadnie na trasie to narobi komuś innemu szkód
