Ok dzieki za odpowiedz. Wiem, ze mam sie uczyc pokonywac na biegu :), tak samo, ze jazdy mam sie uczyc od instrukktora... z reszta tez dlatego tez praktycznie przed kursem nie jezdzilem z tata, zeby wlasnie nie podlapac jakis zlych nawykow. Po prostu zaciekawilo mnie to, dlaczego ten sposob skrecania jest niepoprawny...
zaczynasz hamować, w trakcie zmieniasz bieg np na 2, gdy prędkość jest odpowiednia dla 2 biegu, puszczasz sprzęgło, wtedy samochód płynnie jeszcze do hamuje, skręcasz, i od razu jak wyjdziesz z łuku dajesz gazu. To jest pięknie i prawidłowo pokonany zakręt.
Z tego co zaobserwowalem jako pasazer to w opisanym przezemnie sposobie wyglada to czesto tak:
jedziesz np. na 3/4 podjezdzasz do skrzyzowania, przyhamowujesz, wchodzisz w zakret na sprzegle, kiedy zaczynasz wychodzic z zakretu masz juz wlaczony odpowiedni bieg, czesto 3 i dodajesz gazu. Jezeli cos zmusi Cie jednak do wolniejszego pokonania skrzyzowania to startujesz z 2. Co do szybkosci i sprawnosci, to pewnie i tak do zalezy glownie od doswiadczenia. Poza tym tata probowal mi pokazac jak to wyglada na oba sposoby i na biegu wychodzilo mu jakis dziwnie wolno, samochod przymulal... chociaz do pewnie kwestia przyzwycajenia i wprawy.
Jednak nie zamierzam nikogo przekonywac, ze tak jest lepiej, bo 1. sam jestem kompletnie zielony :P 2. Tata wyraznie mi powiedzial, ze probowali go tego na kursie oduczyc, jednak bezskutecznie, a zaczal brac skrzyzowania w ten sposob jeszcze jezedzac na motorowerze xD
edit: tak dzisiaj sie poprzygladalem ojcu jak jechal i zauwazylem, ze niemal zawsze w ten sposob unika redukcji do dwojki. Zly nawyk dla leniwych? :P