Szkolenie kursantow - ile godzin najwiecej szkoliliscie

[ks-rider]

Siemka,

Z czystej ciekawosci oraz po dzisiejszym zdanym za drugim razem egzaminie przez moja kursantke interesuje mnie ile godzin wyjezdziliscie ze swoimi kursantami- Moja miala 107 h.

[mariusz79]

Rekordzistka u mnie miała 114 godzin. Zdała za pierwszym razem. Było to w 2005 roku.

[x098]

120h zdane za 3 razem. Całe szczęście nie jeździ. ( rozumie że, nie daje rady)

[ks-rider]

120h zdane za 3 razem. Całe szczęście nie jeździ. ( rozumie że, nie daje rady)

No moja bedzie jezdzic.

Ostatnoi opowiadal znajomy, ze mial taka starsza pania ktora u niego zdawala jak 8 i 9 egzamin, wyjjezdzone miala cos ponad 700 ( siedemset ) godzin. Jak twierdzila, nie znalazla jeszcze dla siebie auta ktore by jej d jazdy podpasowalo, a troche szkol juz pozmieniala

[JAKUB]

Jestem cienki tylko 54 godz.
ale JEŹDZI nawet macha ręką jak mnie widzi, czyli bawi się autem.

[snowball]

Ciekawy temat.

Jestem instruktorem już 22 lata, ale rekordzistka wyjeździła ze mną tylko (albo aż) 106 godzin. Było to stosunkowo niedawno, bo jakieś 4 lata temu. Opowiem wszystko po kolei.

Zwykle najbardziej oporni kursanci mieli ze mną wyjeżdżone 80-90 godzin. Po czym na ogół zdawali z wynikiem pozytywnym egzamin państwowy. Niektórzy też rezygnowali.
Kursantka, o której mowa natomiast po 106 godzinach jazdy dalej nie otrzymała zaświadczenia o ukończeniu kursu. Nie potrafiła zdać egzaminu wewnętrznego, więc nie było podstaw żeby jej zaświadczenie wystawić. Po ostatnim niezdanym egzaminie wewnętrznym pobiegła z płaczem do tatusia. Ten przyszedł i zrobił awanturę: że ile ma ona godzin jeszcze wyjeździć by dostać zaświadczenie, że już za dużo pieniędzy myśmy na niej zarobili, że samochód w garażu czeka na nią, a ona nim nie może jeździć, bo nawet do egzaminu państwowego jeszcze nie podeszła. Facet zabrał jej papiery. OK, miał takie prawo. Czy ona ma prawo jazdy? Nie wiem i wolę nie wiedzieć...

Ta historia mnie nauczyła, że teraz jak kursant po 100 godzinach nie może zdać egzaminu państwowego/wewnętrznego, to rezygnuję ze współpracy z takim kursantem i odsyłam go do kolegów, najpierw każąc mu przemyśleć całą sprawę.

[ks-rider]

Zaczynajac w tym fachu dostelem od szefa Chinke - pana doktor. Miala juz wyjezdzonych 156 h i dwa negatywne egzaminy. U mnie wyjezdzila ciut ponad 40 h, jako, ze doszlo do zydymy z jej mezem ( notabene tez taki zdolniacha, zabrali zabawki i ) poszli do innej piaskownicy.

Z Chinczykami to wogole sa przeboje, bo ciezko uczy sie jogos kto co najwyzej tylko na rowerze

[MEL]

Moje doświadczenie w tej kwestii wygląda tak, że miałem taką kobitkę, około 40 lat, z którą jeździłem 5 lat.... z pewnymi przerwami między egzaminami. Wyszło jej chyba z 4 kursy podstawowe z minimalną ilością obowiązkowych godzin. Najlepsze jest to, że miasto znała na pamięć, wszytko wiedziała już zanim wgl wydałem jej polecenie co do kierunku jazdy, znała każdą pułapkę, każdą linijkę, ale jedno ją załatwiało, czego nie była w stanie przewidzieć: nie była sama na drodze. Wymuszenia, wymuszenia, zajechania, żółte/czerwone, piesi, niepełnosprawni na środku drogi, itd....
Na dzień dzisiejszy rezygnacja po, chyba, 15 egzaminach. Uffff.....