Chciałabym Was zapytać o opinię i co zrobilibyście w mojej sytuacji. Otóż wyjeździłam 10h z moim instruktorem. Już na pierwszej godzinie zdążył mnie okrzyczeć, gdzie doskonale wiedział, że nigdy wcześniej nie jeździłam. Niestety krzyk mnie stresuje i od tamtego momentu jest coraz gorzej. Każda kolejna jazda to dla mnie niesamowity stres, boję się, że znów zrobię coś źle i się zacznie wiązanka... Mój instruktor ma ponad 50 lat i często porównuje mnie do swoich innych kursantek, które mają 18 lat i łapią szybciej niż ja i on nie może tego zrozumieć. Pomijając fakt, że nie pokazał mi jak się parkuje, to jak kazał mi to wykonać i mi nie wyszło, to znowu mnie okrzyczał. Przecież on mi tego nie pokazał. On powiedział, że już nie wie jak do mnie dotrzeć, a ja rozważam zmianę OSK. Nie chcę mieć do czynienia z tą szkołą. Instruktor powiedział do mnie dziś "ja pie****ę". Dodatkowo widząc znak ograniczenia prędkości do 20km/h, powiedział mi na samym początku kursu, że jego kursanci przekraczają tę prędkość delikatnie i on im POZWALA to robić, ale musimy mieć na uwadze, że na egzaminie musimy się opanować i nie przekraczać prędkości. Więc pozwoliłam sobie jechać 22km/h za tym znakiem, a on mnie okrzyczał, że tam jest znak 20 ograniczenia! Przecież to hipokryzja... Nie wiem sama, co o tym sądzić i już wariuję, więc chciałabym zapytać Was co byście zrobili na moim miejscu? Nie chcę już z nim jeździć, w pewnym momencie instruktor powiedział, że jestem "dziewczynką z przedszkola", gdzie ja zupełnie się z nim nie zgadzam. Powiedzcie mi, jak zmienić OSK i co im powiedzieć? Czy oddadzą mi pieniądze za niewyjeżdżone pozostałe 20h? Pozdrawiam
