Dzisiaj miałem swoją trzydziestą godzinę jazdy - zdawałem egzamin wewnętrzny w szkole.
Niestety czuje się trochę oszukany
Pierwsza sprawa - szkoła pokłóciła się z moim instruktorem, przez co musiałem zdawać egzamin wewnętrzny u innej osoby. Powiedzmy, że ten instruktor był raczej sympatyczny, ale na koniec mnie trochę zaskoczył. Dostałem nowe auto, powiedzmy w dość opłakanej kondycji, zacząłem egzamin od jazdy po mieście od razu i już pierwsze "nie zdał pan" otrzymałem przy ruszaniu na skrzyżowaniu, gdzie auto mi zgasło, bo kompletnie nie miałem kiedy nawet wyczuć jak chodzi sprzęgło. Jeszcze parę dziwnych sytuacji było, ale duża część z nich po prostu wynikała z faktu, że nie jeździłem jak zestresowany, tylko normalnie, jak do tej pory. No nieważne, w każdym razie na końcu usłyszałem, że on by mnie osobiście na egzamin nie puścił - mam zadatki na dobrego kierowce, ale jeszcze chwili trzeba - ba, tu się z nim zgadzam, że zawsze mógłbym jeszcze pojeździć, a moja jazda daleka jest od idealnej. Jednak jak powiedział, że on zapisze mi dodatkowe 10h zanim będę mógł znowu przystąpić do egzaminu wewnętrznego... erm, no trochę się zdziwiłem Te czynniki więc spowodowały u mnie olśnienie - chcą ode mnie wydoić jeszcze kasę. Na co się stanowczo nie zgadzam, biorąc jeszcze pod uwagę fakt, jak potraktowali mojego stałego, sympatycznego instruktora, względy finansowe i czasowe pomijając. Sprawa wygląda tak, że chciałbym zabrać papiery z tej szkoły i przenieść do innej, gdzie dostanę zaświadczenie bez problemu. Jak rozumiem, muszę wziąć moją kartę ze sobą i po prostu pójść do szkoły, w której chciałbym zrobić egzamin wew. jeszcze raz? Czy potrzebuje czegoś jeszcze, potem będą jakieś problemy, jak dostanę po prostu 1h wpisaną w kartę i pozytywny wynik egzaminu? Moja szkoła jest we Wrocławiu, przenieść papier chciałbym do rodzinnego miasta, czy potem jest jakiś problem, swobodnie mogę wybrać WORD w którym chce zdawać? Skoro robię kurs we Wrocku, nie znaczy od razu, że muszą w tym ośrodku też zdawać, prawda?
Pozdrawiam!
