Khay napisał(a):
angelina - wybacz, ale naprawdę nie sposób nie oceniać źle niektórych kierowców. Jasne, że każdy popełnia błędy... ale czasem to są błędy zupełnie nieuświadomione, bądź świadoma jazda "na krawędzi". Pierwsi mają często argument, że jak zdali prawko 10 (20, 30) lat temu i nie mieli poważniejszej stłuczki (albo nawet mieli, ale nie poczuwają się do winy) to są dobrymi kierowcami. I w nosie mają uwagi otoczenia, z policjantami dyskutują, że przecież "nie stworzyli zagrożenia", trąbiących biorą za nerwusów i debili. Cidrudzy zwykle już przed kursem mieli się za miszczów kierownicy i prawko było dla nich formalnością (a jak zdawali 10 razy to przez upierdliwość i chamstwo egzaminatorów) i teraz "realizują się" za kierownicą. I czasem naprawdę nie trzeba wiele by zauważyć, kto popełnił błąd, a kto w błędzie tkwi.
A pokora, to nie tylko droga do postępów, ale również wyjście awaryjne, gdy postępów nie ma. O tym drugim zdaje się zapominacie. ;)
Z tymi co zdawali 30, 20 lat temu to ja nawet nie wchodzę w dyskusję, szkoda nerwów.
Wiem że nie wszyscy jezdzą dobrze, nie dyskutuję z tym. Widziałam w trakcie kursu co najmniej 3 przejezdzających na czerwonym świetle, 5 wymuszających pierwszeństwo i dwóch którzy trąblili bo strasznie im się spieszyło i chcieli mnie wyprzedzić na zakręcie na oblodzonej drodze.
Ale chyba nie o takich rozmawialiśmy - rozmowa zaczęła się od tego, że siostra Wojo 6 razy nie zdała i namówił ją do rezygnacji. A akurat ja nie uważam że to dobrze.
Ci wyżej wymienieni to statystycznie panowie w wieku 18-24 lata
, uważający że jezdzą tak genialnie, że moga wszystko olewać, a inni to jakieś ślimaki nienadające się do trzymania kierownicy. I pewnie zdający za pierwszym razem w znakomitej większości, bo usiedli za kółkiem mając 10 lat.
No to pojechałam - sami zobaczcie, jak łatwo sobie do wszystkiego dorobić teorię :D