Na wyczucie czy na pachołki?

Tutaj możecie zamieszczać opinie dotyczące kursów na prawo jazdy

Moderatorzy: ella, klebek

Postprzez ella » niedziela 16 października 2005, 21:31

Cały problem w tej dyskusji w nie w tym nieszczęsnym trzecim pachołku, który jest chyba tylko w Szczecinie tylko o to, ze ktoś wpada na forum i od razu na dzień dobry krytykuje i krzyczy, że nie może wytrzymać jak czyta wskazówki forumowiczów dotyczące parkowania.
Nie no po prostu nie wytrzymałem!!! Jaki prawy słupek na wycieraczce, jakie słupki od manewrów na końcu boczej szyby!!! Ludzie! Patent jest tak prosty jak barszcz, bo bierzemy pod uwagę zachowanie na drodze. Bo te nie więcej niż 40 cm od linii zatrzymania służy nauce prawidłowego oceniania odległości i wybaczcie, ale w życiu nie będzie żadnych słupków. W życiu będzie tylny zderzak samochodu przed nami - czyli na placu pachołek (ok. 50 cm wysokości). Tak więc, żeby zachować odpowiednią odległość jadąc do przodu po łuku wystarczy obserwować środkowy pachołek na końcu łuku i zatrzymać się gdy zniknie nam z maski, więc nie ma żadnego znaczenia jakim samochodem będziemy tam wjeżdżać!!! I aż dziw, że nikt w Polsce nie wpadł na tak banalny pomysł z pachołkiem na łuku, czyli żeby odnieść plac do rzeczywistości... Straszne! Nie ma się co dziwić, że ludzie po 15 razy zdają...

Aż dziw że nikt nie wpadł na ten pomysł z pachołkiem na łuku.
Powinniście się cieszyć Szczecinianie, że macie ten słupek po środku bo pewnie też byście parkowali według wskazówek na tym forum. :wink:
Avatar użytkownika
ella
Moderator
 
Posty: 7793
Dołączył(a): poniedziałek 24 listopada 2003, 12:14
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez gostek » niedziela 16 października 2005, 22:05

a zresztą ludzie zdający w szczecinie też zdawaja łuk na sposób :!: a nie na wyczucie bo tez ptrza na pachołek żeby im sie schował czy jakoś tak bez sensu ta cała gadka
jedyny z niej pozytek to to że wiekszość Polskim dowiedziała się że egzaminy wcale nie muszą wyglądać tak samo w naszym kraju tylko zależy gdzie sie zdaje :?

to jedno a drugie to ciekawi mnie jak się wyjeżdza z łuku a w szczecinie jeżeli żle się zatrzyma za piwerwszym razem do przodu :roll: :?:
gostek
 
Posty: 158
Dołączył(a): niedziela 10 lipca 2005, 16:05

Postprzez volve » niedziela 16 października 2005, 22:13

gostek-->> To normalnie cofasz do tyłu, tak jakbys mial zaliczone i robisz od poczatku. W Szczecinie wszystkie place(jest ich chyba 8) są położone obok siebie(niemal przylegaja do siebie), wiec nawet jakby nie bylo tego slupka, to i tak nie mozna by bylo wyjechac przodem, bo wjechalo by sie na inny plac.

ella-->>Też jestem przeciwny takiej krytyce. Jak dla mnie plac był tylko potrzebny by zdac, w rzeczywistosci nie ma pachołków, tylko są samochody i jakos trzeba sobie radzic. A z rad na forum korzystalem przy kopercie, bo ten element mi na poczatku nie wychodzil:)

A co do tego pacholka po srodku to "ciągnałem" temat dlatego, że jestem zdziwiony, że u mnie w Szczecinie jest, a w innych miastach nie ma. Zawsze myslalem, że jesli chodzi o takie rzeczy jak plac, to wszystko jest regulowane odgornie, przez jakis centralny ośrodek czy cos takiego.
Avatar użytkownika
volve
 
Posty: 180
Dołączył(a): środa 21 września 2005, 16:10
Lokalizacja: Szczecin

Postprzez ella » niedziela 16 października 2005, 22:27

volve napisał(a):. Zawsze myslalem, że jesli chodzi o takie rzeczy jak plac, to wszystko jest regulowane odgornie, przez jakis centralny ośrodek czy cos takiego.

Ja też tak myślałam. Kiedyś rzeczywiście były wszędzie trzy pachołki a potem je znieśli. Ale widocznie Szczecin żądzi się własnymi prawami :twisted: .
Teraz wszyscy polecą na egzamin do Szczecina :wink: :lol: Bo tam łatwiej zdać łuk.
Avatar użytkownika
ella
Moderator
 
Posty: 7793
Dołączył(a): poniedziałek 24 listopada 2003, 12:14
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Myslovitz » niedziela 16 października 2005, 22:27

Nie chcę już przeciągać tej dyskusji, sorry, że jeszcze raz się wpiszę w tym wątku: zastanawiam się jeszcze tylko, po co w takim razie jest ten 3. słupek na łuku (w Szczecinie)?
W jakim celu go tam stawiają: bo chyba nie po to, żeby ułatwić, takie dobre serce dla zdających tam mają :?: :D :P :lol: :wink:
A może nadmiar słupków ? :D :)

Ello, do Szczecina z W-wy daaaleko, zdecydowanie bliżej na Bemowo :D :P
6.03.2006 - zdane
21.03.2006 - odebrane
Avatar użytkownika
Myslovitz
 
Posty: 502
Dołączył(a): sobota 24 września 2005, 20:41
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez volve » niedziela 16 października 2005, 23:04

ella-->> No niby łatwiej, ale jak siedzialem tam nieraz i patrzalem, co ludzie wyrabiali na luku, to myslalem, że padne. Nie mam pojecia, jak ich mogl instruktor dopuscic do egzaminu, jak nie umieli nawet poprawnie luku wykonac(mam tu na mysli sam luk, nie zatrzymywanie sie).

Myslovitz-->> Wiesz co, chyba tak jak pisala ella, Szczecin rzadzi sie swoimi prawami. Tak samo w wiekszosci miast tak jak ipsalem, po zdaniu luku trzeba odczekac troche, aż sie pojedzie na miasto a w Szczecinie jedziesz od razu:) Ale nie radze sie przenosic do Szczecina, bo jak juz pisalem, tutaj miasto jest raczej trudniejsze.
Avatar użytkownika
volve
 
Posty: 180
Dołączył(a): środa 21 września 2005, 16:10
Lokalizacja: Szczecin

Postprzez AgaM. » poniedziałek 17 października 2005, 09:50

A co powiecie na to, że ja na egzaminie w Rzeszowie trafiłam na stanowisko na placu, gdzie na łuku dokładnie na zakręcie był dołek :evil: Gdy zbyt mało popuściło się sprzęgło (a gazu raczej na placu nie używałam), to samochód po prostu gasł w tym dołku :( :evil:
Wstyd się przyznać, ale byłam tak zestresowana, że poległam na tym łuku (był to mój drugi egzamin) :oops:
Jednak na trzecim podejsciu znów tam trafiłam i pokazałam na co mnie stać :D sporo się rozpędziłam i było bardzo dobrze... a co do zatrzymywania się przed linią-robiłam to na wyczucie i zawsze mi wychodziło :)
co Nas spotka za zakrętem....????
Avatar użytkownika
AgaM.
 
Posty: 60
Dołączył(a): wtorek 22 czerwca 2004, 15:00
Lokalizacja: Andrychów

Postprzez Tomek_ » poniedziałek 17 października 2005, 09:56

Nie zadne pacholki i wycieraczki, a wyczucie.
Kat. B i C za pierwszym podejściem.
Testy na prawo jazdy 2013
Avatar użytkownika
Tomek_
 
Posty: 1090
Dołączył(a): czwartek 22 września 2005, 12:39
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez gostek » poniedziałek 17 października 2005, 10:04

ja miałem taki dołek na placu gdzie ćwiczyłem hehe więc byłem na taką ewentualność przygotowany , ale u mnie w Wordzie plac jest tak płaski jak stół w dodatku podobno jest podgrzewany
nie powiem miałem z tym troche problemu zwłaszcza na łuku własnie bo na manwerach jak sie uczyłem musiałem mocniej puszczać sprzegło żeby mi nie zatrzymał się a jak na egzaminie wjeżdzałem na łuk na takim równiutkim placyku to aż sie sam dziwiłem że sunę jak burza :D puszczając sprzęgło minimalnie
no ale lepsze juz to niż jakby miały być na nim wyboje heh

u mnie jest jeszcze taka pułapka na której jedna laska sie przejechała a własciwie nie przejechała :? :wink:
plac do manwerów jest normalnie z asfaltu ale obok wyłożona jest kostka i żeby wjechac na łuk tzreba wjechać z tej kostki na asfalt który połozony jest nieco wyżej tak jakby taki krawężnik
więc laska miała ustawiony samochód przed łkukiem na kostce i nie mogła podjechać :!: widocznie za słabo puszczała sprzegło , mogła nawet leciutko dodać gazu , ale w rezultacie sie tak zdenerwowała chyba całą to sytuacja że nie wjechała do łuku i egzaminator jej podziekował za egzamin :?
gostek
 
Posty: 158
Dołączył(a): niedziela 10 lipca 2005, 16:05

Postprzez cappricio » poniedziałek 17 października 2005, 20:11

ja, jak juz pisalam, mialam problemy z zatrzymaniem z przodu na luku, do samego egzaminu, a nawet w dzien egzaminu :D ale na egzaminie tez sie zatrzymalam calkowicie na wyczucie... zapomnialam w ogole o wycieraczkach i wszystkim innym :) jak mi egzaminator machnął głową, ze sie ok zatrzymalam to juz luzik, juz wiedzialam ze zdam :lol: (ah ta skromnosc 8) )
Avatar użytkownika
cappricio
 
Posty: 788
Dołączył(a): sobota 20 sierpnia 2005, 16:27
Lokalizacja: Łódź

Postprzez Giorgio » poniedziałek 17 października 2005, 22:15

No widzę, że na tym forum jestem tylko "ten zły", a ja chciałem jedynie zwrócić uwagę na bezsens uczenia się tylko pod egzamin i sprawdzić czy gdzieś indziej prócz Szczecina ludzie chcą być tak uczeni... Bo jak tak się nad tym zastanowić, to przecież idziemy na jakikolwiek kurs, weźmy np. informatyczny, żeby nauczyć się obsługi komputera i różnych programów i mamy poczucie pieniędzy wyrzuconych w błoto, gdy po skończonym kursie nadal nie umiemy znaleźć się przed kompem, nikt natomiast nie czuje się oburzony jeżeli po kursie na prawo jazdy musi dochodzić samemu jak to się jeździ w życiu... Chciałem tylko pokazać, widać bardzo niepopularny pogląd, o wpajaniu w 30h prawidłowych nawyków kierowcy, bo czy jest ten pachołek na środku łuku czy go nie ma (swoją drogą też dowiedziałem się, że mogą być jakieś inne wynalazki), to nie ma znaczenia, bo skoro to linia zatrzymania, taka jak przed znakiem STOP, to jadąc podnosimy się nieco z fotela żeby widzieć maskę auta i zatrzymujemy się gdy przestaniemy tę linię widzieć... Ale zaznaczam że nie chce już na ten temat dyskutować, tylko <gostek> to nie jest bez sensu ta cała gadka bo pachołek (50 cm) to jak pisałem wcześniej, obrazuje nam tylny zderzak samochodu, sprawdź sam czy nie zatrzymujesz się tak samo... Też nie ma znaczenia czy zdaję w Szczecinie czy w Warszawie, bo nie chodzi o pamięciowe opanowanie skrzyżowań, chodzi o wpojenie "zasad pierwszeństwa przejazdu" co jest w karcie przebiegu egzaminu praktycznego, którą wypełnia egzaminator (ten, kto nie zdał musiał ją widzieć), w punkcie 3. -> d) , a wzór tej karty jest też w Dz. Ust. 150. Zasad, czyli nie ważne jak droga, czy skrzyżowanie wygląda, ważne jaki stoi przed tym skrzyżowaniem znak (może być jedynie ustąp pierwszeństwa lub droga z pierwszeństwem, ten drugi przypadek nie zawsze jest na skrzyżowaniu zaznaczony znakiem niestety, więc w takiej sytuacji, gdy nikt nam pierwszeństwa nie zabrał, stosujemy się znowu do ZASAD znaku drogi z pierwszeństwem, nie ma tego jednak w żadnyn fachowym podręczniku), lub sygnalizacja świetlna... I nikt mi nie wmówi że to nie wystarczy, bo jeździłem po Warszawie i Gdańsku nie znając miasta, a stosując jedynie te 9 kombinacji na skrzyżowaniach (9 - bo możemy pojechać przy ustąp, drodze z pierwszeństwem i zielonym świetle w lewo prawo lub prosto), robiłem to może uważniej ale nie miałem problemu z rozwiązaniem żadnego skrzyżowania, a co do placu nawet dziś musiałem zaparkować prostopadle przodem z korektą na parkingu i nie musiałem nic wymyślać od czasu mojego kursu na prawo jazdy, zrobiłem to dokładnie jak na placu... Zostałem po prostu PRAKTYCZNIE nauczony, a nie pod egzamin. I zdawałem pięć lat temu więc <jimorrison> (nie wiem czemu ja "pieprze" czy ja Ciebie w jakiś sposób obraziłem, to nie jest chyba język dyskusji na poziomie?) w nauce jazdy zmieniły się jedynie prędkości w terenie zabudowanym i zasady szkolenia (30h teorii i praktyki), a skoro piszesz w wątku "o prostopadłym parkowaniu" o tym że egzaminatorzy czepiają się cytuję "byle gówna", popłniasz merytoryczny błąd, przecież od 2001 roku kryteria dotyczące manewrów na placu są unormowane przez słynny już Dz. Ust 150, więc sytuacja jest jasna i klarowna - albo najade na linię, czego zgodnie z Dz. Ust. nie wolno, albo nie włączę kierunkowskazu w strefie wjazdu 2m od każdego parkowania albo nie i wtedy koniec, chyba wszystko jest obietywne... Przecież moja znajoma, zgasiła silnik w zawracaniu, egzaminator chciał żeby wykonała drugą próbę, a ona - nauczona w tej samej szkole co ja - powiedziała "Jak to przecież w dzienniku ustaw nie ma nic o gaszeniu silnika, więc jest wszystko w porządku", zdała tamtego dnia... Ale egzaminator powiedział jej że on "musi sprawdzić" po prostu bez komentarza. Właśnie, z tego całego mojego wywodu, z tej całej mojej dyskusji, chciałbym aby wypłynał jeden wniosek, należy zmienić sposób uczenia, nie na zdanie egzaminu lecz żeby móc umieć się znaleźć na drodze po egzaminie spokojnie i bezpiecznie, jak to zrobić? Po prostu uczyć ZASAD! A nie "na pamięć" byle zdać. Bo nie mam sam wymyślać po egzaminie, jak się jeździ, bo tego mam się nauczyć na kursie, powtarzam - po egzaminie nabieram jedynie sprawności w tym czego powinieniem się nauczyć! Czyli zbierając wszystko:
- zmienić sposób szkolenia, ucząc praktycznej jazdy wg Dz. Ust. 150
- wpajać ZASADY zachowania się na skrzyżowaniach (bo do VI 2005 roku tylko na skrzyżowaniach zgineło 261 osób (!!!) w ponad 4000 wypadków wg raportu KRBRD!!!)
- zweryfikować egzaminatorów, by nie powtrzały się przypadki "muszę sprawdzić" , "a gdyby panu zgasł silnik", "mogło by to być skrzyżowanie", aby wzorem kryteriów na placu, stworzyć kryteria egzaminu w ruchu miejskim...
Mam nadzieję że chociaż ktoś, zwórci uwagę na bezsensowność obowiązującego systemu szkolenia i egzaminowania, bo dziś, co wynika nawet z tego forum, nikt nie chce nauczyć się jeździć na kursie na prawo jazdy, każdy chce jedynie zdać egzamin (i wpisywać się w kolejne statystyki wypadków) co dziś już NIESTETY nie oznacza tego samego... Dziękuje za uwagę :D Do zobaczenia na forum (mam nadzieję :D )
Giorgio
 
Posty: 9
Dołączył(a): sobota 15 października 2005, 17:35
Lokalizacja: Szczecin

Postprzez ella » poniedziałek 17 października 2005, 23:12

Właśnie, z tego całego mojego wywodu, z tej całej mojej dyskusji, chciałbym aby wypłynał jeden wniosek, należy zmienić sposób uczenia, nie na zdanie egzaminu lecz żeby móc umieć się znaleźć na drodze po egzaminie spokojnie i bezpiecznie, jak to zrobić? Po prostu uczyć ZASAD! A nie "na pamięć" byle zdać. Bo nie mam sam wymyślać po egzaminie, jak się jeździ, bo tego mam się nauczyć na kursie, powtarzam - po egzaminie nabieram jedynie sprawności w tym czego powinieniem się nauczyć! Czyli zbierając wszystko:
- zmienić sposób szkolenia, ucząc praktycznej jazdy wg Dz. Ust. 150
- wpajać ZASADY zachowania się na skrzyżowaniach (bo do VI 2005 roku tylko na skrzyżowaniach zgineło 261 osób (!!!) w ponad 4000 wypadków wg raportu KRBRD!!!)
- zweryfikować egzaminatorów, by nie powtrzały się przypadki "muszę sprawdzić" , "a gdyby panu zgasł silnik", "mogło by to być skrzyżowanie", aby wzorem kryteriów na placu, stworzyć kryteria egzaminu w ruchu miejskim...
Mam nadzieję że chociaż ktoś, zwórci uwagę na bezsensowność obowiązującego systemu szkolenia i egzaminowania, bo dziś, co wynika nawet z tego forum, nikt nie chce nauczyć się jeździć na kursie na prawo jazdy, każdy chce jedynie zdać egzamin (i wpisywać się w kolejne statystyki wypadków) co dziś już NIESTETY nie oznacza tego samego... Dziękuje za uwagę Do zobaczenia na forum (mam nadzieję

Przeczytałam cały Twój wywód.
Zacytowałam to o co wszystkim chodzi. Może nie wszystkim bo to własnie instruktorzy tak uczą bo im chyba wygodniej. To ich sposoby na zdanie placu manewrowego. Każdy chciałby po kursie umiec jak najlepiej jeździć. Ale co zrobić jak nikt ich tego nie chce nauczyc. To instruktorzy uczą manewrów "żeby zdać"
To nie kursanci w 99% na tym forum mają zmienić sposób szkolenia.
To instruktorzy na wykładach zamiast uczyc przepisów każą tłuc testy na pamięć. Po co? żeby zdać.
Nikogo chyba nie interesuje bezpieczeństwo w tym kraju. Każdy stwarza pozory.
Po jednym z moich artykułów w e-drogowskazie na temat pracy instruktorów dostałam ciekawego maila.
INSTRUKTORZY NIE PRZYKŁADAJĄ SIE DO NAUKI BO.......ZA MAŁO IM PŁACĄ.
Pozostawiam to zdanie bez kometarza.

Topiców na temat szkoleń jest mnóstwo na tym forum. I właśnie chyba wszystkim chodzi o to co Tobie ale jakoś nic z tego nie wychodzi.
Avatar użytkownika
ella
Moderator
 
Posty: 7793
Dołączył(a): poniedziałek 24 listopada 2003, 12:14
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Giorgio » poniedziałek 17 października 2005, 23:38

No właśnie... Aż się ciśnie na usta, że sam od dwóch lat jestem instruktorem :oops: i nauczam tak jak piszę powyżej... Niestety trafiam na ogromny "opór materii" (stąd moja dyskusja tutaj), kursantów, których obchodzi jedynie zdanie egzaminu i na szczęście przesadziłbym mówiąc że wszystkich... Są też tacy, którzy chcą właśnie nauczyć się na kursie bezpiecznie jeździć i u mnie się nie zawodzą (nie jest to kryptoreklama ponieważ nie podaję swoich danych) słyszę potem, że "nie wyobrażają sobie jak można się inaczej uczyć" inni mówią "że trudno jest" he, nikt nie powiedział, że jazda samochodem to zabawa, ale każdy jest w stanie opanować (w te 30h) elementy niezbędne do jazdy a czy już zda... to osobna sprawa dotycząca samego egzaminu o czym pisałem powyżej (ale każdy spełnia najważniejsze kryterium stosowane choćby w Anglii, pod koniec jazd praktycznych z każdym czuję się bezpiecznie... i to nie są pozory). A życzyłbym sobie i innym żeby tych "chcących" było właśnie te 99%, tylko na całą Polskę za mało siły...
Giorgio
 
Posty: 9
Dołączył(a): sobota 15 października 2005, 17:35
Lokalizacja: Szczecin

Postprzez ella » wtorek 18 października 2005, 00:00

A życzyłbym sobie i innym żeby tych "chcących" było właśnie te 99%, tylko na całą Polskę za mało siły...

Ja natomiast życzyłabym sobie i innym, żeby tych właśnie 99% było instruktorów chcących nauczyc a nie odwalic. Wtedy na pewno 90% kursantów będzie uczyło się na wyczucie a nie jak tresowane "małpy w ZOO"
Myslę, że cel jest jeden. Poprawić bezpieczeństwo ale trzeba najpierw zacząc dobrze uczyc żeby wypuścic dobrze wyszkolonych.
Zły nauczyciel- niedouczony uczeń.
Dobry nauczyciel- uczeń z umiejętnościami.
Avatar użytkownika
ella
Moderator
 
Posty: 7793
Dołączył(a): poniedziałek 24 listopada 2003, 12:14
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez gostek » wtorek 18 października 2005, 09:01

dobra dobra , ale tak prawde powiedziawszy to co nam z tego przyjdzie że bedziemy umieli jeżdzić w normalnym codziennym życiu jeżeli nie zdamy egzaminu i nie otzrymamy upragnionego prawka :?:
smiem twierdzić ,że żeby zdac egzamin trzeba tak się uczyć na pachołki i tego nic nie zmieni
ja sam zdawałem 3 x i zdązyłem zaobserwować jak ludzie wpadają w panikę na placu ile osób oblewa przez nerwy :!:
a jezeli czxegoś wyuczymy się do perfekcji to idziemy pewni sibie że to zrobimy po raz enty na egzaminie tak jak na nauce jazdy
a taka postwę gwarantuje tylko własnie taka nauka jak odbywa sie w wiekszości szkół

ja t5ak sie nauczyłem robić manewrów i bardzo sie z tego cieszę bo na każdym egzaminie przechodziłem plac bez zająknięcia a średnio na 10 osób przecxhodziły go 2 osoby łącznie ze mną - reszta oblewała bo byc może ich instruktorzy byli takimi idealistami i chcieli swoich kursantów nauczyc jeżdzić a nie zdać egzamin

I CO IM Z TEGO PRZYJDZIE - BĘDĄ UMIELI JEŻDZIĆ , PARKOWAĆ BLE BLE BLE A JEŻDZIĆ NIE BĘDĄ MOGLI

a bez przesady ja np nie uważam żebym nie umiał jeżdzić i zaparkować byle gdzie oczywiście na początku wybierać będę szersze miejsca parkingowe , ale z czasem na pewno wszystko będzie ok :roll:
gostek
 
Posty: 158
Dołączył(a): niedziela 10 lipca 2005, 16:05

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Szkolenie kierowców

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 12 gości