Zabawne sytuacje na kursie

Tutaj możecie zamieszczać opinie dotyczące kursów na prawo jazdy

Moderatorzy: ella, klebek

Re: Zabawne sytuacje na kursie

Postprzez alice_b » sobota 30 października 2010, 23:12

I : na światłach w prawo
Oczywiście zamiast skręcić pojechałam prosto
I : co miałam zrobić?
Ja - skręcić
I - no to na następnych światłach w prawo
Znów pojechałam prosto
I - ja chcę z Tobą poparkować a ty jak najdalej od parkingów , piracie drogowy.

Wjeżdzamy w osiedle a tam chińska knajpa
-Ja : oo, idziemy coś zjeść ?
I - ta restauracja nazywała się kiedyś " Panda"
Ja - ładnie
I - podobno straszna afera była. Przywozili misie pandy i na oczach klientów zabijali je .
Ja- straszne, biedne
Po chwili ciszy
I - żartowałem !

Jedziemy przez centrum Katowic , przy budynku ekipa robotników , samochód z podnośnikiem
I- samobójcę ściągają
Tym razem nie dałam się nabrać.


Jazda dzień przed egzaminem . Zatrzymałam się na skrzyżowaniu i zamiast ruszyć prosto to chciałam skręcić oczywiście bez włączania kierunku. Instruktor tylko złapał kierownicę z okrzykiem " Ja cię zamorduję !! "

No i nieśmiertelne " Nie lubisz mnie " za każdym razem gdy mi auto gasło , zwłaszcza na łuku.

Przypomniał mi się Dziadek na przejściu dla pieszych. Zatrzymuję się przed przejściem bo widzę że Dziadek zbiera się do przejścia. Krok w przód , krok w tył i znów do przodu a po drugiej stronie kolega czeka. Stoję przed przejściem i obserwujemy rozwój sytuacji
I: poczekaj bo Dziadek utknął
Starszy pan w końcu ruszył z miejsca i przetransportował się na drugą stronę ulicy.

Jedziemy sobie i dojeżdzamy do świateł. Na murku siedzi młodzież i pęka ze śmiechu bo 4 ELKI jedna za drugą stoją .
Zdałam egzamin 14 kwietnia 2011 roku !
alice_b
 
Posty: 299
Dołączył(a): sobota 01 maja 2010, 17:12
Lokalizacja: Piekary Śląskie

Re: Zabawne sytuacje na kursie

Postprzez fire1986 » czwartek 18 listopada 2010, 20:34

Takie urywki z naszych rozmów... ;)

Mówię, że on ma prawko kilka lat więc logiczne ze dobrze jeździ...
Odpowiedź: Mam??? Nie mam... Jak się tu zatrudniałem to mnie nikt nie pytał czy mam prawo jazdy...

Stoimy na skrzyżowaniu na czerwonym świetle, przed nami jakiś samochód. Zapala się zielone a on dalej stoi... Po kilku sekundach pytam się: " Śpi czy co?" . Instruktor się naśmiał i powiedział, że nie zdążyłam zdać kursu a już zaczynam narzekać na innych kierowców.

Przejeżdżamy przez tory kolejowe, samochód jedzie na jedynce i niemiłosiernie wyje więc ja bieg zmieniłam a nie można...
Instruktor: Ja wiedziałem że to zrobisz, normalnie wiedziałem, tylko czekałem aż to zrobisz.

Zawracanie na trzy, no więc się zawracam. Najpierw do przodu, później do tyłu...
Instruktor: Jeszcze kilka prób i się na raz zawrócisz kurczę...

Na początku kursu strasznie się czaiłam samochodem (przezywał mnie "czajką")/ No i jedziemy, ja się oczywiście czaję na 'dwójce' samochód mi wyje a on mówi że mu się dowcip przypomniał: "Było zderzenie dwóch walców drogowych, przyjeżdża policja i pyta świadka jak doszło do tego wypadku a świadek mówi: Panie! To był moment". Popłakałam się ze śmiechu.

Instruktor każe mi zaparkować.
Ja: Żartujesz...

Jedziemy sobie, dojeżdżamy do skrzyżowania i, przytrzymałam się bo ci z lewej mieli pierwszeństwo. Jedzie rowerzysta, jak mnie zobaczył (mianowicie samochód "lelaka') to prawie w biegu zeskoczył z roweru i zamiast przejechać, zszedł na chodnik.
Instruktor otwiera okno i mówi: Ale pan miał pierwszeństwo, czemu pan nie jechał?
Rowerzysta: A nie, nie nie... Ja sobie pójdę, bezpieczniej...

Stoimy na skrzyżowaniu a tu chyba z 8 "lelaków"
Komentarz: Wielka kumulacja.

Parkuję na parkingu, obok jakiegoś samochodu w którym siedzi kierowca. Jak mnie zobaczył to zapalił samochód, wyjechał i wjechał na parking z powrotem ale kilka metrów dalej... I taka sytuacja miała miejsce kilka razy...
Instruktor: Patrz jak oni się ciebie boją, wiedzą z kim mają do czynienia...

Zaczynamy zajęcia okazuję się że przepaliła się żaróweczka od świateł postojowych. Pojeździliśmy, pojechaliśmy na plac poćwiczyć manewry i sprawdzić światła i płyny. Wsiadając do samochodu trochę za mocno trzasnęłam drzwiami, żaróweczka się zapaliła.
Instruktor do innego instruktora: tak trzasnęła drzwiami, ze żarówkę naprawiła...

Coś tam się zgadaliśmy, jakieś żarty. Ja już łzy ze śmiechu wycieram..Miny innych kierowców bezcenne.

Dojeżdżamy do skrzyżowania i w ostatnim momencie zmienia się światło na żółte więc ja po hamulcach. Wszystkie rzeczy które leżały na tylnym siedzeniu lądują na podłodze. Instruktor je podnosi i z powrotem kładzie na siedzenie. I tak kilka razy....
W końcu mówi: Ja już chyba więcej tych rzeczy nie podniosę, niech sobie leżą...

Znów ciut przed samym skrzyżowaniu światło zmienia się na żółte....
Instruktor: Gazu, gazu!!!

Pada deszcz więc siedzieliśmy w samochodzie i opowiadałam gdzie są jakie światła i płyny, gdy już skończyłam, on kazał mi ruszyć i powiedział, ze wyjeżdżamy na miasto... Włączyłam więc światła, wrzuciłam bieg i zaczęłam puszczać sprzęgło i dodawać gazu. Nic jednak się nie działo. Zapomniałam odpalić samochód...

Pada deszcz, przez szybę ledwo co już widać...
Instruktor włączając wycieraczki: Ja ci pomogę bo się nie wyrabiasz...
fire1986
 
Posty: 4
Dołączył(a): czwartek 18 listopada 2010, 19:19

Poprzednia strona

Powrót do Szkolenie kierowców

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 7 gości