witam serdecznie, to mój pierwszy post.
Sam posiadam prawo jazdy, jednak moja dziewczyna jest w trakcie jego robienia i pojawił się pewien problem:
Kurs został rozpoczęty na początku lipca 2011 roku. teoria poszła sprawnie, na końcu był egzamin teoretyczny, który zaliczyła( kazano jej powtórzyć dwukrotnie mimo pozytywnego wyniku, no ale ok- zaliczone) , po ok 3 tygodniach zaczęła się część praktyczna.
Niby wszystko ok, ale instruktor za każdym razem kończył jazdy wcześniej o 15 minut, co w rzeczywistości dało nie 30 pełnych godzin zegarowych, a ok 25. Ponadto instruktor nie jest miły, dogryza, mówi, że przez 20 lat się nie zda egzaminu itp. Powiedział także, że nie wypuści jej z tej praktyki. Nie zrobił także egzaminu wewnętrznego.
Dziewczyna postanowiła dokończyć tu jazdy(te niby 30) i dodatkowe wziąć w innej szkole jazdy i tam też zdać później egzamin wewnętrzny.
Gdy poszliśmy do biura- owszem, jest możliwość zabrania "papierów", jednakże trzeba za to zapłacić 10% wartości kursu, czyli 110zł.
Zajrzałem w regulamin/umowę i faktycznie jest tam taki zapis:
"przerwanie szkolenia podstawowego w cenie promocyjnej po wyjeżdżeniu min. 30 godzin przed przystąpieniem do egzaminów wewnętrznych zaliczonych wynikiem pozytywnym zobowiązuje uczestnika kursu do dopłaty 10% wartości kursu przy odbiorze dokumentów".
moje pytanie brzmi następująco :
czy mogą żądać opłaty za odebranie karty jazd (która instruktor zabrał na ostatniej godzinie) , oraz badań lekarskich? wszystkie godziny teoretyczne oraz praktyczne zostały wykorzystane.
Według mnie powyższy zapis pozwala szkole na nieprzepuszczanie i zgarnianie kasy za jazdy dodatkowe, oraz w chwili gdy ktoś chce "odejść" od nich, też przytrzymuje go opłatą.
czy istnieją jakieś normy prawne, na których mógłbym się oprzeć?
Proszę o pomoc w wybrnięciu z tej sytuacji.
Pozdrawiam serdecznie.