Oprócz fizycznych trudności, pewne blokady psychiczne (tyle lat słuchania o wypadkach, oglądania ich skutków...), trudne do przełamania stereotypy, nadmierna ostrożność,lęk, przerost wyobrażni...
W 100% się z Tobą zgadzam. Nie planowałam swojego prawka do czasu aż zaczęło mi być potrzebne. Woził mnie mąż i było mi z tym dobrze :D
W pewnym wieku zaczyna się inaczej myśleć. Wsytępuje ta nadmierna ostrożność i wyobrażanie sobie wszystkiego co może się zdarzyć na drodze. Też tak miałam. Analizowałam wszystko co się dało na kilometr do przodu. Mąż się ze mnie śmiał. Ale to wcale nie jest złe. Jeździmy od początku bez zbędnej brawury. Ale to nie znaczy, że w żółwim tempie :lol: Początki są najtrudniejsze. Ale to nie znaczy, że nie można się nauczyć i zdać egzaminu.