Witam.
Mała aktualizacja do tematu. Sprawa wygląda następująco…
Byłem na komisariacie i przeprowadziłem całkiem sympatyczną rozmowę z policjantem, który zajmował się sprawą natomiast nie uczestniczył w samej interwencji.
Okazało się, że policja dostała zgłoszenie o samochodach, które utrudniały przejście chodnikiem zostawiając zbyt mało miejsca. Będąc na miejscu policja stwierdziła, że jest więcej według nich nieprawidłowo zaparkowanych samochodów i łącznie zostawiła ponad 30 takich informacji o popełnieniu wykroczenia.
Na moją prośbę o ukazanie zdjęcia z interwencji policjant odpowiedział, że…
nie posiadają takiego zdjęcia… Nie ukrywam, zdziwiło mnie to, gdyż kilka lat temu miałem podobna sytuację tyle, że wtedy chodziło o nie zostawienie 1,5 metra miejsca na chodniku. Policja miała wtedy nawet dwa zdjęcia (jedno ogólne poglądowe stojącego samochodu względem chodnika z widoczną tablicą rejestracyjną a drugie z pomiaru odległości). Udało mi się w tym czasie wybronić, z racji tego że było zmierzone 1,4 metra i policjant zajmujący się sprawą stwierdził, że nie będzie się tu bawił w aptekarza o te brakujące 10cm, miejsca było wystarczająco, lusterko złożone wiec dał tylko upomnienie i było po wszystkim.
Wracając do obecnej sprawy. Policjant poinformował mnie, że nie mają obowiązku robienia zdjęć wykroczeń związanych z parkowaniem. Może i ma racje, że nie mają takiego obowiązku ale mamy XXI wiek i wydaję się to po prostu dobrą praktyką aby coś takiego dokumentować, chociażby z powodu takiego, że najczęściej osoba na komisariacie, która później sprawę prowadzi nie będąca na miejscu nie ma podstaw aby wierzyć nam w 100% nie widząc faktycznie tego w jaki sposób dany pojazd utrudniał ruch czy był nieprawidłowo zaparkowany.
W takim razie skoro jest mi zarzucane nie zastosowanie się do zasady zachowania odległości 10m od skrzyżowania to zapytałem policjanta jaką odległość mi zmierzono i ile brakło (chciałem wiedzieć choćby z czystej ciekawości). Tu uwaga…
nie zmierzono niczego! Policjant przyznał, że nie wykonano takiego pomiaru. Jedynym dowodem jaki mają policjanci jest sporządzona notatka, w której jest tylko marka mojego samochodu, nr rejestracyjny oraz dopisek dotyczący nie zastosowania się do wymaganych 10m od skrzyżowania. Czyli policja zmierzyła na oko, że nie ma 10m
i stwierdziła że jest to wystarczający dowód w sprawie.
Policjant powiedział, że na podstawie dowodów które ma (czyli tej notatki służbowej) nie może dokładnie stwierdzić w jaki sposób mój samochód utrudniał ruch czy naruszył przepisy a on nie ma podstaw aby nie wierzyć policjantom i podważyć słuszność ich decyzji. Zaproponował więc 3 rozwiązania sytuacji:
- przyjmuje mandat 300zł i 1 punkt karny
- nie wskazuje kierowcy, który kierował samochodem i zaparkował w tym miejscu i dostaje mandat za
nie wskazanie 100 zł bez punktów karnych.
- nie przyjmuje mandatu i sprawa trafia do sądu.
Wybrałem ostatnią opcje, w mojej ocenie słuszną. Trudno, ale nie wyobrażam sobie, że nie mając na mnie żadnych konkretnych dowodów oprócz notatki, z której nic konkretnego nie wynika mogą przywalić mi mandat. Jest to słowo przeciwko słowu. W razie czego mam 2 świadków, że stałem tam gdzie stałem gdyby policjanci szli w zaparte, że mój samochód znajdował się na środku skrzyżowania.
Skoro jestem o coś oskarżany to ciężar udowodnienia winy leży w tym momencie na policjantach, a jedyny dowód jaki mają przeciwko mnie to ich własne przekonanie o słuszności swej decyzji.
A tak poza tym popatrzcie na drugą opcje, którą mi zaproponowano – przecież jest to jawne promowanie oszustwa! Wystarczy że zaświadczysz, że nie wiesz kto prowadził samochód i unikniesz dotkliwszej kary… Ręce opadają.
Mam jeszcze dwa pytanka.
Z tego co się dowiedziałem to teren, na którym znajduje się owa zatoczka/plac jest w użytkowaniu (na użytek wieczysty) wspólnoty mieszkaniowej, której notabene jestem mieszkańcem.
Czy w związku z tym plac ten nie jest traktowany jako teren niepubliczny i policja nie może karać mandatem za postój w takim miejscu?
Ponadto jeżeli jest to miejsce niepubliczne czy byłoby w takim razie wyłączone ze strefy skrzyżowania a tym samym mój samochód z automatu nie znajdował by się na skrzyżowaniu i tym samym nie można by karać za wykroczenie, o którym mowa ponieważ samochód nie znajdował się
w bezpośrednim obszarze skrzyżowania?
Dziękuję za dotychczasowe odpowiedzi.
Pozdrawiam.