Za mną pierwsza godzina w L-ce. 30 minut tłumaczenia co do czego służy, chwila na placu i wio na drogi mało uczęszczane. Przyznam szczerze, że nie spodziewałem się takiego rozwoju sytuacji tym bardziej, że mówiłem instruktorowi o moim pierwszym razie za kółkiem.
Mam kilka pytań co do poprawnej jazdy bo już jutro kolejne 2 godzinki za kółkiem a błędów podczas pierwszej jazdy było od groma.
1.Jak ja mam dynamicznie ruszyć żeby nie tamować ruchu?
U mnie wyglądało to tak że po zatrzymaniu auta, wrzuceniu jedynki instruktor kazał powoli puszczać sprzęgło i jak już zaczyna brać to dodać gazu do ok 2tys obrotów i wtedy już zwalniać powoli sprzęgło do końca. Bardzo często szarpało autem ale najważniejsze że mi nie zgasł ani razu na ok 25 minut jazdy.
2.Jadę ok 80km/h, w oddali widać skrzyżowanie więc instruktor każe odpuścić kompletnie gaz, aż dojdziemy do miejsca gdzie będziemy skręcać.
Mam w tym momencie operować sprzęgłem razem z hamulcem nożnym czy tylko asekurować się pedałem hamulca w razie konieczności i w miejscu zatrzymania dopiero sprzęgło>jedynka?
3.Rozpędzanie na biegu 2,3,4,5
Taka sama sekwencja jak z jedynki czyli sprzęgło>bieg>odpuszczanie powolne sprzęgła i gdzieś w połowie zacząć dodawać gaz?
4.Zmiana biegów w pandzie.
Instruktor mi coś mówił, że z 2 na 3 nawet nie trzeba używać siły, bo sama wskakuje jak się drążek popchnie do góry. Mi się zdarzyło, że weszła jedynka zamiast 3.
Dla was to pewnie oczywiste ale ja byłem tak zestresowany, że nie bardzo do mnie docierało co instruktor mówił.
Poza poprawianiem kierownicy na zakrętach i jednym opier*** za wrzucenie 1 biegu z 2 było OK
Chyba bym wolał na początek pojeździć z godzinkę po placu a nie od razu poza teren zabudowany lecieć 80. Trochę to nie odpowiedzialne ze strony instruktora.