Cześć wszystkim
Dzisiaj pierwszy raz podeszłam do egzaminu (kat.B) plac super, jeździłam już po mieście 25 minut, egzaminator kazał mi wykonać parkowanie prostopadłe z prawej strony, udało się:) delikatnie cofam i upewniam się, że nic nie nadjeżdża, z mojej prawej strony stoi auto (ok. 2/3 miejsca dalej) i sygnalizuje manewr parkowania również w prawo, ale kilka miejsc wcześniej niż ja, więc wyjeżdżam.. egzaminator w tym momencie przerwał egzamin i powiedział, że wymusiłam pierwszeństwo, odpowiedziałam, że pojazd oznajmiał iż parkuję, na co odpowiedział " on zobaczył, że to jest egzamin i specjalnie w ostatniej chwili włączył kierunkowskaz" i tak się skończyło... Chcę się tylko dowiedzieć czy rzeczywiście był to mój błąd, czy po prostu chamsko zachował się egzaminator? Dodam, że wcześniej miałam wjechać w bramę i zawrócić, wyjeżdżając była taka sama sytuacja, że stało auto które mnie puszczało, na co egzaminator mnie szybko popędzał żebym wyjeżdżała bo mnie puszcza.