Ostatnio uczyłam się jeździć samochodem wujka - jest to Opel Insignia, dość duże auto, w dodatku kombi. Jeździłam sobie po parkingu i również prowizorycznym rękawie (odpowiednio poszerzonym do rozmiarów auta). Potem miałam jeszcze dokupione godziny i pojechałam z instruktorem elką na plac. Okazało się, że rękaw elką wychodził mi średnio, mimo że Opla opanowałam w tym zakresie dość dobrze (odkąd oblałam rękaw robiąc go na sposób/obrót, chce się nauczyć robić go na wyczucie). Myślałam, że po Oplu będzie już tylko lepiej, bo w końcu to większe auto...Ale okazało się, że manewruje się nim znacznie inaczej, więc mam wrażenie, że ten Opel nic mi nie dał.
W ten weekend może brat pożyczy mi swoją Corsę, żeby znów pojechać na ten parking i ćwiczyć. Tylko nie wiem, czy mi to coś da. Tzn. Corsa jest podobna rozmiarem do elki, ale może to znów nie będzie miało przełożenia na umiejętności w elce. Od razu mówię, że nie jestem geniuszem prowadzenia, już parę razy oblałam m.in. na rękawie i parkowaniu (!), więc zastanawiam się, czy warto tracić czas na Corsę, czy może lepiej ćwiczyć tylko na pojazdach, które są identyczne z pojazdami egzaminacyjnymi.
W skrócie: czy jazda autem, które ma podobny rozmiar do pojazdów egzaminacyjnych może mi pomóc? Czy też z racji tego, że każdy producent ma jakieś swoje elementy (np. promień skrętu - tak sobie rzucam, bo kompletnie się nie znam), lepiej próbować na konkretnym modelu, bo mimo że np. taka Corsa i Yaris są podobne wymiarami, to mogą się różnić pod względem tego, jak się nimi kieruje (najbardziej chodzi oczywiście o skręcanie)?
PS. U mnie w mieście egzamin jest na Toyocie Yaris.