przez Cyryl » czwartek 16 lutego 2017, 11:56
pierwszą przyczyną jest przeświadczenie o tym, że opłata za kurs jest równoznaczna z otrzymaniem uprawnień. i tak się dzieje na wszystkich kursach.
na kursie dla kandydatów na instruktorów jeszcze 5 lat temu na 10 uczestników regularnie chodziło 8, 3 lata temu, 6. a 2 lata temu, kiedy to zrezygnowałem na 6 uczestników na wykłady przychodziło 2, ale zawsze innych i nie wiedziałem czy zaczynać od początku, czy z materiałem iść dalej. później uczestnicy twierdzili, że egzaminy są coraz trudniejsze, a przecież od 5 lat są takie same.
drugą przyczyną jest brak wkładu pracy własnej uczącego się. jeżeli podczas jazdy nie zna on jakiegoś przepisu, mamy od razu odpowiedź: nie było tego na wykładzie (co najczęściej nie jest prawdą), ale to że poza wykładem uczący ma zapoznawać się z przepisami samodzielnie, to już jest całkowita abstrakcja.
trzecią jest podejście do kursu. obecność na wykładach - symboliczna, zaangażowanie podczas jazdy mniej niż umiarkowane, do tego stopnia, że uczący się najczęściej nie wie o czym mówiło się na poprzedniej jeździe i popełnia te same błędy. obecność podczas kursu osoby, która zaprowadziła zeszyt i dokonuje notatek jest równie częste jak spotkanie mamuta.
czwartą jest coraz bardziej postępujący autyzm społeczeństwa. podczas wykładów uczestnicy się nie znają, na przerwie każdy oddzielnie, najczęściej słuchawki na uszy lub gierka w telefonie i jest wyizolowany. a gdy ludzie komunikują się między sobą, na przerwach gadają, mimowolnie przekazują sobie również wiadomości również z zakresu kursu.
piątą brak ambicji, czyli brak wiedzy, oblanie za pierwszym razem nie jest żadnym dyshonorem, czyli o wiele mniejsza motywacja.
szósta przyczyna to większa ilość pojazdów i globalizacja. dzisiejsi zdający są egzaminowani w nieporównywalnie trudniejszych warunkach drogowych z powodu większej ilości pojazdów oraz tempem życia narzucającym pośpiech kierującym niż ci jeszcze 10-15 lat temu. dodatkowo jest jakiś czas temu czasem dawało się prawo jazdy na wyrost, gdy zdający nie popełnił błędu, ale jechał kiepsko technicznie i asekuracyjnie, bo wiadomo było, że najpierw pojeździ po okolicy dopiero później wypuści się dalej. dzisiejsi kierujący po otrzymaniu uprawnień gotowi są jechać w pierwszą jazdę do Berlina, Hamburga, Paryża czy Madrytu. także dzisiaj wypuszczanie, jak ja to nazywam - "półproduktu", jest niedopuszczalne.
jak coś mi się przypomni to dopiszę.