Cześć. Wczoraj podchodziłem 2 raz do egzaminu praktycznego kat.B (1 raz słusznie oblałem) we Wrocławiu. Po wyjechaniu na miasto po około 10 minutach zakończyłem jazdę z wynikiem negatywnym. Powód: "Za agresywny podjazd do przodu, za torowisko, przy zawracaniu". W karcie egzaminacyjnej egzaminator napisał: Egzamin przerwany za stworzenie zagrożenia przy zawracaniu na skrzyżowaniu.
O co dokładnie chodzi, chcę przedstawić przez poniższy schemat:
-Dostałem polecenie zawrócenia na skrzyżowaniu z sygnalizacją kolizyjną i przejazdem tramwajowym.
Przede mną stała nauka jazdy, która pojechała i zatrzymała się w miejscu wskazanym na zdjęciu, ja przed torowiskiem żeby go nie blokować:
http://oi60.tinypic.com/11hbc5f.jpg Zdjęcie sytuacji
Nauka jazdy pojechała i zacząłem podjeżdżać na jej miejsce, nagle jeszcze przed linią dostałem po hamulcach:
http://oi61.tinypic.com/2jezm11.jpg
Chciałem dojechać do linii, ale egzaminator dał mi po hamulcach i powiedział, że za agresywnie podjeżdżałem w tamte miejsce, tak jakbym się nie chciał zatrzymać. Jest to bez sensu, bo jak mogłem się z 3m rozpędzić? Toczyłem się...
Zacząłem się z nim kłócić i powiedziałem, że wniosę na niego skargę. Jak myślicie, czy mam rację i, czy w ogóle jest warto z nimi walczyć?