przez Dominika1234 » piątek 06 sierpnia 2010, 10:45
Wreszcie i ja mogę napisać co nieco o swoim egzaminie, który odbył się dzisiaj rano:)
Teorie zdałam dwa tygodnie wcześniej z wynikiem 0 błędów. Dzisiaj przyszła kolej na egzamin praktyczny, który wyznaczony został na godzinie 7,30. Należałam do pierwszej grypy więc nie spodziewałam się dużych opóźnień. W duchu liczyłam, że wsiądę pierwsza. O 7,30 z głośnika dobiegł nas dźwięk męskiego głosu, który zaprosił nas do sali numer 4. Nie liczyłam, ale było 13 osób chyba. Młode dziewczyny, 3 kobiety w średnim wieku i jeden chłopak. Usiedliśmy przy stolikach i oczekiwaliśmy na swoją kolej. Nie chciałam rozmawiać, bo wiadomo, że można nastroić się trochę negatywnie. No więc i tak na nic nie było czasu, bo wkroczyli panowie egzaminatorzy i jedna pani egzaminatorka coś tam porobili i po kolei zapraszali wylosowanych ludzi. Ja poszłam chyba 3, ale nie czekałam długo może 3 minuty. Ja miałam pana o imieniu Krzysztof D. Troszkę starszy, a nie staruszek:) No więc zaprosił mnie do samochodu numer 21. Usiadłam na fotelu pasażera, przedstawiłam się do kamery, dałam dowód osobisty, on wszystko posprawdzał i powiedział co mi wylosował komputer. Pan egzaminator zagadnął jeszcze o maturę, bo mój rocznik w tym roku zdawał. Miły i sympatyczny był w moim odczuciu. Więc miałam pokazać światła awaryjne i wlew płynu do spryskiwaczy. Zaliczone:) Następnie pojechaliśmy na łuk. Tak zawsze sobie myślałam, że nie chcę tego łuku, który widać tam z tych pomarańczowych krzesełek. Ale akurat miałam ten widoczny. Najpierw przygotowanie do jazdy. Miałam skręcony pas, egzaminator podszedł i przez okno pokazał mi. Nie wiem czy jakbym miała skręcony, ale zapięty to byłby błąd, ale powiedział więc poprawiłam i przygotowanie do jazdy zaliczone. O reszcie pamiętałam. Ruszyłam na łuku. Nie zgasł, zatrzymałam się w kopercie idealnie. Aż zdziwiłam się, że tak dobrze poszło. Myślałam, że będę poprawiała i na pewno zatrzymam się za wcześnie. Ale poszło idealnie:) Potem podjechałam na górkę. Heh górkę, która górki nie przypominała. Była biała linia zatrzymana, ale był to zwykły chodnik tylko delikatnie pod górkę. Ruszyłam i się stoczył. Tzn nawet nie ruszyłam tylko cofnęłam się w tył, bo nie puściłam sprzęgła;/ Szybko wcisnęłam hamulec żeby nie leciał dalej. Pierwsza próba zwalona. Powiedział cofamy. No to mówię więc już koniec? a on, że nie, ale żebym się uspokoiła, bo widać jak się stresuje. Powiedział, że nie puściłam odpowiednio sprzęgła. Czyli bardzo wysoko trzeba było podnosić nogę na mojej L to już by mi zgasł. No, ale druga próba poszła dobrze. Powiedział, że jedziemy na miasto. Już byłam szczęśliwa. Bo wcześniej mówiłam, że pewnie nie zdam, ale chociaż żeby zobaczyć jak to jest na mieście i placu nie oblać. No i się udało. Pojechaliśmy w prawo z Wordu, potem w lewo na leclerk potem na światłach znowu w lewo i potem znowu w lewo, a na światłach na Borkach w prawo. Jadę sobie wzdłuż cmentarza na Limanowskiego i słyszę, że skręcamy w prawo na parking ten za przystankiem 17. No i tam parkowanie prostopadłe. Nie otwierał drzwi ocenił na oko i zaliczył. Wyjechaliśmy złapały mnie światła, ale było zielone wjechałam już za linię, a pojawiło się pomarańczowe, ale udało się mi zatrzymać jeszcze przed przejściem i panem egzaminatorem:) potem do ronda tam w lewo. Spoko nie trzeba było za dużo myśleć, bo miałam pierwszeństwo akurat jak wjeżdżałam to było pusto:) potem kawałeczek jedziemy prosto i na światłach w prawo. Potem na szpital. Pod szpitalem parking kazał mi skręcić na niego mówi w lewo, a ja zastanawiam się gdzie ja mam wjechać, bo ubzdurałam sobie, że powiedział w prawo. Ale powtórzył i skręciłam. Tam musiałam wjechać w taki wjazd i zawrócić. Zawróciłam, pojechałam potem w prawo z parkingu i prosto. Musiałam ustąpić pierwszeństwa, ale poszło ok. Pojechałam potem w prawo i skręciłam w lewo w drogę jednokierunkową. Tam znak jest w drzewach praktycznie, ale zapamiętałam, że tam jest i wiedziałam, że to jednokierunkowa tylko się upewniłam czy nic nie zmieniło się i w lewo skręciłam od lewej krawędzi. Potem zajęłam prawy pas i potem już z prawego skręciłam w lewo, ale ok, bo już to była dwukierunkowa. No i skręciłam następnie w lewo na światłach miałam nakaz jazdy w prawo tak więc tam pojechałam. Na rondzie na Okulickiego miałam zawrócić.Zajęłam lewy pas i stanęłam, bo się zrobił korek. Samochody ruszyły, a mi zgasł. No, ale odpaliłam i pojechałam potem chciałam zmienić na dwójkę i patrzę, a tu 2 już jest. No to super ruszyłam z 2. . Tam za rondem pojechałam na Stare miasto potem w prawo i był nakaz jazdy w lewo. Pojechałam w lewo potem były kamienie więc sobie wolno pojechałam żeby nie było. No i dojechałam do skrzyżowanie równorzędnego i tam w lewo. Nie było samochodów. To takie małe skrzyżowanie, że na kursie zawsze zapominałam się upewniać o możliwości jazdy, ale teraz elegancko spojrzałam w prawo i skręciłam. No i dojechałam sobie do ulicy tam nakaz w prawo, pojechałam limanowskiego w górkę. A tam niespodzianka prawym pasem podąża procesja jakaś znaczy pielgrzymka, bo dzisiaj miała być, ale o tym zapomniałam, biją dzwony, śpiewają no fajnie. Musiałam zmienić pas na lewy. I zmieniłam ktoś mnie wpuścił. Dzięki Ci facet kimkolwiek byłeś:) bo mogłoby być to potraktowane jak wymuszenie. Ale się zatrzymał i wyszło dobrze. Jak minęłam pielgrzymów to zmieniłam pas na prawy. I na światłach skręciłam w prawo. Potem w lewo. Ale stanęłam za autobusem na awaryjnych i stoję. Eh..... No i on mi zwrócił uwagę. Że powinnam już wcześniej sobie z tym poradzić i go ominąć. No więc sobie myślę oho koniec. Ale szybciutko zmieniłam pas i skręciłam w lewo. Nadchodzili i z drugiej strony ludzie w sensie pielgrzymka. Znowu;/ Nie wiedziałam czy się pakować czy stać aż przejdą. Stanęłam, a on mi podpowiedział jedziemy tylko tak sprawnie. No i pojechałam:) Skręciłam na Borkach w lewo.Stały samochody więc je musiałam dobrze po omijać. I widzę znak STOP. No , ale tam przecież wcześniej droga zamknięta więc sobie myślę stawać czy nie. No, ale przecież to STOP więc stanęłam. Jeszcze pani sobie przed maską przeszła. No i pojechałam już prawie byłam na Suchej. Ale masę ludzi na chodnikach, bo oczekiwali chyba na te idące pielgrzymki żeby się dołączyć. Stało masę ludzi po obydwu stronach przejścia.A światła były wyłączone. Ale rozejrzałam się. Powiedziałam jeszcze głośno nikt nie przechodzi to jadę. Ale musiałam ustąpić samochodom z prawej. A oni jechali, jechali i jechali. Ale policja się pojawiła i ona zwolniła, bo zaczęła gdzieś chwile wcześniej skręcać i tym sposobem przejechałam to skrzyżowanie. Słyszę , że w prawo do Wordu. Ale tam wyjeżdża egzamin. No to mi mówi, a niech przejedzie. Ale on się cofnął i nie przejechał to wjechałam. Kazał mi się zatrzymać wzdłuż krawężnika. Skończyłam, luz, ręczny, światła, i pasy. Koniec. Teraz chwila prawdy. Powiedział, że źle przygotowałam się do jazdy. No to myślę cholera to po co mi pozwolił te wszystkie manewry robić. On zobaczył moją minę i powiedział żebym się nie stresowała, bo egzamin pozytywny, ale za blisko miałam fotel. I poinstruował mnie jak powinnam ustawiać. Jednak stwierdził, że to nie moja wina, a instruktora, bo mnie źle nauczył. Nie wiem czy źle mnie nauczył, czy sama ze stresu tak zrobiłam. No ale jakoś to miasto przejechałam. Mam zaznaczone tylko 3 błędy pierwsza nieudana próba na górce, potem respektowanie zasad techniki kierowania tu chyba chodziło o to, że sprzęgało miałam niepotrzebnie czasem wciśnięte, bo mi zwracał na to uwagę i sposób używania mechanizmów sterowania pojazdem to może ten fotel albo to że ruszyłam tam po zgaśnięciu z 2. Nie wiem, ale nie ważne. Wszystkie manewry zaliczone na Pozytywny. Egzamin również pozytywny. Skończyłam o 8,30. Nigdy nie płakałam ze szczęścia, ale jak zadzwoniłam do chłopaka to łzy same popłynęły. Jestem szczęśliwa;) Dziękuje tutaj wszystkim za pomoc i życzę powodzenia na egzaminach:)
Nie wiem ile osób zdało ile nie jednak niestety kilka osób z mojej grupy wracało na fotelu pasażera. Jednak mam nadzieję, że większości się udało:) Miałam ogromne szczęście, trasa łatwa, manewry łatwe, cierpliwy i miły egzaminator. On mi bardzo pomagał:)
Jeszcze chciałam dodać, bo nie mówiłam chyba, że to było moje pierwsze podejście.