WORD Opole - relacje z egzaminów, informacje i opinie

Tutaj możesz umieścić informacje i opinie dotyczące danego ośrodka egzaminacyjnego oraz zdać relację z egzaminu.

Moderatorzy: ella, klebek

Postprzez Irgi90 » czwartek 10 grudnia 2009, 12:38

Kolega przeniósł ostatnio papiery do WORDu w Opolu z WORD Dąbrowa Górnicza. Wykupił sobie jazdy w OSK w Opolu, żeby poznać auta egzaminacyjne (w DG są tylko GrandePunta). Nie poinformowano go niestety ani na jazdach ani w WORDzie, że trzeba na placu jeździć na światłach mijania (w DG nie ma takiego obowiązku, a jak się włączy to egzaminatorzy często proszą o wyłączenie; włącza się dopiero przed wyjazdem na miasto...) Odwołał się od decyzji, bo w "instrukcji egzaminowania" nie włączenie świateł mijania na placu nie jest błędem za który się oblewa, egzaminator nadzrujący powiedział, że zwykle takie egzaminy powtarzają na koszt WORD.
Irgi90
 
Posty: 3
Dołączył(a): niedziela 15 listopada 2009, 20:22

Postprzez georgiana_1 » poniedziałek 14 grudnia 2009, 22:56

Hej :)
Ja zdałam dzisiaj za drugim podejściem.
Pierwszy raz egzaminatorka mnie oblała na mieście, dziś miałam miłego egzaminatora, aż sama się zdziwiłam. Łuk bez problemu, górka bez problemu, na mieście ok. Nie zagadywał mnie - mogłam skupić się na jeździe, ale był przyjazny.
Jestem chyba najszczęśliwsza na świecie:)
Głównie dlatego, że nie będę musiała już odwiedzać WORDu Opole :P
I nie stresujcie się, ja dzisiaj podeszłam bardziej na luzie i było ok:)
georgiana_1
 
Posty: 1
Dołączył(a): poniedziałek 14 grudnia 2009, 22:52

Postprzez uranus » poniedziałek 28 grudnia 2009, 18:49

To może ja moją drogę krzyżową opowiem...

Pamiętam to jakby to był wczoraj...

Egzamin zamówiłem sobie na godzinę 9.30, bo łudziłem się że będzie odśnieżone,(jak na złość 2 tygodnie temu był śnieg, a na święta to nie) a zarazem ruch nie będzie tak dokuczał (ludzie w pracy, bachory w szkole, etc).

Do WORDu dojechałem jakoś o 9. Co gorsza w czasie wyczekiwania, zacząłem popadać w paranoję, gdyż co chwila dopadały mnie wątpliwości co do łuku i maski. Niby najprostrza rzecz, ale ilu już takich było, co to się na tym wyłożyło?

Doczekałem więc do tej 9.30, po krótkiej odprawie udałem się do poczekalni. Mój stan się zbytnio nie zmienił, zacząłem czekać, tyle że teraz patrzyłem na jeszcze bardziej zdenerwowanych ludzi. Napięcie dziwnie opadło. Uspokoiłem się, wyregulowałem oddech i odczekałem tą moją godzinę.

10.30. Głos melancholijnej pani z megafonu wypowiedział moje nazwisko i zarazem stanowisko, gdzie miałem się udać. Ludzie popatrzyli na mnie, ktoś zapytał mnie z której godzinny jestem i poszedłem, czując na plecach wzrok innych i chłod poranka.

Stanowisko numer dwa, gdzie miałem przystąpić do egzaminu, okazało się ni mniej ni więcej przykrytym parkingiem z dwoma łukami.

Do samochodu marki Renault zaprosił mnie jakiś starszawy pan, którego godności nie zapamiętałem. Standardowa procedura okazania dowodu, przedstawienia się i mistyczne pytanie: "Czy zapoznałem się z procedurą egzaminu" TAK!

Po okazaniu światła przeciwmgielnego i wytłumaczeniu jak sprawdziłbym poziom oleju przeszliśmy do kabiny i tam to po raz pierwszy zalała mnie fala strachu. Mianowicie, pan sam postanowił wprowadzić auto do koperty i włączył silnik. Pech chciał że miałem nogę na gazie i auto niemiłosiernie wydało z siebie okrzyk! Pan egzaminator popatrzył na mnie zrodzę wzrokiem "no to kończymy egzamin", pytając mnie co uczyniłem. Po moich chaotycznych wyjaśnieniach że nie wiedziałem co robił, że nie zasygnalizował tego etc, pan zawlókł Clio na kopertę. "Proszę wykonać jazdę przodem i tyłem po łuku".

Tego się obawiałem, ale mężnie jechałem, według prawideł, zmieściłem się w kopercie. Zapomniałem wspomnieć, że przed tym zalała mnie kolejna fala strachu (to już 2 z kolei). Otóż, jak jeszcze siedziałem w aucie, przyglądałem się jak łuk wykonuję inny kursant. Otóż, gdy jechał przodem, nie dojechał całkiem do słupka, tak, że tył, pomimo iż koła linię przejechały formalnie nie wjechał. Oczywiście, usłyszałem ten przekretyński tekst "bramy by pan nie zamknął." i widziałem, jak to facet wychodzi z tegoż hangaru.

Po wykonaniu łuku, już cały zadowolony rozsiadłem się na dobre w elce. 3 fala strachu, nadeszła gdy pan instruktor otworzył dzwi i poprosił, aby przygotował się do jazdy po mieście, po czym ponownie wykonał łuk. JAK TO? Przecież się przygotowałem, lusterka ustawiłem, zamarkowałem ruchy zagłówkiem, etc. Okazało się że nie zapaliłem świateł mijania....

Noga lewa zaczęła pulsować niczym serce. Jednakże łuk wykonałem. Poprawnie wykonałem również jazdę z ręcznego. Wyjeźdźmy na miasto.

Pierwsza trudność: Wyjechanie z ośrodka. Człowiek stoi i stoi i stoi. Jakby nikt nie chciał przepuścić! Przecież, do jasnej cholery tutaj egzamin! Cały w stresie siedzi człowiek, a jednemu nie chcę się poczekać 30 s. Dałem radę.

4. fala strachu. Jedziemy, a tutaj ulicą idzie sobie zbieracz złomu, menelem popularnie nazwany. Idzie ulicą. Co tu robić? Przecież nie wyprzedzę, bo podwójna ciągła i koniec egzaminu. Postanołem lekko go wyminąć, bez zmiany pasa ruchu. Oczywiście, egzaminator, którego nazwiska nie pamiętałem, zarzucił mi że nie była spełniona zasada 1 metra. Ale cóż, egzamin nie został przerwany, jedziemy dalej.

5. Fala strachu. Okazało się że w dzień egzaminu, przyszła odwilż. Był śnieg, który zamienił się w wodę. Przyszło słońce i oślepiło mnie, mówiąc prostym językiem. Nie widziałem nic, ruchy zasłonką nie wiele dały. Trzeba sobie radzić.

6. Fala strachu. Dojechałem do skrzyżowania z 2 skretami w lewo. Jechałem pasem prawym, po bożemu. Co się okazało, na moim pasie, za skrzyżowaniem był wypadek. Nie byle jaki, stuknięto bowiem egzamin! Co za pech! Lecz co mi teraz czynić? Wjechać na prawy pas i tam stać do usranej śmierci czy może zjechać na pas lewy? Postanowiłem zrobić to drugie. Ładnie sobie podjechałem i czekam. Po chwili zapada wyrok: "Egzamin nie zdany, wymusił pan pierwszeństwo".

Niby tak. Ale.... Byłem przekonany że z racji, iż siedzę w "Egzaminie" zostanę przepuszczony, co też się stało. Moją winą było to, że nie popatrzyłem w stronę tego dobrego samarytanina i nie zakomunikowałem tego, iż właśnie nam ustępują.

Przesiadka i jazda do WORDu. Na odchodne, pan zaproponował, abym przemyślał sobie z rodzicami całą sytuację. Wybaczcie wulgaryzm, ale "O co mu chodziło to <&%#$@> nie wiem".

Reasumując: Egzamin kosztował mnie niemalże 3 godzinny z życia, 5 fal strachu przeżyłem, równocześnie nocy nie przespałem, myśląc jak to się mogło stać. Egzamin numer dwa mam pod koniec stycznia, więc obiecuję że z niego też relację zdam.

Pozdrawiam.
uranus
 
Posty: 2
Dołączył(a): sobota 07 listopada 2009, 16:03

Postprzez Kasia1906 » środa 30 grudnia 2009, 01:03

Zdałam prrawko! :)

A wszystko dzięki P. DOMINIKOWI G.
Jest Pan przemiłym i przesympatycznym egzaminatorem- powinno być takich więcej! :)

Obiecałam, że jeśli nie zdam, to napiszę o Panu, ale... mimo, iż wynik egzaminu był pozytywny- PISZĘ. I bardzo, bardzo dziękuję :)

I jeszcze jedno: W Sylwestrową noc, będę leżała pod tym nieszczęsnym stołem- ale szczęśliwa! :)

Mam też nadzieję, że nie będzie mnie ciągnęło tak na to "lewo"-podczas jazdy samochodem- rzecz jasna :)

Mam nadzieję, że przynajmniej za 100 lat Pan to przeczyta i wspomni o tej "Kaśce- Samokrytycznej Blondynce".
Kasia1906
 
Posty: 1
Dołączył(a): środa 30 grudnia 2009, 00:51

Postprzez nutelka » wtorek 30 marca 2010, 22:37

Generalnie powiem że WORD Opole to poprostu pralnia pieniędzy ( chyba jak większość wordów w Polsce) Nie mniej jednak w Opolu większość!! egzaminatorów to starsi panowie chyba niedowartościowani,chamscy,gburowaci,bez nawyku odpowiadania np dzien dobry ( na początku egzaminu).Mają różne "sztuczki" żeby oblać ,np wywożą specjalnie w takie miejsca w których ktoś kto nie zna Opola zrobi błąd bo np linia ciągła jest słabo widoczna,lub znak stop przysłania drzewo itp..Wyjątkiem jest Pan F. i pan Maciej K.Pan Maciej to naprawdę bardzo miły,rzeczowy i zyczliwy egzaminator,który nie czepia się szczególików,mówi na koniec egzaminu co trzeba pocwiczyć,doszlifować,ale jeśli ktoś nie zrobi rażącego błędu to poprostu wie,że techniki kierowania i techniki jazdy człowiek uczy sie przez kilka lat!
Zdałam za 5 razem,ale wiem że gdybym trafiła na tego Pana wcześniej to miałabym zdany egz za 2 razem ( 1 raz to mój błąd na łuku-najechanie kołem na linię)
nutelka
 
Posty: 2
Dołączył(a): niedziela 25 października 2009, 21:01

Postprzez Evella » niedziela 04 kwietnia 2010, 16:19

Mój pierwszy i ostatni egzamin wyglądał tak...
Kilka dni już przed egzaminem praktycznym wielki stres.. Mętlik w głowie. :) W dzień egzaminu zażyłam tabletki uspokajające gdyż byłam cała roztrzęsiona. Przed egzaminem szybko na placyk poćwiczyć i długa do Opola :)
Gdy zostałam wyczytana wszystko we mnie drżało, trzęsłam się jak przed rozstrzelaniem ;) Stanowisko nr.3 ... Egzaminator p.Krzysztof. T
Na pierwszy rzut oka wydał się bardzo sympatyczny ( co się okazało taki był ) .
Łuk ... Czułam jakbym najeżdżała na linię , więc zatrzymałam się. Wysiadając z auta aż się zaśmiałam gdyż spokojnie i śmiało bym wyjechała :) Druga próba, udana...
Czas na górkę...Większy stres, gdyż przeddzień gasło mi auto :shock: Górka udana, o dziwo bez ryku silnika i wręcz idealnie. Podjechałam po egzaminatora... Wyjeżdżając z WORDa skręciłam w prawo, następnie na skrzyżowaniu w lewo, oraz na światłach w lewo, po ok 100 metrach w prawo. Wjechałam w strefę 20, z podporządkowanymi, czego najbardziej się obawiałam... Ale nie było źle :) Parkowanie prostopadłe przodem, pierwsza próba spalona, choć wiedziałam, że mi uzna. Zapytał się czy już zaparkowałam...Widział strach w moich oczach, więc korekta , udana :) Powoziłam go trochę i koło ALIBABY w lewo na WORD. Oczywiście krótkie 'kazanie' i wielka radość ! GRATULUJĘ ! Myślałam, że oszaleję ze szczęścia :) Sama byłam w szoku, zdać za pierwszym razem ! Wchodząc do budynku WORD-a spotkałam dwóch panów, którzy pogratulowali mi widząc uśmiech na mojej twarzy :)
Powodzenia reszcie na egzaminie, mam nadzieję pozytywnie zakończonym :)
Evella
 
Posty: 1
Dołączył(a): niedziela 04 kwietnia 2010, 16:08

Postprzez butterfly_owa » sobota 10 kwietnia 2010, 21:02

Witam wszystkich!

Egzamin praktyczny miałam wczoraj na godzinę 7:50.
Stres niesamowity, nerwy ogromne i to straszne czekanie!!wywołano mnie o 8:15, stanowisko nr 3.
Przyszedł do mnie Pan egzaminator Henryk D., stres sięgnął zenitu.Najpierw płyn chłodzący- pokazałam, póżniej światło przeciwgielne tylne-ok, łuk-bez problemów, górka-świetnie.Wyjeżdżamy na miasto.Najpierw w prawo do świateł, na najbliższych światłach Pan egzaminator każe jechać kierunek Kraków-Częstochowa aż do odwołania.No to jadę-koło Lidla, Reala, Błękitnej wstęgi.Noga lata na gazie, myślę-zaraz stanie mi auto i obleję.Dojeżdzam do świateł za błękitną wstęgą, staję na czerwonym pod górkę, zaciagam ręczny i się zastanawiam czy ruszę ale ok udało się.Jadę Ozimską, na 3 światłach w lewo-Witosa.Tam parkowanie,zawracanie i wracamyJadę gdzieś Pużaka, dojeżdżam do świateł koło Alibaby, egzaminator kazał jechać na centrum to jadę, myślę- w centrum juz nie bedzie tak łatwo ale przed WORD-em egzaminator każe mi skręcać.Skreciłam, zaparkowałam, powyłączałam światła, zgasiłam silnik i czekam na wyrok.Pan egzaminator oznajmia,ze egzamin zdany.Byłam w szoku!!!!popłakałam się.pan egzaminator zapyta l mnie dlaczego płaczę ja mu na to,że nie wierzyłam,ze zdam za I razem, ze wszyscy mówią,że jest tak trudno,ze zdaje sie po kilka razy a to takie latwe.Pan D.powiedzial mi tylko,ze jesli ktos umie jezdzic to zdaje i ze nie ma do mnie zadnych zastrzezen -:)jestem taka szczesliwa!!!uwazajcie na pieszych, skretach warunkowych-trzeba sie zatrzymac przed sygnalizacja, jedzcie ostroznie,uwaznie a zdacie na pewno!jestem taka szczesliwa i zycze wszystkim na egzaminie pana Henryka D.:)
butterfly_owa
 
Posty: 2
Dołączył(a): sobota 10 kwietnia 2010, 20:28
Lokalizacja: Opole

Postprzez ślonzok » wtorek 27 kwietnia 2010, 16:49

Po niezdanym egzaminie w Bytomiu przeniosłem się do Opola ze względu na tygodniowe terminy egzaminów.

Stolica Górnego Śląska przywitała mnie słoneczną pogodą i zatłoczonymi ulicami w godzinach szczytu.
Tydzień wcześniej, zapisując się na egzamin, wykupiłem 3h jazd w tamtejszym PZMot aby zapoznać się z innymi niż w Bytomiu samochodami egzaminacyjnymi - fordem i clio.

Po odprawie i ok. 15 minutach oczekiwania zostałem wywołany na stanowisko. Po kilku minutach egzamin się rozpoczął - obsługa i łuk bez problemu, górka również. Samochód - fiesta.
Na mieście jazda po osiedlu AK i okolicach (m.in, ul. Pużaka); zrobiłem jeden błąd nie zatrzymując się pieszemu prawdopodobnie zmierzającemu ku przejściu, po 25 minutach wróciłem do ośrodka i usłyszałem oczekiwane 'wynik pozytywny".
Uważajcie na stację benzynową w pobliżu ośrodka - można łatwo oblać wjeżdżając przez wyjazd (i zakaz wjazdu przy okazji).
Egzaminator - rzeczowy i stanowczy starszy pan.

Polecam wszystkim WORD w Opolu - świetny pod względem organizacji, podejścia do petenta i terminów :)

Tak więc czekam na plastik 8)
ślonzok
 
Posty: 4
Dołączył(a): czwartek 22 kwietnia 2010, 12:53
Lokalizacja: Gůrny Ślůnsk

Postprzez maccc » sobota 01 maja 2010, 14:34

Mój pierwszy a zarazem ostatni egzamin ocenię jako najbardziej stresujące 35 minut życia.
Ogólnie to z samego faktu się nie stresowałem, postanowiłem podejść do tego na luzie, nawet przy wyczuciu egzaminatora planowałem jakąś gadkę itp.

Tak więc wyczytano mnie, podchodzę do poczekalni, a tam stoi sam egzaminator i nikogo więcej nie widać. Byłem tam pierwszy raz tak więc mówię mu "Dzień Dobry, To Pan będzie miał ze mną egzamin?" Na co podszedł powoli, oczywiście się nie przywitał, z pogardą burknął coś w rodzaju "Że co?" , patrzę na plakietkę, ma napisane EGZAMINATOR , tak więc pytam ponownie - "Pan jest egzaminatorem, czy to mnie będzie Pan egzaminował?" po czym usłyszałem głośne i stanowcze "MASZ CZEKAĆ" po czym od razu wyszedł jakimiś drzwiami. Wtf, no to fajnie, mysle sobie, dobrze się zaczyna.... :|

Dopiero chwilę później doszły do mnie jeszcze 2 osoby oczekujące, następnie na stanowisko podjechało dwóch kolejnych egzaminatorów, zaparkowali, po czym, któryś z nich, odwrócony, wywołał mnie, oczywiście w taki sposób że kompletnie nie miałem pojęcia który to, tak więc szedłem na intuicję, na szczęście dobrze trafiłem (pomyśleć, co bym uslyszal jakbym się mylił). Patrze- morda inna, to może nie będzie tak wredny jak ten co mnie przywitał w poczekalni. Wsiadamy do auta, głośne stanowcze "NIE ZAMYKAĆ DRZWI" - po tonie, już od razu czuć, że mam do czynienia z jeszcze gorszym chamem niż ten z poczekalni... ciśnienie automatycznie up.
Procedury, przedstawienie, po czym podsunął mi pod nos kartkę już z wylosowanymi zadaniami, poziom oleju i światła pozycyjne, otwieram POKRYWĘ silnika (tak, po lekturze forum, postanowilem uniknąć błędu pt. "MASKA"), burknął coś pod nosem oczywiście w taki sposób , że nie usłyszałem, jak się okazało było to polecenie żebym nie podpierał maski tą podpórką, bo on "mi TRZYMA", dowiedziałem się o tym poprzez ponowne powtórzenie tak że podskoczyłem w miejscu i nie mogłem trafić w uchwyt mocujący ową "podpórkę". (btw-> przecież powinenem robić to sam - co by było jakby mi spuścił to gówno na palce z tekstem typu "nie zabezpieczyłeś maski.."). Zadania w porządku, pamiętajcie przy pozycyjnych, że trzeba sprawdzić żarówki oświetlające rejestrację.

"Przygotować się do jazdy", w międzyczasie poszedł na koniec łuku i stanął i patrzy. Tak od siebie-> elki egzaminacyjne mają bardziej kwadratowe lusterka. Łuk i górka, w porządeczku i jedziemy na miasto. Każde skrzyżowanie z ustąpieniem pierwszeństwa to po 5 sekundach słyszałem "dynamika, dynamika..." tak jakby zamiast "ruszaj, k!@$%, chcę cie oblać na wymuszeniu". Rondo elegancko, ZWM, Malinka, Parkowanie prostopadłe (oczywiscie w najwęższym mozliwym miejscu), zawrócenie z wykorzystaniem wstecznego biegu, zatrzymanie się na pasie jezdni na Pużaka (bo można), oczywiście, burknął znowu coś pod nosem i go poprosiłem o powtórzenie to się wydarł , że mówią , że krzyczy. (chodziło mu o włączenie się do ruchu). Oczywiście jak to pech, musiałem wyminąć z trzech rowerzystów, koparkę, zmieniać pasy w zasadzie w ostatnich chwilach, bo specjalnie opóźniał polecenie, jak kazał na wprost to po minięciu z dwóch skrzyzowan chcialem sie upewnic czy na nastepnym dalej na wprost, to znowu z wyrzutem, że przecież mówił (?...). Popełniłem jeden dosyć dziwny błąd bo dojeżdżając do zjazdu na sawię (koło hali obuwniczej na zwmie) kazał mi "zawrócić na najbliższym skrzyżowaniu", zmieniłem pas aby przygotować się do zjazdu na lewoskręt, po czym coś mi pieprznęło, że to niby nie jest skrzyzowanie, i przejechałem przez nie z włączonym kierunkiem i nie wykonałem zadania, poburczał o błędzie, ale dał mi szanse pozawracać jeszcze w innych miejscach. Po czym dojazd do wordu, w czasie którym wypisuje karteczkę (oczywiscie milion mysli przez glowe przechodzi, czy wypisuje negatywny za blad czy co innego), na rondzie(wysepka) w wordzie zaparkować, no i okazało się że wynik pozytywny. ufff, nawet nie potrafiłem się z tego cieszyć, tak byłem psychicznie wykończony. Rozstanie zimne, zwykłe Do widzenia, bo myslalem ze go tam zabiję.

Podsumowując, to kluczem jest własna decyzja przy włączaniu się do ruchu i ustępowaniu pierwszeństwa, trzeba mieć w dupie jego uwagi o dynamice i nerwowe popędzanie, bo to jest jego klucz do oblania za wymuszenie.
Jak zrobisz błąd to nie myśl o nim - bardziej skup się na tym żeby z emocji nie walnąć gorszej klapy, a jechać poprawnie i wymazać z pamięci błędy. Ja postanowiłem ważniejsze manerwy komentować, np zmienianie pasa i jak ktoś mnie przepuszcza to powiedziałem "że widzę że wyraźnie zwolnił, tak więc sugeruję że mnie przepuszcza".
Wszyscy z wordu chcą cie zabić za to że przyszedłeś zdac egzamin, nie pytaj o nic bo ci tak odpowiedzą, że się żyć odechce. Myślę, że puścił mnie dlatego, że jazda była płynna, ruszanie też, nic mi nie gasło, delikatne hamowania, tak więc dam sobie radę jak zdam.
Pozdrowienia i nie dajcię się im.
maccc
 
Posty: 1
Dołączył(a): sobota 01 maja 2010, 13:51

Postprzez Mknący » piątek 07 maja 2010, 14:11

Zdałem dwa miesiące temu po ponad półrocznych staraniach, rozpoczętych jeszcze ubiegłej jesieni. Moje przygody z opolskim WORDem to nowelka podzielona na sześć rozdziałów, które nauczyły mnie cierpliwości, pokory i wiary w swoje umiejętności. Jakkolwiek płytko to zabrzmiało, dopiero teraz znalazłem czas, aby podzielić się swoimi doświadczeniami.

I
Pierwszy praktyczny egzamin na godzinę 18:30 i dodatkowo ostro sypiący śnieg. Niby fajnie, bo cały ruch uliczny jest spowolniony, ale doliczając do tego ciemność i stres związany z debiutem, nie czułem się komfortowo. Na Oleskiej tuż za wiaduktem miałem zakręcić w lewo. Ustawiłem się na pasie po zewnętrznej i próbuję odgadnąć gdzie mam zjechać, bo biały puch przykrył linie. Pamiętałem z kursu, że linie ciągłe na tej krzyżówce są bardzo długie, i większość kierowców je najzwyczajniej ignoruje. Zielone światło - ruszam powoli, trzymając się zewnętrznej krawędzi, tak że zjeżdżając ze skrzyżowania byłem kilkanaście centymetrów od zaspy śnieżnej, usypanej przez pług odśnieżacza. I tutaj popełniłem dwa błędy - po pierwsze, jednak przejechałem przez linię ciągłą ( ale egzaminator zaznaczył, że faktycznie była słabo widoczna i gdyby nie następny błąd możnaby kontynuować ) a po drugie jechałem zajmując dwa pasy ruchu. Otóż zaspa, nie była usypana na krawężniku/chodniku, jak myślałem, tylko na połowie pasa po którym miałem jechać, a że prułem tak kilkadziesiąt metrów nim egzaminator mi o tym powiedział, to niestety z pierwszego egzaminu praktycznego wróciłem na fotelu pasażera. Mimo wszystko byłem jednak zadowolony, że za pierwszym podjeściem zaliczyłem plac (chociaż łuk miałem do poprawki, bo... nie zapiąłem pasa) i udało mi się wyjechać na miasto. Także gramy dalej.

II
Znowu zima, ale tym razem nie pada. Sprawdzał mnie jeden z tych, owianych złą reputacją egzamintorów, o "rozkosznym" nazwisku ;) W zasadzie to nie był ani miły, ani niemiły. Po prostu był i przypominał o swojej chłodnej obecności, lakonicznymi komendami. I napędziłem mu niezłego stracha na parkingu pod Realem. Pierwszy zgrzyt pojawił się w momencie gdy na jednokierunkowej zakręcając w lewo ustawiłem się przy prawej krawędzi, a potem przy parkowaniu pomyliłem (TAK! POMYLIŁEM !) gaz z hamulcem i między dwoma samochodami znaleźliśmy się szybciej niż on zdążył zakończyć wywód o motywach mojego błędu na jednokierunkowej, bo zatrzymała nas śnieżna zaspa. Na szczęście był to skraj parkingu bo gdyby stał tam samochód mogłoby się to niewesoło zakończyć podobnie, jak w przypadku przedniej kamery, z której mogliśmy podziwiać bezpośrednie zbliżenie śniegu. Dodatkowo wszystko było bez kierunkowskazów, także egzamin został przerwany, bo stworzyłem dosyć spore zagrożenie. I napisałbym także, że mina egzaminatora była bezcenna, jadnakże za ten grymas musiałem zapłacić 120 złotych.

III
Oblałem na łuku. To było akurat dziwne, bo nigdy nie miałem z tym problemu, jednak tym razem, chyba za bardzo się wyluzowałem i za szybko jechałem przy zbyt wolnym kręceniu kierownicą, także zahaczyłem lusterkiem o słupek, który następnie runął. Wtopa, żal, dół, dno, kilo mułu pod spodem i takie głupie uczucie, że coś z egzaminu na egzamin jest coraz gorzej.

IV
Ten egzamin był jak pojedynek z westernu. Bez zbędnych słów i o wszystkim zadecydowało to, kto szybciej zareagował. Wszystkie polecenia dotyczące zakrętów, zawracań czy parkowania były wydawane na ostatnią chwilę. Przyznaję, miałem czas na reakcję, ale chwilami musiałem niemalże łamać kierownicę i sporo czasu jazdy poświęcać na zerkanie w lusterka. Na jednej z osiedlowych uliczek starego ZWMu miałem zakręcić w lewo na Fieldorfa. Była sygnalizacja, ale musiałem przepuścić samochody z Mikołajczyka. Na zielonym ruszam i dotaczam się do środka skrzyżowania coraz mocniej dociskając sprzęgło żeby powoli i ładnie przygotować się do wejścia w zakęt, po tym jak przepuszczę pannę nadciągającą z prawej strony. Nagle szarpnęło nami, bo egzaminator dał po hamulcach i oburzony pyta dlaczego wymuszam pierwszeństwo. Nie wiem czy facet na siedziemu obok dopiero się obudził, dostał jakiegoś tiku czy przestraszył się owej kobiety lub jej samochodu, ale kazał mi natychmiast zjechać i zamienić się miejscami. W drodze powrotnej postanowiłem trochę powalczyć o swoje, bo i tak nie miałem nic do tracenia prócz kolejnych 120 złotych. Gdy zaznaczyłem, że przecież zatrzymywałem się ten ripostował, że go nie obchodzi, że ja się zatrzymuję bo mam się po prostu ZATRZYMAĆ. A jako, że z natury jestem spokojny i pokornie przyjąłem jego krytykę, najwidoczniej ruszyło go to do dalszych zwierzeń i przyznał mi, że nie jest w stanie czytać w moich myślach i jeżeli widzi, że zbyt wolno hamuję musi zareagować, bo nie zna moich umiejętności a osobom takim jak ja, czyli słabo doświadczonym najzwyczjaniej nie może ufać.

V
Zabawne, bo tym razem znowu wpadłem przez wyluzowanie i miłą atmosferę albo jak nazwaliby to inni, olewanie i braki w podstawowej wiedzy. Jechało się super, nawet mimo tego, że tym razem dostałem Forda, zaś dotychczas trafiały mi się Clio. Późna pora, puste ulice i pod Realem zawróciłem na światłach kierunkowych... . W zasadzie możnaby to przełknąć gdyby nie kolejne zawawracanie i ponowne znalezienie się na tych samych światłach i PONOWNE zawrócenie. Mogłem zwalić to na zmęczenie i szczątkowy ruch na drodze a co za tym idzie osłabioną koncentrację ale jakoś do dzisiaj ciężko mi umieżyć, że świadomie to zrobiłem. Przynjamniej egzaminator miał frajdę. Nie będę się jakoś specjalnie rozpisywał bo to wstyd wyjeździć płynnie pół godziny i oblać na czymś takim.

VI
Wmówiłem sobie, że zdam (dwa poprzednie razy też tak robiłem, ale dopiero teraz zadziałało) i przez cały dzień rozrysowywałem sobie w myślach ulice Opola, a ponieważ miałem pewne doświadczenie w jazdach egzaminacyjnych wyszedłem z założenia, że niewiele rzeczy będzie w stanie mnie zaskoczyć. A tutaj niespodzianka, bo zaskoczyły mnie płeć, wiek i wygląd egzaminatora, a właściwie egzaminatorki - oczywiście jak najbardziej pozywtynie. Nie iskrzyło między nami, bo najwyraźniej nie byłem w typie owej pani, zaś ja - pozostając szczęśliwie zakochanym, mogłem skupić się na egzaminie. Pojeździliśmy po centrum na jednokierunkowych, a później manewrowanie na nowym ZWMie. Wszystko ostrożnie, płynnie, sprawnie i po 40 minutach nareszcie dojechałem do WODRU z tarczą u boku. Krótka wymiana zdań na temat tego, jakobym, zdaniem egzaminatorki, nie patrzył zbyt wnikliwie w prawą stronę na skrzyżowaniach równorzędnych, ale nie zmienia to pozytywnego wyniku egzaminu.

Jeszcze tego samego dnia byłem bardzo zmęczony długą batalią i można było odnieść wrażenie, że bardziej niż ja cieszyło się moje otoczenie. Dopiero po odebraniu prawka, gdy siadłem za kierownicą i zwiedziłem Opole i okolicę przyszła radość i olbrzymia satysfakcja. Odkryłem, że lubię jeździć i sprawia mi to przyjemność, a poza tym wożenie zadka dokądkolwiek jest po prostu wygodne. Nie mam problemów ze stresem i nie czułem się sparaliżowany podczas kolejnych egzaminów, a jednak podchodziłem do nich 6 razy. Najwidoczniej jest to wynikiem braku zainteresowania motoryzacją, ale udowodniłem sobie, że mogę praktycznie od zera nauczyć się jeździć. Po sobie widzę jednak, że nic nie pomoże bardziej niż doświadczenie, a co za tym idzie ilość wyjeżdżonych godzin.

Pokażcie tym egzaminatorom z opolskiego WORDu jak się jeździ ! ;)
Mknący
 
Posty: 3
Dołączył(a): piątek 07 maja 2010, 11:43

Postprzez Koksu » czwartek 27 maja 2010, 21:15

Egzamin WORD Opole godzina 18.00

Egzaminator pan Tomasz M.

Zawołali mnie jakośc 20 po 18.00 stanowisko nr 3.
Plac za 2 razem bo auto mi zgasło, górka też za 2 (ale jak by chciał to mógł mi podziękować) bo Dwa razy z piskiem opon wyleciałem. Widzę że wsiada do auta wyciąga kartke ja już myśle że sorry vinetu ale powiedział po mieście poruszamy się zgodnie z prawem ruchu. Więc ogień w prawo z WORDu później w lewo i na światłach w lewo. Póżniej w prawo i ponownie przez osiedle zrobiłęm defilade. Później ponownie na te światła w lewo i na rondzie obok okrąglaka na Kraków i miałem zawracać na 1 możliwym skrzyżowaniu ale nie, pojechałem w połowie real i zawróciłęm i pan Tomasz dobrze ale nie tu chciałem. Więc na rondo zawrócenie i zrobiłem tam gdzie chciał. Później na rondo na Łódź do końca tej ulicy i kazał mi zawrócić. Później przed rondem na osiedle skręciłem i kazał mi zawrócić z wykorzystaniem R to zrobiłem ale coś powiedział że nie tak jak powinno więc powtórka. Dobrze później za castoramą się znalazłem i parkowanie prostopadłem i OK później wyjechałem na Wiejską chyba i zatrzymanie z 50km/h a później jazda do końca i jest skrzyżowanie na centrum to skręciłem i zaraz WORD i kazał już wracać do WORD. Staje i wyrok miał uwagi że sobie życie utrudniam i mówił żebym nie kręcił kołami jak stoje w miejscu ale POZYTYWNY.

Może trafiłem na super gościa albo wszyscy tacy są bo widzę że wszyscy narzekają, a może jeździć nie umiecie ??. Polecam WORD Opole i jazde o 18 bo mały ruch
24.05.2010 Egzamin Teoretyczny - Pozytywny
27.05.2010 Egzamin Praktyczny- plac + miasto +

Obrazek
Koksu
 
Posty: 25
Dołączył(a): środa 31 marca 2010, 12:59
Lokalizacja: Brzeg

Postprzez staszekst » piątek 09 lipca 2010, 18:00

Przed egzaminem czytałem Wasze wypowiedzi więc czuję się zobowiązany napisać coś o swoim egzaminie i kontaktach z Wordem Opole oraz przekazać moje uwagi dotyczące tego, jak zdać ten egzamin.

W Wordzie Opole byłem dwa razy, raz na testach, raz na egzaminie praktycznym. Jeśli już coś załatwiałem w Biurze Obsługi to po pod odstaniu 5 minut w kolejce poszło jak z bicza strzelił. Nie można powiedzieć złego słowa o Paniach tam pracujących.

Także egzamin teoretyczny przebiegał w miłej atmosferze. Sympatyczny starszy Pan wytłumaczył co i jak działa, a potem życzył każdemu powodzenia. Egzamin teoretyczny przeprowadzany jest w sali komputerowej numer 6 z lewej strony po wejściu do Wordu na parterze. Na drzwiach pokoju są wymienione osoby, które mają egzamin także nie sposób się pomylić.



Jak już ktoś napisał kluczem do zdania egzaminu są następujące czynniki:

1- trzeba umieć jeździć autem i znać testy.

Może to banalne, ale sam widziałem osoby nie znające teorii idące na egzamin. Tak samo z praktyką. Każdy im mówił szczerze, żeby jeszcze poczekali, pouczyli się i pojeździli, ale oni słyszeli, że ktoś zdał za pierwszym razem to i oni zdadzą. Oczywiście same porażki. Warto kupić kilka godzin więcej jak się nie zna Opola i pojeździć. Sam tak zrobiłem. Podobnie przed egzaminem jeździłem godzinę choć każdy na to patrzy inaczej. Mi jazda przed egzaminem pomogła się odstresować.

2 - kiedy oczekuje się na egzamin praktyczny absolutnie nie wolno słuchać osób, które tak samo ja Ty są w grupie oczekujących. Moim zdaniem najwięcej osób nie zdaje właśnie tam. Dlatego, że słucha jak ludzie mówią, że podchodzą 7 raz, gadają pierdoły o egzaminatorach itp., a to jest straszne. Trzeba usiąść daleko w poczekalni (jest tam bar) i skupić się na czymś innym, a jak wyczytają Twoje nazwisko to powiedzieć sobie, że do garażu, gdzie jest łuk idzie się jeden i ostatni raz. Odstresować się na ile Cię stać i nie stracić głowy. To jest klucz do Twojego sukcesu. Szkoły jazdy dobrze przygotują Cię do egzaminu, ale przez słuchanie głównie nastolatków w poczekalni przegrasz na tym egzaminie.

W Opolu parking jest dwupoziomowy. Wyczytują Twoje nazwisko i idziesz do stanowiska. Numery są dobrze widoczne także od razu będzie wiadome czy masz iść na górę, czy na dół. Po chwili oczekiwania za barierkami powinien nadjechać egzaminator i przedstawić się, zaprosić Cię do auta. Tam podpisujesz kartę, że przystępujesz do egzaminu. Jeśli już ją podpiszesz to znaczy, że jak teraz zrezygnujesz to i tak płacisz całość za nowy egzamin.

I tu pojawia się kluczowy punkt numer 3.

3 - szczęście do egzaminatora. Zdałem za pierwszym razem i mogłem jeździć z jednym egzaminatorem, dlatego nie mogę oceniać ogółu. Na pewno w świat idzie zbyt dużo nieprawdziwych rzeczy o egzaminatorach, ale na pewno trzeba mieć szczęście do tej osoby. Na jego samopoczucie wpływa pewnie ilość godzin w pracy, pogoda, sytuacja rodzinna, poprzedni kursanci i tak można książkę napisać. Dlatego pamiętajcie, że nie ważne na kogo traficie i nie ważne co Wam powie, jaki będzie, to Wy macie pokazać, że potraficie jeździć. Myślę, że ja trafiłem na idealny przykład typowego egzaminatora. Był to starszy już Pan o charakterze służbisty, ale osoba w porządku, rzeczowa. Miał kilka uwag (słusznych), ale egzamin zaliczył.

4 - kiedy podczas jazdy popełnicie błąd nie wolno się poddawać, załamywać, zdekoncentrować. Egzaminator od razu zauważy co robimy źle, wypomni nam to i pewnie wtedy większość osób traci głowę. Każdy popełnia błędy, ale to nie znaczy, że oblejemy. Najważniejsze jest bezpieczeństwo ruchu, światła, skrzyżowania itp. Jak zapomnimy raz kierunkowskazu, pojedziemy za wolno świat się nie zawali.



Teraz jak przebiegał mój egzamin.

Trafiłem na poziom oleju w silniku oraz światła pozycyjne. Egzaminator patrzył jak to sprawdzam, pytał się też trochę oto jak sprawdza się poziom oleju. Światła poszły raz dwa.

Pamiętam, że przed egzaminem słyszałem od tych co nie zdali jaki to łuk w Opolu jest dziwny. To bzdura. Nietypowość polega na tym, że to duży garaż z dwoma łukami na piętro i jest bardzo dużo filarów, a słupki są nadzwyczaj dobrze widoczne. Wymiary itp. przecież są takie same. Być może wielu ludzi przytłacza ta ciasność itp., ale przecież w garażu rzadko jest za dużo miejsca. Nie tracie głowy na łuku. Ja umiałem go bardzo dobrze, ale był to egzamin więc troszkę pomogłem sobie wykorzystując jeden z słupków do obrotu. Później wzorowo patrząc na lusterka i przez szybę bardzo powoli dojechałem do końca.

Po łuku egzaminator prosi Cię o wyjście samochodu i ustawienie się przed garażem, tam jest górka. Wsiadasz, on stoi na zewnątrz i pokazuje Ci, gdzie się masz zatrzymać i zaciągnąć ręczny. Później jazda. Mój samochód chodził nadzwyczaj lekko więc ruszyłem z drobnym piskiem opon, ale zaliczone.

Po chwili egzaminator wsiadł do samochodu i powiedział, że po mieście poruszamy się zgodnie z zasadami ruchu drogowego. Pamiętacie, że wyjazd z Wordu odbywa się po rondzie, potem stosując się do znaków. Wyjeżdżając na miasto nie tylko ustępujemy tym z lewej i prawej, ale i uwaga z przeciwka.

Nie znam Opola dobrze, ale jechałem w czasie egzaminu trasami, które doskonale poznałem na kursie. Wyjechałem w prawo, potem w lewo, na światłach w prawo. Za rondem miałem zawrócić w najbliższym dozwolonym miejscu. W czasie jazdy miałem parkowanie przodem, zawracanie z wykorzystaniem infrastruktury, skrzyżowania ze skrętem w prawo i lewo itp. Wszystko typowe, nic nadzwyczajnego. Raz zapomniałem kierunkowskazu, raz mi zgasł.

Po dojechaniu do Wordu miałem 5-minutowe kazanie o bezpieczeństwie jazdy. Zanim napiszę dalej powiem, że miałem tragedię rodzinną związaną z samochodem zawinioną przez inną osobę, dlatego nie wyobrażam sobie, że można naruszyć przepisy. Jednakże na egzaminie jechałem cały czas 50km/h stawiając na dynamikę jazdy (wyłączając oczywiście strefy). Okazało się, że egzaminatorowi się to nie podobało. Powiedział, że egzaminator nie wie z kim ma do czynienia i kursant powinien jeździć bezpiecznie, około 40km /h. Powiedział, że jako jeden z niewielu w sposób szczególny pokazywałem, że stawiam na bezpieczeństwo, wiedziałem kiedy i gdzie piesi mają zielone itp, ale dynamika jazdy zepsuła dobre wrażenie. Było mi przykro, bo przez czyjeś złamanie przepisów ja miałem trudniejsze dzieciństwo i nie wyobrażam sobie szybkiej jazdy ale muszę powiedzieć, że szanuję zdanie egzaminatora i ma rację z tym, że on nie wie z kim jedzie, ma prawo się obawiać. Gdybym wcześniej nie nasłuchał się o dynamice jechałbym po swojemu - trochę wolnej, ale pamiętam też jak jeszcze w czasie jazd przede mną jechał egzamin i oblał za wolną jazdę. Także tutaj sami widzicie, bardzo trudno jest wyczuć, czy egzaminator stawia na dynamikę szybszą, czy wolniejsza, a sama dynamika to szerokie pojęcie.

Egzaminator powiedział, że wynik egzaminu nie może być inny jak pozytywny, ponieważ nie stworzyłem żadnego zagrożenia na drodze i nie złamałem przepisów.

Później podziękowałem egzaminatorowi za egzamin dodając szczerze, że jazda z nim była dla mnie przyjemnością i przeprosiłem, za to siłowe jechanie 50km/h, które mu się nie spodobało. Podałem mu rękę życząc udanego dnia i jeszcze raz dziękując. Odwzajemnił ten gest dodając, że to starszy podaje rękę pierwszy (miał racje, ale byłem bardzo szczęśliwy) i życzył szerokiej drogi.

Miałem szczęście do egzaminatora, być może dla tego, że religijnie podszedłem do tematu egzaminu i załatwiłem go sobie na 29 czerwca, Św. Piotra i Pawła (na drugie mam Piotr). Na egzamin mogłem czekać 3 dni, ale uparłem się z tym świętem. Mój egzaminator myślę, że był przykładem typowego ... egzaminatora. Wymagał, ale na pewno nie można powiedzieć, że chciał kogoś oblać. Na mieście parę razy zagadał, bardzo przejrzyście i odpowiednio wcześnie wydawał polecenia. Był to dobrze i zgodnie z zasadami przeprowadzony egzamin, a egzaminator pokazał, że jest człowiekiem. W tym miejscu jeszcze raz mu dziękuję, pozdrawiam i życzę by jego praca była doceniana.



Ogólna opinia o Word Opole jest pozytywna. Nie miałem żadnych problemów z załatwieniem spraw, wszystko odbyło się w odpowiedniej atmosferze. Niestety osoby, które nie zdają często robią złą atmosferę całemu ośrodkowi jak i egzaminatorom, a to urząd jak wszystkie w kraju, który działa jak ma działać.



Miałem to wielkie szczęście, że zdałem za pierwszym razem, a przed kursem nigdy nie jechałem samochodem i nic o nim nie wiedziałem. Dziś już mam prawko w ręku i samochód w domu. Niebawem wybieram się do mojego ośrodka nauki jazdy z podziękowaniami. Najgorsze jest przełamanie strachu, ja go przełamałem i życzę tego każdemu, a egzamin nie będzie straszny.
staszekst
 
Posty: 2
Dołączył(a): wtorek 11 maja 2010, 11:49

Postprzez Madź. » niedziela 01 sierpnia 2010, 13:52

Jako że 28.07.2010 zdałam na prawo jazdy za 1 razem, chciałam podzielic się z Wami wrażeniami... Ogólnie rzecz biorąc o Opolskim wordzie krążą różne opinie. Przed egzaminem naczyałam się jak tam jest strasznie i muszę powiedzieć, że nie jest to prawdą! Ja osobiście trafiłam na bardzo miłego i wyrozumiałego egzaminatora pana Karola M. Naprawdę wszystkim życzę takich egzaminatorów! Był rzecz jasna wymagający no ale faktem jest, że taki być musi. Plac poszedł gładko a pzed wyjazdem na miasto wyjaśnił mi co będziemy robić także wszystko było jasne i zrozumiałe. Po mieście jeździłam o 30 minut, tak bardziej po obrzeżach i po osiedlu ZWM no i tradycyjnie parkowanie, zawracanie z wykorzystaniem infrastruktury, hamowanie do wyznaczonego miejsca itp. Bardzo miło wspominam egzamin nie stresowałam sie tak bardzo za co pan egzaminator mnie pochwalił, wiadomo było parę drobnych błędów ale takich dopuszczalnych...
Chciałam serdecznie podziękować jeszcze mojemu instruktorowi panu Łukaszowi, za cierpliwość i te godziny spędzone w świetnej atmosferze! :) :D
Życzę powodzenia wszystkim zdającym a tym którzy zdali rozwagi i trzeźwego umysłu!
Madź.
 
Posty: 1
Dołączył(a): niedziela 01 sierpnia 2010, 13:01

Re: WORD Opole - relacje z egzaminów, informacje i opinie

Postprzez kmis7 » sobota 23 października 2010, 09:57

Co tu taka cisza ostatnio, nikt się nie chce pochwalić jak było : )?

Egzamin miałem we wtorek o 13. Jazdę rozpocząłem po ponad godzince czekania. Podążyłem w kierunku stanowiska, gdzie czekał na mnie egzaminator. Płyn hamulcowy, światełka stop, pikuś ; ). Później łuk. Jakoś tego najbardziej się obawiałem. Na starcie dodałęm trochę gazu, bo nie chciałem by mi zgasł, później już tylko sprzęgłem. Dojechałem do koperty, egzaminator "dobra, do tyłu". Sobie myślę "teraz tylko w tym momencie obrót kierownicy i mam to za sobą". Trochę się zbliżyłem do słupków, dlatego musiałem odbić w drugą stronę trochę, nerwówka była, ale wjechałem do koperty z powrotem : ).

Potem z ręcznego na wzniesieniu. Dojechałem, ręczny, luz, jedynka, ruszyłem : ). Zawróciłem po egzaminatora i rozpoczęliśmy jazdę.

Z WORDU w prawo. Akurat nadjeżdżali, to musiałem się zatrzymać i nie chciałem ryzykować, dałem na ręczny. Później pierwsze skrzyżowanie w lewo. Podczas mojej jazdy miałem dwa razy światła kolizyjne i w lewo, jednak szczęśliwie z naprzeciwka jechało akurat mało samochodów, więc spokojnie dojechałem do środka, poczekałem może kilka sekund i naprzód.

Po powrocie do WORDU tylko czekałem na werdykt: pozytywny. Ucieszyłem się niezmiernie! Później tylko jeszcze mała lekcja o tym jak się jeździ po rondzie oraz że lepiej jest zawsze redukować bieg o jeden niżej niż jeden wyżej.

W piątek byłem w starostwie zapłacić za prawo jazdy, może jeszcze w październiku je otrzymam. Jednak prawidzwa nauka jazdy rozpocznie się właśnie teraz :spoko: !

Pozdrawiam wszystkich.
koniec lipca rozpoczęcie kursu na kat. B
5.10 egzamin teoretyczny
19.10 egzamin praktyczny
22.10 wniosek o prawo jazdy ;)
28.10 prawo jazdy już w kieszeni
kmis7
 
Posty: 18
Dołączył(a): sobota 23 października 2010, 09:29

Re: WORD Opole - relacje z egzaminów, informacje i opinie

Postprzez Dzastinaaaa » czwartek 18 listopada 2010, 18:59

Ja wczoraj zdałam egzamin za pierwszym razem i jestem szczęśliwa !:D
Jeździłam prawie godzinę,ale nie traciłam wiary :)
Egzaminator miał okazje mnie parę razy oblać,ale widocznie miał dobry humor:)
Trasy opisywać nie będę bo trochę długa była ;p
Po przyjeździe do WORDu dowiedziałam się że z 15 osób zdały dwie w tym JA :D
Dzastinaaaa
 
Posty: 1
Dołączył(a): czwartek 18 listopada 2010, 18:46

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Ośrodki egzaminowania kierowców

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 22 gości