przez Katie » niedziela 17 stycznia 2010, 23:03
Witam
Po 8 latach przerwy w przygodzie za kółkiem, postanowiłam w końcu dokończyć dzieła i zdać.
Teoria zaliczona 17 sierpnia 2009, niestety wtedy egzaminów teoria+praktyka nie było, więc czekałam kolejne 3 miesiące tym razem na praktykę.
12 listopad '09 był dniem felernym. Po idealnym przejechaniu placu ruszyłam z nadzieją na podbój miasta, niestety nie nacieszyłam się tym za długo. Tuż przy wyjeździe z ośrodka (od strony stacji), ktoś wyrwał się z impetem zza dystrybutora i zajechał mi drogę, nawet nie zdążyłam go zauważyć, kiedy egzaminator wcisnął hamulec i kazał się przesiąść. Trudno.
Pamiętajcie, że musicie ustąpić tam pierwszeństwa, najlepiej jechać jak najwolniej albo zatrzymać się i mieć pewność, że nic nie jedzie.
Kolejny egzamin po dwóch miesiącach, 13.01.2009 g. 13:00. Tak jak za pierwszy razem podeszłam do egzaminu bezstresowo, tak za kolejnym razem myślałam, że nerwy zjedzą mnie od środka. Jakby było mało podczas godziny czekania na mrozie prawa stopa prawie przymarzła mi do kostki brukowej. Odbiło się to lekko na jeździe na placu, bo nie potrafiłam wyczuć samochodu. Za wcześnie wyhamowałam na końcu łuku, ale na szczęście zmieściłam się. Ruszanie z ręcznego ok, mogliśmy jechać na miasto.
Pokrótce opiszę co mi się zdarzyło i co może być pomocne dla zdających:
- przy wjeździe na autostradę (przy Komendzie Wojewódzkiej) przyhamowałam, w zasadzie był to odruch, wydawało mi się że widziałam poziomy znak stopu - po upomnieniu dodałam gazu i dostałam minusa za możliwość spowodowania kolizji z pojazdami jadącymi za mną. Egzaminator do końca jazdy nie dawał mi spokoju i pytał dlaczego zahamowałam, a ja nie potrafiłam mu odpowiedzieć, sama zastanawiałam się czy był stop czy go nie było, czy miałam zwidy?
- zjechaliśmy na centrum, na Mikołowską i w stronę dworca PKP, gdzie jest nakaz jazdy w prawo po łuku, nie włączyłam kierunkowskazu, za co zostałam upomniana. Zaznaczyłam, że innej możliwości kierunku nie ma, dlatego nie włączyłam migacza. Pan odpuścił. Gdzieś po drodze najechałam jedną oponą na linię. Błąd (jak dla mnie lekka głupota)
- Dworcową do góry aż do kina jechałam na dwójce, cóż moja nieuwaga, jechałam wolno z uwagi na duży ruch i tutaj dostałam minusa za nieprawidłową jazdę.
- Przy samym kinie miałam skręcić w lewo w Wojewódzką, z naprzeciwka jechał tramwaj. Tutaj najlepiej stanąć na ręcznym, bo górka dość spora i trzymając z początku hamulec i rozglądając się co chwile czy coś nie jedzie, samochód nieznacznie mi się stoczył.
- Z Wojewódzkiej na Krasińskiego (uwaga na studentów Politechniki, potrafią wyskoczyć na ulicę znienacka i jeszcze postukać się po głowie w Twoja stronę). Na skrzyżowaniu z Graniczną, miałam jechać prosto, a ja ustawiłam się trochę bardziej na lewo, tak jak do skrętu. Błąd.
Przejechałam przez skrzyżowanie i pan oznajmił mi, że wynik egzaminu NEGATYWNY. Byłam tak zaskoczona, że nawet nie spytałam dlaczego, zaznaczyłam tylko, że chce kontynuować jazdę.
Z przerażeniem myślałam o tym, że za 4 dni kończy mi się ważność teorii i znowu będę musiała przerabiać wszystko od początku. Zmarnowany czas i pieniądze.
Pojechaliśmy dalej, przy Pułaskiego (choć nie jestem pewna nazwy ulicy) są firmy i garaże, tam miałam zawracanie przy wykorzystaniu infrastruktury oraz parkowanie przodem. Przy drugim zadaniu, na spokojnie zrobiłam korektę, przecież i tak mnie już nie obleje, a chciałam sobie jeszcze poćwiczyć.
I tutaj wielkie zaskoczenie, pan oznajmił mi głosem lekko drżącym, że pomylił się z wynikiem. Źle zapisał błędy na karcie. Nie wiedziałam czy dać mu soczystego buziaka czy zacząć się śmiać czy może go okrzyczeć.
Czułam się bosko, wiedziałam, że to jeszcze nie koniec egzaminu, ale to uczucie że mam jeszcze szanse dodało mi skrzydeł :)
- Wjechaliśmy na Sikorskiego, skąd na skrzyżowaniu z Graniczną miałam skręcić w lewo. Widziałam, że do skrzyżowania (bez świateł) z naprzeciwka (uliczka przy tyłach pogotowia) zbliża się Yaris. Nie ustąpiłam, co podkreślił egzaminator, ale nie wstawił błędu, bo przyznał że sam nie wie co to za droga i uznał to na moją korzyść, że on włączał się do ruchu.
Mnie wydaje się, że to droga wewnętrzna, ale warto by to sprawdzić.
- Kolejna uwaga egzaminatora na rondku przy wjeździe na parkingi reala (od strony ul. Lotnisko). Kazał na nim zawrócić. Każdy wie, że kierunkowskaz jest obowiązkowy przy wyjeździe z ronda, ale niekiedy czepiają się, że przy zawracaniu na rondzie, przy wjeździe należy włączyć migacz na lewo. Mój egzaminator czepił się właśnie, że w ogóle go włączyłam. Tak źle i tak nie dobrze, ale błędu nie zaliczył
Później już z górki, droga prosto do ośrodka, wjechałam od drugiej strony, zaparkowałam między innymi puntami i w skupieniu czekałam na wynik.
Okazał się POZYTYWNY :) Poczułam wielką ulgę i radość.
Pan jeszcze raz wypomniał mi zahamowanie przy wjeździe na Górnośląską - ja dalej nie wiedziałam jak mu odpowiedzieć, po czym on sam powiedział, że myślał iż jakoś z tego wybrnę i że pewnie zahamowałam, bo nie do końca wymazali napis STOP. Jednak nie miałam urojeń :)
To był mój szczęśliwy 13 styczeń 2010.