przez barjed » sobota 20 czerwca 2009, 03:36
Kurs zrobiłem w Auto-Jarze na KENie.
Wykłady w wersji 2x 8h w sobotę i niedzielę były w miarę. Pan prowadzący (właściciel) mówił dosyć obrazowo ale jednocześnie cierpiał na manierę zagłębiania się w swoje życie osobiste albo wychwalanie zalet swojej własnej osoby. Poza tym okazał się dosyć szorstki w bezpośrednim kontakcie. Ogólnie teoria w miarę, teczka z materiałami dobra.
Jeżeli chodzi o obsługę klienta to było nieźle. Pani w biurze na KENie była pomocna i sympatyczna. Pani na Hawajskiej także jednak zdarzyło mi się natrafić, podczas rozmowy telefonicznej, na kobietę, która potraktowała mnie "na odwal się".
Samochody Jar ma ok. Jeździłem na czerwonej jedynce, czerwonej czwórce i żółtej jedenastce. Problemem tej pierwszej była nieczyszczona klimatyzacja (smród podczas jej pracy), czwóreczka natomiast miała zajeżdżone sprzęgło łapiące dosłownie przy samej podłodze. Zdecydowanie najlepiej spisywała się kanarkowa jedenastka mimo innego ułożenia biegu wstecznego (pierścień na skrzyni). Sprzęgiełko pracowało bez zarzutu a i same autko było czyste i zadbane. Jedynka miała pognieciony tylni zderzak ale dzisiaj już widziałem, że jeździ z nowiuśkim więc to nieaktualne.
Teraz to co najważniejsze czyli instruktorzy. Ogólnie jestem zdania, że przy tak dużej szkole jak Jar to nie ma siły - zawsze trafią się tam lepsi i gorsi nauczyciele. Dlatego polecam umawianie się do konkretnych osób, unikniecie w ten sposób przykrych niespodzianek.
Ja na początek dostałem p. Janusza z którym jeździłem w czerwonej jedynce. Do tego człowieka możecie walić jak w dym, szczególnie na pierwszych godzinach. Starszy ale bardzo pogodny, cierpliwy i raczej się nie denerwuje. W dodatku można z nim normalnie pogadać i widać, że traktuje kursantów jak ludzi. Dobrze uczy wszystkich podstawowych rzeczy - łuku, parkowania, górki itp. Pojedzie z Wami tam gdzie będziecie chcieli i nie narzeka. Jedyny problem, że uczy paru niezbyt zdrowych nawyków. Jest fanatykiem jeżdżenia na półsprzęgle (z uporem maniaka każe unikać wciskania gazu, najlepiej w ogóle) i zaciągania ręcznego podczas stania na, nawet płaskim, skrzyżowaniu.
Na dwie ostatnie godziny kursu dostałem pana, którego nazwisko przemilczę, ale facet jeździ na czerwonej czwórce. Mówiąc wprost - unikać jak ognia chyba, że lubicie gdy ktoś wydziera się na Was albo musztruje jak w wojsku. W dodatku lubi mieć pretensje o nic i gadać podczas jazd bardzo głośno przez telefon. Nie tłumaczy. Omijać szerokim łukiem. Nawet pani w biurze przyznała, że jegomość jest "specyficzny".
Nastepnie dokupiłem 5x 3 (czyli w sumie 15) godziny jazd doszkalających. Nie żałuję. Jeździłem na żółtej jedenastce z p. D. Owszem, facet przy pierwszym kontakcie jest lekko wyprany z emocji ale i tak uważam, że był najlepszy z całej trójki. Doskonale tłumaczy, przypomina, daje dobre rady. Nie pomaga ze sprzęgłem i cierpliwie powtarza te rzeczy, które nie wychodzą. Nie widziałem, żeby nawet o pół tonu podniósł głos w krzyku czy czymś w tym stylu. W dodatku zwracał się do mnie w liczbie mnogiej (zaparkujmy tutaj, skręćmy tam) czym przypomniał mi mojego ulubionego korepetytora z matmy za co dodatkowy plus ;).
Egzamin we wtorek, jaki będzie jego rezultat to się zobaczy, ale ogólnie rzecz biorąc jestem zadowolony. Weźcie dobrego, jarowego instruktora a będzie ok. Dla ludzi z Kabat polecam.