przez Elvis_nie_zyje » piątek 05 czerwca 2009, 12:05
Ja zdałem za drugim razem w naszym legnickim ośrodku i nie uważam to za jakąś sztukę, ba, powinienem zdać za pierwszym razem, ale to ja popełniłem błąd i nie winię egzaminatora. Po prostu zabrał mnie w miejsce-pułapkę, o którym nie wiedziałem. Był to krótki kawałek drogi jednokierunkowej, po 100m było takie małe skrzyżowanie z dwoma rozgałęzieniami, a zaraz potem kolejne, już duże skrzyżowanie, gdzie kazał mi skręcić w lewo (są to domki jednorodzinne po lewej stronie od ul. Poznańskiej, jadąc w kierunku Lubina). Na tym większym skrzyżowaniu ustawiałem się do lewej strony, bo myślałem, że nadal jestem na jednokierunkowej, jednak tą skasowało to małe skrzyżowanko i klops. Egzaminator zabrał mnie tam 3 razy, czyli de facto dał mi szansę na poprawę i gdybym się w końcu zorientował, to miałbym zdane za pierwszym razem, bo poza tym wszystko było elegancko. Egzaminatorem był taki pan w brodzie, wszystko jasno i klarownie tłumaczył. Jako mały niesmak pozostawia sytuacja, że koledze inny egzaminator powiedział, że robi źle, a zrobił to samo co ja w tym samym miejscu, ale winię tylko siebie za niezdanie za pierwszym razem.
Za drugim razem egzaminatorem był pan o krótkim nazwisku na Ż. Byłem przedostatni lub ostatni tego dnia, jednak nie starał się jakoś mnie uwalić, żeby szybciej wrócić do domu :) Samochód zgasł mi 2 razy - raz na łuku, gdy chciałem ruszyć, a drugi raz na mieście, gdy już po wykonaniu połowy zadania, czyli zawrócenia z wykorzystaniem infrastruktury chciałem dojechać na półsprzęgle, było lekko pod górkę i niestety zgasł. Zachowałem zimną krew i reszta egzaminu poszła z górki. Muszę jednak przyznać, że to sprzęgło dziwnie chodziło i na łuku także mi zgasł przez to, że chciałem jechać na półsprzęgle. Wolałem za każdym razem dać więcej gazu, byle tylko mi nie zgasł :) Z zadań wartych wymienienia miałem:
- zawracanie na rondzie tam koło huty,
- zawracanie z wykorzystaniem infrastruktury (brama wjazdowa),
- zawracanie na skrzyżowaniu (jechałem Piastowską w kierunku Pocztowej i przed Pocztową zawracałem z powrotem na Piastowską)
- parkowanie prostopadłe przodem, czyli chyba najłatwiejsze :) miałem bardzo dużo miejsca, by tego nie schrzanić.
Co mogę radzić - nie zwalajmy winę na złych egzaminatorów - owszem, mogą się zdarzyć nieprzyjemni, którzy będą chcieli nas uwalić. Wszystko jest w naszych rękach, nogach i głowach i to od nas zależy, czy zdamy czy nie. Ja uważnie obserwowałem znaki, przed przejściami dla pieszych i przystankami ciutkę zwalniałem, a wyjeżdżając z drogi podporządkowanej nie dawałem powodu dla egzaminatora, by mógł mnie uwalić za wymuszenie pierwszeństwa, czyli czekałem tyle, by spokojnie wyjechać, kiedy pojazd na drodze z pierwszeństwem jest jeszcze daleko od skrzyżowania. Mimo, że mógłbym wcześniej spokojnie wyjechać przed innymi pojazdami wolałem nie kusić losu, a tak to jeszcze troszkę czasu upłynęło :)
Na swój egzamin czekałem długo i wszyscy przede mną nie zdawali. Jaka była przyczyna? To, że nie umieli przejechać łuku albo gasło im auto na górce. I gdzie tu wina złych egzaminatorów? Nie wykluczę, że zdarza się, że trafimy na jakąś mendę i znajdzie na nas sposób, by nas oblać, ale tak naprawdę to w ogromnej mierze zależy od nas, czy zdamy czy nie.
Warto wspomnieć, że czas oczekiwania na egzaminy chyba się skrócił. Kolega, który poszedł zapisać się na pierwszy egzamin praktyczny ma go za 17 dni, mi udało się, że czekałem tylko 5 dni od zapisania się. Na teorię czeka się ok. 2 tygodni do miesiąca. Czas przestać narzekać, wziąć się do roboty i zdać na to upragnione prawko :)