przez Ursa » niedziela 08 marca 2009, 22:49
Ale fajna dyskusja się wywiązała.
Ad-aM, no właśnie "A co robisz widząc auto z L-ką na dachu? Albo z zielonym liściem?" :D Spodziewasz się wszystkiego, prawda? :)
Ja wiem, że w mogę się zawahać albo mieć opóźnioną reakcję, dlatego chcę listek przykleić... Żeby Ci za mną mieli się, na wszelki wypadek, na baczności. Dwa lata temu jeździłam swoim pierwszym samochodem, z listkiem. Nigdy nikt na mnie nie zatrąbił. Teraz jeżdżę po ponad roku przerwy bez listka - dziś mnie jakiś, ekhem, młodzieniec obtrąbił, bo nie ruszyłam na światłach ze zmiana na zielone (albo i przed :wink: ). Nie spotkałam się ze złośliwością jeżdżąc z "wawrzynem"... może tak się złożyło.
Co do "dziecka"... Khay napisała wszystko. Dziś jechałam Alejami, KAWAŁEK lewym pasem, bo nie chciałam się wbijać na lewy przed samym pasem do skrętu, Vmax - domyślam się, że kierowców za mną krew zalewała. Gdyby wiedzieli, że świeży kierowca wiezie dziecko, może więcej by wybaczyli i ostrożniejsi byli :roll: .
Choć, po prawdzie, pewnie cman ma rację, że każdy jest jaki jest i znaczki nic a nic nie znaczą.
BTW, jechałam też ostatnio Turowicza, środkowym pasem, 90 km/h ( :oops: ; dla niekrakusów - tam jest ograniczenie do 70) - z obu stron mnie wyprzedzali :twisted: ...
WORD Kraków - egz. zdany 2.05.2007.
Ponad rok przerwy... Zaczynam "od nowa".
Marzec '09 - jazdy doszkalające własną Pandą.