egzamin wewnętrzny - egzamin państwowy

Tutaj możecie zamieszczać opinie dotyczące kursów na prawo jazdy

Moderatorzy: ella, klebek

Jakie w Twoim przypadku powiązanie między egzaminem wewnętrznym, a 1. podejściem do egzaminu państwowego?

wewnętrzny zdany, państwowy niezdany
16
47%
obydwa zdane
18
53%
 
Liczba głosów : 34

egzamin wewnętrzny - egzamin państwowy

Postprzez ale-fajnie » poniedziałek 23 lutego 2009, 18:33

Jakie w Twoim przypadku jest powiązanie między egzaminem wewnętrznym, a pierwszym podejściem do egzaminu państwowego?
Czy egzamin wewnętrzny jest potrzebny? Czy też może nie ma on realnego związku z egzaminem państwowym? Skąd bierze się to, że ktoś zdaje egzamin wewnętrzny, a na państwowym ponosi porażkę?
Zapraszam do udziału w ankiecie oraz dyskusji.

PS: W ankiecie pomijam następujące opcje:
- nie miałem/miałam wewnętrznego, państwowy zdany
- nie miałem/miałam wewnętrznego, państwowy niezdany

(ponieważ teoretycznie egzamin wewnętrzny MUSI być przeprowadzony)
- nie zdałem/zdałam wewnętrznego, państwowy zdany
- nie zdałem/zdałam wewnętrznego, państwowy niezdany

(ponieważ teoretycznie do egzaminu państwowego dopuszcza się na podstawie uzyskanie pozytywnego wyniku z egzaminu wewnętrznego).
Avatar użytkownika
ale-fajnie
 
Posty: 458
Dołączył(a): sobota 31 stycznia 2009, 18:44

Postprzez agniesiaa90 » poniedziałek 23 lutego 2009, 18:36

Wewnetrzny z teori zdany praktyka...... a panstwowy nie zdany za pierwszym
Ostatnio zmieniony poniedziałek 09 marca 2009, 21:43 przez agniesiaa90, łącznie zmieniany 1 raz
agniesiaa90
 
Posty: 232
Dołączył(a): piątek 07 listopada 2008, 23:22
Lokalizacja: Kraśnik-Lublin- Okolica

Postprzez cman » poniedziałek 23 lutego 2009, 18:40

A ja nie mogę zagłosować :cry:.
Nie miałem wewnętrznego, ale wcale nie musiałbyć przeprowadzany.
cman
 
Posty: 7456
Dołączył(a): wtorek 17 stycznia 2006, 20:02

Postprzez agniesiaa90 » poniedziałek 23 lutego 2009, 18:45

moim zdaniem wogole egzamin wewnetrzny praktyczny jest troche bez sensu poniewaz niektóre osk maja wtedy pretekst do wyslania kursanta na dodatkowe szkolenie bo sie niby nie nadaje jescze na egzamin panstwowy...

ja osobiscie zdawalam tylko wewnetrzny z teorii a dokumenty dostalam z osk wtedy gdy instruktorzy stwierdzili ze umiem jezdzic moge je odebrac zapisac sie na egzamin a przez reszte godzin sie doucze wszystkiego
agniesiaa90
 
Posty: 232
Dołączył(a): piątek 07 listopada 2008, 23:22
Lokalizacja: Kraśnik-Lublin- Okolica

Postprzez ella » poniedziałek 23 lutego 2009, 20:52

agniesiaa90 napisał(a):ja osobiscie zdawalam tylko wewnetrzny z teorii a dokumenty dostalam z osk wtedy gdy instruktorzy stwierdzili ze umiem jezdzic moge je odebrac zapisac sie na egzamin a przez reszte godzin sie doucze wszystkiego


W powiązaniu z nazwą szkoły podaną w innym wątku ...... 8)

Egzamin wewnętrzny (jeden i drugi) jak najbardziej. Sprawdza nasze umiejętności i eliminuje tych co jeszcze nie nadają się do egzaminu. Nie każdemu wystarczy 30 godzin.
Ostatnio zmieniony wtorek 24 lutego 2009, 21:28 przez ella, łącznie zmieniany 1 raz
Avatar użytkownika
ella
Moderator
 
Posty: 7793
Dołączył(a): poniedziałek 24 listopada 2003, 12:14
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Duszek » poniedziałek 23 lutego 2009, 22:18

A ja mialam dwa egzaminy wewnetrzne...
Pierwszy- taki probny, na okolo 25. godzinie.
Oblany po dwudziestu minutach na miescie :wink:
Drugi, na ostatniej godzinie -zdane :)
Panstwowy zdany za pierwszym razem.


P.S. Na C -brak egzaminu wewnętrznego.
Ósma pasażerka mazdy.
Szczęśliwa posiadaczka kategorii B i C :D
C+E - w trakcie.
A i D - w planach :wink:
Avatar użytkownika
Duszek
 
Posty: 534
Dołączył(a): piątek 04 lipca 2008, 21:06
Lokalizacja: Bielsko-Biala

Postprzez loser » poniedziałek 23 lutego 2009, 23:06

ale-fajnie napisał(a):Jakie w Twoim przypadku jest powiązanie między egzaminem wewnętrznym, a pierwszym podejściem do egzaminu państwowego?

Żadne. Moim zdaniem egzamin wew. nie ma żadnego znaczenia.
Wew. miałem dwa. W pierwszym OSK-u, z którego się wyniosłem, przeprowadzono go tak, żeby każdemu wytknąć jakieś błędy.
W drugim OSK-u zrobiono mi egzamin tak, żebym go zdał.
Pierwsze podejście do państwowego zakończyło się klapą


ale-fajnie napisał(a):Czy egzamin wewnętrzny jest potrzebny?

Moim zdaniem dobrym instruktorom egzamin wew. nie jest do niczego potrzebny, bo dobry szkoleniowiec i tak widzi jakie ma braki kursant i dobrze wie, że przez kilkadziesiąt godzin nie nauczy się nikogo jeździć perfekcyjnie. No chyba, że przyjdzie na kurs osoba, która już umie jeździć.
Egzamin wew. jest potrzebny businessmenom, takim jak mój pierwszy OSK, gdzie każdy, po wew. musiał dokupywać dodatkowe godziny.

ale-fajnie napisał(a):Czy też może nie ma on realnego związku z egzaminem państwowym?

Prawie żadnego. Jedyne co może mieć, to tylko tyle, że kursant zobaczy jak wygląda egzamin. Ale to wymaga od osoby przeprowadzającej zrobienia egzaminu tak jak w WORDzie. A mnie na obydwu wew. nie kazano np przygotować pojazdu do jazdy.


ale-fajnie napisał(a):Skąd bierze się to, że ktoś zdaje egzamin wewnętrzny, a na państwowym ponosi porażkę?

Przede wszystkim z długiej przerwy, pomiędzy końcem kursu a egzaminem państwowym.
Nawet Kubica nie jeździ tylko na zawodach a ma treningi. A jakby tak mu zafundować, ze dwa miesiące wolnego, a później z marszu wysłać na zawody, to wypadłby z toru na pierwszym okrążeniu.
loser
 
Posty: 330
Dołączył(a): poniedziałek 15 stycznia 2007, 15:25

Postprzez Pinhead » środa 25 lutego 2009, 09:08

loser napisał(a):Wew. miałem dwa. W pierwszym OSK-u, z którego się wyniosłem, przeprowadzono go tak, żeby każdemu wytknąć jakieś błędy.
W drugim OSK-u zrobiono mi egzamin tak, żebym go zdał.
Pierwsze podejście do państwowego zakończyło się klapą


Więc w czym jest problem ? W egzaminie wewnętrznym czy w nieuczciwych OSK ?


Moim zdaniem dobrym instruktorom egzamin wew. nie jest do niczego potrzebny, bo dobry szkoleniowiec i tak widzi jakie ma braki kursant i dobrze wie, że przez kilkadziesiąt godzin nie nauczy się nikogo jeździć perfekcyjnie.


Przecież nie musi jeździć perfekcyjnie aby zdać egzamin państwowy. Wewnętrzny praktyczny jest dla kursanta sprawdzianem swoich możliwości, jeśli ktoś nie jest przygotowany to sam się o tym przekona już na wewnętrznym.

Egzamin wew. jest potrzebny businessmenom, takim jak mój pierwszy OSK, gdzie każdy, po wew. musiał dokupywać dodatkowe godziny.


A ja myśle że masz jakąś traume po swoim OSK lub tak tłumaczysz swoje problemy z jazdą. Nie każdy OSK jest taki ten twój i nie każdy jeździ tak jak ty.

Ale to wymaga od osoby przeprowadzającej zrobienia egzaminu tak jak w WORDzie. A mnie na obydwu wew. nie kazano np przygotować pojazdu do jazdy.


No widzisz, czyli ty żadnego egzaminu wewnętrznego nie miałeś. To była po prostu farsa jak w większości OSK.

Przede wszystkim z długiej przerwy, pomiędzy końcem kursu a egzaminem państwowym.


Przedewszystkim z powodu farsy a nie egzaminu wewnętrznego praktycznego. To co wiele OSK uprawia nie jest egzaminem a jakimś żartem. Poniekąd z braku kompetencji instruktorów, po części z pazerności i głupoty.
Avatar użytkownika
Pinhead
 
Posty: 1320
Dołączył(a): poniedziałek 20 listopada 2006, 07:34

Postprzez Razor1990 » środa 25 lutego 2009, 09:21

Również nie miałem wewnętrznego :wink:
Razor1990
 

Postprzez loser » środa 25 lutego 2009, 21:24

Pinhead napisał(a):Więc w czym jest problem ? W egzaminie wewnętrznym czy w nieuczciwych OSK ?

Problem jest w systemie.
Przepisy powinny utrudniać życie nieuczciwym OSK-om.
A jeśli chodzi o ten przepis, to ułatwiają.
Bo przepisy uzależniają wydanie zaświadczenia o ukończeniu kursu, od zdania egzaminu wew. z praktyki.
A jak OSK jest nieuczciwy, to egzamin wew będzie tak robiony aby nikt go nie zdawał.

Pinhead napisał(a):Wewnętrzny praktyczny jest dla kursanta sprawdzianem swoich możliwości, jeśli ktoś nie jest przygotowany to sam się o tym przekona już na wewnętrznym.

Każda jazda ze szkoleniowcem jest w jakiejś mierze egzaminem. Bo kursant jest poddawany ciągłej ocenie. Jeśli komuś będzie wychodzić poprawnie co drugie parkowanie, jeśli na każdej jeździe instruktor będzie musiał używać swojego hamulca itd, to żaden egzamin wew. nie jest potrzebny kursantowi, żeby wiedział, że jeździ źle.


Pinhead napisał(a):
Przede wszystkim z długiej przerwy, pomiędzy końcem kursu a egzaminem państwowym.


Przedewszystkim z powodu farsy a nie egzaminu wewnętrznego praktycznego. To co wiele OSK uprawia nie jest egzaminem a jakimś żartem. Poniekąd z braku kompetencji instruktorów, po części z pazerności i głupoty.


To co napisałem, odnosi się oczywiście do oblewania na mieście.
Ale większość ludzi oblewa egzamin państwowy na placu.
Głównie łuk oraz przygotowanie pojazdu do jazdy.
Oblanie za to ostatnie, nie ma żadnego wpływu egzamin wew. Podstawowa sprawa to, żeby OSK wyczulił kursanta na tą sprawę. Inna rzecz, to już nie na temat, że co egzaminator, to inaczej wygląda ta część egzaminu.
Łuk, ludzie prawie zawsze oblewają jadąc do tyłu. A do tyłu mało kto uczy jeździć (niezależnie czy w OSK-u jest egzamin wew. i jak wygląda). Pomimo stresu, do przodu jakoś egzaminowany jedzie, a do tyłu a to słupki źle policzy, a to kierownicą, za dużo lub za szybko odkręci. Choć na egzaminie wew. zaliczył łuk i nawet przed sam państwowym, ćwiczył i wychodziło raz za razem.

Pinhead napisał(a):A ja myśle że masz jakąś traume po swoim OSK lub tak tłumaczysz swoje problemy z jazdą. Nie każdy OSK jest taki ten twój i nie każdy jeździ tak jak ty.

Różne są sposoby dyskutowania, można poglądy adwersarza sprowadzać do jakiejś traumy lub braku umiejętności.
Tego typu wypowiedź, ma na celu z jednej strony zdezawuować adwersarza (patrzcie ludzie, ten przeciwnik wew egzaminu to jakiś zawalidroga, krzywo parkujący itd, który ma jakieś problemy, nadające się do psychologa) z drugiej strony ma ugodzić przeciwnika w jego słaby punkt, ot taki cios poniżej pasa.
loser
 
Posty: 330
Dołączył(a): poniedziałek 15 stycznia 2007, 15:25

Postprzez rufioo » czwartek 26 lutego 2009, 00:48

loser napisał(a):a do tyłu a to słupki źle policzy, a to kierownicą, za dużo lub za szybko odkręci. .


gdzie tu nauka jazdy do tylu......? nie dziw ze oblewaja
---------------------------> Wyższa Szkoła Jazdy <-------------------------
------------------------------> www.wsjazdy.pl <---------------------------
Avatar użytkownika
rufioo
 
Posty: 202
Dołączył(a): środa 15 października 2008, 20:39
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez ale-fajnie » czwartek 26 lutego 2009, 00:58

Lepszą metodą na naukę cofania na łuku jest wpuszczenie kogoś na łuk i niech jedzie. Tam nikomu krzywdy nie zrobi, samochód bardziej też będzie mu ciężko uszkodzić, niech jedzie i się uczy. Bez żadnych głupot typu "jak zobaczysz w 1/3 szyby drugi pachołek, to obróć kierownicę o 137 i pół stopnia, a później... bla bla bla". Dobrze, ale mniejsza o łuk.

Nieuczciwości pojawiają się też w tym, że egzaminu nie ma, a mimo to OSK - nawet widząc mniej niż przeciętne umiejętności kursanta - wysyła go na egzamin. Liczy na to, że kursant wróci i dokupi więcej godzin?

Gdyby kursanci potrafili bardziej realnie oceniać swoje umiejętności, a niektóre OSK nie byłyby fabrykami zaświadczeń o ukończeniu kursu, miałoby to dobry wpływ. Skróciłyby się kolejki na egzamin.

Dobrze, ale mnie bardziej interesuje sytuacja, że instruktor uważa, że kursant jest gotowy, by zdać egzamin, a egzaminator uważa inaczej. Skąd takie sprzeczności?
Avatar użytkownika
ale-fajnie
 
Posty: 458
Dołączył(a): sobota 31 stycznia 2009, 18:44

Postprzez Pinhead » czwartek 26 lutego 2009, 11:23

ale-fajnie napisał(a):Dobrze, ale mnie bardziej interesuje sytuacja, że instruktor uważa, że kursant jest gotowy, by zdać egzamin, a egzaminator uważa inaczej. Skąd takie sprzeczności?


Ze zbyt optymistycznego a co za tym idzie nie realistycznego podejścia niektórych instruktorów. Czasami trzeba uczciwie stwierdzić że ktoś się nie nadaje lub ktoś jest nieprzygotowany. Nie zawsze jest to łatwe bo ludzie różnie negatywne oceny odbierają. Jeden przyjmie to z pokorą i wyciągnie wnioski a inny z żalem i pretensjami.

loser napisał(a):Każda jazda ze szkoleniowcem jest w jakiejś mierze egzaminem. Bo kursant jest poddawany ciągłej ocenie. Jeśli komuś będzie wychodzić poprawnie co drugie parkowanie, jeśli na każdej jeździe instruktor będzie musiał używać swojego hamulca itd, to żaden egzamin wew. nie jest potrzebny kursantowi, żeby wiedział, że jeździ źle.


Jesteś w błędzie. Ludzią trzeba konkretnie pokazać jakie są ich umiejętności w symulacji egzaminu państwowego. Jak wyobrażasz sobie decyzje instruktora o koniecznych dodatkowych godzinach jazd nie popartą egzaminem ? Pierwsze co przyszło by na myśl to wyłudzenie pieniędzy. A tak jest dowód na którym opiera się swoją opinie o niezbędnej ilości godzin kursu podstawowego.

Różne są sposoby dyskutowania, można poglądy adwersarza sprowadzać do jakiejś traumy lub braku umiejętności...


Ale teorie spiskową opracowałeś ;) Może prościej było by przyjąć że jednak Twoje doświadczenia opierają się nie na całym rynku szkolenia kierowców tylko na jednej szkole i egzaminach jednego człowieka (Ciebie). Nieprawdą jest że większość oblewa łuk tak samo nieprawdą jest że kursant wie na co go stać i egzamin wewnętrzny nie jest mu potrzebny. Ogólnie jeśli ktoś wykonuje bardzo dobrze manewry na egzaminie wewnętrznym to ma dużą szanse zdać egzamin państwowy. Jeśli nie radzi sobie nawet na wewnętrznym to zapisanie się na państwowy jest tylko zbędnym wydłużaniem kolejki oczekujących na egzamin, marnowaniem jego pieniędzy i dołowaniem kursanta kolejnymi porażkami.
Avatar użytkownika
Pinhead
 
Posty: 1320
Dołączył(a): poniedziałek 20 listopada 2006, 07:34

Postprzez loser » piątek 27 lutego 2009, 13:52

Pinhead napisał(a): Ludzią trzeba konkretnie pokazać jakie są ich umiejętności w symulacji egzaminu państwowego. Jak wyobrażasz sobie decyzje instruktora o koniecznych dodatkowych godzinach jazd nie popartą egzaminem ? Pierwsze co przyszło by na myśl to wyłudzenie pieniędzy. A tak jest dowód na którym opiera się swoją opinie o niezbędnej ilości godzin kursu podstawowego. .

Dowód jest ale dla ewentualnej kontroli w OSK-u.
Sam piszesz (w tym samym poście) :
Pinhead napisał(a):Nie zawsze jest to łatwe bo ludzie różnie negatywne oceny odbierają. Jeden przyjmie to z pokorą i wyciągnie wnioski a inny z żalem i pretensjami. .

Tacy ludzie wszystko przyjmą z pretensją.

Ale nie o to przede wszystkim chodzi.
Podstawowa sprawa to jakie są relacje pomiędzy kursantem a instruktorem.
Jak z obydwu stron jest wola współpracy, kursant widzi, że szkoleniowiec wykonuje sumienie swoją pracę, ma pomysły na uczenie, to łatwiej będzie mu zrozumieć, że jeździ wciąż źle i konieczne byłyby jeszcze jakieś dodatkowe jazdy.
Relacje pomiędzy nauczycielem a uczniem muszą być oparte na jakiejś dozie zaufania.
A zaufanie zaczyna się kończyć, gdy z jednej strony brak woli współpracy.

Jeden z podstawowych problemów jeśli chodzi o szkolenie to, to że przepisy są takie, że niezależnie czy OSK będzie składał się z instruktorów czy z woziwodów-businessmenów, to i tak wyjdzie na swoje.
Moim zdaniem, przepisy w tej postaci nie wpływają pozytywnie na jakość szkolenia.

Pinhead napisał(a):Może prościej było by przyjąć że jednak Twoje doświadczenia opierają się nie na całym rynku szkolenia kierowców tylko na jednej szkole i egzaminach jednego człowieka (Ciebie). .


Akurat, dwóch szkołach, dwóch egzaminach, przeprowadzonych z zupełnie odmiennym intencjami, rozmowach z dwoma ludźmi z dwóch różnych OSK-ów (to nie te OSK-i od egzaminów wew), oraz lektury setki postów.

Pinhead napisał(a):Nieprawdą jest że większość oblewa łuk .

Gwoli ścisłości, pisałem, że większość oblewa plac.
Powinieneś dodać, że nieprawdą jest, to co ludzie piszą na forach o swoich egzaminach.

Pinhead napisał(a):tak samo nieprawdą jest że kursant wie na co go stać i egzamin wewnętrzny nie jest mu potrzebny..

To czy wie ,czy nie, zależne jest od jego relacji z instruktorem, jak będą prawidłowe to będzie wiedział.

Pinhead napisał(a):Ogólnie jeśli ktoś wykonuje bardzo dobrze manewry na egzaminie wewnętrznym to ma dużą szanse zdać egzamin państwowy...

Rozumiem, że pisałeś w pośpiechu i wiesz, że egzamin to nie tylko manewry.

Egzamin to jest raz łuk, raz górka, parę parkowań i trochę jeżdżenia po mieście.
Instruktor prowadzący wie jakimi trasami najczęściej jeździł kursant, zna jego słabe i mocne strony i to od jego decyzji zależy, czy egzamin będzie łatwiejszy czy trudniejszy.

Ale nawet jak każe kursantowi jeździć znanymi trasami, to co ma zrobić, jeśli kursant, który na ostatnich kursowych jazdach robił łuk raz za razem, zawali ten łuk na egzaminie wew?

Tak, ma szereg osób. Wielu się skarży, że tuż przed egzaminem robili łuk perfekcyjnie a na państwowym klapa.

Ps. Znam przypadek odwrotny, dzień przed państwowym kilkakrotne rąbanie w pachołek, a na państwowym zrobiony i to, w pewnym sensie, dwukrotnie (za pierwszym, nie wjechanie do końca w "kopertę")


ale-fajnie napisał(a):Lepszą metodą na naukę cofania na łuku jest wpuszczenie kogoś na łuk i niech jedzie.


Nie, trzeba uczuć patrzeć przez szyby i lusterka, widzieć gdzie jest własne auto w stosunku do innych aut, słupów czy koszy. Widzieć pod jakim kątem jest do krawężnika, i wiedzieć jak, ile odkręcić kierownicą.To nie o łuku oczywiście, tylko o tym jak się parkuje i manewruje w życiu.

ale-fajnie napisał(a):Nieuczciwości pojawiają się też w tym, że egzaminu nie ma, a mimo to OSK - nawet widząc mniej niż przeciętne umiejętności kursanta - wysyła go na egzamin.


O ile wmówi kursantowi, że jeździ świetnie.
Ale jeśli daje zaświadczenie o ukończeniu kursu, zarazem nieukrywając, że kursant obleje bo konkretnie ma takie braki, to przynajmniej wobec kursanta nie jest to nieuczciwe.

ale-fajnie napisał(a):Gdyby (...) niektóre OSK nie byłyby fabrykami zaświadczeń o ukończeniu kursu, miałoby to dobry wpływ. Skróciłyby się kolejki na egzamin. .

Mógłbyś uzasadnic to matematycznie.

ale-fajnie napisał(a):Dobrze, ale mnie bardziej interesuje sytuacja, że instruktor uważa, że kursant jest gotowy, by zdać egzamin, a egzaminator uważa inaczej. Skąd takie sprzeczności?.


Pomijając dobrych wujków, którzy zapewniają kursanta, że jeździ świetnie, a jeśli obleje, to będzie to wina egzaminatora.
Przy założeniu, że kursant wychodzi z OSK, rzeczywiście z jakimiś umiejętnościami to przyczynami jego niepowodzeń mogą być:
to co wcześniej pisałem długość oczekiwania na egzamin, uczenie manewrów na słupek na szybce itd.
Dodam jeszcze jazda w kółko po trasie egzaminacyjnej, niech no egzaminator każe pojechać inaczej i już może być kłopot.
Stres, czynik trudny do oszacowania. W jakiejś mierze pobudzany przez organizację egzaminów w WORD-ach, oraz postawę samych egzaminatorów.
loser
 
Posty: 330
Dołączył(a): poniedziałek 15 stycznia 2007, 15:25

Postprzez ale-fajnie » piątek 27 lutego 2009, 14:04

Mógłbyś uzasadnic to matematycznie.

Jak bardzo matematycznie? :)
Kolejki na egzamin w dużej mierze wynikają stąd, że niektórzy nie zdają za 1., 2., ani nawet 3. razem. Zdają po 5, 6, 7 i więcej razy - po co? Czemu? Bo nie byli przygotowani do egzaminu. I WORD - oprócz osób, które zapisują się na 1. egzamin - musi jeszcze gdzieś "upchnąć" tych, którzy chcą iść na n-ty egzamin.

Nie, trzeba uczuć patrzeć przez szyby i lusterka, widzieć gdzie jest własne auto w stosunku do innych aut, słupów czy koszy. Widzieć pod jakim kątem jest do krawężnika, i wiedzieć jak, ile odkręcić kierownicą.To nie o łuku oczywiście, tylko o tym jak się parkuje i manewruje w życiu.

A jak inaczej obserwować na łuku? :| Nie rozumiesz mnie. Po prostu mówię NIE metodom uczącym bezmyślnego jeżdżenia po łuku na zasadzie liczenia słupków i obrotów kierownicą. Bo później ktoś taki nie wyjedzie z parkingu, bo tam nie ma pachołków.
Jadąc po łuku zbyt automatycznie możesz nie nauczyć się właściwie oceniać tych odległości. Na łuku większych szkód nie narobisz i to jest dobre miejsce, by nauczyć się oceniać odległości od linii i pachołków, by później umieć ocenić odległość od innych obiektów na drodze, parkingu, itd.

O ile wmówi kursantowi, że jeździ świetnie.
Ale jeśli daje zaświadczenie o ukończeniu kursu, zarazem nieukrywając, że kursant obleje bo konkretnie ma takie braki, to przynajmniej wobec kursanta nie jest to nieuczciwe.

Nikt rozsądny widzący swoje słabe umiejętności nie da się wypchnąć tak na egzamin. Zawsze może poprosić w WORD o późniejszy termin, lub zapisać się później, po wyjeżdżeniu większej ilości godzin, nawet niekoniecznie w tym samym OSK.
Bardziej miała być tu zwrócona uwaga na tych kursantów, którzy twierdzą, że jeżdżą tak super, że oni już chcą na egzamin i oni żądają tego zaświadczenia, bo oni płacą, więc "wymagają".
Avatar użytkownika
ale-fajnie
 
Posty: 458
Dołączył(a): sobota 31 stycznia 2009, 18:44

Następna strona

Powrót do Szkolenie kierowców

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 5 gości