przez JJ_Joe » niedziela 05 kwietnia 2009, 11:06
Ja na swoim 1 egzaminie (03.04.2009) trafiłem na Stanisława P. Już od początku wiedziałem, że egzamin zakończy się dla mnie niezbyt ciekawie... Na placu podczas kontroli i przygotowania: "szybciej, szybciej, wszystko za wolno" "proszę się pośpieszyć". A podczas pośpiechu wiadomo o błąd nie trudno. Myślę sobie nie dam sie, zaliczyłem placyk (kontorla, łuk, górka). Wyjeżdżamy na miasto, ciągał mnie po tych samych skrzyżowaniach po 4-5 razy (linie ciągłe powierzchnie wyłączone z ruchu, stopy). Polecenia wydawał bardzo późno (mocno ograniczając czas na jakąkolwiek reakcję), Ale wszystko robiłem bezbłędnie, potem dojeżdżając do przejścia dla pieszych, widziałem, gościa idącego w stronę przejścia do ostatniej chwili obserwowałem co zrobi, ten zatrzymał się przed samym przejściem i widać było, że ma zamiar przechodzić, spojrzał się w moją stronę i czeka, więc ja lustereczka, z tyłu czysto mogę ustąpić, zatrzymałem się, aby pieszego puścić (kultura jazdy) a egzaminator na mnie z mordą co to ja najlepszego wyprawiam i jedzie, do słowa nie dał mi dojść ruszyć też nie pozwolił "bo ma mi coś do powiedzenia" bo długiej serii pytań "co pan robi" "co pan robi", gdy pozwoił mi dojść do głosu powiedziałem, że zatrzymałem sie w celu ustąpienia pieszemu przejścia, że w lysterkach widziałem, ze nie stworzę zagrożenia poza tym pieszy stał przy samym przejściu i mógł mi wejść pod koła. To zapytał mnie pokazując h...j wie jak daleko idących pieszych i zapytał czy im też ustąpię pierwszeństwa, oczywiście o dyskusji nie było mowy, kazał mi spojrzeć w lusterku że niby tamuje ruch (przez to ustąpienie pieszemu pierwszeństwa) pomijam fakt, że owe utrudnienie ruchu powstało podczas jego moralnego wywodu, skończyło się oczywiście oceną negatywną za dynamikę i kulturę jazdy....kazał mi kontynuować jazdę. Uwalił mnie na parkowaniu równoległym....(na kursie za każdym razem przy takim parkowaniu instruktorka zaznaczała że to parkowanie TYŁEM - robię to bezbłędnie), a ze i kilka razy parkowałem z nią w ten sposób (równolegle) przodem (a to kogoś zabrać, do sklepu czy cuś) to do głowy by mi nawet nie przyszło, że parkowania równoległego przodem NIE MA. Dla pewności zapytałem egzaminatora czy to chodzi o zaparkowanie tyłem, nie wiem czy moze mi udzielić odp. czy nie, ale oczywiście tego nie zrobił, potem z łaski (po 2 negatywnych próbach - parkowałem przodem) stwierdził, że pokaże mi jak to sie robi, oczywiście za 3 razem jak już wiedziałem, że ma to być tyłem - cud miód malina parkowanie, dodał, że w kryteriach egzaminowania parkowania takiego przodem nie ma (tylko skąd ja ku...a mam znać kryteria egzaminowania!?). Oczywiście nie obyło się później z szyderczych tekstów typu "gdyby nie te pana parkowanie jak to pan mówi "TYŁEM", to moze by coś z tego było. Na koniec nie mógł się nachwalić jak to dobrze, jeżdżę itd. że umiem, zachowanie na drodze och ach, ale oczywiście ocena negatywna.... za niezrozumiałe polecenie, atmosfera w samochodzie nieprzyjemna, ogólnie jak najbardziej negatywnie. Dodam, że z mojej grupy (8 osób) nie zdał nikt obsadzał po 35 min. Mam nadzieję, na 2 egzaminie trafi się ktoś inny. Jak znów zobaczę tego ciecia to skończy się to dla mnie grzywną i egzaminem w Łomży.