przez Cat » środa 22 października 2008, 22:00
Szperałam po forum już od dawna, a wczoraj przesiedziałam kilka godzin, stresując się dzisiejszym egzaminem ;) Postanowiłam, że się zarejestruję, jak zdam - i oto jestem :D
Praktyka dziś, 10.30, pierwszy raz :D Yaris nr 19.
Egzamin zaczął się z godzinnym opóźnieniem. Cały ten czas gapiłam się z przerażeniem na wracające samochody - większość pusta, z rzadka tylko prowadził zdający. Szok o_o
Ze stresu zamotałam się przy budce koordynatora i na samym wstępie wypaliłam egzaminatorowi, że mam kiepską pamięć słuchową i żeby mówił do mnie wielkimi literami XD Ale facet naprawdę porządny, porozmawiał ze mną trochę, objaśnił zadania na egzaminie. Słuchał uważnie tylko jak sprawdzałam płyny, potem stał obok i gadał z jakimś gościem, gdy ja biegałam dookoła przy światłach. Na mieście ograniczył się tylko do mówienia "lewo", "prawo", gdzie zaparkować i zawrócić :) I co najlepsze, powiedział mi, że skrzyżowanie jest za krzakiem - inaczej naprawdę bym go nie zauważyła. Nie czepiał się, nie zadawał dziwnych pytań, nie nawijał w czasie jazdy - świetny człowiek :D Tylko życzyć innym takiego szczęścia na egzaminie.
Na placu nie byłam od dobrego miesiąca, więc się najbardziej denerwowałam rękawem. Przejechałam go z iście żółwią prędkością, ale poszło idealnie. Podczas jazdy w tył patrzyłam w lusterka i odstęp od linii był cały czas taki sam. Na prostej spojrzałam przez tylną szybę i jak zwykle aż mi zamigotało w oczach od ilości tych pachołków :P Nigdy nie wiem, które są od mojego pasa... xD Kierowałam się nimi dopiero przy wjeździe do koperty.
Potem górka i porażka :/ Puszczam awaryjny, a ten do tyłu :shock: Wdusiłam hamulec i zaciągnęłam jeszcze raz ręczny. Na szczęście mogłam poprawiać. Teraz tak sobie myślę, że faktycznie mogłam się spodziewać, że nie pojedzie - ten yaris to totalnie rozklekotany złom, zero kopa, w rękawie mało mi nie stanął dwa razy. Zawsze po wyjeździe na prostą wciskałam sprzęgło, żeby się wtoczył do koperty. Egzaminacyjny yaris od razu wytracił prędkość, popuściłam sprzęgła, ten dalej zwalnia... w końcu musiałam dodać gazu.
Za drugim razem na górce wystartowałam tak, że normalny samochod (eLki z mojej szkoły) by wystrzelił z tej górki jak z katapulty ;D I ruszył idealnie, nie za szybko, nie za wolno... xD
Nie potrafię powiedzieć, gdzie dokładnie jeździliśmy po mieście - nie znam w ogóle tamtej części. Generalnie nie zapuszczaliśmy się daleko. Przejeżdżaliśmy dwa razy Rondo Solidarności, na szczęście jakoś bokiem, prosto i w prawo. Pogrzane skrzyżowanie... Było od groma skrzyżowań równorzędnych, głównie na Lumumbowie, i z pięć razy przejeżdżaliśmy przez tory tramwajowe. Tłukliśmy się po Dołach niemalże bez końca... Trzy razy myślałam, że już wracamy do WORDu :P Nienawidzę ciasnych uliczek, a tu chyba tylko na Pałki i na rondzie nie stały jakieś samochody po bokach. :/ Przez tę górkę egzaminator chyba specjalnie wybrał trasę, na której kilkanaście razy musiałam ruszać pod górę - ale jakoś poszło. Zgasł mi raz, na płaskim, żeby było śmiesznie... Ale odpaliłam od razu i ruszyłam sprawnie. Samochód mnie denerwował, w ogóle kopa nie miał, przez co jeździłam jak ostatnia klucha (nie lubię gazować).
Jeśli chodzi o ciekawe sytuacje, to było ich niestety kilka:
1) skręcałam w lewo z podrzędnej - jechali ze wszystkich stron i staliśmy tam dobre kilka minut. W końcu się przejaśniło, więc jadę... a tu nagle podjeżdża brązowy samochód z drugiej strony podrzędnej :/ Jakby z powietrza się wziął, musiał wyjechać z jakiegoś podwórka. Przed chwilą go jeszcze tam nie było. Ale że już byłam niemalże na środku skrzyżowania, to przejechałam najszybciej jak mogłam.
2) Z buszu przy lewym chodniku wyskoczyła mi para pieszych i od razu na pasy _-_ Nawet gdybym hamowała z piskiem, to bym nie zdążyła. Ale też przejechałam, jak oni już stali na jezdni. :/
3) Miałam skręcać w prawo na skrzyżowaniu, a na tym pasie przystanek autobusowy i trzy autobusy :shock: Wykombinowałam, że podjadę bliżej, puszczę pierwszy autobus przed siebie i wjadę na pas, gdy drugi autobus stanie sobie na przystanku. Tyle że drugi autobus też już załatwił swoje :/ Kierowca mnie puszczał, więc zakomunikowałam egzaminatorowi, że puszcza i jadę. Skręciłam z duszą na ramieniu, ale nawet nie skomentował. Z drugiej strony nawet gdybym chciała czekać za wszystkimi trzema autobusami, to nawet nie było miejsca, żeby wjechać (ten pas tam się zaczynał i niemal w całości był zajęty przez autobusy xD).
4) Przy zawracaniu pojawił się nagle uprzejmy kierowca i też puszczał. Słyszałam, że egzaminatorzy potrafią oblać człowieka za coś takiego, więc się spytałam, czy jechać... i pojechałam, ale faceta przyblokowaliśmy na dość długo. Miałam przez to wyrzuty sumienia. xD Poza tym wyjechałam krzywo, na co zawsze narzekali moi instruktorzy. Pocieszałam się tylko myślą, że na filmiku instruktażowym WORDa samochód też wyjeżdżał krzywo. ^^'
Było zawracanie z bramą po lewej stronie (nie lubię, nigdy nie widzę, gdzie się trawnik kończy...) i parkowanie prostopadłe przodem plus skośne na samym końcu, na placu.
Łącznie jeździłam 48 minut.
Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się, że zdam :D Jakby się chciał uczepić, to by miał okazję. Ale powiedział tylko, że trzymam się za blisko prawej strony, z tym że jechałam na tyle wolno, że nie powodowałam jakiegoś zagrożenia :D Bo też fakt, że starałam się jechać jak najbliżej w tej ciasnocie, żeby nie być oskarżoną o zasuwanie środkiem ^^;
Za dwa tygodnie mam odebrać plastik, już nie mogę się doczekać :D Życzę wszystkim równie przyjaznego egzaminatora :D
Btw. Przed egzaminem wg zaleceń forumowych zjadłam Milky Waya (nie czekolada, ale mój ulubiony ;) ). Żołądek mi się wykręcał na drugą stronę, ale się zmusiłam i, jak widać, pomogło :D